KSIĄDZ TADEUSZ ISAKOWICZ - ZALESKI

Obrazek użytkownika Aleszumm
Kraj

 KSIĄDZ TADEUSZ ISAKOWICZ – ZALESKI

 

 

Urodził się w 1956 w Krakowie. Jego rodzicami byli filolog Jan Zaleski (1926-1981) i polska Ormianka, polonistka Teresa Zaleska, z domu Isakowicz (1933-2011).

 

Ma dwie siostry bliźniaczki, Danutę i Joannę (ur. 1958 r.). W okresie nauki w liceum związał się z ruchem oazowym, a po ukończeniu szkoły średniej wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie.

 

W 1975 r. jako kleryk został powołany do odbycia służby wojskowej. Pod koniec lat 70., będąc w seminarium, współredagował podziemne pismo „Krzyż Nowohucki” oraz działał w Studenckim Komitecie Solidarności.

 

W 1977 r. debiutował jako poeta na łamach Tygodnika Powszechnego. Od 1980 r. zaangażował się w działalność NSZZ „Solidarność”. Uczęszczał na seminarium prowadzone przez historyka Kościoła, ks. prof. Bolesława Kumora, i pod jego kierunkiem napisał pracę magisterską.

 

Przez całe lata 80. był represjonowany przez Służbę Bezpieczeństwa. W 1985 r. został dwukrotnie ciężko pobity przez funkcjonariuszy SB. Pierwszy raz, w Wielką Sobotę w rodzinnej kamienicy przy ul. Zyblikiewicza. Po raz drugi został napadnięty 4 grudnia w klasztorze Sióstr Miłosierdzia Bożego przez funkcjonariuszy SB przebranych za sanitariuszy pogotowia ratunkowego.

 

Jego prześladowania przez SB stały się kanwą filmu Macieja Gawlikowskiego Zastraszyć księdza (2006).

 

W 1988 brał udział jako duszpasterz robotników w strajku w Hucie im. Lenina. Jednocześnie zaangażował się w działalność dobroczynną i pomoc niepełnosprawnym.

 

W 1987 współzakładał Fundację im. św. Brata Alberta zajmującą się pomocą osobom upośledzonym, prowadzącą schronisko w podkrakowskich Radwanowicach. Obecnie jest prezesem Fundacji.

 

11 czerwca 2013 został ranny w wypadku samochodowym.

 

W 1983 uzyskał święcenia kapłańskie i skierowany został na studia do Papieskiego Kolegium Ormiańskiego w Rzymie. Nie otrzymał jednak trzykrotnie paszportu ze względu na współpracę z podziemną Solidarnością.

 

Związał się z prowadzonym przez ks. Kazimierza Jancarza Duszpasterstwem Ludzi Pracy w parafii św. Maksymiliana w nowohuckich Mistrzejowicach. Brał udział w odprawianych tam przez ks. Kazimierza  Jancarza czwartkowych Mszach za Ojczyznę.

 

W latach 1994-2006 współpracował z Radiem Maryja i Telewizją Trwam. Z tymi mediami rozstał się w wyniku sporu dotyczącego lustracji duchowieństwa.

 

W 2001 odbył studia w Papieskim Kolegium Ormiańskim w Rzymie i został mianowany przez ówczesnego ordynariusza wiernych obrządku ormiańskiego, kardynała Józefa Glempa, duszpasterzem Ormian w archidiecezji krakowskiej, a w latach 2002-2009 był duszpasterzem Ormian w Polsce Południowej.

Od 1 grudnia 2009 r. proboszcz ormiańsko - katolickiej parafii południowej z siedzibą w kościele Trójcy Świętej w Gliwicach.

 

Ks. Tadeusz  Isakowicz-Zaleski to aktywny działacz środowiska ormiańskiego, popularyzator wiedzy o historii i kulturze Ormian, zwłaszcza Kościoła katolickiego obrządku ormiańskiego. Inicjator zbliżenia między środowiskami tzw. starej i nowej emigracji ormiańskiej. Orędownik sprawy upamiętnienia ofiar ludobójstwa Ormian.

 

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski wielokrotnie brał udział w audycjach radiowych i telewizyjnych, w których przedstawiał historię narodu i Kościoła ormiańskiego oraz problemy polskich Ormian.

 

Jest spokrewniony z przedostatnim arcybiskupem ormiańsko - katolickim Lwowa, wybitnym kaznodzieją i filantropem Izaakiem Mikołajem Isakowiczem (jest praprawnukiem brata arcybiskupa).

 

W 2009 r.został wybrany przedstawicielem mniejszości ormiańskiej w Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych.

 

Opiekun niepełnosprawnych. Współzałożyciel i prezes Fundacji im. Brata Alberta. Był kanonikiem honorowym archidiecezji krakowskiej (otrzymał ten tytuł w 1997 r. od kardynała .Franciszka  Macharskiego za pracę z osobami niepełnosprawnymi, zrezygnował z niego w 2006 w proteście przeciwko pomówieniom pod swoim adresem).

 

Od 2009 prowadzi na antenie TVP INFO, wspólnie z Anną Dymną, program Potrzebni, poświęcony problemom osób niepełnosprawnych.

 

Uczestnik i organizator wielu konwojów humanitarnych m.in. do krajów byłej Jugosławii, Czeczenii, Albanii, Ukrainy, w tym części we współpracy z Polską Akcją Humanitarną Janiny Ochojskiej.

 

Upamiętnianie ludobójstwa na Kresach

 

Ks. Tadeusz  Isakowicz-Zaleski składa kwiaty pod krzyżem ku czci Polaków zamordowanych przez UPA w Korościatynie.

 

W 2008 r. wystąpił z apelem o potępienie przez władze polskie ludobójstwa Polaków dokonanego przez OUN-UPA na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Od wielu lat zabiega o należyte upamiętnienie ofiar tej zbrodni.

 

1 lipca 2009 r. zorganizował protest w Lublinie przeciwko nadaniu tytułu doktora honoris causa przez KUL Wiktorowi Juszczence, który wielokrotnie gloryfikował Banderę.

 

Przyczynił się do protestów przeciwko przejazdowi przez Polskę „Rajdu Bandery”, w związku z czym ukraińscy nacjonaliści grozili mu śmiercią. 5 lutego 2010 współorganizował protesty w związku z uznaniem Bandery bohaterem narodowym Ukrainy przez ustępującego wówczas prezydenta Juszczenkę oraz bierności władz polskich w tej sprawie.

 

Tego dnia odbyły się pikiety przed ambasadą Ukrainy w Warszawie, konsulatami w Poznaniu, Wrocławiu, Krakowie, Lublinie i Gdańsku.

 

W lutym 2006 r. wystąpił z postulatem ujawnienia konfidentów SB działających wśród duchowieństwa archidiecezji krakowskiej. Sam badał dokumenty Służby Bezpieczeństwa, które jako poszkodowany otrzymał z Instytutu Pamięci Narodowej.

 

Jego działania wywołały wiele dyskusji na temat lustracji w polskim Kościele oraz spotkały się z wrogością części środowisk kościelnych. Wielokrotnie bezskutecznie zwracał się do krakowskiej Kurii Metropolitalnej o zajęcie stanowiska i pomoc w opracowywaniu dokumentów.

