zapis krachu iiirp
Stenogramy rozmów: "Walczę Rysiu, załatwimy"
Ustawa hazardowa. „Rz” dotarła do zapisów nagrań rozmów bohaterów afery. Wymiana zdań z końca sierpnia pokazuje, że w tej sprawie mogło dojść do przecieku
Największe zyski dają właścicielom automaty do gry. Od stycznia do czerwca tego roku przyniosły im 5,72 mld zł przychodu
20 lipca 2008 r. Ryszard Sobiesiak rozmawia telefonicznie ze Zbigniewem Chlebowskim.
R.S.:Cześć Zbyszek.
Z.Ch.: Cześć Rysiek.
R.S.: Co tam? Jesteś na Dolnym Śląsku?
Z.Ch.: Tak, prawdziwą wojnę stoczyłem w czwartek...
R.S.: No coś tam słyszałem, z Mirkiem rozmawiałem, udało się coś, myślisz?
Z.Ch.:W ogóle to wyprostowałem, wiesz, nie chcę mówić przez ten... [...]
R.S.: A powiedz umówiłbyś tego... bo ja będę w Warszawie. Mirek ma mnie umówić tam w Warszawie z kimś. Więc w Warszawie też na pewno będę jeden dzień.
Z.Ch.: A kiedy będziesz?
R.S.: No właśnie nie wiem. To od niego zależy, bo jutro mam dzwonić do niego, żeby mu przypomnieć. Weź jeszcze z nim pogadaj, jak będziesz się z nim widział, bo ja tam z nim dość długo rozmawiałem przedwczoraj, tłumaczyłem to...
Z.Ch.: Oni w ogóle... Powiem ci tak między nami: ani Grześ, ani Miro, znaczy się ja sam prowadzę rozmowy [niezrozumiale]. Oni dzwonią do mnie, że pełne wsparcie i wszystko...
R.S.:... a nie dają znaku...
Z.Ch.: Nie dają wsparcia. W poprzedniej rozmowie ja go prawie przekonałem do takich rzeczy, że wiesz... on ze mną gadał śmiesznie, bo ja mówię, gdybyście wydali odmowną decyzję, to ja rozumiem, ale...
R.S.: Wstrzymali, my wszystko zrobiliśmy, a oni...
Z.Ch.:... postępowanie...
R.S.: Ale pierwsze, co zrobili, to zrobili też niezgodnie z prawem, tylko kłóć się z nimi, jak się możesz kłócić z nimi. Nie będziemy teraz gadać. Powiedz Zbyszku, prosiłbym cię tak jak byś... ja do Mirka dzisiaj będę w takim razie dzwonił. Na domowy do niego zadzwonię i jutro rano mu przypomnę. Niech on się wychyli wreszcie, bo ja zrozumiałem, że on też rozmawiał tam...
25 sierpnia 2008 r. Telefoniczna rozmowa Ryszarda Sobiesiaka ze Zbigniewem Chlebowskim.
R.S.: Kiedy do Warszawy udajesz się?
Z.Ch.:Warszawę mam w środę, czwartek.
R.S.: Aha.
Z.Ch.: Tam do tego naszego Janka (chodzi o Jana Koska – red.), wiesz...
R.S.: No wiem, no k..., no przecież, no ja chciałem się, chciałem właśnie zapytać, co tam, jest jakaś szansa? No bo wiesz, k..., daj spokój, mam nadzieję, że tam ze mną już będzie wszystko w porządku, nie?
Z.Ch.: Z tobą na... na dziewięćdziesiąt procent, Rysiu, że załatwimy. Tam walczę, nie jest łatwo, tak ci powiem.
R.S.: To są k... tak, ja wiem. Ale byś wykorzystał do tego, k..., Mirka i... i... tego drugiego, nie?
Z.Ch.: A z nim nie gadam, to powiem ci szczerze, Rysiu, że tak, bo wiesz...
29 września 2008 r. Ryszard Sobiesiak rozmawia z Janem Koskiem.
R.S.: Słuchaj, bo idę do tego ważniejszego u nas, wiesz... K..., jak mam z nim rozmawiać, co mam zakomunikować mu, że to są pisiory, czy co? Ten, ten, ten się nazywa Kawalec, tak?
