Oko żaby 3

Obrazek użytkownika Free Your Mind

<p align="JUSTIFY">Z obszernych zeznań S. Wiśniewskiego (w skrócie SW) przed parlamentarnym zespołem A. Macierewicza wyłania się następujący obraz, moim zdaniem, niezwykle ważny z punktu widzenia obywatelskiego, niezależnego śledztwa dotyczącego zamachu przeprowadzonego na polskiej delegacji w dn. 10 Kwietnia. Proszę to, co napiszę poniżej, przeczytać bardzo uważnie.</p> <p align="JUSTIFY"></p> <p align="JUSTIFY">Po pierwsze, <b>SW ani przez chwilę nie miał świadomości, że „zdarzenie”</b> z godz. 8.38-8.48 (tego czasu, a dokładniej 11-tu minut „zdarzenia” nie uchwyciła kamera SW) <b>dotyczy polskiego tu-154m z delegacją prezydencką</b>. </p> <p align="JUSTIFY"></p> <p align="JUSTIFY">Po drugie, <b>SW był przekonany (jeśli nie: pewny), że doszło do katastrofy małego, wojskowego samolotu </b>(jeśli nie... śmigłowca; 101' materiału (http://www.polityczni.pl/smolensk,audio,51,5708.html)) i z tego powodu wzdragał się przed wyjściem i sfilmowaniem „zdarzenia” na ruskim, wojskowym lotnisku („Wolę być żywym tchórzem niż martwym bohaterem”, „a jak mnie odstrzelą albo coś”, „człowiek dostaje usztywnienia”, „a jak mi coś się stanie”, planowanie „drogi ucieczki”, przygotowywanie zapasowych materiałów, „rutyna” itd.). Powiedział zresztą wprost, że gdyby wiedział, że to katastrofa z polską delegacją, to „usiadłby i płakał”, „nawet kamery bym do ręki nie wziął”. Mały słup dymu, niewielki ogień itd.</p> <p align="JUSTIFY"></p> <p align="JUSTIFY">Po trzecie (i najważniejsze), <b>SW nawet przybywszy na pobojowisko, obszedłszy je, obejrzawszy i sfilmowawszy szczątki samolotu, NIE miał świadomości, że to wrak tego statku powietrznego, którym leciała prezydencka delegacja</b>. („Prawie żadnego ognia” i brak zniszczeń w okolicy, a „powinny być zniszczenia na 200 metrach” przynajmniej, jeśliby spadł samolot z dziesięcioma tonami paliwa – tłumaczył w sejmie, odwołując się do swoich wspomnień z Lasu Kabackiego). </p> <p align="JUSTIFY"></p> <p align="JUSTIFY">Po czwarte, SW <b>NIE miał świadomości, że doszło do katastrofy „prezydenckiego” samolotu, nawet gdy montażystę zwinęło FSB, FSO z Grzegorzem Cyganowskim z polskiej ambasady na czele</b> (ten ostatni już 10 Kwietnia powinien zostać zatrzymany przez polską prokuraturę, a jak znam życie, do tej pory pewnie nawet nie składał zeznań; może nawet spokojnie pełni swoje odpowiedzialne funkcje nadal w ambasadzie?). </p> <p align="JUSTIFY"></p> <p align="JUSTIFY">Po piąte, <b>SW dopiero będąc przetrzymywanym przez Rusków w aucie miał od znajomej z Polski otrzymać sms-a, który „uświadomił mu”, co się stało</b>, czyli, co SW nie tak dawno „mógł widzieć” na pobojowisku. Tu zresztą intrygujący, ale nie przedstawiony szczegółowo epizod z W. Baterem (mam nadzieję, że ten dziennikarz, skoro tak szybko 10 Kwietnia dowiedział się o „zdarzeniu”, także zostanie dokładnie przesłuchany przez zespół Macierewicza), z którym SW miał zamienić parę zdań po wyjściu z ruskiego samochodu.