WOJNY NIE WYPOWIEMY, WOJNĘ PRZEGRAMY !
Siedział tak spokojny, tak spokojny już. A czas płynął obok. Po łzach zostały tylko suche bruzdy na udręczonej twarzy. Wszystkie myśli już były, odwiedziły go wszystkie demony. Nie myślał. Tak po prostu siedział. Ręce tylko miały zajęcie. Jednostajnym kolistym ruchem osełki gładził to co mu zostało. Gładził z czułością, bez złości. Jak w tafli jeziora odbijał się jego nieobecny wzrok. A gdy wszystko zostało już policzone wstał i wyszedł z chaty.
Nogi niosły go same, podług zasług i przewin prowadziły go.
Pierwiej mniej poczesni, tam bez słów, bez krzyku spowiadał ich z grzechu śmiertelnego. Z grzechów, które osłabiły ich więź z Bogiem, z grzechu nienawiści i bluźnierstwa, z grzechu pychy i gniewu, z grzechu znużenia duchowego, z grzechów dnia powszedniego i tych co skazują na Piekło.
„Istnieje taki grzech, który sprowadza śmierć." (1. List Jana 5,16).
Wielu go oczekiwało, widział ulgę w ich oczach i nadzieję na wybaczenie i zbawienie przez czyściec śmierci. Byli też hardzi i zaprzani, pełni bełkotu i wrzasku niczym smoła lepkiego i czarnego. Nie pytał, nie oskarżał, tylko spowiadał srebrną niczym Judaszowe srebrniki ręką. Czas naglił by najznamienitsi w swej godzinie ostatni raz stułę ucałowali ustami niegodnymi. Cicho jakoś dziwno było, świat zamarł w oczekiwaniu, ten sam świat, który tak długo obojętnie przechodził obok jego krzywdy.
A gdy nadeszła ich godzina, w biadoleniu wielkim, cnej żałości i fałszywej skruchy, bez rozgrzeszenia przeniósł ich jednym ruch w ich czeluść, którą sobie uczynili na krwi naszej, by wiecznie karmiła się ich zbrodnią i grzechem. Grzechem zdrady, pychy i chciwości, grzechem zabójstwa i bałwochwalstwa. Grzechem apostazji.
I nie było przy nich ich bożków i cielców złotych, postali tak daleko jak zawsze byli, w niebycie imaginacji. A krew ich przeklęta grzechu nie odkupi, jeno rękę pozwoli skrzywdzonemu opuścić i złożyć do cierpliwej modlitwy za ich dusze przeklęte na wieki.
Po wszystkiem uczynił znak krzyża, ręki sprawiedliwej z krwi nie otarł, a łzy już nigdy nie wróciły. Choć stracił wszystko i nic nie odzyskał, to jak człowiek nie zapomniał o tym co miał najdroższe, choćby i cenę miał wielką zapłacić.
( Dzień ) W który ludzi utrapieniem ścisnę, że jako ślepi chodzić będą, ponieważ przeciwko Panu zgrzeszyli; i wylana będzie krew ich jako proch, a ciała ich jako gnój. ( Księga Sofoniasza 1.17 )
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1719 odsłon