Dziennikarze do lustracji
Jutro w „Polsce” ukaże się mój artykuł o jednym dziennikarzu-konfidencie.
Reakcja „bohatera” mego tekstu, człowieka bardzo znanego w środowisku, jest dowodem
na poziom histerii dziennikarskich szpicli.
Reakcja „bohatera” mego tekstu, człowieka bardzo znanego w środowisku, jest dowodem
na poziom histerii dziennikarskich szpicli.
Od kilku tygodni ten człowiek robi wszystko,
aby publikację wstrzymać – domaga się autoryzacji całego (!) tekstu (wcześniej
nie chciał) , straszy prawnikami i na koniec przysłał takie coś:
aby publikację wstrzymać – domaga się autoryzacji całego (!) tekstu (wcześniej
nie chciał) , straszy prawnikami i na koniec przysłał takie coś:
„Oświadczam, że nie zgadzam się na publikację
zdań, które red. Szymborski włożył w moje usta. Oświadczam, że
odmówiłem mu składania jakichkolwiek wyjaśnień w jego artykule.
zdań, które red. Szymborski włożył w moje usta. Oświadczam, że
odmówiłem mu składania jakichkolwiek wyjaśnień w jego artykule.
Oświadczam wyraźnie, że nie godzę się na jakąkolwiek publikację dotyczącą
mojej osoby i podnoszonych przez autora zagadnień. W mojej ocenie przedmiotowe
zagadnienia wchodzą w sferę prywatną i naruszają moje dobra osobiste. Wnoszę
zatem o podanie podstawy prawnej publikacji.
mojej osoby i podnoszonych przez autora zagadnień. W mojej ocenie przedmiotowe
zagadnienia wchodzą w sferę prywatną i naruszają moje dobra osobiste. Wnoszę
zatem o podanie podstawy prawnej publikacji.
W szczególności pragnę podkreślić, że sposób
pozyskiwania informacji przez autora, proponowane formy autoryzacji bez
ujawniania treści artykułu w istocie uniemożliwiają zarówno rzetelne
przedstawienie rzeczywistości, jak i mojego stanowiska. Podkreślam to, gdyż
zachowanie takie sprzeczne jest ze sztuką dziennikarską i podważa zaufanie co
do rzetelności publikacji. Nadto zaś zdaje się ukazywać faktyczne intencje
autora poszukującego materiału możliwie najbardziej sensacyjnego.”
pozyskiwania informacji przez autora, proponowane formy autoryzacji bez
ujawniania treści artykułu w istocie uniemożliwiają zarówno rzetelne
przedstawienie rzeczywistości, jak i mojego stanowiska. Podkreślam to, gdyż
zachowanie takie sprzeczne jest ze sztuką dziennikarską i podważa zaufanie co
do rzetelności publikacji. Nadto zaś zdaje się ukazywać faktyczne intencje
autora poszukującego materiału możliwie najbardziej sensacyjnego.”
Pośrednio z tą sprawą łączy się tekst w „Dzienniku”, który pisze dziś o sprawie ministra w
Kancelarii Prezydenta Mariusza Handzlika. Pomijam, że tytuł artykułu „To dziennikarz
werbował Handzlika” jest lekkim nadużyciem.
Kancelarii Prezydenta Mariusza Handzlika. Pomijam, że tytuł artykułu „To dziennikarz
werbował Handzlika” jest lekkim nadużyciem.
Z katalogu IPN dotyczącego M. Handzlika:
„Objęty kontrolą operacyjną w ramach KE zarejestrowanego
27.08.1984 pod nr. 9407 przez Wydz. IV WUSW w Bielsku-Białej. Pozyskany do
współpracy 19.05.1987 i zarejestrowany 26.05.1987 jako TW ps. „Piotr” do SO
krypt. „Wawel”. Zakończono 26.01.1989 z powodu odmowy współpracy. Materiały
złożono pod nr. 6718/I w archiwum Wydz. „C” WUSW w Bielsku-Białej.”
27.08.1984 pod nr. 9407 przez Wydz. IV WUSW w Bielsku-Białej. Pozyskany do
współpracy 19.05.1987 i zarejestrowany 26.05.1987 jako TW ps. „Piotr” do SO
krypt. „Wawel”. Zakończono 26.01.1989 z powodu odmowy współpracy. Materiały
złożono pod nr. 6718/I w archiwum Wydz. „C” WUSW w Bielsku-Białej.”
Dlaczego tytuł artykułu red. Butkiewicza jest nadużyciem? Otóż Krzysztof Oremus, kiedy chciał z Handzlika zrobić agenta SB nawet
nie marzył o tym, że zostanie kiedyś dziennikarzem.
nie marzył o tym, że zostanie kiedyś dziennikarzem.
