polski lotnik to jest taki, że jak trzeba będzie, to nawet poleci na drzwiach od stodoły
Jest takie powiedzenie, że polski lotnik to jest taki, że jak trzeba będzie, to nawet poleci na drzwiach od stodoły. Więc proszę Państwa, chciałem z wielką satysfakcją stwierdzić, że to już nie grozi. Piloci polscy będą latali na F-16.
Pamiętamy słynne słowa obecnie panującego obecnie prezydenta .
Pamietamy też, że przed ich wypowiedzeniem, gdy Komorowski był ministrem ON, podczas defilady powietrznej miała miejsce katastrofa lotnicza w wyniku której zginęło 2 doświadczonych lotników, a dowódca lotnictwa, gen. Dziok podał się do dymisji.
Ponad tydzień temu telewizja rządowa w Superwizjerze przedstawiła reportaż traktujący o sytuacji w 36 pułku specjalnym. Reportaż składał się głównie z wypowiedzi aktualnych i byłych pilotów pułku.
- brak lotów na symulatorach
- brak pieniędzy na loty trenigowe
- warunki materialne niekomfortowe a czasem uniemożliwiające przygotowanie się do lotu.
- przestarzały sprzęt
- wadliwe mapy
- brak licencji pilotów cywilnych mimo wykonywania lotów wg takich właśnie procedur
Dlaczego jest właśnie tak, a nie inaczej wyjaśniać miał szef wyszkolenia lotnictwa gen. Czaban (po kwietniu awansowany), ale nie potrafił, pownieważ były to zbyt szczegółowe sprawy.
Drugi wątek to okoliczności smoleńskiej katastrofy. Padają tam następujące informacje o załodze;
- na lot wybrano załogę o mniejszym doświadczeniu, ponieważ w poniedziałek był atrakcyjny lot do USA (chodzi tu o drugiego pilota i nawigatora)
- bardziej doświadczony nawigator, który był wyznaczony wcześniej nie poleciał, ponieważ nie przedłużono mu ważności wizy
- mapy którymi dysponowała załoga były tragicznej jakości: żle skserowane, zawierające mało informacji o lotnisku
- naciski na pewno były w związku z osoba gen. Błasika
Autorzy reportażu wykonują też eksperyment. W Kijowie ukraińscy instruktorzy na symulatorze Tu154 wykonują 2 podejścia do lądowania. Jedno w warunkach pogodowych takich jak 10 kwietnia, drugie przy widoczności zero. Oba podejścia kończą się pomyślnie, samolot ląduje. Wniosek: gdyby Polacy trenowali na symulatorach
Reportaż kończy się tym jak powinno być, czyli rozmową o szkoleniu pilotów w niemieckim pułku rządowym.
Reportaż ma wymiar głównie propagandowy, a nie badawczy. Autorzy skupiają się bowiem wyłącznie na jednym wątku: niewystarczającym wyszkoleniu i złym przygotowaniu do lotu polskich lotników wogóle nie badając na przykład wątku awaryjności sprzętu. (Tutaj pozwolę sobie przytoczyć wypowiedż naocznego świadka katastrofy por. Wosztyla dla GW z maja: Jak się pan dowiedział, że Tu-154 nie wylądował?- To było słychać. Siedziałem w jaku jakieś 700-800 m od miejsca katastrofy. Samolot podchodził do lądowania na ustalonym zakresie pracy silnika. I nagle usłyszałem, że dodał obrotów, potem dźwięk jednego milknącego silnika, potem jakieś trzaski, huki. Pomyślałem: "no, chyba chłopaki się rozbili". żródło. Padają ponadto nieprawdziwe informacje (w swietle opublikowanych stenogramów z kokpitu) jakoby wieża proponowała odlot na lotnisko zapasowe.
Ciekawy jest też wątek prób na symulatorze, czy w Kijowie jest symulator Tu154M wersji Lux. Czy do symulatora wgrano dane jak 10 kwietnia, skoro i w materiałach GW i w zeznaniach Rosjan w TVN podawane są różne dane. Jaka była rola wieży kontrolnej podczas lądowania? Przypomnijmy też, że eksperymentujący na symulatorze z ramienia MAK Rosjanie sprawdzali nie lądowanie, lecz odchodzenie od lądowania. żródło O tym, że samolot odchodził wynika też z przytoczonych wyżej słów por. Woszytla.
Nie mniej jednak i w tej formie, w jakiej został wyemitowany reportaż ten stanowi bardzo poważne oskarżenie wobec zwierzchników 36 pułku specjalnego.
Ciekawe jest. że wypowiedź min. Radziszewskiej w mediach o tym, że zdeklarowana lesbijka nie powinna pracować w szkole katolickiej to dla wielu mediów i "osób znanych" asumpt do natychmiastowego zdymisjonowania pani minister. Natomiast śmierć 96 ludzi, w tym głównie przeciwników politycznych, mimo oczywistych zaniedbań, błędów, czasem intencjonalnego i tragicznie zakończonego rzucania kłód pod nogi ze strony polskiej,ale swojej administracji państwowej u tych samych środowisk powoduje najpierw żałobę, potem skwapliwe przejęcie stanowisk a w końcu wrzask: Ciszej nad tą trumną, sami sobie winni.
