Nie dał się wydymać to „Orzeł może” da się zjeść?

Obrazek użytkownika kokos26
Kraj

 Najpierw smutasów, co to nie umieją zachować się przy patriotycznym stole próbowano wygwizdać i zablokować. Blumsztajn sprowadził gwizdki, a młodzież z liceum im. Jacka Kuronia poprzebierana w obozowe pasiaki zagrodziła faszystom drogę. Nie poskutkowało. 

Inwazja „patriotycznej tandety” jak mawia redaktor Sewek trwała, więc za rok sprowadzono zza Odry niemieckich bandytów z pałkami, gazem i kastetami po to by sprowokować prymitywną tłuszczę, co to nie wie jak się posługiwać patriotycznymi sztućcami. Na konkurencyjnej wzorcowej i wesołej imprezie Kazia Szczuka, Piotr Pacewicz i Mikołaj Lizut luzacko z uśmiechem bawili się jak trzeba przy piosence Tymona Tymańskiego, której patriotyczny refren roznosił się po stolicy:

„Dymać Orła Białego

Dymać Orła Białego

Dymać Orła Białego

Dymać Orła Białego

Dymać Orła Białego

Dymać Orła Białego

Dymać Orła Białego, cha-cha boom!"

Oto jak autor szlagieru opisywał swoje wrażenia:

„Owszem – kiedy szedłem z gitarą na Wilczą, czułem adrenalinę. Wokół mnie zbierało się coraz więcej zakazanych gąb z biało-czerwonymi flagami (…)Wdrapałem się na Drzymałowy wóz organizatorów, z którego do tłumu przemawiali m.in. Kazia Szczuka, Mikołaj Lizut i Krzychu Krauze. Z marszu zagrałem parę numerów, począwszy od prowokacyjnego „Dymać Orła Białego“od razu zrobiło mi się cieplej. Mam nadzieję, że całej reszcie również. Pozostałem na wozie i obserwowałem sytuację"

Niestety tępa polska tłuszcza nadal nie chce naśladować światowców i „dymać orła białego”, więc wesołki z Czerskiej wraz z radiową „Trójką” i prezydentem wymyślili tym razem, aby wredne ptaszysko zjeść.

Brak głosów