Partia Ponad Podziałami

Obrazek użytkownika SpiritoLibero
Blog

Czy możliwa i czy potrzebna jest taka formacja?

Myślę, ze odpowiedź na obydwa pytania powinna być i jest twierdząca.

To co obserwujemy w Polsce to galopująca polityka podziału.
Podziału społeczeństwa według różnych kryteriów: ekonomicznych, ideowych, światopoglądowych i innych jeszcze. Tam gdzie to tylko możliwe rozbija się resztki jedności, solidarności, empatii.
W to miejsce propaguje się relatywizm: religijny, etyczny, moralny.
Ciągłe „reformy” (czyt. psucie) oświaty odbieram jako najbardziej niepokojący i zarazem dobitny dowód, że los Narodu został już gdzieś zdefiniowany. I z pewnością nie jest to los, jaki chcielibyśmy zgotować naszym dzieciom i wnukom.

Scena polityczna to obraz bezczelnej hucpy, rozgrywającej się na naszych oczach i naszym kosztem.
Zauważalną tendencją w organizacji polityki jest dwubiegunowość, polaryzacja.
Z reguły podział taki (często sztucznie wymyślany) przebiega na linii „prawica” - „lewica”. Nazewnictwo nie ma żadnego znaczenia. Dawno zatraciło swoje pierwotne znaczenie (jeśli założymy, że kiedykolwiek prawdziwy był sens tych określeń)

W Polsce ta polaryzacja przebiegła po najbardziej absurdalnej linii. Podzielono szeroko pojętą „prawicę”. Wzięło się to niewątpliwie z faktu, że Polacy instynktownie odżegnują się od wszelkich lewicowych czy komunistycznych „wynalazków”.
Polska tzw. lewica to ew. kwiatek do kożucha koalicji rządzącej. Partie takie jak SLD czy PSL już dawno zatraciły swój ideowy charakter i kontakt ze swoja bazą. Ich wyborcy jeszcze na nich głosują, głównie z przyzwyczajenia. W pewnym wieku ciężko zmienić preferencje.
A, że są to zwykłe partie władzy, dobitnie wskazuje przykład PSL, który potrafi zawsze znaleźć miejsce przy korycie.
Przed drugą tura wyborów, upojony sukcesem Olejniczak rozglądał się publicznie komu tu przehandlować uzyskane poparcie. Tak, jak by już miał spisane cyrografy na dusze tych, którzy go poparli.

Dlaczego Partia Ponad Podziałami jest potrzebna?

W Polsce do wyborów idzie ok.50% uprawnionych. Reszta zostaje w domu. Z różnych przyczyn.
Z pewnością jest odsetek tych, którzy nie interesują się tym, kto będzie rządził.
Inni ( i tych jest z pewnością najwięcej, sam do nich należę) nie głosują bo „oferta” jest zbyt uboga.

Głosujący to w ogromnej większości osoby, którym leży na sercu dobro kraju, chcieliby uczestniczyć w życiu politycznym ale w swoich wyborach kierują się zasadą „mniejszego zła”. Wybierają między dżumą a cholerą.
Ludzi popierających szczerze i z przekonaniem program PiS czy PO jest według mnie niewielu.
Są najbardziej widoczni i słyszalni ale to ciągle margines społeczeństwa (nie w znaczeniu pejoratywnym, dla jasności).

Wybory to jedynie okazja do przetasowania na karuzeli stanowisk. Nikt nie przedstawi konkretnego
programu ratowania Kraju.
Beneficjentami polityki są sami politycy i ich przydupasy. Społeczeństwo z ich radosnej działalności nie ma nic. Tylko traci. Za chwile będziemy musieli pracować tak długo, aż nie będzie już potrzeby nikomu wypłacać emerytury.

Ostatnie dwa lata upłynęły pod hasłem, jacy to jesteśmy wspaniali i przewidujący. Gdy inni borykali się z recesją, my utrzymywaliśmy się na powierzchni, ba, nawet „rozwijaliśmy” się.
Że tak nie jest, to zarządcy mówią dopiero teraz...

