CHWASTY POLSKIE CZYLI WIGILIA NARODOWA część czwarta i ostatnia

Obrazek użytkownika Bogdan Lichy
Humor i satyra

 

 
BOGDAN LICHY
 
CHWASTY POLSKIE    CZYLI     WIGILIA   NARODOWA część czwarta i ostatnia

 
AKT VI
 
 
 
                         *
 
 
 
 
Obudź się Stefan.!!
(malarz próbuje bezskutecznie obudzić śpiącego na ławce poetę)
 
(Sam do siebie)  Niezły kawał.
 
(po chwili poeta sam się budzi.)
 
               Poeta
 
Coś ze mną chyba nie najlepiej?
 
               Malarz
                  
Idź do lekarza, może zawał?
 
                Poeta
 
Siadłem na ławce…byłem w sklepie.
 
 
 
Tam mnie dopadły, przewidzenia
Zwidy majaki, senne mary.
Umarli, lochy i więzienia
Krzyki, gmach sądu, swąd, opary.
Lecz co to było?
 
                  Malarz (pokazując ręką)
                           
                            Sąd naprzeciw!
 
                  Poeta
 
Szczęściem uszedłem z życiem z matni.
 
                  Malarz
 
Gorzej jak drugi raz przyleci
może  już wtedy być ostatni.
 
                  Poeta
 
Przystanek, kwietnik, i figura,
a już pamiętam „Nasz Pani”
czyli liryka …i lektura
Czy ktoś mnie aby nie cygani?
 
Fakty ,choroba czy też złuda
Myśli, podszepty lub  wygłupy
może w ten sposób dojść się uda
tam gdzie granicy wielkie słupy.
 
                 Malarz
I za syreną pójść w odmęty?
                
                 Poeta
 
Bezcenna wartość schodzi na dno.
 
                Malarz
 
Już ja tam wolę nie być święty,
A ceny same, kiedyś spadną
 
                Poeta
Zawsze to jakąś wartość nowa,
w tej pięknej szopce naszej pani
zwłaszcza, że pojedyncze słowa…..
 
                Malarz
 
..z których jesteśmy obdzierani.
 
                Poeta
 
 …które zrzucamy z własnej woli 
gdyż nie są sensem lecz zachwytem
nad tym, co cieszy, bawi ,boli
gdy byty  wiecznym chcą być bytem.
 
               Filozof
 
Panowie !! Wiedza i poznanie
Wilk głodny, za to owca syta
 
a prawda rogi ma baranie  
gdzie intuicja nie odkryta.
 
Słowa. języki,  hocki klocki
ich wyobraźnia ducha, ciała
Kształty i formy, radość, troski
łączy pytania wartość stała.
 
A diabeł dobrze wie gdzie siedzi,
gdyż najpierw słodu tam nakapał
leżąc wygodnie w odpowiedzi
i patrzy, kto się w sieci złapał.
 
Bez celu tym się nie zajmuje
Na  coś potrzebne mu ludziska.
W czym jedni święci, drudzy zbóje.
Trzeba się temu przyjrzeć z bliska.
 
                 Malarz
 
Od razu widać to po minie,
że słów używa do pieczywa,
kiedy po niewidocznej linie
chodząc bez reguł grę rozgrywa.
 
A zatem mamy dwa wymiary,
słowa języka oceniania
i drugi rzekłbym wymiar stary,
faktu, zdarzenia, umierania
 
                   Poeta
 
Dla słowa fakty są bo były
w czym fakt nie wielkie  ma znaczenie
lecz, aby ciała    się    kręciły
w obrotach ważne oskarżenie.
 
W nim całej treści skarb się chowa
wiążąc w ten sposób  sieć pomału
i na tym  stoi cała mowa
że ktoś nie spełnia ideału.
 
Ideał będąc niespełnieniem
rodzi nienawiść do zachwytu
stając się słowa  narodzeniem,
a także pewną formą bytu.
 
               Filozof
 
Między zachwytem, więc a słowem
Tylko w ten sposób rzecz się ziści,
Dobro i zło oddziela rowem
potworna głębia nienawiści.
 