 

Po długim okresie oczekiwania metropolita krakowski, arcybiskup Stanisław Dziwisz zdecydował o powołaniu komisji „Pamięć i Troska”, która miała zająć się problemem inwigilacji krakowskiego duchowieństwa w okresie PRL.

 

Jako zwolennik ujawnienia tajnych współpracowników SB działających w środowisku krakowskich duchownych, wobec dalszej bierności władz kościelnych oraz nowo powstałej komisji „Pamięć i Troska”, planował przedstawienie wyników swojej pracy badawczej na konferencji prasowej, która odbyła się 31 maja 2006 r.

 

Po zakazie zajmowania się kwestią współpracy duchownych z SB wydanym przez krakowską kurię (zastosowano wobec niego środki karne z działu sankcje kościelne – kanon 1339) zrezygnował z tego zamiaru mówiąc:

 

Przyjmuję tę decyzję w duchu posłuszeństwa wobec metropolity, do którego zawsze miałem i mam szacunek.

 

22 czerwca 2006 r. odbyło się spotkanie księdza Zaleskiego z kardynałem Stanisławem Dziwiszem, po którym arcybiskup zapewnił, że ksiądz Tadeusz Isakowicz - Zaleski może kontynuować swoje badania.

 

Jednak kilka miesięcy później arcybiskup ponownie zdyscyplinował kapłana. 17 października 2006 r. ks. Tadeusz  Isakowicz-Zaleski otrzymał od arcybiskupa polecenie powstrzymania się od publicznych wypowiedzi o kontaktach i współpracy niektórych duchownych ze Służbą Bezpieczeństwa.

 

W opinii krakowskiej kurii ksiądz Tadeusz Isakowicz - Zaleski poważnie nadużył zaufania, a jego działalność wypacza obraz kapłana. Sam ksiądz ogłosił gotowość do podporządkowania się decyzji kurii.

 

Jednocześnie decyzja władz archidiecezji wywołała wiele kontrowersji wśród obserwatorów i komentatorów życia Kościoła katolickiego w Polsce. 13 października 2006 r. ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski dowiedział się również, że wygasły jego uprawnienia duszpasterza Ormian, które jednak przywrócono mu miesiąc później.

 

Rezultatem badań prowadzonych przez księdza w oparciu o dokumenty zgromadzone przez IPN jest książka pt. „Księża wobec bezpieki na przykładzie archidiecezji krakowskiej” (ISBN 978-83-240-0803-2), która ukazała się 28 lutego 2007 r. nakładem wydawnictwa Znak.

 

W książce tej, obok udokumentowanych przypadków współpracy księży diecezji krakowskiej z aparatem represji PRL, przedstawił przypadki heroicznego oporu i nieulegania presji SB, opisał także przypadki zerwania podjętej z SB współpracy oraz wspierania opozycji przez polskich duchownych katolickich.

 

Za tę pracę w listopadzie 2007 ksiądz Zaleski otrzymał Nagrodę Literacką im. Józefa Mackiewicza.

 

Działania księdza Zaleskiego budzą duże emocje wewnątrz samego duchowieństwa – w odpowiedzi na jego walkę o oczyszczenie Kościoła w Polsce prymas Józef Glemp nazwał go szukającym sensacji „nadubowcem”, za co później przepraszał. Sam ks. Tadeusz Isakowicz - Zaleski uważa, że we władzach kościelnych i świeckich działa wrogie mu lobby antylustracyjne.

 

W 2010 został członkiem Krakowskiego Społecznego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego w przyspieszonych wyborach prezydenckich.

 

Ks. Tadeusz Isakowicz - Zaleski jest członkiem Kapituły Medalu „Niezłomnym w słowie”

 

Ordery i odznaczenia

 

Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski (2006),

Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1999),

Orderu Uśmiechu (1997),

 

Pozostałe nagrody i wyróżnienia

 

Tytuł Kustosza Pamięci Narodowej  IPN (2010),

Nagroda Rzecznika Praw Obywatelskich im. Pawła Włodkowica (2007),

Nagroda Literacka im. Józefa Mackiewicza (2007),

Skrzydła Super-Expressu (2007),

Nagroda św. Grzegorza Niezależnej Gazety Polskiej (2007),

Order Świętego Jerzego (1997), zwrócony (2008),

Honorowe Członkostwo Światowego Kongresu Kresowian (2011),

Krzyż Pamięci Ofiar Banderowskiego Ludobójstwa (2012),

Honorowe Obywatelstwo Miasta Chełmek (2014).

 

W latach 2011-2014 był felietonistą „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”, z którymi zerwał współpracę na skutek rozbieżności światopoglądowych i wątpliwości dotyczących obiektywizmu prezentowanych przez owe tytuły. 

 

Publikuje również m.in. w „Myśli.pl” i „wPolityce.pl” Prowadzi także blog na swojej stronie internetowej.

 

Najważniejsze publikacje książkowe:

 

Książki pod pseudonimem „Jan Kresowiak”

 

„Leopolis semper fidelis, Lwów zawsze wierny”, Wydawnictwo Promieniści Kraków 1985.

 

„X-lecie Fundacji im. Brata Alberta w Krakowie i Schroniska dla Niepełnosprawnych” 1987-1997, Wydawnictwo Radamsa, Radwanowice 1997.

„Jan Zaleski”, Kronika życia, Kraków 1999

„Jan Zaleski”, Kronika życia, Małe Wydawnictwo, Kraków 2010

 

 

 

 

 

1)      Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Arcybiskup ormiański Izaak Mikołaj Isakowicz „Złotousty”/1824-1901/ - duszpasterz, społecznik i patriota, Przedmowa: rzymskokatolicki arcybiskup lwowski Marian Jaworski, Kraków 2001.

 

2)      Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Słownik biograficzny księży ormiańskokatolickich i księży rzymskokatolickich pochodzenia ormiańskiego w Polsce w latach 1700-2000, Przedmowa patriarcha ormiańskokatolicki Nerses Bedros XIX, Kraków 2001. 

 

3)      Księża wobec bezpieki na przykładzie archidiecezji krakowskiej, Wydawnictwo Znak, Kraków 2006. (redakcja Wojciech Bonowicz)

 

4)      Moje życie nielegalne, Wydawnictwo Znak, Kraków 2007. (redakcja Wojciech Bonowicz).

 

5)      Przemilczane ludobójstwo na Kresach, Addenda: Ewa Siemaszko i Ryszard Szawłowski, Małe Wydawnictwo, Kraków 2008.

 

6)      Ludzie dobry jak chleb. Małe Wydawnictwo, Kraków 2010

 

7)      Nie zapomnij o Kresach, Małe Wydawnictwo, Kraków 2011

 

8)      Chodzi mi tylko o prawdę (wywiad-rzeka udzielony red. Tomaszowi Terlikowskiemu), Wydawnictwo Fronda, Warszawa 2012.

 

9)      Moje życie nielegalne, Małe Wydawnictwo, Kraków 2012 (redakcja Wojciech Bonowicz) – drugie wydanie.

 

 

 

Tomiki wierszy

 

1)       Oblężenie. Wydawnictwo Krzyża Nowohuckiego, Kraków-Nowa Huta 1981.

