Zajdel dla Waltera i Michnika

Obrazek użytkownika foros
Kultura

 Taka myśl przyszła mi do główy świeżo po lekturze "Paradyzji".

Nagroda im. J. Zajdla to najbardziej pestiżowe wyróżnienie polskich twórców fantastyki i science fiction. Przyznaje się ją w dwóch kategoriach: powieść i opowiadanie. 
 
Dzieło Mariusza Waltera i Adama Michnika daleko wykracza jednak poza te formy. W szeregach narracji udało im się wytworzyć i zakorzenić w polskim społeczeństwie fantoma braci Kaczyńskich, o których niewiele więcej wiadomo niż to, że posiadają wszyskie złe cechy jakie można sobie wyobrazić. 
Nie są/nie byli Kaczyńscy chodzącymi ideałami, są to zwykli politycy, dosyć klasyczni, z wieloma wadami charakterystycznymi dla tego zawodu, ale też ze sporą ilością zalet, zwłaszcza na tle konkurencji. Zrobienie z nich ziejących ogniem potworów wymagało jednak talentu i artystycznej wizji, tymbardziej, że przy okazji Donalda "Tu i Teraz" Tuska wyetykietowano jako męża stanu, a Bronisława "Bul"-Komorowskiego jako intelektualistę.
Adam Michnik i Mariusz Walter nie potrzebowali do tego blaszanych kontenerów, szklanych ścian, podsłuchu w każdym domu i wszechogarniającej inwigilacji i  Systemu Zabezpieczającego. Wystarczyły pióro, kolorowe, migające obrazki i dogadanie się z postkomunistycznym w znacznej części biznesem.
 
Paradyzja nie runęła w 1989r., zmieniła formę na mniej uciążliwą, mniej opresyjną, mniej stabilną.
Jej serce nie bije już między Mysią a skrzyżowaniem Jerozolimskich z Nowym Światem. Jest bardziej rozproszone. Jego części odnaleźć można w wielu miejscach m.in. na Czerskiej i na Wiertniczej.
 
Wiek XXI niesie ze sobą nowe formy wyrazu artystycznego. Może warto, by otwarły się na nie konserwatywne fandomy i przyznały twórcom Gazety Wyborczej i TVN Zajdla za wcielenie w życie idei "Paradyzji" w warunkach demokracji parlamentarnej.
 

 

Brak głosów