Ruskie zegarki najszybsze
"Każdy się czasem spóźnia, ale najczęściej sprawiedliwość"
Do dziś spokoju nie daje mi to całe „czary-mary” Rosjan z podawaniem godziny i minuty katastrofy smoleńskiej. Wydawałoby się, że co, jak co ale czas można było dość szybko i precyzyjnie ustalić bez większego kłopotu. Mogli to zrobić również bardzo szybko Polacy.
Nawet przyjmując, że pracownicy z wieży smoleńskiego lotniska uciekli w panice „nie licząc godzin ni lat”. Jak wiemy jeden zwiał prosto na emeryturę i stąd te trudności z jego odnalezieniem.
Przecież na miejscu było ileś tam osób, które na własne uszy słyszało odgłos katastrofy. Czy żadna z nich nie spojrzała wtedy na zegarek? Wiemy dziś, że zerknął gubernator obwodu smoleńskiego Siergiej Antufiew, ale czas, jaki podał, czyli 8: 38 czasu polskiego nie bardzo pasował do raportu firmy Smoleńsk-Energo, w której to raporcie o zerwaniu przewodów linii napowietrznej odnotowano 8: 39: 35 naszego czasu.
Zrozumiałbym jeszcze, że nastąpiła jakaś zupełnie niewinna pomyłka gdyby ten czas skorygowano po kilku godzinach. A tu nic z tych rzeczy. Przez bite dwa tygodnie, od 10 do 23 kwietnia obowiązywała 8: 56 jako godzina katastrofy.
Do czego Rosjanie (Polacy?) potrzebowali tych 15-20 minut? Nikt o to nie zapytał generał Anodiny podczas konferencji prasowej choć była szansa, że jako rasowa kobieta nie będzie raczej miała tendencji to przyspieszania czasu.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że skoro na pokładzie prezydenckiego Tupolewa znajdowało się około stu telefonów komórkowych to było tam również ponad 90 zegarków należących do pasażerów. Przynajmniej część z nich musiała ocaleć, a niektóre, co graniczy z pewnością, zatrzymały odmierzanie czasu w chwili katastrofy. Więc jak to jest z tymi zegarkami? Wróciły do kraju w trumnach czy luzem? A może w ogóle nie wróciły?
Czyżby słabość do zegarków u naszych braci Słowian przetrwała od czasów wielkiej wojny ojczyźnianej? Mało to prawdopodobne, choć atawizmy tego legendarnego kolekcjonerstwa spotykamy i u nas nad Wisłą u byłych członków PZPR. Mam tu na myśli Aleksandra Kwaśniewskiego i jego słabość do drogich czasomierzy, o której tak się wyraził Józef Oleksy w podstępnie nagranej rozmowie przez Aleksandra Guzowatego:
„-Tych zegarków miał od cholery i nosił je kur..., nie wiadomo, po co”
Co więc tu mówić o ustalaniu przyczyn i ewentualnie winnych katastrofy pod Smoleńskiem skoro tyle zamieszania jest z ustalaniem czasu, w którym do niej doszło?
Czy 8: 41: 06 to ostatnie słowo Moskwy?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2498 odsłon
Komentarze
Biorąc pod uwagę fakt,
29 Maja, 2010 - 18:01
że zegarki przedstawicieli naszego państwa do tanich nie należały, to Twoje przypuszczenia są na 100% prawidłowe.
Taki np. Putin, czekista z dziada pradziada - jego akurat może i stać nawet na Rado, choć to w sumie pewnie droga fabryka, a inni ?
Całe te zastępy różnych omonowców, FSBowców, czy innych archeologów-amatorów, którzy zapewne podobnie do swego pryncypała mają korzenie np. w wielkiej ojczyźnianej i pamiętają opowieści dieduszków i babuszek. Co poniektórzy pewnie też mają jakieś pamiątki po nich.
Nie mieliby takiego zwykłego, ludzkiego odruchu sprostania tradycji ?
Nie wierzę.
Ciekawy wątek.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Kokos
29 Maja, 2010 - 18:51
przecia on nie nasz. To synek NKWDzisty Stolcmana. Jak piszesz PZPRowiec , czyli członek fili KPZR.Czyli wsio normalno. POZDRAWIAM
Kokos
30 Maja, 2010 - 08:06
zegarki sa out, dzisiaj towarzysze ostrza zeby na telefony satelitarne i laptopy a jak podleci dekoder GPS to dopiero jest zdobycz