Demon poczwara i ohyda.
Esencją co tożsamość goni.
Okrutny wariat lecz się przyda
Piekłem w obłędzie  antynomii
 
A słowo tylko głośno marzy
głosząc zwycięstwo nad potworem
i zamki z piasku mysz na plaży
stawia by móc się schować w norę.
 
Tymczasem fakty całkiem inne
istnienie wieczna noc bez świtu
czego nie widzą sny dziecinne
Negacją afirmacji  bytu
 
 
                    Pijak
 
W tej perspektywie wszechświat cały
gniazdem pod dachem u stodoły.
Mimikry, żaden mniej niż mały,
gdzie w roju żyją dzikie pszczoły.
 
Pszczoły słyszały różnie, wiela,
że światy łączy w kształt ogrodu,
jakiś mityczny boski pszczelarz
i dają temu trochę miodu…
 
 tym którzy ładniej o nim bają
twierdząc że przysłał ich tu w słowie.
Jak się naprawdę rzeczy mają?
Tego już słowo im nie powie.
 
Głupi kto miodne pszczoły drażni
i kłam zadaje lub sobaczy.
Jeśli już tacy są odważni,
najpierw niech , który sam zobaczy.
 
A skoro pszczoły w swoim znoju
zajęte kitem woskiem, miodem
najlepiej lubią siedzieć w roju
oczy i uszy zalać słodem,
 
a w burty napchać uczuć   glinę
mimo że każdy statek tonie,
 gdzieś swoją musi mieć przyczynę .
Najpewniej robią to w obronie.
 
I tak to jeden wymiar słowa
języka mowy i pszczelarza,
a drugi owce, konie krowa
śmierć oraz wszystko co się zdarza.
 
 
                Poeta
 
Było nie było żadnej racji
nikt nie wykaże tam czy tutaj
dlatego na kolejnej stacji
z pociągu trzeba wyjść i z buta
 
Przez pole pójść nad rzeką, miedzą.
Kamieni przejrzeć pamiętniki
bo wszystkie sensy  zawsze siedzą
w worku gdzie trzyma się liryki
 
                     
                 Dziewczyna z pierwszej klasy
                
Niebieska łąka pełna kwiatów,
kiedy spełnienia głoszą chwałę,
płytkim korzeniem aromatów
owoce rodzi niedojrzałe.
 
Zaś  później, gdy pogoda marna
natura dalszą ma robotę,
na łąkę pytań sypie ziarna
z nich  się chwasty biorą potem
 
Gdy chwast zapuszcza w głąb korzenie,
cienką podziwu warstwę minie
i wnika dalej, gdzie marzenie
snem niespełnionym życia płynie.
 
A rano diabeł wraz z aniołem
są zrozpaczeni oraz wściekli.
Anioł łzy roni nad mozołem,
zaś diabeł chodzi i się piekli.
 
Z pasją rwą  chwasty z korzeniami
 diabeł wyrzuca hen za siebie.
Anioł je grabi. Zły z widłami
grządkom porządki robią w  niebie.
 
Tak lecą chwasty w przestrzeń nica
snem niespełnionym u korzenia
aż  dnia pewnego tajemnica
niespodziewanie się odmienia.
 
Tymczasem w niebie wielki skandal.
Wieczysta grządka pustynnieje
Diabeł się ciska! Co za granda!
Anioł niczego bada dzieje.
 
Odpowiedź suchym spadł listkiem
w języku zapomnianej chwili,
że ziarna złej pogody wszystkie
z pytaniem w chwastach wyrzucili.
 
Lecz wniosek, który na zebraniach
konkluzją świeci jak zbawienie
Próżny gdyż w chwastach i pytaniach
 życie snem płynie w niespełnienie
 
                        *
                 Poeta
 
O!? Sheimus! Co ty robisz za dnia
W zeszycie piszesz jakieś wiersze
Dla myśli ,zdania styl i składnia
dachy wrażenia kładą pierwsze.
 
               Sheimus
 
I w tym jest prawdy kanon stary,
 ostateczności i  pieniądza
w masce na twarzy  w skarbcu wiary
w niewoli uczuć, snem zarządza.
 