</p> <p align="JUSTIFY"></p> <p align="JUSTIFY">Po szóste, SW z wyrozumiałością podszedł do ruskiej opieszałości, jeśli chodzi o akcję ratunkową. Jego zdaniem bowiem <b>służby medyczne już przed swoim przyjazdem musiały wiedzieć </b>(tzn. zostać uprzedzone), że „coś się stało potwornego”; „wiedzieli, jaki to samolot się rozbił” i <b>że „nie było już do czego się spieszyć”</b>. Jest to o tyle ciekawe spostrzeżenie, że zarazem sam SW przyznał, iż „karetki nie miały szans podjechania, bo nie ma drogi bitej” (na pobojowisko), a zatem, że służby medyczne nie mogły sprawdzić tego, do jak wielkiej doszło tragedii. Co więcej, w takiej sytuacji (tj. gdy nie można autami dotrzeć na miejsce katastrofy z udziałem blisko stu osób), to narzucającym się logistycznym rozwiązaniem byłoby natychmiastowe wysłanie śmigłowców ratunkowych – czego, jak wiemy, wcale nie uczyniono. </p> <p align="JUSTIFY"></p> <p align="JUSTIFY">Po siódme, SW sądził, że... delegacja prezydencka wylądowała i gdzieś odleciała godzinę wcześniej (58' materiału). Wrak, jego zdaniem wyglądał, jakby pusty samolot uległ zniszczeniu, stąd też brak nerwowości u strażaków nie wydał się SW podejrzany czy niepokojący.</p> <p align="JUSTIFY"></p> <p align="JUSTIFY">Po ósme, SW wielokrotnie powtarzał, że (ów niewielki, wojskowy, nieznaczny) samolot spadał.</p> <p align="JUSTIFY"></p> <p align="JUSTIFY">Jednocześnie SW, nie proszony przez nikogo i nawet nie prowokowany do tego pytaniami, z wyjątkową starannością zajął się - powołując się na wojskowych fachowców - rozmaitymi dementi, które przy różnych okazjach wczorajszego przesłuchania, wygłosił. Zdementował, by była sztuczna mgła, zdementował, by za spotkania Tuska-Putina zainstalowano specjalną aparaturę (choć go tam wtedy na lotnisku nie było!), zdementował meaconing (nie użył tego słowa, lecz dokładnie mówił o możliwych zakłóceniach komórek, Sieci i innej aparatury), zdementował nawet pogłoskę o jeżdżeniu karetek bez sygnału. </p> <p align="JUSTIFY"></p> <p align="JUSTIFY">A. Macierewicz tę najważniejszą chwilę w hotelu, gdzie był SW i gdzie pojawili się „smoleńscy blacharze”, skomentował tak: „słyszy pan huk samolotu, widzi pan słup ognia i sprawdza pan, co się nagrało (w kamerze – przyp. F.Y.M.), to jasne”. Nawiązywał w ten sposób do tego, że od dwóch godzin SW miał włączoną kamerę i czatował na przylot delegacji, ale akurat w chwili „zero”, nie tylko kamerę wyłączył, ale i zaczął sprawdzać, jakby to było najważniejsze. SW przeszedł nad tym niezwykłym faktem do porządku dziennego, ubolewając, że pierwszy raz w życiu wyłączył kamerę <b>przed czasem</b>. (Siedział sobie zresztą wyluzowany na przesłuchaniu sejmowym, mając nogi swobodnie wypuszczone pod stołem i co chwilę sypiąc uprzejmymi uwagami, a nawet zabawnymi powiedzonkami.) </p> <p align="JUSTIFY"></p> <p align="JUSTIFY">No ale to nie było <b>przed czasem</b>, bo 11 minut później SW kręci film swojego życia, czyli relację z Siewiernego. Czy jednak nakręcił tam film dokumentujący katastrofę polskiego samolotu z delegacją prezydencką? Sam SW o tym nie wiedział, dopóki mu koleżanka z Polski sms-em sprawy nie wyjaśniła. </p> <p align="JUSTIFY"></p> <p align="JUSTIFY">Można by tu mówić o tzw. refleksie szachisty, choć zdawałoby się, że szachownica na zabłoconym stateczniku, pokazana na całym świecie, wyjaśniała wszystko i nie mogła budzić niczyich wątpliwości. „Z Rosjanami nie ma dyskusji”, parokrotnie przypomniał SW, pewnie dlatego nie dyskutowano 10 Kwietnia z tym, że na Siewiernym doszło do katastrofy z udziałem polskiej delegacji. Nie dyskutowano też z tym, że komunikat „wsie pogibli” przekazano stronie polskiej, zanim ktokolwiek policzył zwłoki. </p> <p align="JUSTIFY"></p> <p align="JUSTIFY"></p> <p align="JUSTIFY">http://www.polityczni.pl/smolensk,audio,51,5708.html </p>