Oremus w MSW spędził 4,5
roku. Odszedł, bo - jak twierdził w raporcie - nie dostał mieszkania. Przebieg jego kariery w
SB bez trudu można sprawdzić w katalogu IPN tu.
roku. Odszedł, bo - jak twierdził w raporcie - nie dostał mieszkania. Przebieg jego kariery w
SB bez trudu można sprawdzić w katalogu IPN tu.
Z opinii służbowej K. Oremusa wynika, że w 1985 roku „Dokonał pozyskań
3 TW i jednego lokalu kontaktowego. Jego pozyskania są trafione i przynoszą
korzyści operacyjne”. Dwa lata później „pracował już z 11 TW”.
3 TW i jednego lokalu kontaktowego. Jego pozyskania są trafione i przynoszą
korzyści operacyjne”. Dwa lata później „pracował już z 11 TW”.
Oremusa znam. Kiedyś pracowaliśmy w jednej redakcji. Gdy „Newsweek”
jakiś czas temu ujawnił, że ten znany na Podbeskidziu (i nie tylko) dziennikarz
pracował w SB, byłem zaskoczony. Bardziej mnie jednak zaskoczyło, że był
funkcjonariuszem Wydziału IV, zajmującego się Kościołem. Zajmował się „inwigilacja
środowisk kościelnych i związków wyznaniowych nie rzymsko-katolickich”. Podobno
szefowie redakcji, w których pracował, o jego zawodowej przeszłości wiedzieli. Podobno.
jakiś czas temu ujawnił, że ten znany na Podbeskidziu (i nie tylko) dziennikarz
pracował w SB, byłem zaskoczony. Bardziej mnie jednak zaskoczyło, że był
funkcjonariuszem Wydziału IV, zajmującego się Kościołem. Zajmował się „inwigilacja
środowisk kościelnych i związków wyznaniowych nie rzymsko-katolickich”. Podobno
szefowie redakcji, w których pracował, o jego zawodowej przeszłości wiedzieli. Podobno.
Przykłady podane wyżej wskazują, że bardzo dużym błędem było
wyłączenie środowiska dziennikarskiego z obowiązkowej lustracji.
wyłączenie środowiska dziennikarskiego z obowiązkowej lustracji.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1414 odsłon
Komentarze
Rzeczywiście, straszny histeryk.
27 Marca, 2009 - 12:17
Teraz chce mu się rzetelności i sensacyjność mu przeszkadza. Biedaczysko.
Panie Tomaszu
27 Marca, 2009 - 12:47
Oj ciężko będzie doprowadzić pismaków do lustracji,to najbardzej sparsiałe srodowisko,które zawsze na usługach komuny było boi sie lustracji jak diabeł wody swięconej.
pzdr
byli to funcjonariusze frontu ideologicznego
27 Marca, 2009 - 13:52
oszołom z Ciemnogrodu
Parcowałem kiedyś w prasie lokalnej, robiłem m.in. kroniki policyjne. Pamiętam swoje zaskoczenie, gdy po wyborach wygranych przez SLD komendant konfidencjonalnie powiedział do mnie - no to wygraliśmy! Wziął mnie po prostu za kolegę ze służb, a ja naiwny nie załapałem. Z dziennikarstwem się pozegnałem, bo to rzeczywiście jedno z najbardziej sparsiałych środowisk. I nie dotyczy to tylko starych wyjadaczy - funkcjonariuszy frontu ideologicznego - ale także młodych.
oszołom z Ciemnogrodu
Drogi kolego, to najbardziej
27 Marca, 2009 - 13:57
dotyczy młodych. Wśród młodych dziennikarzy jest największa chałastra. Nic nie umieją, nie mają żadnych zainteresowań i chodzi im tylko o kasę i sławę.
Dziennikarze do lustracji
27 Marca, 2009 - 18:31
Tych młodych to chyba się zlustrować nie da. Gówniarzami byli jeszcze nie tak dawno. Z piedestału sławy można by ich ewentualnie zepchnąć. Tu są jednak potrzebne autorytety.Daleko szukać nie trzeba. Na naszym portalu uzbiera się wielu. Śmiało, trzeba utrzeć im nosa i pokazać właściwe kierunki. Nie tylko kasa w życiu się liczy. Dobre imię chyba najbardziej. Ja naprawdę nie żartuję. Czytając Was, człowiek może mieć jeszcze nadzieję.
Re: Dziennikarze do lustracji
27 Marca, 2009 - 23:07
Również uważam że wyłączenie środowiska dziennikarskiego z obowiązkowej lustracji było dużym błędem.I właśnie teraz okazuje się kim byli ci co najgłośniej krzyczeli nie.