ale z to diabeł na pewno istnieje

Obrazek użytkownika Bogdan Lichy
Idee

 

 
 
Przeczytałem artykuł na blogu którego autor wielce przejęty  tytułem wiadomości z Onetu „Boga nie ma” odsądza Onet od czci i wiary.
 
Onet jak Onet. Każdy rodzaj sensacji jest na wagę złota czyli pułapką na   czytelnika.
 
Tymczasem fakt jest niewątpliwie faktem że kwestia istnienia lub nieistnienia Boga stoi zawsze i wszędzie pod znakiem zapytania i na tym cała zabawa polega.
 
 Osobiście podejrzewam że owa niedogodność dotyczy   nie tylko gatunku ludzkiego ale wszelkiego rodzaju istnienia i nieistnienia niezależnie od zasług.
 
W ten sposób jest to nie tylko prywatna sprawa ale także pewien rodzaj prywatnego kontaktu z pytaniem na które nie ma odpowiedzi dzięki któremu istnieje wrażliwość nieustannego pytania w różnych formach odpowiedzi w postaci atomu wodoru przez homo sapiens i  niewiadomo gdzie dalej.
 
Pytanie to nie musi niczego lepić, ani wypowiadać tajemniczych słów ani oddzielać światła od ciemności gdyż przez sam fakt inspiracji w niepewności stanowi jednocześnie pokusę  czyli daimona zwanego szatanem albo diabłem.
 
Nie jest on wcale taki straszny jak go malują lecz tworzy go żywiołowa namiętność potrzeby jednoznacznej pewności w pytaniu czy Bóg jest czy go nie ma.
 
 Tak więc raz staje się zachwytem wiary a innym razem głębokością zwątpienia i sam biedaczysko nie wie czy jest formą czy treścią. Na czym to notabene polega jego rozdwojenie.
 
Wymyślił więc sobie więc  chytrą sztuczkę techniczną że odpowiedzi na pytanie czy Bóg jest czy go nie ma udzieli mu  niewątpliwie odbicie lustrzane czyli mechanika tożsamosci.
 
Wpadł na pomysł ze naprodukuje cała masę różnego rodzaju bytów, które ze strachu przed nim samym na pewno uwierzą że Bóg jest i to będzie najlepszy dowód na jego istnienie co raz na zawsze uspokoi żywioł namiętności w pytaniu oto czy Bóg jest czy go nie ma.
 
W ten sposób będzie to prawda jednoznaczna a on  zostanie Bogiem przeglądając się w swoim stworzeniu i   po co mu jakieś głupie pytania na które nie ma odpowiedzi.
 
Tak się zapalił wyjątkowo do swojej roboty i zupełnie nie zauważył że  każde jedno jego dzieło w namiętności istnienia i życia jakie zmajstrował   istnieje i żyje wyłącznie dlatego ze powiela to o czym on sam  w namiętność stworzenia   chciałby zapomnieć a mianowicie pytanie o to czy Bóg jest czy go nie ma. 
 
Machnął jednak na to ogonem bowiem stwierdził że jeśli nie w praktyce   życia i istnienia jako genialna skądinąd forma w postaci  daru istnienia i życia  to już na pewno w momencie śmierci jak się takiemu istnieniu i życiu go zabiera to nie ma najmniejszych szans żeby owe cos lub ktoś nie uwierzyło ze Bóg jest.
 
I w ten sposób skończą się głupoty z pytaniem oto czy Bóg jest czy go nie ma. A na dodatek on sam będzie Bogiem stwórcą.
 
 
 Niestety sprawa się rypła bo mimo że zawiaduje on wiecznym powstawaniem i rozpadem to zawsze się znajdzie jakaś czarna owca która musi wydłubać dziurę w całym i stając przed najwyższym majestatem owego nieskończonego żywiołu formy i treści by  odpowiadać na pytanie o to czy jest Bóg czy go nie ma w sposób dwuznaczny. Może tak, może nie. A na dodatek jest to zaraźliwe
 
Pewnego razu przyszedł do mnie w swojej postaci „wszystko i nic”     starając mnie się przekonać do wiary w Boga.
 
Człowieku dlaczego spoglądając na wszech - wymiar i głębokość kształtów i nicości  nie chcesz uwierzyć że Bóg jest.
 
Ja zaś że kładłem się wtedy spać i odpowiedział mu krótko i zwięźle .
 
 Przykro mi bardzo ale najlepszym miejscem gdzie mogę się schronić od twojej namiętności w uniesieniu wiary i od rozpaczy zwątpienia jest pytanie bez odpowiedzi  oto czy Bóg jest czy go nie ma.
 
Jest to jedyne miejsce gdzie jestem samym sobą bowiem pozwala mi się ono pytać o cokolwiek innego i znajdować odpowiedzi na wszystkie inne pytania które jakkolwiek zawsze są trochę poprawne a trochę nie, to tak czy inaczej mogą  się zawsze pocieszyć tym że jest jedno takie pytanie na które nie istnieje żadna odpowiedź.
 
W ten sposób  mój drogi stwórco  choć ty jesteś prawdą istniejącego nieistnienia w istniejącym nieistnieniu  to ja jestem ciekawością doświadczenia na tyle własnym na ile mogę korzystać z niepewności w pytaniu czy jest Bóg czy go nie ma.
 Pytania na które nie ma żadnej odpowiedzi i jakby co możemy sobie gadać najwyżej z tej odległości bo nie mam ochoty by mnie pochłonęła ani twoja namiętność ani  twoja nicość a w niepewności pytania bez odpowiedzi nic mi nie grozi.  
 
Tak więc na pytanie czy jest Bóg czy nie, nie ma żadnej pewności ale za to na pewno wiadomo ze istnieje diabeł,   
 
 
 
 
Brak głosów