J.K.: Nie, Kapica (Jacek Kapica, wiceminister finansów – red.).
R.S.: Kapica! K... ciągle mi się pier...
J.K.: Kapica (niezrozumiale).
R.S.: Kapica, dobra. I teraz ty powiedz mi, ta ustawa mówisz przeszła, tak?
J.K.: Gdzieś przeszła, poszła do uzgodnień.
R.S.: Co mam mu w dwóch słowach powiedzieć takiego co ten, ten co, bo ma mi Sławek przygotować, ten chudy, ma mi przygotować k... takie wyliczanki, co oni tam wyrabiają z tą ustawą, że ona jest kompletnie pierd... i nie tędy idą.
J.K.:Kompletnie pierd...
R.S.: Ale to będę miał później. Co mam mu k... pokazać czy dać? Powiem oczywiście o twojej sprawie, k..., no bo to jest ewidentna... Robi komisję bydlak, a później nie...
10 marca 2009 r. Jan Kosek rozmawia z Ryszardem Sobiesiakiem.
J.K.:Muszę się z nim (Chlebowskim – red.) spotkać, bo to jest grób dla nas [...].
R.S.: Musimy Zbyszkowi wytłumaczyć, żeby to puścił dalej, że to jest dla nas kaplica.
10 marca 2009 r. Ryszard Sobiesiak rozmawia ze Zbigniewem Chlebowskim.
R.S.:Grześka zarazić tą sprawą, bo oni rozpierd...
Z.Ch.:Ja ci powiem szczerze Rysiu... ja już nie mam siły sam walczyć z tym wszystkim... jak by Grzegorz, Mirek trochę pomogli mi... przecież wiesz, biegam z tym sam... blokuję tę sprawę dopłat od roku... to wyłącznie moja zasługa.
5 maja 2009 r. Sławomir Sykucki (były pracownik resortu finansów) informuje Sobiesiaka, że ustawa trafiła do uzgodnień międzyresortowych, a dopłaty wchodzą w życie 1 stycznia 2010 r.
R.S.: Przecież te ch... mówili, że jest odłożona.
17 maja 2009 r. Jan Kosek rozmawia z Ryszardem Sobiesiakiem.
J.K.: Oni (chodzi m.in. o Zbigniewa Chlebowskiego – red.) to zblokują?
R.S.: On (Chlebowski – red.) mówi tak. Opierd...em go za to, że mówił co innego, że przynajmniej pół roku spokoju.
17 maja 2009 r. Sobiesiak rozmawia z Koskiem.
R.S.: Trzeba przygotować plan i przekazać go człowiekowi Mirka, który to poprowadzi.
22 maja 2009 r. Sobiesiak rozmawia z Koskiem.
J.K.: Kapica się w Internecie wypisał, bo wycofał projekt 11 maja.
R.S.: Wycofanie dopłat może nastąpić po jego (Kapicy – red.) rozmowie z ministrem Drzewieckim.
26 sierpnia 2009 r. Ryszard Sobiesiak dzwoni do Lecha Janczy, małopolskiego działacza PO, w sprawie niezwiązanej z ustawą o grach losowych.
R.S.: Ja mam teraz zakaz dzwonienia, bo tam jakieś sprawy załatwialiśmy i nie chcę dzwonić, żeby nas k... nie kojarzyli.
27 sierpnia 2009 r. Kosek rozmawia z Sobiesiakiem.
R.S.: Wycofałem Magdę (córkę Sobiesiaka, która starała się o kierownicze stanowisko w Totalizatorze Sportowym – red.), bo tam KGB, CBA... – jak się spotkamy, to ci powiem – donosów było tyle, że k... wiesz... ze względu na mnie oczywiście.
J.K.: Oczywiście.
31 sierpnia 2009 r. Sobiesiak rozmawia z Józefem Forgaczem, dolnośląskim onkologiem, bliskim współpracownikiem Sobiesiaka i znajomym Chlebowskiego.
J.F.: Rysiu, dzwonił nasz kolega (Chlebowski – red.) i prosił, bym ci przekazał... prosił o dyskrecję i żebym przekazał ci, że to spotkanie o 15. z Marcinem w Marcinkowicach (chodzi o Marcinowice – red.) na CPN.
