Jak to jest z tymi drogami i drogowcami?

Obrazek użytkownika Andrzej.A

Byłem w górach, dojazd na miejsce całkiem przyjemny i w przyzwoitym czasie. Na miejscu mieszkaliśmy w hotelu nieco oddalonym d głównej drogi, a z miasteczka żeby dojechać to trzeba było po takich serpentynach się wspinać - ale w sumie nic strasznego.Ciekawe rzeczy zaczęły dziać się później. Trochę padał śnieg, trochę za dnia przepiekło słoneczko co dla odmiany w nocy przymarzło i zrobiło się lodowisko.Wracam do hotelu i mówię do kogoś z obsługi, że około 2 km od hotelu w rowie leży samochód. Obsługa hotelu natychmiast za telefon żeby zadzwonić, ale bynajmniej nie do odpowiedniego zarządu dróg i mostów, ale do pana Kazia (może Zdzicha), który ma umowę z rzeczoną dyrekcją od dróg i mostów na odśnieżanie tego odcinka drogi. Dzwonią i mówią: Kaziu weź no posyp, bo żeby nie było awantury że nie posypane.Niby to życzliwie zaczynam podpytywać i okazują się inne ciekawostki. Trzy dni przed moim przyjazdem dwie dziewczyny spadły samochodem kilkadziesiąt metrów w dół, wydobyte w stanie ciężkim, nie wiadomo czy przeżyły. Dzień wcześniej jeden zawisł na krawędzi i tylko cudem nie polecieli w dół.Jak nie mogą złapać bezpośrednio pana Kazia (tego od posypywania) to dzwonią do pani Krysi (może Jadzi) z tejże dyrekcji dróg i mostów, a ona tylko sobie znanymi metodami odnajduje pana Kazia i motywuje go do tego żeby posypał.Gdy wyjeżdżałem dzisiaj rano z tego skądinąd ślicznego zakątka naszego kraju rzeczony odcinek drogi był zlodzony jak dobre lodowisko. Mnie to nie wadziło, mając samochód 4 WD mogę sobie na różne fanaberie pozwolić.Podsumowanie:Ja rozumiem, że pan Kazio (ten od posypywania) i pani Jadzia (ta z dyrekcji tego i owego) są skumplowani z hotelem i jego obsługą - bo to w sumie mała mieścina i wszyscy się tam ze wszystkimi znają, a tylko notoryczny najazd turystów powoduje to, że tego na bieżąco nie widać.Ale widząc co się dzieje to właściwie ma się ochotę wsiąść w samochód i przejechać ten odcinek z pełną dopuszczalną prędkością (90 km/h) gdyż nie ma tam żadnych ograniczeń, są tylko postawione znaki wiele zakrętów na odcinku 8 km. A potem mając wypadek (co jest raczej pewne) mieć nagranie z drugiego samochodu obrazujące stan tej drogi, żeby nikt nie mógł mieć wątpliwości kto jest odpowiedzialny za jej stan i za tenże wypadek.Proces o odszkodowanie jest raczej do wygrania i nie pomoże zadne tłumaczenie przez rzeczoznawców PZMotu; ".. Niedostosowanie prędkosci do warunków atmosferycznych. ..." gdyż ten akurat odcinek drogi nie jest w żaden sposób specjalny oznakowany.Wnioski:Dopiero gdy pan Kazio będzie musiał zapłacić za czyjeś straty, krzywdę lub śmierć z własnej kieszeni (lub też zapłaci za to jego firma ubezpieczająca z polisy OC) to takie sprawy przestaną mieć miejsce. Bo w sumie karanie takiego Kazia nawet odsiadką za spowodowanie czyjejś śmierci nic nie zmieni.Tylko i wyłącznie sięgnięcie do kieszeni takiego ancymonka, który poprzez swoje zaniedbanie doprowadza do poważnych wypadków może spowodować zmianę nastawienia jego następców.Dotyczy to nie tylko tego odcinka tylko tej górskiej drogi i nie tylko anonimowego pana Kazia.Przypomina się sprawa juniora Zientarskiego i rozbitego Ferrari tudzież związanej z tym incydentem śmierci człowieka. Junior Zientarski dostał papiery medyczne, które uwalniają go od wszelkiej odpowiedzialności, nie może stawać przed sądem, a jednocześnie tenże sam junior Zientarski jest widywany na imprezkach z dużą ilością wódeczki i stan zdrowia wyraźnie nie przeszkadza mu imprezować.Gdyby rodzina Zientarskich musiała zapłacić odszkodowanie za wyczyny juniora to chyba by to trochę inaczej wygladało.A tak, to anonimowy pan Kazio widząc, lub tylko domyślając się co wyczynia rodzina Zientarskich robi w sumie to samo tylko na mniejszą bo lokalną skalę.Ryba psuje się od głowy.P.S.Powrót był makabryczny jechałem prawie 9 godzin (w tamtą stronę 6).

Brak głosów

Komentarze

Nasz kraj dziala na zasadzie: ratuj się kto może. Ja dodam - i jak może. Odpowiedzialność panstwa, czyt. NASZYCH (hahaha) przedstawicieli, jest ŻADNA. Nie znajduję JEDNEJ dziedziny w której wspomniana odpowiedzialność sięgałaby choćby oceny dostatecznej. Zdrowie, szkolnictwo, drogownictwo, bezpieczenstwo szeroko rozumiane, prawo...Wszystko lezy!!! Nastąpił całkowity rozkład panstwa. To coś, co jeszcze funkcjonuje, to tylko firma o nazwie Polska, postawiona w stan upadłości.

Vote up!
0
Vote down!
0
#41868