Skąd się biorą dzieci

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

- Jesteście okropni! - krzyczała młoda pani od polskiego. - Jak można przynosić zapałki do szkoły!
- To przypadek - tłumaczył Gruby Maciek. - Zostały mi w kieszeni kurtki po pierwszym listopada.
- Ja znam te wasze wykręty! - krzyknęła pani konfiskując zapałki. - Jeszcze byście szkołę spalili!
- Nie myśleliśmy o tym, ale to dobry pomysł - przyznał okularnik z trzeciej ławki. Młoda pani od polskiego znowu zaczęła na nich krzyczeć, a potem wzięła kredę i podeszła do tablicy.
- A to po to, żebyście dobrze zapamiętali!
I napisała na samej górze tablicy:

DZIECI + ZAPAŁKI = POŻAR.

Potem była przerwa, a po przerwie w tej samej sali piąta a miała biologię.
- Nie wiem jak to powiedzieć, ale bardzo was proszę o powagę i skupienie się - zaapelowała pani od biologii osiągając tym samym zupełnie przeciwny efekt. - Dzisiejszym tematem będzie rozmnażanie się człowieka.
Piąta a zarechotała i poleciały sprośne uwagi.
- Zwierzęta! - pisnęła oburzona dziewczynka, która prawie zawsze odzywała się jako pierwsza.
- Rozmnażanie ludzi a nie zwierząt - nie do końca zrozumiała pani od biologii, która była tak samo oburzona, a może i bardziej. - Prosiłam was, żebyście z powagą podeszli do tematu! A wy sobie jaja robicie! A to jak najbardziej poważny temat! Skąd się bierzecie wy! Dzieci!
- My to wiemy - machnął lekceważąco ręką okularnik.
- Na przykład on - wskazał go ręką Gruby Maciek. - Uciekł swojemu staremu z gumy!
Kiedy już udało się oderwać ręce okularnika od szyi Grubego Maćka pani od biologii postanowiła, że kogoś spyta.
- Może ty, Hiobowski - powiedziała rozeźlona. - Tak świetnie się bawisz...
Łukaszek zdrętwiał i wstał powoli.
- Ale o co chodzi, psze pani?
- Czy wiesz skąd się biorą dzieci?
Łukaszek wyszedł z ławki, stanął w dość swobodnej pozie i zaproponował:
- Mogę pokazać.
Pani od biologii dostała szkarłatnych plam na policzkach.
- Hiobowski!! - zawołała falsetem. - Ja cię ostrzegam! Do tablicy! Napisz mi zaraz skąd się biorą dzieci!
Łukaszek niedbałym krokiem podszedł do tablicy i ujął kredę.
- Uwaga, pokazuję. Z tego równania - wskazał zdanie napis wykonany przez młodą panią od polskiego - przenosimy na drugą stronę "zapałki" i zmieniamy znak.
I napisał poniżej:

DZIECI = POŻAR - ZAPAŁKI

Pani od biologii popadła na dłuższą chwilę w stupor.
- Co to ma być, Hiobowski? - wyjąkała wreszcie.
- Matematyka - odparł lakonicznie Łukaszek i odłożył kredę.
- To jest jakieś gówno! - eksplodowała pani od biologii. - Nie wiem co za idiota was tego nauczył, ale...
Drzwi otworzyły się i do klasy wszedł pan od matematyki.
- A, jednak jest tu jakiś nauczyciel - powiedział niezadowolony. - Mam lekcję obok i taki stąd leci hałas, że własnych myśli nie słyszę. A co dopiero odpowiedzi uczniów. Co tu się dzieje? Czemu tu takie wrzaski?
- Oni... - zaczęła oburzona pani od biologii wskazując piątą a, ale Łukaszek ją ubiegł.
- Jest pan idiotą - oświadczył prosto w twarz panu od matematyki. Pana od matematyki zatkało w obliczu tak frontalnego ataku.
- A matematyka to gówno - dodał z lubością Łukaszek.
- Hio... Bow... Ski... - pan od matematyki zaczął odzyskiwać głos, a barwa jego przypominała zgrzyt kamienia po szkle. - Jeśli to znów jakiś twój...
- Ona tak powiedziała - Łukaszek wskazał ochoczo panią od biologii i usunął się na bok.
- Proszę o wyjaśnienia - oznajmił zimno pan od matematyki.
- Ja... Oni... Dzieci... - plątała się pani od biologii.
- Jak ktoś uczy o bzykaniu się żab to nie jest w stanie pojąć piękna królowej nauk, jaką jest matematyka - strzelił opinią pan od matematyki.
- Pszczoły bzykają, żaby się kumkają - usiłowała się przebić dziewczynka, która prawie zawsze odzywała się jako pierwsza, ale nikt nie zwracał na nią uwagi,
- Królową nauk jest biologia! - skontrowała pani od biologii. - Gdyby nie ona to człowiek by się nie rozmnażał i cała tą matematykę mógłby sobie pan włożyć w...
- W dupę! - ochoczo dopowiedziała piąta a.
- Gdyby nie matematyka, to człowiek żyłby nadal na etapie jaskini - nie ustępował pan od matematyki.
- Zapytajmy uczniów! - zawołała pani od biologii i w tym momencie rozległ się sygnał na przerwę. - Jaki jest najważniejszy przedmiot w tej szkole?
- Dzwonek - odparł okularnik z trzeciej ławki i uśmiechnął się błogo. - Na przerwie to możecie nas... - i zaproponował złożenie pocałunku na pośladkach. Nie doszło do tego, za to dowiedział się empirycznie, że nauczyciele na przerwie to mogą mu wpisać naganę do dzienniczka.

Brak głosów

Komentarze

teraz co prawda od 10 lat emerytowanej nauczycielce...

uryczęliśmy się aż do pasa...

===

... to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Vote up!
0
Vote down!
0

... to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

#111990

Cieszę się, że się podobało :) pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#112059

Stwierdzam empirycznie, ze w Polsce i w Omanie smieszy tak samo ;-))))

Pozdrawiam ;-)

seawolf

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam ;-) seawolf

#112061

To dobrze, to bardzo dobrze. Uważaj na omamy w Omanie :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#112076