Dwie uroczystości, dwa światy.

Obrazek użytkownika GosiaNowa
Idee

Chronologicznie pierwszy był ślub pary książęcej, który, co z dumą podkreślały niemal wszystkie media, zgromadził miliony, a nawet miliardy gapiów spragnionych igrzysk. Tu najważniejsze były stroje kapelusze i blichtr wielkiego świata. Niestety przesłoniły one skutecznie meritum, czyli same zaślubiny. Owszem uroczystość była transmitowana w całości i nawet na czas przysięgi i liturgii komentatorzy przycichli, ale i przedtem i potem najważniejszy był krój sukni panny młodej i kto tę kreację zaprojektował. Jak wyglądała i co powiedziała królowa, kto i w jakim kapeluszu przybył itp. itd, czyli święto komercji i plotkarskiego świata? Przyznam szczerze, że gdy w okresie przygotowań do tego ślubu trafiałam na wiadomości na ten temat, przełączałam stację lub w czasopismach, czy na portalach omijałam te wiadomości, bo w głowie powstawała jedna myśl – „Co mnie to obchodzi?” Rozumiem, że ludzie potrzebują chleba i igrzysk, ale to nie mój świat.

Ważniejsza dla mnie była beatyfikacja Jana Pawła II. Zgromadziła ona przypuszczalnie dużo więcej ludzi niż poprzednia uroczystość i to z zupełne innego powodu. Było to święto katolików i ludzi dobrej woli bez względu na wyznanie. Kolejny raz ten wielki człowiek spowodował, że świat, chociaż na chwilę, stał się lepszy. Znowu Wieczne Miasto gościło 1,5 miliona pielgrzymów, którzy chcieli brać udział we wszystkim tym, co działo i dzieje się w tych dniach w Rzymie i Watykanie. Na uroczystości zjechały (bez zaproszenia) głowy państw, liczni politycy, osoby publiczne, nie mówiąc już o hierarchach, duchownych i osobach konsekrowanych z całego świata i z różnych wyznań. Oczywiście najwięcej było zwykłych pielgrzymów ze wszystkich zakątków świata. Nie zawiedli też Polacy, nie zawiodła młodzież – pokolenie JPII. Nie było to jednak jedyne miejsce, gdzie ludzie w hołdzie dla nowego błogosławionego gromadzili się. Na cały świecie można było znaleźć miejsca gdzie odbywały się nabożeństwa, koncerty i uroczystości z tego powodu. Ludzi jednoczyła miłość do Boga i radość z wyniesienia na ołtarze człowieka, który już za życia uważany był za świętego, który całe życie poświęcił na zmienianie świata, głoszenie Dobrej Nowiny i Miłosierdzia Bożego. Dobrze, że była to tylko beatyfikacja, bo za parę lat, jest szansa, że znowu Jan Paweł II zjednoczy ludzi dobrej woli wokół swojej osoby. Jak widać przez sześć lat miłość do niego nie wygasła i gdy podobna ilość pielgrzymów podczas jego pogrzebu nie dziwiła, to obecność tak wielkiej liczby ludzi na beatyfikacji, nawet dla władz Rzymu była zaskoczeniem.

Niedawno ktoś mnie pytał – „po co katolikom święci?” Jak widać, choćby po to, by można było zamanifestować jedność, by zwrócić uwagę świata na nieprzemijające wartości. Wiem, że są zarzuty - po co taka „pompa”, bo przecież można by tę beatyfikację zrobić po cichu. Nie jedno wyniesienie na ołtarze odbywa się niemal niezauważalnie, ale nie to? Nikt przecież nie zmuszał ludzi do gromadzenia się, by oddać hołd Janowi Pawłowi Wielkiemu. Nie zaszkodziły podnoszące się przeciwko tej beatyfikacji głosy przeciwników naszego Papieża – ludzi, którzy nie rozumieją, że światy to nie człowiek zupełnie bez skazy.

Uważam, że wczorajsza uroczystość to trumf Wiary w Boga, Miłości ogarniającej cały świat i Nadziei, że zacznie on zmieniać się na lepsze.

Mam nadzieję, że nie zaszkodzą temu zwycięstwu próby deprecjonowania tego co się wydarzyło, jakie z pewnością podejmą „niezależne” media. Już Newsweek popisał się okładką i artykułem Cezarego Michalskiego. Kto następny?

Brak głosów

Komentarze

różnica pomiędzy dwiema uroczystościami jest taka, że druga z nich była poświęcona człowiekowi który uczył "jak żyć"; pierwsza - "w co się ubierać". Ja i tak wybrałem już dawno.
Pozwolę sobie tylko zauważyć że beatyfikacja Jana Pawła II była trudna do przełknięcia przez prawomyślne media. Do tego stopnia, że wielokrotnie słyszałem o usilnym poszukiwaniu cudów autorstwa Jana Pawła II. O ile wiem, chodzi tu przede wszystkim o "heroizm cnót" - wzór do naśladowania.
Ale ONI muszą się bać...

Vote up!
0
Vote down!
0
#155831

Od początku pontyfikatu Jan Paweł II był trudny do przełknięcia dla jednych i drogowskazem dla drugich. Nadal budzi wiele złych emocji, ale dla nas jest świętym i orędownikiem.
Psy szczekają, a orszak Jezusa idzie dalej i nic go nie zatrzyma.

Vote up!
0
Vote down!
0

GosiaNowa

#156016