PRAWDA ZYGMUNTA KORUSA ODKŁAMAĆ MARZEC 68
PRAWDA ZYGMUNTA KORUSA ODKŁAMAĆ MARZEC 68
Stanisław Srokowski
Czeka nas jeszcze wielka robota. Odkłamać Marzec 68! A - szerzej- odkłamać Polskę. Od czegoś trzeba zacząć. Na kilku polach uczciwi, porządni i z gruntowną wiedzą i dobrą wolą Polacy od pewnego czasu już to robią.
Jednym z nich jest Zymunt Korus, krytyk sztuki, poeta i publicysta, a w walce o prawdę, przywódca strajku w 1968 r.w Krakowie i więzień polityczny. Mniej więcej w tym samym czasie ja, jako pedagog, brałem udział w proteście przeciwko komunistycznej władzy w Legnicy, na wielkiej, trwającej kilka dni manifestacji, głównie młodych robotników i uczniów szkół średnich, a także studentów Studium Nauczycielskiego.
To był silny zryw przeciwko dyktaturze ciemniaków, bunt przeciwko kłamstwu i podłości systemu. Pretekstem było zdjęcie "Dziadów" Dejmka ze sceny Teatru Narodowego w Warszawie. Protesty objęły cały kraj. W Legnicy było ostro.
Moi uczniowie też wyszli na ulicę. Wielu z nich przeszło przez "ścieżkę zdrowia". Ci, co tam byli, wiedzą, co to znaczy. Korus w Krakowie buntował studentów. Potem siedział w więzieniu i z powodu swojej postawy nie mógł przez długie lata znaleźć pracy. Mnie z kolei wyrzucili po Marcu ze szkoły. I w ten sposób splotły się nasze losy.
Dziś w Katowicach odbył się proces sądowy. Korus walczy o zadośćuczynienie za represje, jakim był poddany przez system komunistyczny. Rozprawę wzorowo prowadził przewodniczący SSO, sędzia Bartłomiej Witek oraz sędziowie, SSO Igor Nadolecki i SSO Justyna Wiśniewska.
Ja zeznawałem, jako świadek. Byłem urzeczony kulturą prawną sędziego, taktem i szerokimi horyzontami myślowymi prowadzącego. Po raz pierwszy widziałem tej klasy sędziego w naszym dość parszywym systemie prawnym. Zeznawał też Edmund Klimczyk, były pracownik Huty im. Lenina, więzień w 1968 r. Wśród publiczności m.in. Adam Słomka. Obok kilka zdjęć z rozprawy i jedno prywatne, z Korusem i Jego synem. Mam nadzieję, że nie weźmie mi tego za złe. Uroczy syn i godny Tata.
— z użytkownikiem Zygmunt Korus.
Stanisław Srokowski
http://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/odklamywanie-marca-1968#comment-1451680
Zeznania dwu świadków miały charakter historyczny i zrobiły na widowni wielkie wrażenie. Pan Klimczyk (pracownik kombinatu Nowa Huta) był szykanowany za Marzec do końca komuny. Pisarz Srokowski, uczestnik "wojny przeciwko okupantom" (tak silne i dramatyczne były bitwy z ZOMO w Legnicy), został wywalony ze szkoły jako polonista i dopiero po latach, po przeniesieniu się do Wrocławia , znalazł pracę w domu starców jako opiekun. Potem dano mu etat w redakcji wiadomości ... jako korektorowi (broń Boże - nie pisarzowi czy publicyście). A więc tzw. wilczy bilet na "marcowców" (co wiedzieli, że kwestia syjonistyczna to zwyczajna ściema) obowiązywał do "okrągłego stołu", z późniejszą narracją korowską do dnia dzisiejszego. Zapewne dlatego tak ciężko się było przebijać Korusowi w Krakowie, gdzie trzęsie w sądownictwie nadal towarzystwo zwane aj-waj, dla którego wykładnia, że Polacy to antysemici, ma być stale obowiązującą. (insurekcjapl)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1187 odsłon
Komentarze
Co to znaczy, "wiedzieli, że kwestia syjonistyczna to ściema"?
21 Listopada, 2014 - 04:38
A może tacy "wiedzący", sądząc ze walczą z Ruskimi i komuną, dali się wkręcić, przez tych dla ktorych sprawy okolosyjonistyczne mialy wielkie znaczenie i którzy mieli potęźne możliwości oddzialywania na sytuację? Oczywiście nie wyklucza to , ze niektórzy "walczący", ci polskoetniczni, ktorzy nie wyjechali na Zachód lub nie zostali eksponowaną i holubioną "opozycją" w Polsce, mieli tzw. dobre intencje, pragnęli walczyc o wolność i naprawdę byli prześladowani.
No ale czy nie bylo tak, że ci którzy organizowali demonstracje a la patriotyczne na spektaklach "Dziadów ", doprowadzili do zdjęcia z afisza tych że "Dziadów", rozglaszając, że to na polecenie sowieckiego ambasadora? Nie mieli przy tym intencji stworzenia "drugiego Budapesztu" (w innym kontekście, niż to sie uzywa dzis, chodzi o Budapeszt 1956), czyli protestów ktore może nawet doprowadzą do krwawej jatki z wejściem Ruskich lub bez, a później do przejęcia pelni wladzy przez sily "sluszne", - a owa słuszność dotyczyła w niemalym stopniu etnicznosci?
Takie postawienie pytania, nie oznacza, ze stawiający uważa ze Gomula byl fajny, albo że the nacji stała sie jakaś krzywda, o czym świadczą losy tych korzennych, ktorzy z pzpr trzymali do końca, na mniej lub bardziej eksponowanych stanowiskach i nie bawili sie w "różową opozycję",. No ale zawsze to lepiej -prócz wyjazdow na Zachód, karier w komunie (ale 1.nie na samym czele i 2. z dopuszczeniem do żłoba gojowskich towarzyszy) i w tzw. opozycji, mieć tzw. pelnię wladzy na zlecenie Sowietów - przynajmniej AD 1968 musialo to wyglądać atrakcyjnie, dopiero pozniej mozna bylo kombinować o wladzy bez Sowietów lub wespół z przepoczwarzonymi eksSowietami.