Zdrajcy w panice się „legendują”

Każdy wrogi agent wprowadzony w struktury, którym ma szkodzić lub pomagać w ich likwidacji musi jak to się potocznie mówi, zostać zalegendowany. W praktyce wygląda to tak, że on udaje, iż jego poglądy są identyczne, a nawet bardziej radykalne niż poglądy tych, których ma zadanie zniszczyć. Po smoleńskim zamachu wielu takich agentów i członków rosyjskiego lobby w Polsce uznało, że historia niejako dobiegła końca i nie ma co już aż tak bardzo się kryć ze swoimi sympatiami.

Nie ma sensu rozważać czy powodowała nimi służbowa lojalność zdrajcy własnego narodu wobec swojego zagranicznego mocodawcy, czy zwykły strach przed słowiańskim Hitlerem rezydującym na Kremlu. Faktem jednak jest, że mamy dzisiaj jak na dłoni wszystkich tych, dla których Putin po „Smoleńsku” stał się politykiem szczerym, uczciwym, wiarygodnym, odpowiedzialnym, w pełni obliczalnym i godnym zaufania, czyli takim, któremu bez żadnych zastrzeżeń można oddać smoleńskie śledztwo.

Zauważmy, że inwazja Rosji na Ukrainę spowodowała panikę wśród wielbicieli Putina w Polsce. Przyjrzyjmy się teraz tym, którzy dzisiaj najgłośniej tokują w mediach o rosyjskim zagrożeniu i kto najdonośniej krzyczy, że Putin to osoba niebezpieczna, nieobliczalna i niewiarygodna.

To są dokładnie te same zakłamane gęby, które po 10 kwietnia wzywały do palenia świeczek czerwonoarmiejcom w dowód wdzięczności za okazaną nam pomoc. To jest ten sam prezydent, który odznaczał rosyjskich strażaków gaszących na Siewiernym pożar, którego nie było i przypinający medale rosyjskim lekarzom, którzy bezcześcili zwłoki poległych. To jest ten sam prezydent, który odznaczał przedstawicieli rosyjskich służb mundurowych, które okradały zwłoki ofiar.

Dzisiaj przestrzegają przed Putinem ci sami faryzeusze, którzy bywali u niego na prywatnej daczy w Soczi, jak Leszek Miller, Adam Michnik czy Andrzej Rozenek. Dzisiaj przed Putinem ostrzega Palikot, którego partyjni koledzy biegali do rosyjskiej ambasady skarżąc się na polski przeżarty nacjonalizmem i rasizmem naród. Ten sam Palikot, który wzywał do likwidacji polskiej armii, która z uwagi na zapewnione nam po wszech czasy bezpieczeństwo nie jest już do niczego potrzebna.

Zwróćmy uwagę na dzisiejszą postawę Tuska, który z tym samym Putinem kilka lat wcześniej uknuł dyplomatyczną intrygę skierowaną przeciwko prezydentowi własnego państwa i twierdził po smoleńskiej tragedii, że nie ma powodu by Putinowi nie wierzyć.

Zauważmy jak w mediach zaroiło się od różnych Ciosków i Dukaczewskich, którzy dziś przekonują, jakim to Rosja i Putin są zagrożeniem.

Obecna sytuacja i tocząca się na naszych oczach historia tak ich przeraziła, że jeden przez drugiego, na wyścigi legendują się na nowo, jako zatroskani o losy Polski patrioci.

Nie dajmy się na to nabrać. Oto po raz drugi od 10 kwietnia zdrajców mamy podanych niczym na tacy. Oni dzisiaj są nadzy, tylko czy Polacy to widzą?

Tekst opublikowany w Warszawskiej Gazecie

Nowy numer już w kioskach