 

2)       Oblężenie, (przedruk) Warszawa 1984

 

3)       Wspomnienia, Kraków 1985.

 

4)       Oblężenie. Wyd. II. Kraków: Rota 1985.

 

5)       Morze Czerwone, Libertas Kraków 1987.

 

6)       Wiersze w: Na skrzyżowaniu Azji i Europy. Wiersze polskie 1980-84. Wyd. 2 rozszerzone, Oficyna Wydawnicza im. Grzegorza Przemyka  Wrocław 1988.

 

7)       Świętych obcowanie, Kraków 1993.

 

8)       Wiersze, Małe Wydawnictwo, Kraków 2006 .

 

 

Swoimi historycznymi publikacjami ks. Tadeusz Isakowicz - Zaleski od lat  przybliża prawdę o ludobójstwie Polaków, Ormian, Żydów, Ukraińców  dokonywanych na Kresach Południowo Wschodnich  Rzeczypospolitej przez nacjonalistów ukraińskich z szeregów Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów – Ukraińskiej Powstańczej Armii.

 

Ofiary nacjonalistów ukraińskich pomordowanych na Kresach Południowo -Wschodnich w latach 1942-1948 przez OUN-UPA pozostały bez pamięci, bez znanych miejsc pochówków, bez krzyży – apeluje do polskiego establishmentu o wszczęcie odpowiednich działań ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski.

 

Różnorodne stosowane wobec Polaków i innych narodowości tortury i okrucieństwa nim oddali życie, nie były dowolne według uznania sprawców, z reguły rodzaj tortur, czy też inne okrucieństwa były ustalane przez banderowski tzw. komitet rewolucyjny.

 

W wyniku Rzezi Wołyńskiej i zbrodni w Małopolsce Wschodniej zginęło ok. 200.000 osób.

 

Ks. Tadeusz Iskowicz – Zaleski przypomina historię Ormian polskich, jako, że mieszkają w granicach Rzeczpospolitej od 700 lat i posiadali przywileje polskich królów.

 

Ormianie to chrześcijanie, niekiedy posiadający w swojej liturgii nieco odmienny obrządek od łacińskiego.

 

Ormianie wnieśli w polską kulturę wiele wartości w różnych dziedzinach. Z ich nacji wywodzą się liczni wybitni politycy, uczeni, artyści i żołnierze - od pól Grunwaldu, przez Warnę, Chocim, Kamieniec Podolski, Lwów, Jazłowiec i Wiedeń - zwycięstwo Jana III Sobieskiego wspomagało pięć tysięcy Ormian.

 

Krwawą ofiarę złożyło też i duchowieństwo obrządku ormiańskiego, które w czasie wojennych kataklizmów zostało niemal całkowicie wyniszczone. W okresie II wojny światowej społeczność ormiańska w Polsce poniosła dotkliwe straty.

 

Eksterminowani zarówno przez Sowietów /jako warstwa inteligencka i bezkompromisowo propolska/, jak i hitlerowców, którzy z powodu egzotycznego wyglądu często brali ich za Żydów/, padli również ofiarą Rzezi Wołyńskiej.

 

 W tym miejscu należy przypomnieć,  m. in. 19 kwietnia 1944 roku gdy nacjonaliści ukraińscy z UPA wymordowali mieszkańców kresowej miejscowości Kuty nad Czeremoszem, w tym kilkuset Ormian.

 

Wielu polskich Ormian wykazało wspaniałą postawę patriotyczną, np. ks. Dionizy Kajetanowicz, ostatni administrator archidiecezji lwowskiej obrządku ormiańskiego, uratował setki Żydów, wydając im fikcyjne metryki chrztu w obrządku ormiańskim, a wielu, jak ppłk Walerian Tumanowicz wstąpiło do Armii Krajowej.

 

Listę wybitnych polskich Ormian otwiera Juliusz Słowacki urodzony w Krzemieńcu,

 

a dalej:

 

Zbigniew Herbert - urodzony we Lwowie,

Teodor Axentowicz -  lwowianin,

abp Józef Teofil Teodorowicz - urodzony na Pokuciu,

Krzysztof Penderecki - kompozytor,

Szymon Szymonowic - poeta,

Ignacy Łukasiewicz - wynalazca lampy naftowej i inicjator przemysłu naftowego,

Jan Lechoń /Leszek Józef Serafinowicz - herbu Pobóg /, poeta - z grupy Skamander,

Ks. Tadeusz Isakowicz - Zaleski, kapłan Ormian w Polsce,

abp Izaak Mikołaj Isakowicz, kresowianin, urodzony w Łyścu obok Stanisławowa zasłużony dla tego miasta, patriota polski, pisarz, spokrewniony z Juliuszem Słowackim i z ks. Tadeuszem Isakowiczem - Zaleskim, metropolita lwowski w latach 1882 - 1991,

Ewa Stolzman-Kotlarczyk - aktorka estradowa – zasłużona dla sztuki polskiej, urodzona w Kołomyi,

Jerzy Kawalerowicz - reżyser filmowy,

Jan Dominik Jaśkiewicz - założyciel krakowskiego ogrodu botanicznego,

Ignacy Nikorowicz - pisarz,

Józef  Nikorowicz - kompozytor,

Karol Antoniewicz - ksiądz, prawnik, pisarz, powstaniec listopadowy, lwowianin,

Jakub Paschalis - Jakubowicz, kupiec i przedsiębiorca,

Stefan Moszoro - Dąbrowski - ksiądz,

Kajetan Abgarowicz , pisarz.

 

Kościół katolicki obrządku ormiańskiego, jeden z katolickich Kościołów wschodnich, patriarchalny, wchodzi w skład Kościoła katolickiego, uznaje władzę i autorytet papieża. Liczy ok. 600.000 wiernych, mieszkających m.in. w Armenii, Argentynie, Kanadzie, Francji, Libanie, Syrii, Turcji, USA i w Polsce.

 

 

ROZMOWA KSIĘDZA TADEUSZA ISAKOWICZ - ZALESKIEGO Z RED. KONRADEM PIASECKIM

 

Czwartek, 13 marca 2014 r.

 

 Ks. Isakowicz-Zaleski: Polski amok. Ukraina banderowska nie jest lepsza niż sowiecka

   

 

 To niepokojące, że do nowego rządu na Ukrainie wprowadzono banderowców. Ukraina obala pomniki Lenina i na to miejsce stawia pomniki Bandery. Janukowycz był łobuzem i banderowcy to też łobuzy, a premier Jaceniuk się od nich nie odciął. To niebezpieczne" - mówi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w Kontrwywiadzie RMF FM.

 

"Bandera był terrorystą. Jego ludzie mają poglądy z założenia antypolskie. W Polsce to temat tabu, ale wiadomo, że system Bandery to najbardziej antysemicki system.

 

Jakiekolwiek związki z nim są dla nowego rządu Ukrainy dyskwalifikujące. Ukraina banderowska nie jest wcale lepsza niż sowiecka" - dodaje.

 

Żydzi ciągle mówią, co im się nie podoba. Wskazują antysemitów. Czemu my z banderowcami nie możemy tak samo?- pyta. Nie popierajmy banderowców, nie wpadajmy w amok - apeluje do polityków i komentatorów w rozmowie z Konradem Piaseckim.