R.S.: Nie o 15.30?
J.F.: O 15.
R.S.: Ale kiedy dzwonił?
J.F.: Przed chwilą do mnie dzwonił, powiedział, żebym nie gadał i żebym przekazał ci informację, żeby dyskrecję zachować.
Następnie agenci CBA śledzący Sobiesiaka zaobserwowali jego spotkanie z Chlebowskim na cmentarzu w pobliżu stacji benzynowej w Marcinowicach.
Zaczęło się od podsłuchu
lipiec 2008Podsłuch założony przez CBA u biznesmenta Ryszarda Sobiesiaka ujawnia jego kontakty ze Zbigniewem Chlebowskim i Mirosławem Drzewieckim.4 sierpniaSpotkanie Chlebowskiego w hotelu Bielany pod Wrocławiem z Sobiesiakiem i Janem Koskiem.28 wrześniaSobiesiak umawia się na spotkanie z wicepremierem Grzegorzem Schetyną.Sylwester 2008/09Chlebowski spędza go w hotelu Sobiesiaka.24 lutego 2009Ministerstwo Finansów wydaje niekorzystne dla biznesu hazardowego rozporządzenie.10 marcaSobiesiak dzwoni do Drzewieckiego, mówiąc o ministrze finansów „ten idiota podpisał rozporządzenie, które kładzie hazard na łopatki”.7 lipcaPojawia się informacja, że za sprawą Drzewieckiego wycofano niekorzystne dla biznesmenów zapisy w ustawie.12 sierpniaSzef CBA Mariusz Kamiński informuje premiera o akcji CBA. Dwa tygodnie później agenci orientują się, że doszło do przecieku.
Mirosław Drzewiecki, minister sportu i turystyki W ostatnim czasie polityczna kariera Mirosława Drzewieckiego nie układa się zbyt pomyślnie. Jako minister sportu zasłynął z przyspieszenia naszych przygotowań do Euro 2012 oraz wielkim programem „Orlik 2012”, w ramach którego do 2012 roku ma powstać w Polsce ponad 2000 wielofunkcyjnych boisk. Jednak inne sprawy nie udawały się mu już tak dobrze.– Przegrał wojnę z PZPN na całej linii – mówi Jan Tomaszewski, były reprezentant Polski. Szef resortu rozpoczął wojnę z PZPN jesienią 2008 r., zawieszając jego władze i wprowadzając do związku kuratora. Twierdził, że dzięki temu uporządkuje panujący tam bałagan. Ale po naciskach i groźbach ze strony FIFA i UEFA (m.in. odebrania nam Euro 2012 oraz wykluczenia polskiej reprezentacji z międzynarodowych rozgrywek) kuratora wycofał. Porażką zakończyły się też starania Drzewieckiego, by Euro 2012 odbyło się w Polsce w sześciu, a nie w czterech miastach. W maju 2009 r. UEFA zdecydowała, że mecze piłkarskich mistrzostw Europy nie będą rozgrywane w Krakowie i Chorzowie. Władze tych miast nie kryły rozczarowania i pretensji pod adresem ministra. Z kolei opozycja zarzucała mu, że swoimi krytycznymi wypowiedziami o przygotowaniu Ukrainy do Euro 2012 popsuł relacje z sąsiednim krajem.Ostatnio musiał też interweniować w spółce odpowiedzialnej za przygotowania do mistrzostw – PL 2012, gdy okazało się, że jej władze przyznały szefom po 140 tysięcy złotych premii. Gdy te informacje ujawniły media, Drzewiecki zadeklarował, że pieniądze będą systematycznie zwracali.– Mirek i tak jako minister radzi sobie znacznie lepiej, niż można się było spodziewać. A na pewno lepiej niż poprzednicy – bronią go koledzy z PO. – Załatwił dużo spraw, które za PiS były zbyt trudne.Zanim Drzewiecki został ministrem, jako parlamentarzysta pięciu kadencji dał się poznać jako miłośnik sportu (był przewodniczącym Sejmowej Komisji Sportu) i strażnik partyjnej kasy (od wielu lat pełni w PO funkcję skarbnika).Z premierem Donaldem Tuskiem i wicepremierem Grzegorzem Schetyną znają się jeszcze z czasów Kongresu Liberalno-Demokratycznego. W PO Drzewiecki jest zaliczany do „dworu Tuska”, czyli grona, które decyduje o najważniejszych sprawach w partii.Koledzy z Platformy podkreślają też biznesowe doświadczenie ministra. Drzewiecki, jeszcze zanim trafił do polityki, prowadził firmę odzieżową, w której zatrudniał kilkaset osób. Interesy prowadził z sukcesem – w latach 90. znalazł się nawet na liście 100 najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost”.—js
