Ostatni mecz Donalda Tuska

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

Prawdę mówiąc trudni pisać mi tekst o Donaldzie Tusku w tonie współczucia, gdyż nigdy nie uważałem go za pierwszoligowego polityka, męża stanu czy jakąś wybitną postać. Ot dzięki gdańskiemu desantowi Lecha Wałęsy, młody opozycjonista, jakich były tysiące w dużych miastach i małych miasteczkach znalazł się w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu.

Przez lata i dziennikarze nie widzieli w nim nic wyjątkowego. Nazywali go „największym leniem wśród polityków”. Utkwił mi w pamięci, jako kibic i piłkarz, jeden z „bohaterów nocnej zmiany” oraz błaźniący się uczestnik „Szansy na sukces”.

Oczywiście nie siedzę w polityce od wewnątrz, a tym bardziej w głowie Donalda Tuska. Zakładając jednak z dobra wolą, że nie ma w jego życiu jakiś tajemniczych uwikłań czy groźnych „uzależnień” to należy dostrzec w nim dzisiaj postać niezmiernie tragiczną.

Donald Tusk został potwornie skrzywdzony przez dokładnie te same „elity”, media i koterie kręcące Polską jak za przeproszeniem ogon wywijający psem, które gnoiły z zapamiętaniem Lecha Kaczyńskiego.

Kiedy z prezydenta robiono prymitywnego głupka, jego uczyniono mężem opatrznościowym, wizjonerem, ostatnią deską ratunku dla Polski. Wszyscy pamiętają słynne „Tusku musisz”.

On dzięki coraz liczniejszym dworzanom, komplemenciarzom i zausznikom w to uwierzył, a że dusza w nim sportowa, dobrał sobie, jako najbliższych współpracowników kolegów z boiska. Ta sportowa dusza podszeptywała mu, że w potyczce z PiS-em ważny jest tylko aktualny wynik, a każdy dzień jest meczem, którego rezultat wyświetlają na tablicy kilka razy na dobę zaangażowane jak nigdy sondażownie.

W erze rządów PO poważna polityka odeszła w cień. Zaczęły się niemające końca wizerunkowe starcia na stadionie, Polska.

Walka o krzesła, miejsce w samolocie, sam samolot, a nazajutrz wynik 1:0, 2:0, 3;0. Żyć nie umierać.

Dało się przenieść ukochane hobby do polityki i grać, kiwać, strzelać przeciwnikom kolejne gole przy aplauzie klakierów, którym nie przeszkadzało stosowanie dopingu w postaci usłużnych „ekspertów”, dopalaczy w osobach „wybitnych” dziennikarzy czy brutalnych fauli, których przekupni sędziowie nie zauważali.

8 lutego 2008 roku to data dla mnie z dzisiejszego punktu widzenia tragiczna. Wtedy to rozpoczął się najważniejszy mecz Tuska, który zapadnie w pamięci świata podobnie jak tragedia na stadionie, Heysel.

To wtedy dla pokazaniu światu i Polakom, a w szczególności kaczystom, że Tusk to Liga Mistrzów i gracz światowego formatu zorganizowano mu w ekspresowym tempie wizytę w Moskwie i wciśnięto go po raz pierwszy w ramiona Putina. Rzecz to była bez precedensu, aby wielki car bez wielomiesięcznych uzgodnień kanałami dyplomatycznym przyjął ot tak sobie nagle premiera Polski.

Choć wizyta miała wymiar czysto propagandowy i wizerunkowy to konsekwencje starcia piłkarza z szachistą-czekistą są dramatyczne. Po tej wizycie Kreml okrzyczał polskiego premiera „naszym człowiekiem w Warszawie” i rozpoczął rozgrywkę typu dziel i rządź, oddzielaj stopniowo ziarno od plew, by na końcu 7 i 10 kwietnia dokonać selekcji jak na rampie.

Kulminacja i ostatnia akcja tego starcia, megalomańskiego amatora z wytrawnym zawodowcem nastąpiła w styczniu, kiedy to Prezydent Lech Kaczyński wysłał list do rosyjskiej ambasady w Warszawie informujący o swojej wizycie 10 kwietnia 2010 roku w Katyniu.