   

Ks. Isakowicz-Zaleski: Ukraina banderowska nie lepsza niż sowiecka

 

 Konrad Piasecki: Zdaniem księdza nowy lider polskiego Kościoła zwiastuje zwrot, czy kontynuację?

 

    Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Jest to na pewno kontynuacja, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Został wybrany człowiek z centrum, umiarkowany, dobry metropolita, który zmagał się z różnymi problemami, kiedy obejmował swoją diecezję po strasznym skandalu z arcybiskupem Juliuszem Paetzem.

 

 I uważa ksiądz, że sobie poradził z tym skandalem i wyjściem z tego skandalu?

   

Tak, poradził sobie. Tam jeszcze był inny dramat - odejście z kapłaństwa i w ogóle apostazja księdza Tomasza Węcławskiego, rektora seminarium duchownego. Myślę, że jest to dobry wybór i chyba będzie on także jednak wzorował się na tych wytycznych papieża Franciszka, który wyraźnie mówił o trosce o ubogich, o młodzież...

 

Czyli to będzie linia Franciszka - ta linia stawiająca na skromność i ubóstwo Kościoła zdaniem księdza?

 

 Tak. Ja go nie znam osobiście, ale znam go z relacji i jest to człowiek skromny, oddany Kościołowi i myślę, że idealnie mógłby tę linię Franciszka kontynuować.

 

O arcybiskupie Michaliku mówił ksiądz, że zamiast rozmawiać, przemawia nad głowami wiernych. Arcybiskup Gądecki jest inny?

 

Przy całym szacunku dla arcybiskupa Michalika - to był Kościół triumfujący, pełen przekonania, że jest nieomylny.

 

Myślę, że tak. To są dwie bardzo różne osobowości. Przy całym szacunku dla arcybiskupa Michalika - to był Kościół triumfujący, pełen przekonania, że jest w wielu sprawach nieomylny, Kościół, który dbał bardzo o relacje z politykami, z władzą, o przywileje. Oczywiście arcybiskup Michalik też wiele pozytywnych rzeczy zrobił, ale np. w sprawie lustracji wyraźnie wycofywał się, czy kiedy były skandale pedofilskie w Kościele. Myślę, że zrobił dużo, natomiast dobrze, że zastąpił go ktoś inny, o innej mentalności.

 

To spójrzmy teraz na Wschód. "Faszyści, naziści, ultranacjonaliści" - kiedy eksprezydent Janukowycz tak mówi o nowych władzach Ukrainy, to ksiądz myśli:

 

Coś w tym jest?

 

Jest coś w tym, tzn. nie można powiedzieć, że wszyscy, którzy protestują przeciwko Janukowyczowi to są faszyści, natomiast rzeczą niepokojącą bardzo jest to, że nawet do nowego rządu pana Arsenija Jaceniuka, skądinąd bardzo porządnego człowieka, zostali wprowadzeni banderowcy, którzy...

 

Chociaż i Jaceniukowi ksiądz wyrzuca jakieś probanderowskie tendencje.

 

Tak, wyrzucam, bo przecież to nie może być tak, że nagle aniołowie zeszli z nieba i będą rządzili Ukrainą. To jest niebezpieczne i dlatego w tym felietonie, który został zdjęty przez cenzurę...

   

Słynnym felietonie, casus belli między księdzem a "Gazetą Polską"...

 

Tak, słynnym przez cenzurę "Gazety Polskiej", gdzie pokazałem kilka postaci, zwłaszcza, że jednego z nich znam osobiście i widziałem, że jako bojówkarz rozwalał konferencję prasową w Kijowie w 2010 roku, ubliżał Polakom i Żydom i on jest tam teraz ministrem od spraw środowiska. To jest jakieś pomylenie pojęć i myślę, że żeby Ukraina była wiarygodna dla Zachodu, nie może dopuszczać do głosu tego typu ludzi.

 

Ale dla Polski, Ukrainy zdaniem księdza lepszy był Janukowycz niż Jaceniuk z Turczynowem?

 

Nie, ja mówiłem, że to jest - jak mówił Korwin-Mikke - wybór między dżumą a cholerą. Ja mówię o banderowcach i komunistach.

 

Janukowycz był łobuzem i banderowcy są łobuzami. Natomiast szkoda, że Jaceniuk, tworząc ten rząd, nie odciął się wyraźnie od tych ideologii banderowskich.

 

Ale czy zdaniem księdza nacjonalizm ukraiński, te sympatie probanderowskie muszą być antypolskie?

 

 

Są z założenia. Przecież Bandera był terrorystą, który zwalczał państwo polskie, który zbudował fundamenty, które doprowadziły do ludobójstwa Polaków, Żydów. Ja tu wyraźnie podkreślam Żydów - w Polsce jest to temat tabu, natomiast na Zachodzie mówi się wprost, że to jest najbardziej antysemicki system, który po nazizmie niemieckim narodził się w Europie.

 

Uważa ksiądz, że jakiekolwiek oddawanie czci UPA i Banderze jest dyskwalifikujące dla polityków ukraińskich?

 

 Oczywiście, że jest dyskwalifikujące, zwłaszcza że - zauważmy - wtedy, kiedy obala się pomniki Lenina - ja się cieszę z tego, że te pomniki są obalane - to we Lwowie, Tarnopolu czy Stanisławowie na to miejsce stawia się pomniki Bandery.

 

A czy to nie może być syndrom trochę jak w Polsce czczenie - oczywiście nie porównuję Armii Krajowej do UPA - AK i Powstania Warszawskiego, które nie jest antyniemieckie? Jest oddawaniem czci - w przypadku ukraińskim - tym, którzy nieśli ten sztandar wolnej Ukrainy przed laty, zapominając o ich grzechach?

 

No, ale na tej zasadzie można czcić SS i Gestapo w Niemczech, mówiąc, że byli antyrosyjscy. Walczyli z Armią Czerwoną? Oczywiście, że SS zawsze walczyło z Armią Czerwoną - tylko że SS mordowało również Słowian i Żydów. Więc tutaj nie można szukać takich bohaterów, zwłaszcza że Ukraina ma innych bohaterów, uczciwych, porządnych - Symon Petlura, Kozacy, którzy bronili Europy przed Turkami...

 

   

Ale uważa ksiądz, że dla Polski jest równie groźny ukraiński nacjonalizm jak rosyjski imperializm?

 

Na pewno imperializm rosyjski jest groźniejszy, bo tam są czołgi, natomiast nacjonalizm ukraiński pokazał już także w ostatnich latach, jak jest agresywny wobec np. mniejszości polskiej na Ukrainie, wobec innych spraw. Ja widziałem, co wspomniany Andrij Mochnyk, minister środowiska z nowego rządu, wyprawiał w Kijowie, więc ja nie wierzę, że on stał się w ciągu czterech lat cywilizowanym politykiem. Myślę, że to jest niebezpieczne.

 

Boi się ksiądz, że Ukraina będzie drugą Jugosławią?

 

Tak, niestety boję się. Ja zawsze piszę i mówię, że najlepszym scenariuszem dla Polski jest, żeby Ukraina pozostała w całości, bo jakakolwiek zmiana granic w tą czy inną stronę, jest otwarciem puszki Pandory.

 

Krwawy, bolesny rozpad, który będzie promieniował na inne, sąsiednie kraje.