Zbigniew Chlebowski, szef Klubu PO, przewodniczący Sejmowej Komisji Finansów Niewiele brakowało, by w 2007 r. 45-letni Zbigniew Chlebowski został ministrem finansów. Donald Tusk zdecydował jednak, że po przejściu niemal wszystkich liderów PO do rządu, ktoś, prócz marszałka Komorowskiego, musi pozostać w Sejmie. Wybór padł właśnie na Chlebowskiego.Jego sejmowa kariera zaczęła się w 2001 r., gdy zdobył mandat poselski. Wcześniej był burmistrzem dolnośląskiego Żarowa. Miastem rządził aż 11 lat i zbierał za to doskonałe oceny, choć z czasem okazało się, że na skutek nadmiernych inwestycji Żarów stał się jedną z najbardziej zadłużonych gmin w Polsce. Były burmistrz do dziś tam mieszka (przy domu ma prywatny kort).Na Wiejskiej Chlebowski szybko zaskarbił sobie sympatię dziennikarzy, chętnie komentując trudne sprawy gospodarcze. W Komisji Finansów zaczął się zaś wyróżniać pracowitością. To z tego powodu zwrócił na niego uwagę Jan Rokita, który przymierzany był wtedy do fotela premiera. Chlebowski szybko stał się drugim po Zycie Gilowskiej ekspertem Platformy od finansów. W klubie nie był jednak pierwszoplanową postacią.Zmiana nastąpiła pod koniec 2005 r. Chlebowski wsparł wtedy Grzegorza Schetynę w walce o szefostwo PO na Dolnym Śląsku. W zgodnych komentarzach polityków Platformy, to dzięki temu zaskarbił sobie względy tzw. dworu Donalda Tuska. I choć w staraniach o fotel szefa Klubu Parlamentarnego przegrał z Bogdanem Zdrojewskim, jego pozycja w Platformie była coraz silniejsza.Kiedy po wyborach w 2007 r. okazało się, że ministrem finansów zostanie Jacek Rostowski, wiadomo było, że Chlebowskiemu przypadnie szefowanie Klubowi. Ambicji ministerialnych jednak się nie wyzbył. Jeszcze kilka miesięcy temu mówiło się, że jeśli premier straci cierpliwość do Rostowskiego, jego następcą będzie właśnie Chlebowski.—mns
Marcin Rosół, szef gabinetu politycznego ministra sportu i turystyki 30-letni obecnie Marcin Rosół zapowiadał się na jedną z gwiazd Platformy Obywatelskiej. Jako asystent Grzegorza Schetyny i Donalda Tuska miał dostęp do najważniejszych osób w partii. Był też pełnomocnikiem finansowym sztabu PO w czasie kampanii wyborczych w 2004 i 2005 roku. Jednak ta świetnie zapowiadająca się kariera została nagle przerwana. W 2006 roku tygodnik „Newsweek” w artykule „Dojenie Platformy” oskarżył Rosoła i jego partyjnego kolegę Piotra Wawrzynowicza o wyprowadzanie pieniędzy podczas kampanii. Miało się to odbywać według metody na tzw. słupa. Podstawione osoby miały dostawać wynagrodzenie za fikcyjne usługi, by następnie dzielić się pieniędzmi z bankierami partii.Władze PO natychmiast zawiesiły Rosoła w partyjnych obowiązkach. Zapowiedziały też skierowanie wniosku do prokuratury o zbadanie sprawy. Wniosek taki nigdy nie wpłynął, ale prokuratura i tak zajęła się sprawą. Postępowanie zostało jednak umorzone.Po rozstaniu z Platformą Rosół znalazł zatrudnienie w Agencji Rozwoju Mazowsza. Do polityki wrócił, kiedy jesienią 2008 roku minister sportu Mirosław Drzewiecki uczynił go członkiem, a później szefem swojego gabinetu politycznego.—js
