Siedział tak spokojny, tak spokojny już. A czas płynął obok. Po łzach zostały tylko suche bruzdy na udręczonej twarzy. Wszystkie myśli już były, odwiedziły go wszystkie demony. Nie myślał. Tak po prostu siedział. Ręce tylko miały zajęcie. Jednostajnym kolistym ruchem osełki gładził to co mu zostało. Gładził z czułością, bez złości. Jak w tafli jeziora odbijał się jego nieobecny wzrok. A gdy...