Oto wymiar degrengolany i skarlenia wiodących mediów i środowisk intelektualnych w pierwszym okresie przekształcania się Polski w społeczeństwo informacyjne i gospodarkę opartą na wiedzy.
na koniec kilka soczystszych cytatów z reportażu TVN:
Każą ci wykonać lot ale nie dają szansy dobrego przygotowania się, zabezpieczenia materiałowego, informacji o danym lotnisku. O to wszystko musisz się prosić, wszystko zbierasz, to taka wolna amerykanka.
Powinny być sale wyposażone w komputery, żeby pilot, który się przygotowuje miał dostęp do internetu, a tu musisz chodzić kur... po pokojach, prosić się, żeby sprawdzić jakiekolwiek rzeczy. Czasem tak jest, że jest wylot jutro, lecisz gdzieś za granicę a tu mapy niezaktualizowane.
Widziałem te kserówki, jakie dostali chłopaki, to tragedia, oni tam latali już wcześniej, ale jak zobaczyłem te karty to sam się za głowę chwyciłem
Niektóre elementy typu pożar, typu zgaśnięcie silnika na małej wysokości czy inne rzeczy niestety trzeba przetrenować już na symulatorze.
Kolega ma zostać instruktorem ale ma tylko kilkanaście godzin treningu na rok. Miał miec 2 razy więcej ale mu obcięli. PO prostu nie ma pieniędzy na paliwo.
A jak wyglądały szkolenia na tupolewie?
Tak samo obcinali, powiedzieli, że w lotach operacyjnych sobie resztę dolatamy. Ale w czasie lotów z pasażerami nie można trenować, tylko robi sie zwykłe przeloty.
korekta
Podczas lotu na symulatorze pilot zobaczył ziemię na wysokości 50-60 m.
Schodzenie ze 100 m do 0 zajęło Ukraińcom ok 26 sekund. Wg. tzw stenogramów wersja 1 polski tupolew uderzył w ziemię po 15-16 sekundach od wysokości 100m
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4343 odsłony
Komentarze
Polacy
25 Września, 2010 - 17:29
To prawda, że polski lotnik poleci nawet na drzwiach od stodoły... tylko jeśli rozlecą się te drzwi, nawet polski lotnik nie doleci...
My, Polacy, mamy wielkiego ducha, ale rządzą nami bałwany...
pzdr
już bardzo dawno temu (we wczesnych latach 90-tych)...
25 Września, 2010 - 17:59
.... spotkałem się z utyskiwaniem uczniów szkoły lotniczej w Rzeszowie, że piloci cywilni są dyskryminowani przez system. Mówili, że są twardo rozliczani z angielskiego "perfect", uczeni procedur bezpiecznego startu, lotu i lądowania, podczas gdy pilot wojskowy ma za zadanie... wystartować, żeby nie dać wrogowi rozwalić maszyny na lotnisku, a potem coś, ewentualnie, zestrzelić... Nie wiem, na ile była obliczana statystyczna "żywotność" samolotu, ale słyszałem z innego źródła, że czołgu na jakieś... 10 minut. To typowo sowieckie podejście do sprawy. Chłopcy skarżyli się też, że po studiach są brani do wojska, gdzie... nie pozwala im się latać (stanowią personel naziemny), przez co tracą tak zwany "nalot" (czyli ilość wylatanych w roku godzin). Na koniec wyrażali wściekłość z tego powodu, ze piloci wojskowi maja pierwszeństwo w zatrudnieniu w LOT. Ci sami piloci, którzy uczą się startować i niszczyć, ewentualnie cele, nie zaś latać i lądować bezpiecznie. Podawali za przykład lot, kiedy pilot (ex wojskowy) zapomniał włączyć instalacji antyoblodzeniowej, a potem leciał na wysokości 10 metrów, sądząc, że jest dziesięć razy wyżej. W efekcie musiał "bohatersko" lądować na zaoranym polu, a całe szczęście, że takie było pod kołami. Przypomniało mi się to, kiedy helikopter Millera "uległ katastrofie". Obawiam się, ze w tej materii niewiele się zmieniło, szczególnie, jeśli przypomnimy sobie CASA-ę i jej katastrofę. Nie jestem ekspertem, tylko kojarzę informacje (a mam też inne, dotyczące wesołego lotnictwa prywatnego). Nie ulega wątpliwości, że po ostatniej wzmiankowanej katastrofie, odpowiedzialność za stan lotnictwa ponosi minister Obrony, czyli, niestety, wyleniały Boguś Klich. Miał dwa lata, żeby coś z tym zrobić, skoro wydarzyła się tragedia.