 Zaś ostateczna jest negacją
ta, która przeczy sama sobie
nie sądów ani bogów  racją
zamkniętą w sejfów pustym grobie.
 
Nie trzeba z żadnych fusów wróżyć
jak rentgenowskie widać zdjęcie
gdzieś , dalej mogą iść ci, którzy
dla siebie widzą tam zajęcie.
 
Już z chłopakami ustaliłem
aby nie słuchać tych od góry
i sądy uznać za niebyłe,
a tylko szukać awantury.
 
Przecież to jakaś paranoja
Ja chyba zaraz się zabije
Już wiem! To będzie sprawa moja,
aby w tym dziurę zrobić kijem.
 
                  Poeta
 
No, nieźle Sheimus to się chwali
Musisz wystrychnąć ich na dudka
zwłaszcza, że dziury  robią mali,
a taka dziura choć malutka
 
 obejścia drąży po  układach.
Wcześniej czy później się wywierci.
Lecz najpierw, taka moja rada,
trzeba popatrzeć w oczy śmierci,
 
gdyż w oczach śmierci, czarną drogą
do której lękiem drzwi zaparto
widać przygody, co dla kogo
i gdzie tam narozrabiać warto.
 
Teraz dla ciebie późno trochę,
bo skoro jesteś treścią duszy….
Umyj się przestań sypać prochem,
co ksiądz w Popielec głowy prószy
 
i gdy się komuś ugnie waga
pomiędzy lękiem, a odwagą
 niechaj po stronie lęku siada
wiersz, gdy  w pytaniu samą nagą
 
bezradną ciekawością stoi.
Szukając stale nowych twarzy
 żadnej on śmierci się nie boi
i zaraz wagę zrównoważy.
 
a w takich wierszach w perspektywie
nie tak jak w książkach i pod sznurek
przez doświadczenie  i prawdziwie
nie jedną można znaleźć dziurę.
 
 
                     *
                 Głos
 
Hej hu w  nieboszczyku dusza,
zawsze dalej iść gotowa,
w samym tylko przymiotniku,
w puste ściany dźwięku słowa
 
 
 
                    *
            Kominiarz
       
Tak czy inaczej słowo, które
namąci nieźle i na tworzy,
siedzi na płocie wiercąc dziurę
by w niebie palcem właz otworzyć
 
Kręcąc za słowem i przez  słowo
zamieni, doda i przystoi,
wydłubie z kory łódkę nową,
lecz z płotu trochę spaść się boi.
 
          Pani Nauczycielka            
 
Co na ten pomysł powie mama?
i tata może się pogniewa.
Jak się nie uda będzie plama,
albo ubędzie trochę nieba.
 
Najlepiej byłoby z drabiny,
którą historia zapisała
haki przydadzą się i liny
a także szkolna wiedza cała.
 
             Kleryk
 
No to po sprawie. Koniec kropka
Dziury nie będzie Trudna rada.
Złazi więc z płotu, może spotka
kumpla i sprawę z nim obgada.
 
Chłopaki poszli komuś dopiec.
Dziewczyny siedzą na kanapie,
a tylko jeden mały chłopiec
na pusty płot się stale drapie.
 
              Sprzedawczyni
 
Z tej wysokości, jak po szelkach
na niebo wchodzi od niechcenia,
wtem piękna pani czarodziejka
dynie w karetę mu zamienia,
 
i dzieląc rolę po połowie
wróżka jest smokiem jakich mało,
a ten oznajmia że mu  w słowie
które ostatnie pozostało
 
               Dozorca
 
może ocalić świat z miłości.
Lecz chłopiec odpowiada….etam
Przygoda miarą niepewności.
W ten sposób  rodzi się poeta
 
Poety rzeczą nie liryka
wiersze natchnienia metafory
szalonych kopyt słów muzyka,
czy farby dźwięki lub kolory.
 
 
            Archeolog
 
Poetą ten co za namową
idąc w przygodę, gdy przemija
nie zmienia  wyobraźni w słowo
które z papierka się odwija.
 
a gdyby nawet gwiezdne roje
lub krzyża wielkość cię urzekła
w przygodzie zawsze wszystko twoje
gdybyś miał nawet pójść do piekła.
 