 

 Tak. Niestety wtrącą się na pewno Węgrzy, Rumuni, bo oni też mają pretensje, Tatarzy mają swoje pretensje do Krymu, i obawiam się, że tutaj też może Polska być sąsiadem nie Czechosłowacji, która rozeszła się w sposób bardzo łagodny, tylko kolejnej Jugosławii. Ja byłem 20 lat temu w Jugosławii i widziałem, co się tam działo.

 

A jak zdaniem księdza Polska i polskie władze powinny reagować właśnie na to wchodzenie banderowców do rządu?

Powinniśmy protestować, powinniśmy ochładzać stosunki z nowym rządem ukraińskim, jeśli on będzie przyjmował ten probanderowski kurs.

 

 Podział Ukrainy to otwarcie puszki Pandory. Polska może być sąsiadem kolejnej Jugosławii.

 

 Przede wszystkim nie można robić tego, co zrobiła redakcja "Gazety Polskiej", że wprowadziła cenzurę. To jest chyba pierwszy tak jaskrawy przypadek cenzury, że nie wolno na ten temat napisać. Do tej pory mówiło się, że wolność słowa jest w Polsce.

 

Obrońcy księdza mówią, że został ksiądz haniebnie pomówiony i doświadczył bestialstwa ze strony "Gazety".

 

Pomijając te ostre słowa, mnie też jest bardzo przykro, bo ja nie mam zamiaru się procesować z „Gazetą Polską". To jest środowisko, z którym byłem związany siedem lat. Jeżeli redaktor naczelny za to, że napisałem, iż są banderowcy w rządzie Jaceniuka, oskarża mnie, że jako jedyny Polak stanąłem po stronie Putina, co jest absolutnym kłamstwem, jeżeli ja mam tak samo krew na rękach, jak ci co strzelali na Majdanie, to myślę, że zostały przekroczone takie granice, których nawet Janusz Palikot bałby się przekraczać.

 

Myślę, że coś się takiego stało w obrębie „Gazety Polskiej", że tam zdrowy rozsądek został wyprowadzony na zewnątrz i poszło już tak ideologicznie, i tak - przepraszam, że to powiem - prymitywnie, że tutaj dalsza dyskusja jest niepotrzebna. Ja będę mówił swoje, będę pisał do innych gazet.

 

To pytanie o to, co polski rząd powinien zrobić z banderowcami w rządzie ukraińskim?

 

 Przede wszystkim mówić prawdę, że tak jest, że nam się to nie podoba. Izrael mówi: nam się nie podoba ten polityk, czy środowisko bo jest antysemickie. I trzeba tu wyraźnie odróżnić uczciwych opozycjonistów ukraińskich, szlachetnych od banderowców. To polska racja stanu. Nie może być takie skakanie na główkę z 10 piętra tylko dlatego, że jest jakiś amok, popieramy banderowców. I to hasło, które zostało ukute, że lepsza jest Ukraina banderowska, niż sowiecka. Jedna jest zła i druga jest zła.

 

Uczciwa Ukraina powinna być wolna od banderyzmu i komunizmu.

   

Dokumenty, źródła, cytaty:

 

]]>http://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_Isakowicz-Zaleski]]>

 

]]>http://aleksanderszumanski.pl/index2.php?option=com_content&do_pdf=1&id=229]]>

 

]]>http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=229&Itemid=2]]>

 

 

Janusz Paluch „Rozmowy o Kresach i nie tylko”

 

 

3
Twoja ocena: Brak Średnia: 3 (10 głosów)

Komentarze

Warto by było przytoczyć także analigiczne informacje o panu Sakiewiczu - autorytecie wszech Polski.

Vote up!
7
Vote down!
-5
#421638

....tylko uderzyć się solidnie w pierś redaktorowi naczelnemu GP i przeprosić - honorowo wyjść z sytuacji zawsze można - jednak zegar tyka, czas ucieka, potem będzie trudniej.....

Vote up!
8
Vote down!
-3

ardawl

#421645

Nie liczyłbym na przeprosiny.

Vote up!
5
Vote down!
-4
#421649

Bóg, Honor, Ojczyzna będzie brzmiało durnowato w GP i stanie się ona medium głównego kręgu, bo przyznać się do błędu, czy przeprosić to nie hańba - hańbą jest tkwić w brudnych naważonych zlewkach....

Media Prawicowe i Prawdziwe to takie co potrafią do błędu się przyznać - ale o tym większość z Niepoprawnych wie ( większość )....

Vote up!
5
Vote down!
-3

ardawl

#421653

Ukryty komentarz

Komentarz użytkownika Jinks został oceniony przez społeczność negatywnie. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 2. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność. Pamiętaj że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..

Durnowato też brzmi motto - "Strefa wolnego słowa" na niezalezna.pl.

Vote up!
3
Vote down!
-5
#421657

Nigdy nie przeproszą. Są w strategicznym odwodzie wiadomych sił i środowisk, pozdrawiam.

Vote up!
5
Vote down!
-2

"Ar­mia ba­ranów, której prze­wodzi lew, jest sil­niej­sza od ar­mii lwów pro­wadzo­nej przez barana."

#421659

Info o Sakiewiczach.

..."

