Człowiek między normą a zboczeniem
W historii mieszczącej się w granicach przeciętnej długości ludzkiego życia nie sposób się doszukać negacji normy jako kryterium oceny rzeczywistości i zarazem uznania zboczenia za kryterium normalności. Obecnie takie zjawisko się pojawiło. Owocem tego jest dziś absolutny relatywizm, tzn. przyjmowanie świata nie takim jaki on faktywnie jest, ale takim jakim ktoś chce go mieć. Pomaga w tym zakwestionowanie obiektywnej rozumności i zastąpienie jej wolitywnością. W mowie siermiężnej brzmi to „róbta co chceta”. Z jednym jednak zastrzeżeniem: byle nie robić tego, czego nie chcą apostołowie nowego pojmowania rzeczywistości – wyznawcy zboczenia od normy uznanego za normę.
To, co stało się w Paryżu w czasie inauguracji Igrzysk Olimpijskich spotkało się wprawdzie z dość powszechnym potępieniem, wynikającym zresztą z różnych motywacji. Podobnie interpretuje się piosenkę Lennona potraktowaną jak coś w rodzaju hymnu olimpijskiego. Jedna wielka bzdura, gdyż Olimpiady są nie po to, by prezentować dziwolągi, ale by pokazać do czego zdolny jest normalny – tak, przestańmy w końcu bać się używania tego pojęcia – człowiek. A Lennon wyrzucił na śmietnik wszelkie wartości z Bogiem włącznie. W sumie zatem to, co stało się w Paryżu zasługuje na najprostszą definicję, a dał ją Wojciech Cejrowski. To była „orgia zboczenia”. Jaka cienka przestrzeń dzieli normalność od tego, co tak zmyślnie określił Cejrowski niech świadczy casus Babiarza. Przecież to, co powiedział nie było mową nienawiści. Sam Lennon miał na myśli komunizm, śpiewając swój utwór. Tłumaczyć może go to, że w tamtych czasach młodzi w zachodnim świecie mało albo zgoła nic nie wiedzieli o komunizmie. Ale po co ta jego piosnka na Olimpiadzie? Po to właśnie, by pokazać, że wszystko należy poddać nowej normie – nienormalności. Dlatego udający kobietę nokautuje na ringu kobietę. Rywalizacja sportowa w granicach takiej normy stanie się niemożliwa.
Rozbieżność między normą a tym, co człowiek czyni istnieje nie tylko w sferze obyczajowo-moralnej, ale w wielu innych dziedzinach. Sięgniemy tu tylko po szczególnie rzucające się w oczy przykłady. Choćby po działalność Adama Bodnara, który wszelkimi sposobami chce dowieść, że wymiar sprawiedliwości z tą sprawiedliwością nic nie ma wspólnego, posiłkując się materiałami dostarczonymi przez Giertycha, któremu zemsta za to, że w PiSie nie uzyskał spełnienia swych zamysłów – dodajmy – zawsze ukierunkowanych na własną korzyść, postanowił konkurować z Bodnarem w atakach na „pisowską mafię”. Ponieważ rząd Tuska nie radzi sobie z gospodarką, a przywiązany do smyczy brukselskiej i bardziej jeszcze berlińskiej musi sprowadzić Polskę do poziomu, jaki Tusk zostawił w 2015 r. Jako działanie zastępcze dobrał sobie komisje śledcze zapewniające pozorowaną aktywność i chwilowe sukcesy propagandowe. Jest to sprzeczne z ogólnie przyjętym normatywem każdej władzy mającej jako cel nadrzędny troskę o rozwój kraju i dobrobyt jego obywateli. Jest więc swoistym zboczeniem od prawideł rządzenia. Te wysiłki Bodnara i jego ekipy podsumował ktoś, po kim można się było tego nie spodziewać – Michał Kamiński, stwierdzając, że „Z dużej chmury szedł mały deszcz i dzisiaj nie my budzimy się rano zadowoleni, ale PiS, jak Polska długa i szeroka, rży ze śmiechu z powodu głupoty jakichś ludzi po naszej stronie”. „Po naszej”, zatem po tej, po której, póki co, stoi Kamiński, mający przebogaty życiorys polityczny, od ZChNu poprzez PiS, PO do Trzeciej Drogi, a po drodze jeszcze kilka przystanków.
PiS rży tylko w wyobraźni Kamińskiego, bowiem nie do śmiechu jest oglądanie dewastacji tego, co się zrobiło, a co kraj podniosło w oczach świata. Ma jednak rację w jednym, mianowicie w zwróceniu uwagi na głupotę rządzących. Kamiński nie widzi odejścia rządu Tuska od elementarnej praworządności. Ale fakty na to wskazują. Po prostu pewne czyny nie podlegają karze, inne, n. p. krytyka LGBT jak najbardziej. Obrażanie ludzi wierzących, znieważanie miejsc kultu, to są w oczach władzy, a co za tym idzie sądów, (przecież wiemy jaka jest ich niezawisłość) przypadkami na tyle błahymi, że na karę nie zasługują. Zakłócanie mszy św. przez panią Scheuring-Wielgus i jej męża Toruński Sąd Rejonowy uznał po wniesieniu przez prokuraturę oskarżenia, że sprawa jest banalnie prosta i że może umorzyć całe postępowanie, nie otwierając nawet rozprawy, na co w wyjątkowych sytuacjach pozwala Kodeks postępowania karnego. Tenże sąd tłumaczył odstąpienie od wymierzenia kary w sposób budzący zdumienie. W oczach sędziego nie zaistniało przestępstwo z art. 195 i 196 k.k, gdyż posłanka Lewicy miała nie wykazywać się - w opinii sądu - złośliwością podczas zakłócenia Mszy świętej. Po przepychance w związku z zaskarżeniem decyzji sądu toruńskiego Sąd Najwyższy praktycznie stanął po stronie sprawczyni znieważenia miejsca kultu, uzasadniając to usterkami formalnymi zaskarżenia.