Ryszard Sobiesiak, wrocławski biznesmen Sobiesiak jest od lat związany z branżą hazardową. Według informacji CBA jest współwłaścicielem sieci Casino Polonia i właścicielem firmy hazardowej Golden Play. Do Sobiesiaka i jego żony ma też należeć kompleks rekreacyjno-sportowy Vital & Spa Resort Szarotka w Zieleńcu. Jest miłośnikiem sportu. Przez wiele lat był udziałowcem piłkarskiego Śląska Wrocław. W Śląsku działał wtedy wicepremier Grzegorz Schetyna.—js
Jan Kosek, lobbysta, związany z firmami zajmującymi się grami hazardowymi Wiceprezes Związku Pracodawców Prowadzących Gry Losowe i Zakłady Wzajemne. Według danych CBA jest współwłaścicielem spółek PRU Filmotechnika i Techno–Invest oraz członkiem zarządu spółek Casino Centrum ATT, ATSI oraz ABS.—mns
++++++++++++++++++++++++++++++++++++
++++++++++++++++++++++++++++++
http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/
2009-09-29 17:24
Geneza upadku III RP
Z obiektywnego punktu widzenia, w pamiętnym roku 1989, kiedy to formalnie odzyskaliśmy swą podmiotowość, rokowania polskiej przyszłości były wysoce pozytywne.
Nie istniały wtedy żadne egzystencjalne zagrożenia dla naszej państwowości. Mało tego, nadchodzący czas był świadkiem upadku wszystkich naszych sąsiadów: NRD, ZSRR i Czechosłowacji. Przez szereg kolejnych lat , nasi nowi sąsiedzi zaabsorbowani byli z tego powodu, swymi sprawami wewnętrznymi, dając tym samym Polsce pole do manewrów. Państwo nasze liczyło się też na arenie międzynarodowej, czego najistotniejszym przykładem jest fakt brania pod uwagę polskiego głosu w tzw. „rokowaniach 4+2”, dotyczących zjednoczenia Niemiec.
Pomimo marności technologicznej, kraj posiadał duży narodowy przemysł, w znacznym stopniu oparty na wielkich zasobach surowcowych kraju. Mniejszy od obecnego był dług zagraniczny państwa (tzw. sovereign debt).Również sytuacja finansowa była nieporównywalnie lepsza od teraźniejszej, biorąc dodatkowo pod uwagę fakt, że wszystkie realne aktywa (tzw. tangible assets) były w polskich rękach (państwa lub jego obywateli).
W zakresie demograficznym, lokowaliśmy się w czołówce krajów europejskich pod względem przyrostu naturalnego. Znaczna emigracja posolidarnościowa, była niczym w porównaniu z totalną masową emigracją całego młodego pokolenia w okresie III RP.
Zarówno z własnej autopsji, jak i bogatej literatury wiemy, jak do obecnego stanu doszło. Samwielokrotnie pisałemna ten temat. O ile jest oczywiste jak to się stało, o tyle nie zawsze wiadomo dlaczego.
Przed rozpoczęciem rozważań na ten tytułowy temat, należy w paru przynajmniej słowach sytuację ową scharakteryzować. Nie wszyscy bowiem są w pełni świadomi otaczającej rzeczywistości. Nawet więcej! Większość obywateli myli ją z tą wirtualną kreowaną przez środki masowego przekazu.
Tak więc zachowując poprzednią kolejność, poszczególne sprawy przedstawiają się następująco.
Pod względem politycznym Polska de factoutraciła swą podmiotowość, a nieunikniona ratyfikacja traktatu lizbońskiego potwierdzi ten fakt de jure. Kraj nasz jest nie tylko politycznym pariasem i popychadłem w wymiarze unijnym, ale także globalnym. Znajduje się już w uścisku strategicznego przymierza niemiecko-rosyjskiego, modelowanego na tym z 1939 roku.