Kim jest Tomasz Sakiewicz (ur.31 grudnia1967wWarszawie) - polski dziennikarzipublicysta. Redaktor naczelny tygodnika  Gazeta Polska  oraz miesięcznika  Niezależna Gazeta Polska.Obecnie ma kilkanaście  procesów sądowych i spraw w prokuraturze i, jak do tej pory, prawie wszystkie przegrywa.Od kilku dni mamy dostep do dokumentow IPN. Co się okazuje, ze jego przeszłość jest szyta uzbeckimi nicmi.W latach 50 i 60 dziesiatych rodzina Sakiewiczow jest zaprzyjazniona z rodzina Anrzejewskich. Ale wrocmy troche do histori, by lepiej zrozumiec.Leon Andrzejewski - właśc. nazw.- Ajzen Lajb-Wolf    -   wróg N°1 Polskości, Narodu Polskiego i Wolnego i Niepodległego Państwa Polskiego, polonofob, stalinowiec, polakożerca, fanatycznie i zajadle nienawidził polskości, Polaków i Polski, wicedyrektor IV, III Departamentu - zbrodniarz ludobójca MBP i UB  mąż Krystyny Żywulskiej, działacz komunistyczny, pułkownik Urzędu Bezpieczeństwa (UB). Chodził do szkół żydowskich w Łodzi. Od 1928 członek KPP. 1929-33 i 1934-39 przebywał we więzieniu za działalność antypaństwową. 1939-41 wysługiwał się władzy sowieckiej we Lwowie; sowietyzował tamtejsze związki zawodowe. Od 1943 politruk w Wojsku Polskim w ZSRR. 1944 zastępca komendanta “polskiej” szkoły służby bezpieczeństwa w Kujbyszewie (Rosja) i z absolwentami tej szkoły (głównie Żydzi) przybył do zajętego przez Armię Czerwoną Lublina w lipcu 1944. Mianowany kierownikiem Ochrony PKWN; 1944-46 zastępca kier. Wydziału Personalnego Resortu Bezpieczeństwa Publicznego, jednocześnie dowódca Szkoły Oficerskiej Urzędu Bezpieczeństwa (UB); 1946-48 dyrektor Gabinetu Ministra BP; 1948-49 zastępca komendanta Centrum Wyszkolenia Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (MBP) w Legionowie; 1949-53 wicedyr. Departamentu IV MBP; 1953-54 p.o. dyr. Dep. III MBP; 1954-55 wicedyr. Dep. III MBP; 1955 1956 wicedyr. Dep. IV Komitetu ds. BP; 1956-57 wicedyr. Dep. I Komitetu ds. BP. Zwolniony 30.1.1957. Pracownik MSW do 1960. Współodpowiedzialny za zbrodnie okresu stalinowskiego w Polsce.Dzis, syn tego bandziora, Tadeusz Andrzejewski, jest inspiratorem i wskrzesicielem polskich masonow. A co ciekawsze: bliskim przyjacielem Tomasza Sakiewicza.Jakie sa z tego wnioski? Czy Tomasz Sakiewicz pelni jakas funkcje w masonerii?Proszę spojrzec na fakty i sami ocenic;Sakiewicz agentem „razwiedki”?
No i stało się, Stanisław Michalkiewicz został ocenzurowany przez pana Tomasza Sakiewicza - najnowszy felieton znanego publicysty pt. „Pochwała pana Zagłoby” nie ukazał się w tygodniku „Gazeta Polska”. Teza Michalkiewicza jest jasna - na Radio Maryja i O. Rydzyka sidła założyła „razwiedka” (mówiąc szczerze, do końca nie wiem, dlaczego autor używa tego terminu, chyba jako pewną figurę retoryczną, bo ludzi których przypisuje do „razwiedki” jako żywo z Moskwą niewiele mają wspólnego, chyba że kiedyś). „Razwiedka” to oczywiście tygodnik „Wprost” - ale skoro tak, to jest nim także red. Sakiewicz i jego „Gazeta Polska”, która w nagonce na Radio Maryja bierze udział jeszcze bardziej zajadle. Nie dziwi więc, że nie „puścił” on tekstu Michalkiewicza. Pytanie brzmi jednak - czy red.Michalkiewicz liczył na to, że puści?  http://www.myslpolska.org/?article=478  Sakiewicz znowu judzi. Odezwał się niejaki Tomasz Sakiewicz, nawiedzony agentoman, który udostępnił łamy swojej „Gazety Polskiej” dla ubeckich popłuczyn zgromadzonych przez lata na ks. Stanisława Wielgusa i ogłosił, że odkrył straszliwie groźnego „kapusia”. Teraz pisze (wydanie internetowe „Gazety Polskiej”), że Jarosław Kaczyński błądził, bo budował IV RP z Samoobroną i... neoPAX-em. Sakiewicz ma nadzieję, że się to kończy.

http://www.myslpolska.org/?article=461 

Oświadczenie w sprawie listu otwartego do Ojca Świętego red. Tomasza Sakiewicza
Im więcej czasu mija od chwili haniebnej nagonki na osobę abpa Stanisława Wielgusa, tym więcej faktów świadczy o tym, że była to z premedytacją zorganizowana akcja mająca na celu zniszczenie autorytetu tego kapłana i nie dopuszczenie go do pełnienia zaszczytnej funkcji arcybiskupa warszawskiego.

http://www.myslpolska.org/?article=457  Tomasz Sakiewicz tłumaczy, że nie może pokazać materiałów, ani podać źródła dla ochrony swego informatora… po czym okazało się już oficjalnie, że te dokumenty były do osiągnięcia w IPN i publikuje je „Rzeczpospolita” – gazeta tradycyjnie mająca dobre układy z rządem….
Teraz wiadomo, że tym informatorem był prezes IPN, Janusz Kurtyka…
Te przykłady świadczą dobitnie, że dziennikarstwo obywatelskie Pana Sakiewicza stoi pod znakiem zapytania.
Dużym znakiem zapytania…
Jest to właściwie nowa wersja dziennikarstwa śledczego…
Za danych czasów dziennikarze szukali dojścia do źródeł zbliżonych do służb specjalnych.
Teraz służby przychodzą, rzucają kwity i mówią – „pisz, Naród czeka!”.
Jakiś czas temu zapytałem, czy „Gazeta Polska” jest tubą służb specjalnych – teraz nie ma co pytać – to widać i… czuć. Pytanie, które zadano jakiś czas temu byłej dziennikarce GP, Anicie Gargas, czy nie jest przypadkiem pracownikiem służb na niejawnym etacie – w przypadku Tomasza Sakiewicza jest niestosowne – to świadomy…
http://azraelk.wordpress.com/2007/01/14/dziennikarz-do-zadan-specjalnych/  Aktualnie pan Tomasz Sakiewicz jest uprzywilejowanym redaktorem Panow Kaczyńskich!Bądź tu madry i pisz wiersze!..."

Źródło:

http://adnovum.neon24.pl/post/107757,t-sakiewicz-troche-informacji-z-netu

 

 

Vote up!
6
Vote down!
-4

"Ar­mia ba­ranów, której prze­wodzi lew, jest sil­niej­sza od ar­mii lwów pro­wadzo­nej przez barana."

#421662

dostrzegam dwulicowość naszych hierarchów kościelnych. Nie stanęli na wysokości zadania, kiedy bezczeszczono Krzyż przed pałacem prezydenckim. Nie stanęli w obronie księdza Wielgusa, Isakowicza oraz wielu innych. Poprzez dwulicowość i hipokryzję dojść mogą jedynie do tego:

...""Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie" (Mt 6, 24). Jest dwóch panów - Bóg i Mamona, nie ma trzeciego. Tak mówi najwyższy autorytet Jezus Chrystus. Stosunek jednego pana do drugiego jest stosunkiem radykalnego przeciwieństwa. Ewangelia wyraźnie stwierdza: "albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował". Jeżeli miłuje się jednego pana, nienawidzi się drugiego. I dalej: "albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi". Jeżeli trzymasz z jednym, to drugim musisz gardzić. To bardzo mocne stwierdzenie. Nie możemy więc przylgnąć do Chrystusa i służyć Jemu, służąc jednocześnie Mamonie, choć zawsze grozi nam pokusa godzenia się na kompromis i łączenia tego, co połączyć się nie da..."

To może być ostatnie ostrzeżenie dla wszystkich ważnych, a błądzących elit kościoła w Polsce.

Źródło:http://www.pmk-sa.com/dokumenty/ksiazki/rozwazania/rII1.htm

Vote up!
6
Vote down!
-1

"Ar­mia ba­ranów, której prze­wodzi lew, jest sil­niej­sza od ar­mii lwów pro­wadzo­nej przez barana."

#421658

Kościół w Polsce jest rozmontowywany równolegle z samym państwem, choć historia Jego demontażu jest nieco dłuższa.

Purpuraci służą dziś mamonie, czego przykładem jest pan Dziwisz, który chyba już nawet kapłanem nie jest, gdyż uczestników masonerii, Kościół wyklucza automatycznie ze swojego kręgu. Dodam, że zbrojnym ramieniem pana Dziwisza, jest pan Terlkowski i jego Fronda poświęcona niewiadomo przez kogo i komu. 

"Fronda - portal POświecony" brzmi tak samo, jak "niezależna.pl. - strefa wolnego słowa".

 

W sieci można znaleźć fotk,i jak Nycz bawi na tych samych imprezach co Miller np.

Prawdziwych kapłanów jest coraz mniej.

 

Pozdrawiam!

Vote up!
6
Vote down!
-4
#421661

Czy ksiądz jest, gdzieś awansowany?
Czy szykują dla niego stołek?
Jestem przezorny nie matołek
Wspomina księdza Anna Solidarność
Ale niestety Ona to już marność
Nie może powtórzyć niepochlebnych słów
Lecz należy do wybitnych Polskich Wdów
Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
-3

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#421671

Pytanie - czy ksiądz szuka

Awansów na wzór Mruka

A drugie czy ksiądz kłamał 

Na niezależnej łamach

Bo to jest cnoty miarą

Popartej księdza wiarą

Co pisał o Wołyniu

O Auschwitz czy Katyniu

Poprawność polityczna

A także michniczyzna

To argumenty błache 

DLA KRZYKU

Tam pod Wołyńskim piachem

 

 

 

Vote up!
5
Vote down!
-3
#421676

Ten Mruk nigdy awansów nie szukał
Bo to dla ogłupionych jest sztuka
Ci co go znają , w pokorze twierdzą
Że kłamstwa zawsze dla niego śmierdzą
Nauczony życia doświadczeniem
Ma wzór Bolka na takie wspomnienie
Dziś gdy ktoś krzyczy otwiera oczy
By jakiś facet go nie zaskoczył
Polecam konfrontację z rzeczywistością

http://www.pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=1938
Anna Walentynowicz nieznany wywiad cz .IV 12' 55"
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
-1

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#421743

Kamyczek 1.    Kilkakroć pisałem do GP - na ich adres mailowy - lekko krytyczne uwagi (i komentarze pod tekstami na niezalezna.pl) na kilka tematów. Ostatnio o "zachłystywaniu" się ukraińskim Majdanem i "Naszą relacją" zamieszczaną z minutowym opisem wydarzeń na Ukrainie. 

    Nie zdarzyło się abym otrzymał choćby zdawkową odpowiedź na e-mail a komentarze..... wpadały chyba do studni bo 1 na 10 pojawiały sie na stronie.

Kamyczek 2.     Red. Sakiewicz rozstał sie także z mistrzem pióra Waldemarem Łysiakiem bo.... ma zawsze WŁASNE ZDANIE! które niecałkiem pokrywa się z "linią programowo/cenzorską" GP.

Kamyczek 3.  Na wieść o włączeniu do Komitetu Organizacyjnego obchodów Święta Niepodległosci (11 listopada 2012) Pana Kobylańskiego, prezesa USOPAŁ-u red. Sakiewicz "podkulił ogon" i wycofał się z tego gremium, aby nie być kojarzonym z "antysemitą" w/g GazruryWybiórczej oczywiście. 

 

 

   

 

Vote up!
4
Vote down!
-1
#421684

W kategori "Wybitny Polak " i "Najwiekszy Patriota" - nominowanym do "Wiktora" byl Adam Michnik a wybrali Aarona Szechtera - o co tu chodzi ?

Vote up!
3
Vote down!
0
#421718

O ks. Isakiewiczu-Zaleskim?

 

W tak obszernym tekście powinny się znaleźć.

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nasze miejsce po stronie odwagi bezbronnej" - Jan Pietrzak

#421729

Powyżej zamieściłem link do strony

Tam nie kraczą żadne czerwone  wrony

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
-1

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#421744

Z mjr. rez. Zbigniewem Lazarowiczem, synem ppłk. Adama Lazarowicza ps. „Klamra”, zastępcy prezesa IV Zarządu Głównego Zrzeszenia WiN, zamordowanego w więzieniu mokotowskim 1 marca 1951 r., rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler.

Adam Lazarowicz

Gdy UB aresztował Pana ojca, miał Pan 22 lata i działał razem z nim w konspiracji. Jak dowiedział się Pan o jego zatrzymaniu?

– Na początku grudnia 1947 r. zgłosił się do mnie nieznany mężczyzna z poleceniem od ojca, żebym umówił mu spotkanie z Ludwikiem Marszałkiem „Zbroją”, byłym komendantem AK w Dębicy. Miało się ono odbyć w wyznaczonym dniu na pętli tramwajowej w Karłowicach we Wrocławiu. Marszałek z jakichś powodów nie mógł jednak przyjść na wyznaczoną godzinę i polecił, żebym poszedł sam i przyprowadził ojca na ul. Trzebnicką, gdzie miał przyjść godzinę później. Wysiadłem z tramwaju na pętli, lecz nie zobaczyłem ojca. Czekając na niego, spostrzegłem dwóch podejrzanie wyglądających mężczyzn, którzy co jakiś czas zerkali ukradkiem w moją stronę. Byłem pewny, że to ubecy. Zdenerwowany zastanawiałem się, jak im uciec, co z ojcem, jak go uprzedzić.

I co Pan zrobił?

– Na pętli stał tramwaj z otwartymi drzwiami. Postanowiłem, że gdy ruszy, wskoczę do niego. Tak też zrobiłem, ale za mną wskoczyło tych dwóch, a za nimi kolejni dwaj. Dwóch stanęło koło mnie na tylnym pomoście, inni przeszli na przedni pomost. Gdy tramwaj stanął na pierwszym przystanku przy ul. Trzebnickiej, właśnie tam, gdzie miał oczekiwać Marszałek, ubecy wzięli mnie pod ręce i ostrzegli: „Panie Lazarowicz, jesteśmy z Bezpieczeństwa. Proszę nie próbować uciekać, bo może się to źle dla pana skończyć”. Odpowiedziałem, że to pomyłka, że nie jestem Lazarowicz. Na to jeden: „A jak? Wolański?”, i uśmiechnął się drwiąco. Również zaprzeczyłem. „No to jak? Kowalski?” – pytał. Powiedziałem, że tak, bo takie miałem przy sobie dokumenty. Ubek na to: „No to co będziemy się czarowali, panie Lazarowicz?”. Za tramwajem stał już osobowy citroen, do którego wsiedliśmy.

Pomyślałem wtedy: „No to już po mnie”. Nastawiłem się psychicznie na tortury, jakim mogłem być poddany, żeby wydać ojca.

Podjechaliśmy od tyłu pod gmach Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa. Strażnik otworzył bramę i wjechaliśmy na dziedziniec. Brama zamknęła się za nami. Miałem wrażenie, że coś się skończyło, że symbolicznie zamknęła ona moje dotychczasowe życie. Wprowadzono mnie do gabinetu jakiegoś naczelnika wydziału, który osobiście zaczął mnie obmacywać po kieszeniach.

Wypytywano mnie o „Zbroję”, dlaczego nie przyszedł na umówione spotkanie z moim ojcem. Upierałem się, że nie znam żadnego „Zbroi”. W pewnym momencie otworzyły się drzwi i wprowadzili ojca.

Jak wyglądał?