Zresztą, nikt rozsądny nie przypuszcza chyba, że rzekome sukcesy naszej gospodarki to nasza zasługa. Zabrakło jedynie czynnika destrukcyjnego z zewnątrz. Ktoś po prostu dał nam chwilę wytchnienia by w spokoju (społecznym) przeprowadzić swoje plany. Sam „filantrop” Soros załatwiłby nas w tydzień.

Czy można zmienić ten stan rzeczy?
Nie tylko można ale i trzeba. Polacy w ogromnej masie to ludzie pragmatyczni, gotowi do poświęceń dla Kraju.
Wszystkie przypadłości, jakimi obrzucają się polityczni krzykacze: pro-rosyjskość, pro-niemieckość, pro- coś tam jeszcze dotyczą tak naprawdę bardzo ograniczonej liczbowo kasty polityków.
To oni ciągną określone korzyści z takiego czy innego rozdania kart. A że polityka kosztuje więc sponsorzy (głównie zagraniczni) muszą pozostać usatysfakcjonowani.

Podział i tematy zastępcze, które funduje nam wspomniana kasta, przy udziale „wolnych” mediów są dla obywatela-szaraczka.
Kasta w sprawach zasadniczych zgadza się zawsze.
Unia? Traktat? Robienie z naszego wojska bandy najemników? Tu zawsze pełna zgoda i łapka w łapkę.

Czego Układ boi się najbardziej? Boi się niezależnych inicjatyw obywatelskich. Ukręcane są w zarodku. A zresztą, kto miałby niby uczestniczyć w tych inicjatywach? Ci, którzy muszą pracować na dwa etaty, żeby nadążyć ze spłatą kredytów?
System zagrał genialnie, z milionów Polaków zrobiono niewolników nie, zakuwając ich w kajdany.
Starczyło dać plazmę, komórki i samochody na kredyt.

Masowy, szczery udział milionów Polaków w największej hucpie jaką zna nasza historia, Solidarności, był możliwy tylko dlatego, że Polacy nie mieli nic.
Oprócz ogromnej wiary w lepszą przyszłość dla siebie i swoich dzieci.
Inna sprawa, ze zostało to cynicznie, bez żadnych skrupułów wykorzystane przez politycznych macherów.
Kogo nie dało się skorumpować władzą (a raczej jej namiastkami) musiał odejść. Pozostały polityczne prostytutki. Najlepiej takie z jakimś szkieletem w szafie.

Partia Ponad Podziałami? Tak, coś takiego jest nam potrzebne.
Ruch zwykłych ludzi, którzy nie żyją z polityki ani z kontaktów z nią.
Potencjalnie jest to ogromna armia ludzi. Tak wielka, ze nawet pomysł zmobilizowania tylko nie głosujących przyprawia o dreszcze zarządców.

Twoja ocena: Brak Średnia: 1 (1 głos)

Komentarze

napisałeś, że Polacy zawsze wystrzegali się lewicowych i komunistycznych pomysłów.

Był taki okres w dziejach, kiedy lewacy mogli trudnić się jedynie bandytyzmem, dlatego z reguły siedzieli w więzieniach. Ale to się niestety, zmieniło. Oni doszli do wniosku, że nie rewolucją zdobędą władzę. Wystarczy przejąć wszystkie ośrodki kulturotwórcze, media, uniwersytety. To zaproponował Gramsci, o tym też mówili przedstawiciele szkoły frankfurckiej - Adorno, Horkheimer, Marcuse, ci ostatni również w tym uczestniczyli.

Po wojnie prawica zaczęła atakować lewicę na polu rozwiązań gospodarczych, więc lewica miała ułatwione działanie. No i tak postąpili.