Wymarzony sojusznik, jakim dla wielu Polaków były Stany Zjednoczone, cynicznie wykorzystuje głupotę i nieudolność (a może i coś więcej?) polskich „polityków”, wysługując się nami w Iraku i Afganistanie, kpiąc sobie przy okazji z zaciągniętych zobowiązań. Jaskrawym przykładem niekompetencji „polskich przywódców” jest „zaskoczenie” jakie wywołało wycofanie się USA z projektu tarczy antyrakietowej. Ponad rok temu na łamach AFP pisałem o nierealności tego projektu, w artykule zatytułowanym „Plight of Central European Nations in the Wake of Western Oder Demise”, któryzaprezentowałemrównież na tym portalu. Już wtedy było oczywistym, że brak środków finansowych, technologii i czasu do jej dopracowania , czynią cały projekt jedynie grą polityczną z Rosją nastawioną na wytargowanie jak największych ustępstw z jej strony. Jak to się stało, że „wybitni przywódcy:”, oraz ich „profesjonalni doradcy” tej tajemnicy poliszynela nie znali?
Nowo powstałe, ciągle jeszcze raczkujące państwa, takie jak Ukraina, Białoruś czy Litwa, coraz jawniej demonstrują swoją niechęć w stosunku do Polski i Polaków, ignorując wszelkie umowy i normy prawa międzynarodowego w traktowaniu naszej mniejszości narodowej na swych terytoriach.
W okresie dwudziestolecia III RP, gospodarka polska została całkowicie zdeindustrializowana, system finansowy przekazany w ręce lichwiarzy z międzynarodówki plutokratycznej, a ostateczne przejęcie przez obcy kapitał krajowego areału rolnego zaplanowane jest już na rok 2012.
Pod względem przyrostu naturalnego, Polska stoczyła się na szary koniec Europy, utrzymując przy tym niezmiennie wysokie tempo emigracji i to pomimo kryzysu, którym dotknięte są kraje „importujące” obywateli naszego państwa.
Wydaje się że te niezwykle negatywne rezultaty minionego dwudziestolecia mają swe główne przyczyny w kondycji duchowej społeczeństwa, a nie w obiektywnych uwarunkowaniach zewnętrznych czy wewnętrznych.
Najistotniejszą rolę w kształtowaniu społecznego psyche mają jego elity. W książce M. Jałowieckiego pt. „Na skraju imperium”, książę Pieriejasławski, uczeń elitarnego Liceum Cesarskiego w Petersburgu, wspomina obrazę doznaną od rówieśnika z powodu demonstrowania swej polskości. W sukurs poszkodowanemu przyszedł wtedy jego dyrektor, prominentny przedstawiciel najbardziej polakożerczego reżimu jakim był carat. Młody książę tak odnotowuje w pamiętniku swą reakcję na ten incydent:
Pojąłem wtedy, że ludzie dzielą się na dobrych i złych niezależnie od narodowości. Poczułem jednocześnie związek z moją klasą społeczną rządzącą się moralnymi zasadami, które wyróżniają nas od innych.
Członkowie ówczesnych elit za swe moralne zasady uznawali miłość do Boga, Ojczyzny, honor i uczciwość. Bez względu na to w jakim stopniu udawało się im realizować te zasady w praktyce, stanowiły one niekwestionowany kierunkowskaz dla nich wszystkich. Członkowie niższych warstw społecznych, którzy dążyli do awansu, w naturalny sposób starali się nawiązywać do ideałów utożsamianych z elitami. Na dnie pozostawały natomiast jednostki pozbawione wyższych odruchów, tworząc warstwę społecznych szumowin.
Sytuacja zmieniła się diametralnie w momencie zwycięstwa rewolucji bolszewickiej. Jej największą zbrodnią, a zarazem tragedią narodu rosyjskiego, nie było zmiecenie z powierzchni ziemi elit, ale całkowita eksterminacja wszystkich warstw społecznych, za wyjątkiem tej najniższej. I tak narodził się gatunek, który w odróżnieniu od homo sapiensokreślony został naukowym terminemhomo sovieticus. Gatunek ów wykształcił swe nowe elity, wyróżniające się w morzu szumowin największą bezwzględnością, zachłannością, zakłamaniem, brutalnością i degradacją moralną. Nowymi wartościami stały się antywartości takie jak kłamstwo, zbrodnia, złodziejstwo, prostytucją i wszelkie inne łajdactwo. Ten kto bardziej udoskonalił te nowe „wartości”, wyżej wspinał się po drabinie społecznej.
