Obserwacje redaktora Lisickiego
Współczucie, śmiem twierdzić, to też najsilniejszy sentyment polityczny. (...)
W demokracji wygrywają emocje.(...)
Ciekawe, że tego mechanizmu, tak prostego, tak skutecznego, tak łatwego w użyciu, nigdy nie potrafił wykorzystać PiS. A przecież, w przeciwieństwie do wielu urojonych ofiar, bywał ofiarą rzeczywistą.(...)
Dlaczego ani Kaczyński, ani jego partia nie potrafią budzić współczucia? Może dlatego, że by budzić współczucie innych, samemu trzeba umieć wykazywać się empatią? Tymczasem politycy PiS zamiast po katastrofie smoleńskiej solidaryzować się z innymi ofiarami, zamiast występować jako depozytariusz wspólnego cierpienia, woleli walczyć o monopol na reprezentowanie tragedii. Poza tym, by budzić współczucie, trzeba umieć okazać słabość. I – last but not least – nie okazywać przewagi nad innymi.(...)
Kaczyński wzbudza nie współczucie, ale strach.
Trochę red. Lisicki popłynął.
Jednak polityk jest nie po to, by budzić współczucie, ale by rozwiązywać problemy.
Jeśli się wybiera takich, co nie potrafią nic poza public relations to potem mamy powodzie, rekordowe deficyty, rekordowe długi publiczne, podwyżki podatków, katastrofy smoleńskie i Bozia wie co jeszcze jest przed nami ukrywane.
W dodatku wmawia nam się, że mamy się cieszyć z tego co jest, bo jeśli nie, to przyjdą inni, bardzo, baaardzo źli. W czym źli? Po prostu źli.
A odnośnie kwestii poruszonej przez red. Lisickiego. Cóż, mógłby być PiS zręczniejszy w polityce medialnej ale nec Hercules contra plures. Póki co jeszcze nie zdarzył się taki polityk, który nie zostałby zagryziony przez medialną sforę, lub nie przeszedł na jej stronę. Nie znaczy to jednak, że nie należy próbować.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1112 odsłon
Komentarze
dwa kroki do przodu...
14 Listopada, 2010 - 00:14
aż trzy do tyłu...
pytanie...
kto i kiedy wygra...
obserwować czy redagować ?
pytanie zasadnicze - ile srebrników w redaktorskiej skarbonce ?
... to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...