WOJCIECH ŹRÓDLAK KUSTOSZ "HISTORYCZNY" CZ. III

Obrazek użytkownika Aleszumm
Kraj

Kronika Miasta Łodzi – kwartalnik cz. III

Redaktor naczelny
Gustaw Romanowski
Łódź, ul. Piotrkowska 113 (prawa oficyna)
tel. +48 042 638-44-39
kronika@uml.lodz.pl

Wydawca
Urząd Miasta Łodzi
Szanowny Panie Redaktorze,

Warto przytoczyć, co ten sam Calek Perechodnik, skądinąd nienawidzący bez reszty Polaków, wypisywał na temat swych własnych kolegów z żydowskiej policji:

"Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla policjantów żydowskich w Warszawie (...). Skamieniały im serca, obce stały się wszelkie ludzkie uczucia. Łapali ludzi, na rękach znosili z mieszkań niemowlęta, przy okazji rabowali”.

Nic też dziwnego, że Żydzi nienawidzili swojej policji bardziej niż Niemców, bardziej niż Ukraińców" (Calek Perechodnik: "Czy ja jestem mordercą?", Warszawa 1993, s. 112-113).

Nader bezwzględny jest osąd Judenratu i żydowskiej policji, zawarty w dzienniku byłego dyrektora szkoły hebrajskiej w Warszawie Chaima A. Kaplana. W swym dzienniku Kaplan nazwał Judenraty wprost – „hańbą społeczności warszawskiej", wielokrotnie piętnując zbrodniczą działalność policji żydowskiej, pisząc:

"[…]Żydowska policja, której okrucieństwo jest nie mniejsze od niemieckich nazistów, dostarczała do punktu przenosin na ulicy Stawki więcej niż było w normie, do której zobowiązała się
Rada Żydowska [...]”.

„(…) Niemieccy naziści są zadowoleni, że eksterminacja Żydów jest realizowana z całą niezbędną efektywnością. Czyn ten jest dokonywany przez żydowskich siepaczy (Jewish slaughterers) (...).
To żydowska policja jest najokrutniejszą wobec skazanych (...). Naziści są usatysfakcjonowani robotą żydowskiej policji, tej plagi żydowskiego organizmu (...)”.

„(…) Wczoraj, trzeciego sierpnia, oni wyrżnęli ulice Zamenhofa i Pawią (...). …SS-owscy mordercy stali na straży, podczas gdy żydowska policja pracowała na dziedzińcach(…)”.

„(…)To była rzeź w odpowiednim stylu - oni nie mieli litości nawet dla dzieci i niemowląt”.

„(…)Wszystkich z nich, bez wyjątku, zabrano do wrót śmierci" (Por. "Scroll of Agony. The Warsaw Diary of Chaim A. Kaplan", New York 1973, s. 384, 386, 389, 399).

Na str. 231 swej książki Kaplan cytuje jakże gorzki ówczesny dowcip żydowski. Miał on formę krótkiej modlitwy:
„Pozwól nam wpaść w ręce agentów gojów, tylko nie pozwól nam wpaść w ręce żydowskiego agenta".

Żydowski Instytut Historyczny obrał za patrona Emanuela Ringelbluma polskiego historyka, pedagoga i działacza społecznego pochodzenia żydowskiego, twórcy podziemnego Archiwum Getta Warszawskiego. Tak oto ich patron pisze:

"(…) Policja żydowska miała bardzo złą opinię jeszcze przed wysiedleniem. W przeciwieństwie do policji polskiej, która nie brała udziału w łapankach do obozu pracy, policja żydowska parała się tą ohydną robotą.
Wyróżniała się również straszliwą korupcją i demoralizacją. Dno podłości osiągnęła ona jednak dopiero w czasie wysiedlenia. Nie padło ani jedno słowo protestu przeciwko odrażającej funkcji, polegającej na prowadzeniu swych braci żydowskich na rzeź.
Żydowska policja była duchowo przygotowana do tej brudnej roboty i dlatego gorliwie ją wykonała. Jak to się wydarzyło, iż przeważnie inteligenci, żydowscy adwokaci, lekarze, inżynierowie (większość oficerów była przed wojną adwokatami) - sami przykładali rękę do zagłady swych braci.
Jak doszło do tego, że Żydzi wlekli na wozach dzieci i kobiety, starców i chorych, wiedząc, że wszyscy idą na rzeź (...)”.

„(…)Okrucieństwo policji żydowskiej było bardzo często większe niż Niemców, Ukraińców, czy Łotyszy. Niejedna kryjówka została ”nakryta” przez policję żydowską, która zawsze chciała być plus catholique que le pape, by przypodobać się okupantowi. Ofiary, które znikły z oczu Niemca, wyłapywał policjant żydowski (...)”. ”(...) Policja żydowska dała w ogóle dowody niezrozumiałej, dzikiej brutalności. Skąd taka wściekłość u naszych Żydów? Kiedy wyhodowaliśmy tyle setek zabójców, którzy na ulicach łapią dzieci, ciskają je na wozy i ciągną na Umschlag?(…)”

„(…)Do powszechnych po prostu zjawisk należało, że ci zbójcy za ręce i nogi wrzucali kobiety na wozy (...)”.

„(…)Każdy Żyd warszawski, każda kobieta i dziecko mogą przytoczyć tysiące faktów nieludzkiego okrucieństwa i wściekłości policji żydowskiej(…)". (Emanuel Ringelblum: "Kronika getta warszawskiego wrzesień 1939 - styczeń 1943", Warszawa 1988, s. 426, 427, 428).

Tyle patron Żydowskiego Instytutu Historycznego. Natomiast współcześnie
powołany przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego na stanowisko dyrektora ŻIH Paweł Śpiewak oraz współpracujący z nim naukowcy m.in. Alina Cała obarczają bez dowodów naukowych, Polaków winą zamordowania 3 milionów Żydów, nie wspominając jednak o działaniach żydowskiej policji w gettach niemieckich w Polsce i znęcaniu się i mordach na Polakach pochodzenia żydowskiego.

Dlaczego opinia publiczna nie została powiadomiona o fałszerstwach dotyczących „Spowiedzi” Calka Perechodnika?

Modlitwa do niemieckiego Boga

„Poraź o Panie, bezwładem ręce i nogi Polaków,

Zrób z nich kaleki, poraź ich oczy ślepotą,

Tak męża, jak kobietę ukarz głupotą i głuchotą.

Spraw, żeby lud polski gromadami całymi zamieniał się w popiół,

Ażeby z kobietą i dzieckiem został zniszczony,

sprzedany w niewolę.

Niech nasza noga rozdepcze ich pola zasiane!

Użycz nam nadmiernej rozkoszy mordowania dorosłych, jak też i dzieci.

Pozwól zanurzyć nasz miecz w ich ciała

I spraw, że kraj polski w morzu krwi zniszczeje!

Niemieckie serce nie da się zmiękczyć!

Zamiast pokoju niech wojna zapanuje miedzy oboma państwami.

A jeśli kiedyś będę się zbroił do walki na śmierć i życie

To będę wołał umierając:

„Zamień, o Panie, Polskę w pustynię”!

Tekst ukazał się na krótko przed 1 września 1939 roku nakładem „Veretinung zum Schutze Oberschlesiens”( Niemiecki Komisariat Plebiscytowy (niem. Plebiszitkomissariat für Deutschland).

Autorem tekstu jest Hans Lukaschek (ur. 22 maja 1885 r. we Wrocławiu, zm. 26 stycznia 1960 r. we Fryburgu Bryzgowijskim) – niemiecki urzędnik państwowy, działacz polityczny, doktor nauk prawnych, hitlerowiec, niemiecki polakożerca, minister do spraw wypędzonych w pierwszym rządzie Konrada Adenauera.

Przedstawię fakty martyrologii polskich dzieci całkowicie nieznane polskiej i światowej opinii publicznej, zatajane przez serwilistyczne mainstreamowe środki masowego przekazu:

Z okazji 65 rocznicy (2009 rok) likwidacji getta łódzkiego (Litzmannstadt Ghetto), jeszcze za łódzkiej prezydentury Jerzego Kropiwnickiego, zostałem zaproszony jako dziennikarz chicagowskiego „Kuriera Codziennego” na konferencję prasową w warszawskiej „Zachęcie”.

Na konferencję pojechałem w towarzystwie Karola Kowalskiego osoby ocalałej z polskiego getta w Litzmannstadt Getto.

Konferencję prowadzili na zmianę, Kropiwnicki, pracownica „Zachęty” i w stroju rytualnym Symcha Keller (vel Krzysztof Skowroński; ur. 1963 w Łodzi) – polski chazan, podrabin, działacz społeczności żydowskiej, przewodniczący Rady Religijnej Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP.

Jego żoną jest Małgorzata Burzyńska-Keller, która piastuje stanowisko szefowej Fundacji Ochrony Dziedzictwa Kultury Żydów "Wspólne Korzenie" oraz jest pomysłodawcą i dyrektorem Festiwalu Sztuki Filmowej Jidysz, obecna wówczas w sali warszawskiej „Zachęty”.

Uprzednio, jeszcze w Krakowie, Karol Kowalski osoba towarzysząca mi przygotowała swoje wystąpienie o losach polskich dzieci w łódzkim getcie.

Gdy otrzymałem prawo głosu, po przedstawieniu się, z nazwą gazety włącznie którą reprezentowałem, przeszedłem do zapowiedzi spraw związanych z martyrologią polskich dzieci w łódzkim getcie, jak i z informacją o przybyciu na konferencję osoby, która przeżyła likwidację polskiej części getta łódzkiego.

W tym momencie został mi wyłączony mikrofon, a osoba ze mną przybyła już nie została dopuszczona do głosu. Karol Kowalski męczennik obozu dla dzieci w łódzkim getcie został zlekceważony przez ówczesnego prezydenta Łodzi Kropiwnickiego i łódzki rabinat, ponoszący odpowiedzialność za utajnianie zbrodni Ordnungdienst w obozie dla dzieci w łódzkim getcie.

Kropiwnickiemu i rabinowi wydawało się, iż sprawa blisko dziesięciu tysięcy polskich dzieci zamęczonych w łódzkim getcie nie przedostanie się do wiadomości publicznej.

Złudne to nadzieje.

W grudniu 1942 roku na terenie łódzkiego getta, mniej więcej w obrębie dzisiejszych ulic: Brackiej, Emilii Plater, Górniczej i Zagajnikowej, przy ul. Przemysłowej wyodrębniono obóz dla polskich dzieci i młodzieży (Polenjugendverwahrlager der Sicherheitspolizei in Litzmannstadt). Główna brama obozu znajdowała się przy ul. Przemysłowej, stąd popularna nazwa: obóz przy Przemysłowej.

W zarządzeniu Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy z 28 listopada 1942 roku pisano, że będzie to obóz dla młodocianych Polaków – kryminalistów - lub pozbawionych opieki, będących zatem elementem niebezpiecznym zarówno dla dzieci niemieckich, jak też i przez to, że mogliby w dalszym ciągu uprawiać swą kryminalną działalność. Zachowano pozory, że ma to być obóz prewencyjny i wychowawczy. W rzeczywistości był to obóz koncentracyjny przeznaczony dla dzieci i młodzieży w wieku od kilku do 16 lat. Dzieci miały numery zamiast nazwisk, chodziły w szarych drelichach i trepach, pracowały od świtu do wieczora. Były karane biciem, pałowaniem przez żydowską policję (Jüdischer Ordnungsdienst), potocznie zwaną „odmani”. Dzieci od lat 2 do 16 umierały z głodu, pragnienia, wyczerpania, czy też pałowania przez „odmanów”.

Obszar obozu otoczony był wysokim parkanem z desek i strzeżony przez niemieckich wartowników.

Więźniowie pochodzili z terenów włączonych do Rzeszy oraz z Generalnego Gubernatorstwa. Część zabrano z sierocińców, część to dzieci, których rodzice zostali zamordowani lub przebywali w więzieniach za udział w konspiracji. Do stycznia 1945 roku przeszło przez to miejsce około 1600 polskich dzieci, choć dokładna liczba uwięzionych jest trudna do ustalenia, ponieważ zaginęła część dokumentacji. Według zeznania ocalałego świadka liczba uwięzionych w getcie łódzkim dzieci wynosiła ok. 10 tysięcy. W momencie zakończenia wojny było tam blisko 900 więźniów( zapis zgodny z zeznaniem).

Dzieci pracowały, podobnie jak ich rówieśnicy z getta, po drugiej stronie wysokiego muru. Miały nawet tych samych nauczycieli - żydowskich rzemieślników, którzy zostali tam skierowani przez nazistów. Dzieci szyły ubrania, wyplatały buty ze słomy, reperowały tornistry, prostowały igły. Wiele zmarło z głodu, zimna i wycieńczenia, zwłaszcza podczas epidemii tyfusu na przełomie 1942 i 1943 roku Udokumentowane są zgony 136 osób. Chore odsyłano do szpitala przy ul. Dworskiej 74 (dziś ul. Organizacji WiN) na terenie getta.

Dzieci polskie w obozie zostały całkowicie odizolowane od świata zewnętrznego, nie miały też żadnego kontaktu z ludźmi z drugiej strony parkanu. Filia obozu dla polskich dzieci znajdowała się w majątku ziemskim w Dzierżążni, 15 kilometrów od Łodzi.

Dziś po Polenjugendverwahrlager pozostał tylko budynek dawnej komendy przy ul. Przemysłowej 34.

Przez wiele lat po wojnie nie wiedziano o tym obozie. W maju 1971 roku małych więźniów uczczono Pomnikiem Pękniętego Serca, postawionym w parku im. Szarych Szeregów (dawniej Promienistych). Zaprojektowali go Jadwiga Janus i Ludwik Mackiewicz. Stoi poza terenem obozu, ale jest hołdem dla polskich dzieci; wobec tych, którzy przeszli przez ten właśnie obóz wydzielony z obszaru Litzmannstadt Getto.

Kronika getta łódzkiego, 18-19 października 1942, t. 2, s. 304:

„Wyłączono z getta część Marysina, a mianowicie ul. Emilii Plater, Przemysłową, Otylii i teren przy murze cmentarnym. Od razu po zakończeniu ewakuacji władze niemieckie rozpoczęły tam budowę bardzo wysokiego drewnianego parkanu o bezszczelinowej konstrukcji. Wydział Budowlany getta otrzymał od Kripo (niemiecka policja kryminalna) nakaz dostarczenia niezbędnych robotników. Małe domki drewniane ulegają rozbiórce, natomiast buduje się tam baraki. Terenem tym będą dysponować władze policyjne.

Budowa obozu dla młodocianych Polaków na Marysinie posuwa się w szybkim tempie. Wysoki drewniany parkan jest już gotowy; domy wchodzące w skład tego bloku odremontowano i wyposażono w doskonałe piece; wszędzie ustawia się podwójne (dwupiętrowe) prycze. m. in. urządzono też dla załogi obozu kryty kort tenisowy na okres zimy”.

Kronika getta łódzkiego, 24 listopada 1942 r., t. 2, s. 396:

„Przestrzeń bloku racjonalnie wykorzystano, tak że będzie można ulokować do 1800 osób. Prace te wykonuje tutejszy Wydział Budowlany pod nadzorem władz niemieckich.

Do obozu młodocianych Polaków, który istnieje już od 10 dni zaangażowano różnych tutejszych fachowców, celem prowadzenia nauki w tamtejszej szkole zawodowej”.

Kronika getta łódzkiego, 20 grudnia 1942 r., t. 2, s.441:

„W czasie epidemii tyfusu widziałam okropne rzeczy. Chore dzieci, których nie zdążono wywieźć do getta leżały na "izbie chorych" bez żadnej opieki. Te, które już umierały, ale jeszcze żyły, wynoszono razem z trupami do trupiarni nago i ładowano do skrzyń lub worków papierowych i tam dogorywały” - Gertruda Nowak, jedna z więźniarek obozu dla dzieci polskich przy ul. Przemysłowej.

4 września 1943 r. - przemówienie Chaima Rumkowskiego na placu wzywające mieszkańców do oddania dzieci. Rozpoczął się jeden z najbardziej dramatycznych rozdziałów historii łódzkiego getta, który przeszedł do historii pod nazwą "wielka szpera".

Chaim Rumkowski kolaborant niemiecki. Chaim Mordechaj Rumkowski (ur. 27 lutego 1877 w Ilinie, powiat ostrogski, zm. 1944 w Auschwitz-Birkenau) – przemysłowiec, działacz syjonistyczny, przewodniczący Judenratu w łódzkim getcie, kolaborant pod okupacją hitlerowską, dla większości ocalonych z Zagłady Żydów przestępca wojenny.

Dokumenty, źródła, cytaty:

http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=915&Itemid=2 HOŁD ABP JĘDZREJEWSKIEGO

https://www.google.pl/search?hl=pl&source=hp&biw=&bih=&q=szkola+w+lodzi+pomnik+peknietego+serca&oq=szkola+w+lodzi+pomnik+peknietego+serca&gs_l=firefox-hp.12...3258.20936.0.23566.38.19.0.19.0.0.165.2434.0j19.19.0....0...1ac.1 pomnik w tym szkoła nr 81 w łodzi ul. Emilii Plater 28/32

http://wiadomosci.onet.pl/lodz/obchody-70-rocznicy-utworzenia-przez-niemcow-obozu-dla-dzieci/s9j3d

http://www.solidarni2010-krakow.pl/

http://forumdlazycia.wordpress.com/2013/06/05/mord-polskich-dzieci-w-lodzkim-getcie-aleksander-szumanski-ksiazka/
http://wpolityce.pl/wydarzenia/55003-samotny-hold-arcybiskupa-jedraszewskiego-oddany-dzieciom-zamordowanym-w-lodzkim-obozie-koncentracyjnym
http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=699&Itemid=2
http://blogopinia24.pl/polityka/810-ryszard-bocian-zaozyciel-kpn-wpisa
http://blogopinia24.pl/polityka/811-mord-polskich-dzieci-w-odzkim-getcie-ksika
http://www.krakowniezalezny.pl/niemiecki-mord-polskich-dzieci/
http://solidarni2010.pl/14083-dzien-dziecka-nieinfantylnie-w-lodzi--relacja-z-wydarzenia.html?PHPSESSID=04bfc3fcc2589ecfea730cbd3864c7a7
http://mikro-makro.neon24.pl/post/95046,aleksander-szumanski-na-slasku- „Getto łódzkie”,
-„ Martyrologia dzieci polskich w systemie hitlerowskim”,
- „Hitlerowska eksterminacja dzieci polskich”,

- „W obozie łódzkim na Przemysłowej”,

- „Dzieci Polskie w systemie hitlerowskim”,

- „Więźniowie obozu łódzkiego”,

- Józef Witkowski – Piotr Michalczewski „Martyrologia Dzieci Polskich w systemie hitlerowskim 1939 – 1945 r ”.

Polski Związek Byłych Więźniów Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych O/Kraków J.R. oraz K. K. byli więźniowie obozu łódzkiego. JR to Józef Rosołowski przewodniczący Związku,

K.K. to Karol Kowalski, były więzień obozu dla polskich dzieci w sercu łódzkiego getta, członek powyżej podanego związku.

(Dokumentacja w moim posiadaniu)

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)