A teraz... przecież ilu ludzi twierdzi, że za komuny było lepiej, że socjalizm zwycięży, że lewica to postęp itd. Bardzo często słucham takich sloganów, jeżeli gadam ze statystyczną próbą w populacji na pewne tematy (jeżeli dam się zachęcić i czego unikam, bo z reguły dyskusja polega na etykietowaniu).

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#82481

http://spiritolibero.blog.interia.pl/
mają na myśli raczej sentyment do lat młodości i rozczarowanie teraźniejszością.

"...przecież ilu ludzi twierdzi, że za komuny było lepiej, że socjalizm zwycięży, że lewica to postęp"

Socjalizm z tym co mieliśmy za PRL nie ma wiele wspólnego. Dawano łaskawie minimum do przeżycia.
To fakt, wychowano masę roszczeniowo nastawionych obywateli, ale to już bardziej czasy po "odzyskaniu niepodległości"
Mimo tego Polacy to prężny i kreatywny naród. Dlatego nasze "elyty" robiły wszystko by jak najwięcej takich wypchnąć za granicę.

W czasach zimnej wojny o czymś zbliżonym do "socjalizmu" mogli mówić pracobiorcy (celowo nie użyłem terminu - robotnik) na zachodzie.
Ale dziwnym zbiegiem okoliczności, po upadku muru zaczęło im się nagle pogarszać...

Vote up!
0
Vote down!
-1

SpiritoLibero

#82484

Dawano minimum, ale nikt nie bal się, że straci pracę, albo że wyląduje na bruku... do tego nie pracowalo się po 12 godzin na dobę, a jak czlowiek jechal na urlop, to myślal o wakacjach, a nie o robocie... tyle nawet jako dzieciak zdolalam zaobserwowac.

Vote up!
0
Vote down!
0
#82528

http://spiritolibero.blog.interia.pl/

No... na "bruk" się nie dało :) Sam pamiętam jak mi sprawdzano mi pieczątkę w odpowiedniej rubryce. Status "niebieskiego ptaka" był nie mile widziany...

Vote up!
0
Vote down!
-1

SpiritoLibero

#82539

Teraz sprawdzają tę pieczątkę chyba tylko przy okazji wycieczki do izby dla wesolych imprezowiczów? ;)

Vote up!
0
Vote down!
0
#82549

o ile wiem to J. Piłsudski był skrajnym lewicowcem, więc nie wiem skąd ta teza u Pana.

I to właśnie prawica jest postępowa :) w dobrym znaczeniu tego słowa. Prawica to liberalizm gospodarczy i konserwatyzm kulturowy. Jednak tego konserwatyzmu nie należy utożsamiać z ograniczeniem wolności człowieka do używek czy wyznania.

Obecnie w sejmie nie ma ani wyraźnie lewicowych, ani wyraźnie prawicowych partii.

Jest gówniany miszmasz...

 

ps. coś się źle dodało. mój post to odpowiedź na post Kirker, 29 sierpnia, 2010 - 16:55

Vote up!
0
Vote down!
0
#82646

"..Potencjalnie jest to ogromna armia ludzi. Tak wielka, ze nawet pomysł zmobilizowania tylko nie głosujących przyprawia o dreszcze zarządców..."

I w tym rzecz niestety (przy czym nie chodzi o ich dreszcze). Po prostu nikt bez ich "namaszczenia" i swoistej "deklaracji lojalności" nie ma prawa zaistnieć.
A nawet wówczas musi tańczyć jak mu zgrają bo jeśli nie.. to spotyka ich to co Samoobronę. Po prostu dbają o własne interesy i nic poza nimi się nie liczy.
I w dużej mierze ludzie to zrozumieli widząc zmieniające się nazwy ugrupowań i ....prawie te same twarze. I tak już jest od dekad. I właśnie poczucie bezsilności leży u sedna frekwencji w wyborach - milczącego protestu części społeczeństwa. Ludzie już stracili nadzieję. A o to wszak chodziło :(

pozdrawiam

W. red

Vote up!
0
Vote down!
0

W. red

#82587