Nie twierdzę wcale, że katastrofa smoleńska jest tylko i wyłącznie winą pilotów (ani tym bardziej Lecha Kaczyńskiego, który "kazał im lądować"). Ciekawe, że Lech Kaczyński miał, ze tak powiem, bogata historię lotniczą. W dużej części zmistyfikowaną, co... tez o czymś świadczy. Dziś uświadomiłem sobie, ze bodaj "Wprost" (czy "Newsweek) wykonał nawet sesję - serię portretów prezydenta... w samolocie. Może to wyjątkowy brak szczęścia i fatum, może (w co bardziej wierzę) wykorzystanie "tryndu", a może wręcz jego przygotowanie? Kaczka latał, latał, aż się doigrał.... Przecież taka jest lansowana wersja. Potwierdzają to nowe informacje: "niech lądują, m o ż e im się uda". Fifty-fifty, albo wręcz oczekiwanie na, zorganizowaną, katastrofę, w której wieża kontrolna nie powinna była przeszkadzać.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Re: już bardzo dawno temu (we wczesnych latach 90-tych)...
25 Września, 2010 - 20:06
"Chłopcy skarżyli się też, że po studiach są brani do wojska..."
Słusznie, to chłopcy, bo mężczyźni sami idą do wojska, piloci już po szkole podstawowej. Za moich czasów 4 lata liceum, 4 wyższej i 2 na typach, 10 lat nauki psu w dupę. Polska armia została wydmuszką, bez sprzętu i perspektyw.
dowcipna riposta, Teli, ale czepiasz sie słówek!
25 Września, 2010 - 20:19
Twoi "mężczyźni" lądowali na CASA i Tupolewie.... Napisałem "chłopcy", bo byli młodsi ode mnie. Jakoś ci "chłopcy" na razie się nie rozpier...
Zwracam nieśmiało uwagę, że wojny, na szczęście, nie było, wiec nikt nikogo nie zestrzelił. Nadal daję co najmniej 50%, albo więcej, ze katastrofa pod Smoleńskiem była zorganizowana, ale nie zmienia to mojego zdania na temat mitycznych oblatywaczy "drzwi od stodoły". Dobre samopoczucie nie sprawdza się w praktyce. May g.wno nie armię.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Re: dowcipna riposta, Teli, ale czepiasz sie słówek!
25 Września, 2010 - 20:38
Nie napiszę, że się obrażę, albo że byli to wielcy bohaterowie, ale do tych dwóch musimy dołożyć jeszcze Bryzę i Mi-24, bo kumplom pamięć się należy. Cztery katastrofy tylko dla tego, że piloci latają na drzwiach od stodoły. Nie chcę się rozpisywać nad analizą katastrof, ale jako ciekawostkę podam że w Mirosławcu był ILS od dwóch lat niesprawny.
więc sie nie obrażaj, Teli, bo ja też nikogo...
25 Września, 2010 - 20:59
... nie chciałem obrazić! Wierzę w ambicję i talenty, ale to wszystko jest marnowane, jeśli nie ma dobrego szkolenia i sprzętu, a także uczciwej, zdrowej ścieżki awansu. Nie jestem lotnikiem, ale znam wielu lotników (a także skoczków:):):)). Miałem okazję być "przeleciany" samolotami, szybowcami i helikopterami różnego rodzaju. Lubię i szanuję lotników, ale też właśnie dlatego pieklę się, kiedy coś jest nie tak. Nie uważam, żeby to pilot był winny katastrofie pod Smoleńskiem, choć upieram się, że lotnik wojskowy ma inne, wpojone nawyki, niż cywilny (może nawet jest wedle nich selekcjonowany?)
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Re: więc sie nie obrażaj, Teli, bo ja też nikogo...
25 Września, 2010 - 21:30
Pójdę skrótami. Lotnictwo cywilne ma się nijak do wojskowego. Cywilny kapitan nie leci bo ma za zimną kawę, wojskowy musi i nie może się poskarżyć, a jak to zrobi wypada z obiegu i nie może zmienić jednostki na inną. Teraz pilot wojskowy jak chce polatać, musi sobie kupić ULMa lub paralotnię, bo o lotach szkoleniowych może marzyć jak dziecko.
Co do samego Smoleńska ja też jeszcze nie wiem co się tam stało, ale kilku rzeczy jestem pewny: piloci już od liceum uczyli się razem, znali rosyjski, a Protasiuk był doświadczonym pilotem na Tu-154, był to lot wojskowy całkowicie skopany organizacyjnie, samolot rozpadł się na drobne kawałeczki, a wiadomości jakie do nas docierają są fałszowane, lub nieprawdziwe.
sam to napisałeś, Teli, "ma się nijak"...
25 Września, 2010 - 21:52
Jedno i drugie lotnictwo wymaga innego temperamentu, i innych umiejętności. Oczywiście inne są także procedury. Lot do Smoleńska był z natury popieprzony (może nawet nieprzypadkowo?). Ni to wojskowy, ni to cywilny, a lotnisko było wojskowe, ale dla odmiany ruskie (z wszystkimi możliwymi konsekwencjami, od bałaganu, niekompetencji i zapicia mordy, po (zorganizowaną?) złą wole, albo gorzej). Myślę, że wszyscy zainteresowani ewentualna katastrofą doskonale wiedzieli, na czym stoją.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
To jest drugi po Wałęsie
25 Września, 2010 - 18:49
co do inteligencji prezydent.Może nawet jest na miejscu pierwszym.