 
 
                   *
 
                    
               Tancerka
 
 
I kto jest pierwszy, Piękna Pani?
Poeta, słowo gdy przenika?
Może przypadek, kiedy  rani?
Szalony obłęd lunatyka?
 
Sen czarodziejka czarownica
od wieków włosy wysrebrzone,
nad kotłem diabłem się zachwyca,
gdy ten okręca się ogonem.
                 
                Mech
 
I jakby kusząc go bezwiednie,
chociaż nie przyszedł do tej pory,
zaklęcia rzuca,  przepowiednie
w magiczną obręcz metafory.
 
 
Na samym końcu świata domek
tuż nad urwiskiem ostrej skały,
gdzie z morza wiatry zakończone
w senność marzenia się zebrały.
 
              Polityk
 
Tam babcia chatkę ma z piernika
na ścianie wisi obraz święty
i stary zegar cicho tyka
zapachem ruty, malin, mięty
 
A wiedźma miotłą wiatrów proszek
zbiera, gdy wieją u powały
i suchych łez dodaje groszek,
które z pierścionków wyleciały.
 
           Chochoł                
 
Pewnego dnia, niespodziewanie,
Zjawia  elegant się z kwiatami
Nareszcie jest Pan Drogi Panie.
a gdzie te kosze z prezentami ?
 
 
Znikają zmarszczki i z nagrodą
przez lustro płynie czasu rzeka.
Babcia dziewczyną stoi młodą.
Kostucha polem w las ucieka.
 
            Ślimak
 
Chodź, rzecze tajemnicza postać,
chcąc przypodobać się dziewczynie,
gdzie wszystko zawsze możesz dostać
nim myśl na jeden palec skinie.
 
             
           Gospodyni
 
Lubię cię bardzo mój wariacie
i twych obietnic  pióropusze,
ale posprzątać trzeba w chacie
Ty sobie idź, ja zostać musze.
 
Chyba żartujesz. chcesz zamienić
jakieś tam śmiecie nic nie warte
na to co nie da się ocenić
Oj! lepiej nie zaczynaj z czartem
 
               Ślimakowa
 
Zamiast się pieklić mój ty Książe
powiada na to Pani Wróżka
lepiej byś kurz pościerał z książek
przestał się puszyć jak poduszka.
 
 
              Wojski
 
Gość wściekł się wyszedł,  trzasnął drzwiami
i po czym  wrócił cały w bieli
z dzwonem, chorągwią, obrazami.
Tam sił dodaje, tu chleb dzieli.
 
 
A babcia tyko głowa kiwa,
gdy wieczność dary jej odsłania,
zawsze do czegoś ich używa,
lecz nie zamierza zmienić zdania
 
                     *
 
               Jagna
 
Tak to historia figle płata 
i różne czyni zawijasy
biegnie po drodze skrajem świata
losem narodów grając w klasy
 
Skacze do przodu z dziarska miną
sukienkę w kwiatki ma lub ciemną
pytając się przechodniów mimo
kto będzie bawić się dziś ze mną
 
                Papkin
 
Ci ją mijają zamyśleni
ile pieniędzy im zostanie
liczeniem z lekka otępieni
Po co im  jakieś bzdurne granie
 
 
Że jak? i klasy obrażone
Zaraz kierunki wam pomylę
Po ścieżce idą, gdzie za domem
piecyk potocznie zwany grillem.
 
 
 
               Barbara
 
Anioł i diabeł na tym rożnie
pieką kiełbasek różne siły.
Z wolna je kręcąc i ostrożnie,
by się za bardzo nie spaliły.
 
Psieplasiam bajdzio, ale one,
i pokazuje w stronę ludzi,
durnie kompletne i skończone,
nie chcą się bawić. Mnie się nudzi
 
 
               Woland
 
Tu potwór co obraca koła,  
małej dziewczynki jest on tatą.
Patrzy na diabła i anioła
czy znajdą jakąś radę na to?.
 