Wszyscy pamiętają tą wyrafinowaną grę na czas ambasadora Grinina udającego, że o liście nic nie wie, jego rzekomym zaginięciu i cudownym nagłym odnalezieniu. W tym czasie podano sensacyjną wiadomość. Tusk wygra kolejne starcie z wrażym kaczorem pokazując się trzy dni wcześniej w Katyniu i to w towarzystwie samego Putina. Już pewnie widział oczami wyobraźni ten kolejny sondażowy zwycięski wynik.

Wtedy to już stało się jasne, że w drugim samolocie pojawią się w przytłaczającej większości, ci wszyscy, którzy zechcą wesprzeć Prezydenta RP i jak najwyżej podnieść rangę jego wizyty. Wiadomo, było, że na pokład wejdą najbliżsi współpracownicy, szefowie IPN, NBP, RPO i cała czołówka partii opozycyjnej z Jarosławem Kaczyńskim.

Co stało się dalej wszyscy wiemy. Dziś wiadomo, że szybkiego wyjaśnienia przyczyn katastrofy nie należy oczekiwać. Wiemy również, że dzięki nieudolności (?) Polskiego rządu wszystkimi dowodami dysponują Rosjanie, a fakt, że zamiast czarnych skrzynek otrzymamy stenogramy i analizy rosyjskie będzie na długie lata uwiarygodniał wersję zamachu.

Tusk już dzisiaj wie, że do historii dla wielu przejdzie, jako zdrajca lub nieodpowiedzialny i pozbawiony wyobraźni nieudolny polityk, który przez swoją głupotę, rozbudzone ambicje i permanentny bezsensowny bratobójczy mecz z Lechem Kaczyńskim, wystawił swoich rodaków jak „kaczki” na odstrzał.

Nie zazdroszczę mu i jestem pewien, że jeżeli jest, choć odrobinę wrażliwym człowiekiem, to miota się teraz, co noc w mokrej pościeli targany wyrzutami sumienia.

Brak głosów

Komentarze

I oto sondaże odżyły z niespodziewaną mocą: najnowsze badanie dla Faktów TVN24:
PO 41 %, PiS 35 %!

Sukces zdaje się być realny.

Vote up!
0
Vote down!
0

Jerzy Zerbe

#56503

 Życie miał i ma klawe bo był cysorzem i niggdy nie był za nic odpowiedzialny. Forsa zawsze szła z budżetu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#56507

a "śledztwo" pod dyktando kremla dopełni reszty!
Może przebudzeni, mam nadzieję Polacy! zareagują właściwie już 20 czerwca b.r.
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#56516

on i jego zasady w polityce kształtowały się przecież w czasie zamachu "czerwcowego" więc teraz to tylko większa skala czyli Donek się rozwija. On nie jest zdolny do refleksji które mogły by nim targać po nocy. To rekin ludojad a nie baranek wielkanocny. Z kim musiał się skumać że znalazł się wśród "trzech tenorów" tworzących PO? M.Płażyński jak się zorientował z kim ma do czynienia
to dał dyla błyskawicznie, A.Olechowski(TW Must)zostawił mu wolną rękę i Donek ruszył ze swoją krucjatą przeciw Kaczyńskim efekt znamy. Trzeba patrzeć mu na ręce i ciągle zadawać mu pytania co ty robisz do cholery na wszystkich forach internetowych.To zadziała tak jak zadziałało w sprawie Smoleńska opinie i podejrzenia z neta przedarły się do mediów i nawet dyspozycyjni "dziennikarze" musieli zadać je politykom. Czyli do roboty Mości Panowie!!!!!!

Vote up!
0
Vote down!
0
#56579

Nie bardzo wierzę w sumienie Donka, gdyby je miał to czy nie ruszyło by go już po "nocnej zmianie"? Czy człowiek który ma sumienie na siłę propagował by namiestnika WSI Komorowskiego i Bolka?

Wyobrażam sobie co będzie czuł Donek albo Bolo gdy po nich przyjdą diabły tak jak w filmie "uwierz w ducha"

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#56604