Brak głosów

Komentarze

Ja tam
http://niepoprawni.pl/blog/74/efekt-motyla#comment-159936

zadałem pytanie, być może nielogiczne. Jeśliby ktoś był tak miły, pod postem +5, w którym jest właśnie chyba o tym mowa.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#138698

nie było tematu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#138728

Zeznania WIsniewskiego odnośnie jego motywacji dwugodzinnego nagrywania mgły, przy otwartym oknie, przy temperaturze +2st.C (tak podawała wieża pilotom TU), gdy jak zapewniał był przekonany że polska delegacja wylądowała już godzinę temu (tak uzasadniał swoją niewiedzę o tym, że był to samolot z delegacją), gdy gdzie indziej uzasadnia, że nagrywał bo chciał mieć uwieczniony przylot polskiej delegacji... do tego jego mundre pouczenia co mu specjaliści wojskowi powiedzieli (mgła się rozproszyła bo rozwiał ja upadajacy samolot he he he. stąd tez na jego filmie widzialność jest większa niż przed upadkiem samolotu itd itd)... są one tak durne, że można byc pewnym, że jest on pionkiem służb, a jego zadanie po 10 mieisącach moge określić słowami z mojego wpisu z końca czerwca:

"10 kwietnia 2010 roku akcja ratownicza składa się z dwóch części:

- nieoficjalnej: "Dorżnąć watahę"

- oficjalnej: "Nikt nie miał prawa przeżyć"

Mój wpis skupia się na tej ważniejszej, czyli akcji "Dorżnąć watahę", natomiast pokrótce omówie tylko zarys akcji drugiej. Czas rozdzielający obie akcje stanowi przyjazd samochodu lotniskowej straży pożarnej na miejsce katastrofy.

W drugiej akcji, materiałem dokumentującym jej przebieg miał być li tylko -i przez cztery dni nim był- "przypadkowy" polski świadek, czyli red.Wisniewski ze swoją kamerą, zresztą człowiek zacny i pewny, gdyż jako świadek katastrofy w Lesie Kabackim, był on sygnowany na bezsprzecznie wiarygodnego i poważnego świadka, a jego materiał miał być tym jedynym."

Ich doskonały plan rozjechał film 1.24.

Vote up!
0
Vote down!
0
#138788

"to znaczy, gwoli sprawiedliwości, ja też te ptaki słyszałem (pisząc notkę "Telefony"), ale faktem jest, że to moja Małżonka swym czujnym, kobiecym intelektem wykryła to, że właśnie ptaków NIE powinno tam być zaraz po tak wielkiej katastrofie"
_________________________________________

O ptakach słyszalnych na filmie WIsniewskiego dyskutowałem z EOS jeszcze w czerwcu, jeśli nie w maju lub kwietniu:)
Ale uwaga, równiez na filmie 1.24 słychać ptaki.

Vote up!
0
Vote down!
0
#138801

wydały mi się bajdurzeniem dla naiwnych czyli POlsko-sowiecką wrzutą... Gdy ogląda się ten film i słucha dźwięku, to wyraźnie odczuwam, że taśma była montowana - a już szczytem naiwności jest wrzucenie tam kadru z "pomarańczową butlą" zanurzoną w błocie i "lektorskim" tekstem uświadamiającym Polaków: o popatrzcie sobie teraz lemingi - to wasza czarna skrzynka - właśnie została cudownie odnaleziona i w równie cudowny sposób natychmiast rozszyfrowana: to piloci, generał i prezydent zorganizowali "zamach na siebie samych"... Taki to news miał pójść w świat i to w dodatku uczyniony polskimi rękoma pana SW... (jak teraz dobrze widać, na przymiotnik polskie, to te ręce raczej nie zasługują)
Matematyczne prawdopodobieństwo tego "cudu w błocie" jest bliskie zeru...

Vote up!
0
Vote down!
0
#138803

Były dwie, chyba, że ktoś notuje więcej.
Okęcie- i język na migi i SW.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#138806