Dwa światy, tu i teraz, w Polsce.

Obrazek użytkownika Aurelia
Blog

Czytam i czytam i próbuję się połapać w galimatiasie polskiej polityki.
2 cudowne tygodnie spędziłam z moimi wnukami i synową w Ustce. Piękne morze, pod nogami plączą się setki maluchów, mniejsze rodzice lub dziadkowie wiozą w wózkach, starszy pan siedzący na ławce karmi łyżeczką siedzącą na wózku inwalidzkim swoją żonę. Pani ma nieobecny wzrok i otwiera usta dopiero wtedy, gdy dotykach ich łyżka. Dwaj chłopcy przyglądają się tej scenie z głęboką powagą. Na plaży młoda mama karmi swojego niemowlaka piersią. Obok nas rozkładają ręczniki dziadek, syn i wnuk. Panowie cały czas rozmawiają, chłopak co pewien czas kładzie koło nich na ręczniku. Jakaś elegancka młoda pani przez komórkę prowadzi cichą rozmowę biznesową.
Na promenadzie pojawiają się grupki młodych mężczyzn i kobiet, a może dziewcząt, roześmiani, rozbawieni, przekomarzają się ładną polszczyzną
Piwo powszechnie dostępne, a dookoła ludzie trzeźwi.
Wszędzie czysto, ludzie uprzejmi, samochody wolno suną w strefie uzdrowiskowej. Wszędzie zieleń, odremontowane większość starych domków dawnej osady rybackiej. W porcie ktoś z kutra sprzedaje świeże dorsze i flądrę. Ustawia się kolejka.
Przez 2 tygodnie mimo, że wokół przewalały się tłumy ludzi tylko 5 razy usłyszałam k...a. Pierwszy raz gdy grający na plaży młody człowiek nie odbił piłki, choć mógł. Ze złością sapnął pod nosem- spaprałem k...a. Potem rozejrzał się spłoszonym wzrokiem, czy ktoś to usłyszał.
Zdumiona i oszołomiona przedwojenną niemal kulturą bycia, zastanawiałam się, gdzie ta cudowna Polska się podziewa, gdy wakacje dobiegają końca.
Oczywiście media w czasie wakacji sobie odpuściłam.
Mam nadzieję, że tym opisem dałam Wam choć maleńką nadzieję, byście przetrwali łatwiej ten parszywy czas.
Już w Poznaniu słuchałam wypowiedzi na temat tych fanatycznych starych bab pod krzyżem i nieudaczników, którym nic w życiu nie wyszło i muszą sobie poprawiać samopoczucie przyłączając się do grup walczących z wszystkim i przeciwko wszystkim. Oceny oparte oczywiście na przekazie mediów.
Przypomniały mi się transmisje z pobytu papieża Jana Pawła II w Polsce za czasów komuny. Na zdjęciach z Gniezna były tylko stare wiejskie kobiety, jakiś chłop z wielką brodą w ruskiej koszuli przepasanej w pasie, zakonnice i księża. Ileż wysiłku włożono w to, by krótko mignął tylko obraz śpiewającego Chóru Stuligrosza, choć swoim śpiewaniem towarzyszył całej uroczystości.
Stare prowokacje, stare metody pokazywania rzeczywistości, stare manipulacje faktami, stare kłamstwa i półprawdy, tylko zdumienie lemingów gdy doświadczą w całej rozciągłości kryzysu gospodarczego będzie nowe.
Nie traćmy nadziei.

Brak głosów