              Zagłoba
           
Ależ z pewnością i nie jedną
 Historii rośnie w cień postura.
Jasno się robi się, potem ciemno
i szkolna sypie się lektura
 
Na świat bohater jeden, drugi
z książek wychodzi w nowe czasy
by szukać tego który lubi
swoją historią zagrać w klasy
 
            Wokulski
 
Poznać ją można po zamiarach
gdy tocząc bardzo ważne sprawy
z uczniami będąc  na wagarach
chodzi po murku dla zabawy
 
Choć ją  historią nazywacie
to tylko kartki z kalendarza
ktoś albo sami je zdzieracie
a czas od nowa je odtwarza.
 
            Rachela
 
Zaś kartki niczym ptasie pióra
śnieg, chmury, liście czy patyki
znikają jak makulatura
w kadzi ambicji i logiki.
 
I z kotła stale się ulewa
szarość zastyga w różne masy
zwierzęta, ludzie, kwiaty, drzewa,
lecz nie wiadomo z której klasy
 
              Gospodarz
 
Nie da się ich  pokolorować
nadać im imion, ani ciała
odróżnić, znaczyć, dekorować,
nim ich historia nie uznała.
 
A ta z kolei krew i cnotę
zastygłą dziejów ojcowiznę
mieli przez  wartość i głupotę
znaki spychając na mieliznę.
 
              Sędzia
 
Wszystko co stoi i się rusza
w głupocie zwykłej ma korzenie.
Po co się robić na geniusza
na święte bóstwo czy zbawienie?
 
Wszechświat zrobiony jest z głupoty
naiwnej śmiesznej lub bezdennej.
Z bezsensu świra i durnoty
szalonej, złudnej lecz przyjemnej
 
             Starsza kobieta
 
Ten kto istnienie był ulepił,
nie zrobił tego dla mądrości,
lecz uniwersum wziął zaczepił
na prostym haku przyjemności.
 
Ów przyjemności prosty haczyk
zabawna kwadratura koła,
gdy wszystko oraz nic nie znaczy
ubrana, jednocześnie goła.
 
             Dziennikarz
 
Zaś klasy to jest taki płotek
kratka, na którą trzeba wskoczyć
Hop! I  w kolejną zaraz potem,
dwiema nogami się rozkroczyć
 
Szczególnie, kiedy linie zdania
biegną za głosem, gdy je woła,
aby dorównać do równania
co idealne robi koła.
 
                Pani Woźna
 
Ta gra jest prosta, więc do przodu
W cyrku poety i malarza.
Nie ma powrotu do ogrodu
Dwa razy nic  się nie powtarza.
 
 
             Harcerz III
 
Emerytura . mostek ryby
Bal, karuzela- interesik.
Kółko graniaste, zęby tryby.
Kręcimy bo jeszcze się zawiesi
 
Hej! dalej ciągnąć niech nie mija
Do góry! Na dół !Skok i winda.
Ratunku moja biedna szyja!
Aj! wszechświat cały na niej  dynda
 
 
               Bogumił
 
Pan pewnie myślał „raz się żyje"
Hop siup! Tralala.Do widzenia.
Nic z tego, gdyż na każdą szyje
sens zawieszony jest istnienia
 
(z daleka słychać dzwony kościelne na, które nakładają się bliskie dzwoneczki i muzyka )
 
                Pierwszoklasistka
               
O jej!  Mikołaj!
 
(wchodzi Mikołaj)
 
                 Dziennikarz
 
                          Well, jingle Bell
 
                Behemot
 
Nie wazmożna ,priszoł died maroz
      
                Azzasello  
   
Lui, mais no, Regards cest Pere Noel.
 
                 Korowiow
 
You have no reason !. Its Santa Clouse
 
 
 
 
                  Mikołaj
 
Siadajcie moje drogie dzieci.
Wszyscy odświętnie tak ubrani
Proszę!  choinka też się świeci,
przy stole Wróżki Naszej Pani.
 
Prezentów , jak widzie nie ma
Niech już kto inny tym się głowi
A z prezentami, zwykła ściema
Dobrze wiadomo kto je robi
 
Raz chłopiec, kiedy mama właśnie
prezenty pod choinkę kładła
obudził się i jak nie wrzaśnie,
że Mikołaja paczki kradła.
 