W rezultacie II Wojny Światowej, do okupacji Polski skierowana została część bolszewickich „elit”, które dokończywszy dzieła ostatecznej eksterminacji naszej inteligencji, stopiły się ze „śmietanką” krajowych szumowin, tworząc komunistyczną arystokrację PRLu. Ta czerwona elita sprawowała niepodzielne „rządy dusz” nad resztą społeczeństwa, które szybko przekształcało się w znany już gatunek homo sovieticus. Od roku 1989, gatunek ów przyjął miano „europejczyków”, upodabniając się zewnętrznie do tego nowego „ideału”.
Zmiana zewnętrzna nie szła jednak w parze z formacją duchową, która pozostała równie podła jak w okresie PRLu. Podobnie sytuacja układała się na całym obszarze postsowieckim. Á proposbędzie tu inny cytat z przedmowy do wspomnianego już dzieła:
Kiedy w końcu zabrałem się do czytania pamiętników dziadka (ks.Pieriejasławskiego), Związek Radziecki już nie istniał. Wspólnota Niepodległych Państw nie stała się Commonwealthem. Rosja pogrążyła się w chaosie a Leningrad na nowo zaczął się nazywać Petersburgiem. Zacząłem czytać uważnie. O tym, że w końcu dziadek miał rację, przekonałem się osobiście, pracując przez pół roku na Ukrainie. Tam zdałem sobie dopiero sprawę, jak Rosjanie są genetycznie zniszczeni przez bolszewików, niezdolni już do wydania z siebie przywódców mogących uratować państwo od bankructwa.
Uwolniona z ucisku leninowskich zasad współżycia partyjnego, była nomenklatura w sposób bezwstydny i bez umiaru zaczęła się bogacić, kradnąc w ciągu paru lat zasoby całego narodu, jednocześnie gardząc tym narodem.
Z niechęci do tych „noworuskich” postanowiłem wydać te pamiętniki, by podkreślić , że (TE SZUMOWINY)nigdy nie zastąpią klas wyższych, które ich dziadkowie, rodzice albo oni sami zniszczyli.
Powyższy cytat może równie dobrze służyć za ilustrację społeczeństwa III RP i jego „elit”. Dla pełności obrazu należałoby tu dodać, że pogarda żywiona przez te „elity” do społeczeństwa jest wprost proporcjonalna do służalczości jaką one wykazują w stosunku do swych nowych pryncypałów z zachodu.
Wspomniane ideały takie jak Bóg, Honor, Ojczyzna, są dla nich pustymi dźwiękami, albo dowodem na chroniczną głupotę i zacofanie ich głosicieli.
Można oczywiście zaprzeczać istnieniu praw naturalnych (Boskich) stojących u podstaw tych idei, można też zaprzeczać istnieniu samego Stwórcy, jak to miało miejsce w ZSRR i ma obecnie w Unii. Nie można jednak zawiesić ich działania. I dlatego „elity” te można przyrównać do agnostyka, który rzuca się z Empire State Building, twierdząc że ponieważ Boga nie ma to i stworzone przezeń prawo grawitacji nie obowiązuje. W krótkim czasie zderzy się on z twardą rzeczywistością bruku Manhattanu. Podobny rezultat przyniesie „europejski rozwój” naszej Ojczyzny pod przewodnictwem wspomnianych „elit”. Na rezultaty nie trzeba będzie długo czekać. W znacznym stopniu są one już widoczne gołym okiem.
"""""""""""""""""""""""""""
"""""""""""""""""""""""""""""""
http://memmento.salon24.pl/
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 930 odsłon
Komentarze
wpis obowiązkowy
2 Października, 2009 - 02:07
dla wszystkich prześmiewców "układu".
Bo układu nie ma, GW-cza już to dawno udowodniła, a tefałen poświadczył.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
@Danz
2 Października, 2009 - 02:35
Jaki tam "układ". To wszystko wymysły sfrustrowanych, małych ludzi, chorych z nienawiści...;)
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb