„Sześciolatki” za kratki
Kiedy ze wschodu i zachodu dochodziło dudnienie dział, czyli odgłosy zbliżających się frontów i wiadomo już było, że druga wojna światowa dobiega końca, niemieccy najeźdźcy i okupanci zaczynali niszczyć dowody swoich zbrodni, SS-mani przywdziewali mundury szeregowych Wehrmachtu, a najbardziej znienawidzeni kapo i sztubowi w obozach koncentracyjnych próbowali zakolegować się z więźniami by z prześladowców przeobrazić się nagle w empatycznych współwięźniów. Była też taka kategoria niemieckich oficerów i urzędników, którzy jako polisę ubezpieczeniową na przyszłość traktowali zabezpieczone przezornie różne tajemnice oraz dowody zbrodni swoich zwierzchników, a także szykowali się w ekspresowym tempie do roli usłużnych donosicieli i kapusiów tylko po to by wykazać dobrą wolę i udowodnić swoją przydatność dla nowego pana. Oczywiście działo się to wszystko pośród coraz bardziej masowych dezercji i nagłego przypływu odwagi, która pozwalała niektórym sabotować rozkazy przełożonych.
Niema w tym niczego dziwnego i zaskakującego, bo są to bardzo zgodne z grzeszną i ułomną naturą ludzką działania kierowane instynktem przetrwania za wszelką cenę oraz ocalenia własnej skóry.
Wielu Polaków zastanawia się dzisiaj, jak to się stało, że nagle na światło dzienne wychodzą potężne afery korupcyjne, o których przecież szeptano już miesiącami, a nawet latami. Ujawniane są nagrania rozmów dawnych kolesi z partii rządzącej, która jeszcze nie tak dawno wydawała się być monolitem, a „niezawisły sąd” tym razem już bez zadysponowanej mu przez System rozgrzewki oddala pozew samego Ojca Redaktora Michnika przeciwko Rafałowi Ziemkiewiczowi stwierdzając, że „powód nie musi uciekać się do wytaczania procesów i można oczekiwać od niego - jako szefa dużej gazety - ponadprzeciętnego poziomu odporności wobec stwierdzeń, które nie pociągają negatywnych dla niego skutków. Istnieje bowiem prawdopodobieństwo, że niektórzy zrezygnują z pisania o powodzie, obawiając się skutków
Jakiż to zaskakujący zwrot w porównaniu ze stwierdzeniem niezawisłego sądu tej samej III Rzeczpospolitej, który jeszcze nie tak dawno temu był innego zdania stwierdzając, że: "negatywne treści na temat Adama Michnika redaktora naczelnego Gazety Wyborczej oraz wydawcy tej gazety Agory S.A. są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego", (sygn. III C 1225, sędzia przewodnicząca Agnieszka Matlak).
Nagle zezwolono nam na współżyć na oczach Ojca Redaktora bez obowiązku wyznawania mu miłości i podziwiania jego intelektualnej powalającej urody?
Ale to jeszcze nie wszystko. Organa ścigania, służby specjalne, resortowi urzędnicy i politycy rządzącej koalicji, a wkrótce już część tych mniej skompromitowanych reżimowych dziennikarzy, będzie coraz częściej odgrywała rolę wzorowych, sprawiedliwych, obiektywnych i uczciwych, którym nagle przypomniało się, że w demokracji przede wszystkim trzeba patrzyć na ręce rządzącym.
Nie możemy jednak nigdy zapomnieć, że obecna władza oprócz gigantycznego korupcyjnego złodziejstwa dokonanego na bezprecedensową w historii III RP skalę ma jeszcze na swoich rękach krew, a na sumieniu potworną zdradę.
Podczas słynnej już rekonstrukcji rządu, czyli zwykłej zamiany, nazwanej propagandowo „zmianą”, Donald Tusk chwalił się, że jako premier jest już „sześciolatkiem” oraz wymieniał z dumą nazwiska swoich ministrów, sześcioletnich rówieśników.
Nad premierem jednak zbierają się już wielkie ciężkie, czarne chmury i widać też jak na dłoni, że przynajmniej ten rosyjski parasol został zwinięty nad jego głową, a z okolic Kremla coraz wyraźniej słyszymy o hakach, które mogą w jednym momencie zmieść to, co u nas przedstawiane jest, jako demokratycznie wyłoniona władza suwerennego państwa.
Niestety tylko atrapą państwa jest kraj, którego ekipę w jednym momencie można pozbawić władzy poprzez naciśnięcie jednego guzika w Moskwie lub Berlinie.
Większość Polaków zapomniała już jak po aferze Rywin-Michnik różni medialni mędrcy twierdzili, że chociaż nie udało się zidentyfikować legendarnej „grupy trzymającej władzę” to przynajmniej raz na zawsze pozbyliśmy się z polityki takich szemranych typków jak komuchy, Włodzimierz Czarzasty i Robert Kwiatkowski. Dzisiaj oni są już powrotem. Pierwszy bryluje w mediach, jako przedstawiciel SLD, a drugi Twojego Ruchu, Palikota.
Dlatego tym razem nie można popełnić tego samego błędu, a wszyscy złodzieje i zdrajcy w białych kołnierzykach muszą ponieść karę tak surową, aby była ona przestrogą na przyszłość dla ich następców. Nie dajmy też zwieść się tej idącej fali cudownie nawróconych polityków, dziennikarzy i celebrytów.
Jednym słowem hasłem obowiązującym powinno dzisiaj być zawołanie, „Sześciolatki za kratki” i tym razem nie chodzi tu o nasze pociechy, które próbuje się wyrwać rok wcześniej spod kurateli rodziców by szkolić je w technikach masturbacji. Tym razem musimy przykładnie ukarać przedstawicieli władzy, ale to też nie wszystko.
Przed nami jeszcze jest zbiorowa narodowa odpowiedź na zadane dawno temu i tak sformułowane przez Stefana Żeromskiego, ciągle aktualne pytanie zawarte w opowiadaniu „Na probostwie w Wyszkowie”:
„Zachodzi pytanie, jakim się to mogło stać sposobem, że, jak niegdyś carscy komisarze, tak obecnie sowieccy komisarze, znaleźli drogę do naszych miast i wsi, do naszych kościołów, domów i skarbów sztuki? Jakim się to stało sposobem, że zarówno tamci, jak ci, to tu, to tam znaleźli posłuch u naszego ludu?
Trzeba to wyznać otwarcie i bez osłony, że lenistwo ducha Polski, cudem z martwych wskrzeszonej, ściągnęło na tego ducha batog bolszewicki. Polska żyła w lenistwie ducha, oplątana przez wszelakie gałgaństwo, paskarstwo, łapownictwo, dorobkiewiczostwo kosztem ogółu, przez jałowy biurokratyzm, dążenie do kariery i nieodpowiedzialnej władzy. Wszystka wzniosłość, poczęta w duchu za dni niewoli, zamarła w tym pierwszym dniu wolności. Walka o władzę, istniejąca niewątpliwie wszędzie na świecie, jako wyraz siły potęg społecznych, partii, obozów i stronnictw, w Polsce przybrała kształty monstrualne.
Nie ludzie zdolni, zasłużeni, wykształceni, mądrzy, których mamy dużo w kraju, docierali do steru władzy, lecz mężowie partii i obozów, najzdolniejsi czy najsprytniejsi w partii lub obozie. Jak po spuszczeniu wód stawu, ujrzeliśmy obmierzłe rojowisko gadów i płazów.”
Artykuł opublikowany w tygodniku Warszawska Gazeta
Polecam moje książki, "Polacy, już czas" ozdobioną rysunkami śp. Arkadiusza "Gaspara"
Gacparskiego i, „Jak zabijano Polskę”
Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1448 odsłon
Komentarze
Nie można popełnić tego samego błędu ?
4 Grudnia, 2013 - 13:31
Trafnie zostało to ujęte i w pełni się zgadzam z taką oceną.Jedno mnie tylko niepokoi, czy gdzieś w cieniu nie stoi "doradca od grubej kreski bis" czekając na sygnał od "mocodawców"?
Jak historia pokazała z trudem przychodzi nam poprawnie odrabianie lekcji, zwłaszcza z powtórek.Czy będzie też i tym razem ?
maciej
Czekając na PO
4 Grudnia, 2013 - 20:05
PO to Ponton Obywatelski. Ot, tonąca tratwa AWS pogrążywszy się w otchłaniach niebytu umożliwiła jeszcze przeskok na właśnie wznosząca się z czeluści, ociekająca ściekami, podstawioną za diabelską zapewne sprawką platformę - Platformę Obywatelską. Te same zapewne diabelskie siły sterujące platformami nakazały jej kurs w dół. Twierdzę, że TE SAME! Zapewne układ słupków nakłonił owe siły do kolejnego socjotechnicznego diabelskiego przekrętu. Bo przecież czytając posty na main-streamowych portalach mamy "PiS - nie", "Dociekania smoleńskie - nie", "Rydzyk - nie", "prawda?- A kogo ona obchodzi, wystarczy wygoda dla tyłka". A obok "Ryży - won". Czyli co ma być? Gdzie diabeł przeskoczy? No gdzie? Czy szykuje już ponton ratowniczy? Jak się będzie nazywał ów PONTON OBYWATELSKI, w którym zobaczymy podobne twarze likwidujące nasz kraj tak jak i obsady poprzednich platform, ruchów, unii i innych efemeryd będących tylko kolejną nazwą Belzebuba.
Ostatni legion