Lincz na posłance Kruk

Obrazek użytkownika rewident
Kraj

Posłanka PiS Elżbieta Kruk została otoczona przez dziennikarzy w Sejmie. Kilkanaście osób wycelowało w nią kamery i aparaty fotograficzne. Jedna z dziennikarek rozpoczęła przesłuchanie „Czy Pani jest w stanie wskazującym?". Posłanka PiS odpowiadała nieskładnie, widać było, że jest „wczorajsza", jednak ani razu nie użyła jakiegoś wulgaryzmu i nie zachowywała się agresywnie. Po prostu - jak to mówi się w prostym ludzie - kobita popiła i jeszcze ją trzymało następnego dnia. Zresztą, dziwne zachowanie posłanki mogło być również wynikiem zażywania jakichś leków, które bardzo często dają efekt podobny do lekkiego upojenia alkoholowego.

Nie to jest jednak ważne. W Sejmie trwa w końcu permanentna libacja, posłowie Platformy Nowak i Kosecki swego czasu dobijali się po pijaku do drzwi pokoju sejmowego Sandry Lewandowskiej. Kilka tygodni temu, ten sam Kosecki zachowywał się w gorszący sposób na sali sejmowej. Wiadomo wszem i wobec, panowie „w delegacji" nadużywają alkoholu nagminnie. Dlaczego zatem dziennikarze dokonali linczu na poczciwej posłance, która wypiła zapewne dwa kieliszki wina za dużo?

Przykro mi to mówić, ale dla mnie zawód dziennikarza w Polsce ma dziś prestiż zerowy. Ludziom, którzy na zamówienie napadają człowieka (jest jasne, że ktoś doniósł na Elżbietę Kruk i wezwał usłużnych kamerzystów TVN 24) nie należy podawać ręki. Osoby, które wykorzystują ludzkie słabości i błędy w tak perfidny sposób powinny być wykluczone ze środowiska ludzi przyzwoitych. Zwłaszcza, że kiedy były Prezydent Kwaśniewski zataczał się na grobach polskich oficerów, względnie tankował gorzałę w trakcie swoich licznych przelotów rządowym samolotem - towarzystwo medialne milczało.

W sprawie nie zabrakło oczywiście pierwszego kabotyna III RP, marszałka Komorowskiego. Z właściwą sobie egzaltacją piętnował „zbrodnię" posłanki PiS. Znamienne jest to, że dziennikarze nie otoczyli Komorowskiego, aby wypytać go o jego związki z WSI. W zamian za to spijali z ust swojego idola obłudne słowa o zachowaniu Elżbiety Kruk. Dziś wieczorem gawiedź obejrzy zapewne całą treść „wywiadu" między serialem „Świat według kiepskich" a kolacją złożoną z kaszanki i półlitrówki. Już słyszymy ten rechot: "patrz jak się nap...liła, he, he, he". Ta cała sytuacja jest po prostu przykładem wyjątkowego obrzydlistwa.

Wśród dziennikarzy są zapewne jeszcze ludzi przyzwoici. którzy nigdy nie posunęliby się do takiej manipulacji. Oni jednak nie uratują reputacji tego zawodu, bo jest ich po prostu za mało. Dziś, panie i panowie - i mówię to z bólem w sercu - dziennikarze to najbardziej zdegenerowana i zdeprawowana warstwa zawodowa III RP.

Brak głosów