Czy podróż Mikołaja dziadka,
co reniferem z dala leci
jest tylko po to, żeby matka
z podarków okradała dzieci?
 
              Literat
 
Lecz bajka w bajce się nie kłóci
przecież morałem bajki ona,
by straszne diabły precz wyrzucić
 Z dobrej intencji  ulepiona..
 
Od dawna  bajki, tak   zrobione.
Wszelki przypadek tego uczy,
muszą początek mieć i  koniec,
zamek i bajki złoty kluczyk.
 
W bajce zaklęcia i przygody.
Bitwy złe moce blaski cienie.
Piękno brzydota, czar urody
I zawsze dobre zakończenie.
 
A w bajce choćby  się zdawało
że wątki różna plecie strona,
dobro, jak dusza wchodzi w ciało
sensem od wewnątrz wyłożona.
 
               Mikołaj
 
I tu się myli Magna Mater
Prostując, pewnie nic nie zmienię,
lecz  dobro, morał, treść, bohater
nie są jej sercem i natchnieniem.
 
Bajek jest tyle, co przypadków,
kiedy się w lustro patrzą same
i żyć szczęśliwie bez upadków
chcą, lochy, mając skarby, , bramę…
 
Walczyć ze złem. Sztandaru męstwo
wznosić nad stołem. Brać nagrody
Księżniczki rękę, tron, królestwo,
lub księcia, gdy bogaty, młody.
 
A   życie chociaż mruga chwilką
w molowej lub durowej gamie
w pytaniu prawdą jest….. i tylko.
Odpowiedź zawsze jakoś  kłamie.
 
Tak świętej prawdy pełno wszędzie
a każda na swój sposób kłamie  
gdyż w kłamstwie, zresztą jak i w błędzie
klucz, co zamyka formę w ramie.
 
 
Bo każdy na coś się nabiera.
Pretensje-można- tam do góry,
tylko ciekawe, że doskwiera,
gdy koniec bajek koniunktury.
 
A kiedy pleciesz pleć pleciugo
i tylko sypia się talarki
to niech by bajka trwała  długo.
Prawda to święta żadne bajki
 
( w tle piosenka Jingle Bell, która się wycisza i wchodzi w nią błazen ze swoim utworem) 
 
       
           * 
aCG7C
GCGC
FCGC
adC7C
FCGC
 
                         *
              Błazen
 
 
Ave Maryja łaską plenna,
kiedy przychodzisz jestem w niebie
i moich oczu zorza senna
promieniem blasków wita ciebie.
 
A ty mi mówisz zwariowałeś
wszystko to nie jest takie łatwe,
życie jest życiem, zapomniałeś
i nie wygłupiaj się z tym światłem.
 
 
Ave Maryja pełna kwiatów
twe włosy jasne wiatru powiew,
nad tobą śpiewa stado ptaków,
dzwonki korali w każdym słowie.
 
A ona śmiejąc się ucieka
na druga jezdni idzie stronę
i płacząc krzyczy mi z daleka,
że między nami już skończone
 
Ave Maryja piękna Pani
perły Ci zdobią złote lico,
wszyscy są w tobie zakochani
miłości jesteś tajemnicą
 .
 A ty się palcem w czoło stukasz,
że nie zadajesz się z poetą,
bo życie to nie łatwa sztuka,
a tylko jeden mamy żeton.
 
Ave Maryja cudo moje
tęcza po burzy, oko Boga
niech ci obrodzą miodne roje
i w szczęściu każda wiedzie droga.
 
A ona- ty mnie nic nie słuchasz
z tobą to zawsze jest tak samo,
a potem szepcze mi do ucha,
ostatni raz dziś przyjdę na noc  
 
 
 
 
 
                 Koniec
 
 
 
 
 
 
Nenagh 09.10.08.- 12.02.2012
Brak głosów

Komentarze

"A ty się palcem w czoło stukasz,
że nie zadajesz się z poetą,
bo życie to nie łatwa sztuka,
a tylko jeden mamy żeton"
Spodobało mi się do tego stopnia, że sobie to zapisałem.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".

#47272

przydałoby się to wielu z nas - zarozumialcom

dzięki za mądry wpis i jednocześnie piekny -10pkt.

pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#47277