Rozchwianie między obiektywną normą – do niej zaliczyć należy prawo – a widzimisię dyktowanym zaangażowaniem osobistym sędziego, jego opcjami politycznymi czy światopoglądowymi – to ostatnie jak na dłoni widoczne jest w postępowaniu sądów od toruńskiego do Sądu Najwyższego – jest wynikiem nie tylko deformacji Temidy. która po PRLu przedłużyła swój żywot do dzisiaj, a w chwili obecnej pogrąża się w chaosie, będącym zawsze następstwem nadużycia prawa dla osiągnięcia celów leżących w innej płaszczyźnie. W tym przypadku jest nią unicestwienie prawicy, a konkretnie PiSu, utorowanie drogi do sukcesywnej utraty suwerenności Polski na rzecz nie do końca jeszcze przemodelowanej Europy pod egidą Niemiec, a w dalszej perspektywie zniszczenie chrześcijaństwa, w przypadku Polski, Kościoła katolickiego.
Między normą a zboczeniem jej pojęcia i obowiązywania jest jednak człowiek, któremu zagwarantowano coś co nazwano prawami człowieka. Należałoby jednak dodać, że nie każdego, a tylko tego, którego za godnego tych praw uznał system aktualnie będący przy władzy. Niekwestionowane i zagwarantowane systemem penitencjarnym prawa mają właśnie ludzie będący poza normą. Zrządzeniem natury lub z własnej decyzji. Człowiek „bezprzymiotnikowy” nie ma dziś szans. Tzw. zasada równości – zresztą absolutnie niesprawdzalna – w tym przypadku nie działa.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 484 odsłony
Komentarze
Do bólu znane powiedzenie o punkcie widzenia oraz zależności...
6 Sierpnia, 2024 - 11:48
Więdnie wobec bezkresu podlizny i sukinsyń... dość! Obraziłem najbardziej zapchlone samice Canis Familiaris(celowo z Dużej bo przy nich Pies brzmi dumnie ).
Słów brak. Tu jego Niekompetencja Najlepszy z najlepszych zamyka urzędniczki, księdza i nie ma wontów przed ich torturowaniem. Wcześniej lituje się nad krótko skutym w zespolone kajdanki bandziorem.
Jednocześnie wszyscy jak grób milczą na temat w sumie niedawnych wyczynów jego własnej pociechy. Może stąd to zrozumienie?
Wszystko płynie? Na razie kasa i to ogromna kradziona nam wszystkim do. Mamy nigdy się nie dowiedzieć. Ale i oni spłyną. Jeśli nie spuszczeni z wodą gdy doprowadzeni do ostateczności ludzie pociągną za sznur od spłuczki to tak jak w chińskim przysłowiu spłyną z nurtem rzeki.
O tym nie myślą. Byle tu i teraz. Bez Boga? Ha, ha, ha ! Jakie bezbożnictwo. jak mozemy być potępiani za brak wiary w coś czego nie ma. Nie ma jakiejś tam Ojczyzny, przepraszam, ojczyzny. Jest Świat. Matka Ziemia. Jest tu i teraz.
Jak więc tacy osobnicy mogą mieć wątpliwości, chwile wahania czy lęku przed... No, przed czym? Jak są tylko oni! Nawet nas nie ma. Jest jakaś tam mierzwa, bezkształtna masa do kształtowania. Lepienia kopniakami, bagnetami, strzałami w tył głowy. Głodem, gazem i wszystkim co Bestia im podpowiedział.
Nie ma nic. Oto czym są. Pustką.
A nad pustką nie możemy mieć litości. To straszne lecz chyba prawdziwe.
Tu przytoczę rozmowę z mym znajomym Księdzem. Nie praktykującym Egzorcystą, na skraju buntu przeciw Hierarchii. Czasem odbywamy nocne Polaków rozmowy. Modlimy się na Różańcu online. Bezskutecznie stara się mi wbić do głowy całość po łacinie :)
Spytałem o kogoś kto strasznie skrzywdził moją rodzinę i mnie. oraz wielu innych ludzi.
Co robić, przeżyłem etap wściekłości naprzemiennie z chęcią zemsty i bezsilności.
Przebacz.
Ja mu mogę po tym wszystkim przebaczyć. Ale czy w imieniu rodziny i tych których skrzywdził, tych których doprowadził do samobójstwa?
Obaj dotąd nie mamy odpowiedzi. Jedno co mi przychodzi do głowy- pozostawić Sprawiedliwość Bogu.
I w wypadku tych... brak słów, pewno stanie się tak. Tylko, czemu kosztem milionów istnień?
A wcześniej dusz które powiedli i powiodą na potępienie.
Dr.brian