– Źle. Nieogolony, z zapadniętymi oczami. Pozbawione paska spodnie podtrzymywał rękami. Wstałem i rzuciłem się na powitanie. Ucałowaliśmy się. Pocałowałem również ojca w rękę, łzy pociekły mi z oczu. Ojciec był też wzruszony. Wypytujący mnie ubowiec zwrócił się do niego: „Panie Lazarowicz, pański syn nie chce nam powiedzieć, dlaczego nie przyszedł «Zbroja». Mówi, że go nie zna. Proszę mu wyjaśnić, że my wiemy, iż miał was umówić ze sobą”. Ojciec zwrócił się do mnie i powiedział: „Panowie wiedzą, że miałeś przyprowadzić «Zbroję» na spotkanie ze mną. Nie masz więc co tego ukrywać”.

Wyjaśniłem wtedy ubekom, że kontaktuję się z Marszałkiem, robiąc znak kredą na ulicznej szafie telefonicznej u zbiegu ulic Stalina i Cybulskiego. Była to prawda. Nie powiedziałem tylko, jaki znak mam zrobić.

Co było później?

– Wsadzono mnie do pokoju, w którym siedział ojciec. Początkowo zostawiono nas samych, później zaglądał do nas jakiś ubowiec. Mieliśmy jednak trochę czasu na rozmowę bez świadków.

Ojciec mówił: „No, synu, teraz to koniec naszej działalności. Ty wyjdziesz. Tak mi zresztą oświadczono, ale ja pójdę na hak. Nie zniósłbym zresztą, gdyby którykolwiek z moich podwładnych poniósł śmierć, a ja bym uszedł z życiem”.

Opowiedział mi, jak go zatrzymano. Mówił, że gdy przyjechał do Żnina 5 grudnia 1947 r., gdzie byliśmy zameldowani na fikcyjne nazwisko Kowalskich, czekało na niego już kilkunastu ubowców. Gdy wchodził do domu, obskoczyło go kilku z nich z pistoletami w ręku. Zakuli go w kajdanki, a gospodarzowi mieszkania powiedzieli, że ojciec jest poszukiwanym oficerem SS.

Ojciec poinformował mnie również, że wsypa ma większy zasięg. Wpadło archiwum i cała kasa WiN-u, w złotych i dolarach, które pozostały jeszcze z kasy AK. Wyznał mi, że UB zna takie szczegóły, o których wiedziało tylko ich pięciu ze ścisłego Zarządu Głównego WiN.

Niektórzy z aresztowanych nie wytrzymywali bestialskich metod śledztwa.

– Niestety tak. W pewnym momencie, gdy rozmawialiśmy, usłyszeliśmy za ścianą w sąsiednim pokoju wrzaski, przekleństwa i łomot, a następnie przeraźliwy krzyk katowanego człowieka. Bicie takie, z przerwami na zadawanie pytań, trwało jakieś 20 minut. Włosy stanęły nam na głowie. Był to dla nas szok.

Nagle zgrzyt klucza i wpada jeden z naszych „opiekunów”. Gdy usłyszał, co się dzieje za ścianą, powiedział: „Cholera, nie mogą gdzie indziej przesłuchiwać, tylko tu!”, i wybiegł. Po chwili za ścianą ucichło.

Wieczorem rozdzielono nas z ojcem. Po trzech dniach przewieziono nas na dworzec główny, skąd pociągiem pośpiesznym, w separatce pod konwojem cywilów, przewieziono nas do Warszawy, do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego.

Warszawa miała okazać się już ostatnim przystankiem w życiu Pana ojca.

– To prawda. W ministerstwie znów nas rozdzielono. Próbowano mnie indoktrynować, roztaczać wizje wspaniałej przyszłości, jaka czeka społeczeństwo polskie i naszą Ojczyznę pod dyktaturą proletariatu. Mówiłem ubekom, że nie podoba mi się terror, jakim się posługują w rządzeniu Narodem, że jakoś nie godzi się on z pojęciem demokracji. „Widzicie, co się dzieje. Gdybyśmy tak popuścili, to wtedy dopiero wszyscy chodziliby nam po głowach” – odpowiadali.

Po kilku dniach kazano mi podpisać oświadczenie, że nie powiem nikomu, nawet najbliższej rodzinie, co widziałem i słyszałem w czasie mojego pobytu w Urzędzie Bezpieczeństwa. Chcieli też, żebym podpisał zobowiązanie do współpracy z organami ścigania, na co naciskał mjr Józef Czaplicki, który kierował rozpracowywaniem całego WiN-u. Choć straszono mnie, że będę siedział, nie zgodziłem się na to. Na prośbę ojca i moją pozwolono nam się ostatecznie pożegnać.

Więcej już Pan ojca nie zobaczył?

– Nie. To pożegnanie było dla nas obu tak wzruszające i wstrząsające zarazem, że do dziś trudno mi o tym mówić. Wiedzieliśmy, że rozstajemy się na zawsze. Płakałem, ściskając ojca, i całowałem go po rękach. Dziękowałem mu za wszystko, zapewniając, że jako najstarszy będę opiekował się rodziną i zawsze będę wierny ideałom, w których mnie wychował. Ojciec mówił z kolei, że ma do mnie zaufanie i wie, że będę zawsze porządnym człowiekiem i Polakiem. Znał moją ówczesną sympatię, dlatego powiedział, że jeżeli zechcę się z nią ożenić, udziela mi swego błogosławieństwa.

Ubecy stali w milczeniu i przyglądali się nam. Zostałem wypuszczony, wsiadłem do pociągu i wróciłem do Wrocławia. Ubowcy być może sądzili, że przez takie potraktowanie mnie nakłonią ojca do współpracy.

Wiemy, że tak się nie stało. Mimo brutalnego śledztwa Pana ojciec nikogo nie wydał.

– To prawda. Przez trzy lata śledztwa ojciec siedział na Mokotowie w Warszawie, nękany ciągłymi przesłuchaniami, podczas których wybito mu zęby. Nikomu z nas nie pozwolono na widzenie z nim. Rzadko nawet można było wysłać mu jakąś paczkę. Dopiero pod koniec śledztwa mogliśmy przekazać mu jakieś wiadomości przez adwokata dr. Oktawa Pietruskiego, przez którego dowiadywaliśmy się też o jego zdrowiu i samopoczuciu. W 1950 r. otrzymaliśmy od ojca gryps, w którym, mimo że sam był w sytuacji nie do pozazdroszczenia, podtrzymywał nas na duchu. Prosił o modlitwę w jego intencji. Zapewniał, że sam modli się za nas i wierzy, że Pan Bóg nas nie opuści.

5 października 1950 r. w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Warszawie rozpoczął się proces IV Zarządu Głównego WiN. Przed sądem stanęło dziesięć osób: Łukasz Ciepliński, Adam Lazarowicz, Karol Chmiel, Mieczysław Kawalec, Franciszek Błażej, Józef Batory, Ludwik Kubik, Józef Rzepka, Janina Czarnecka i Zofia Michałowska. Orzekał zespół sędziowski w składzie: przewodniczący ppłk Aleksander Warecki oraz dwaj sędziowie: mjr Zbigniew Furtak i mjr Władysław Tryliński. Oskarżał ppłk Jerzy Tramer. Atmosfera sali była wroga wobec oskarżonych. Pod ich adresem padały epitety: „zdrajcy, mordercy, szpiedzy, oprawcy, agenci gestapo, tchórze, którzy nie chcieli walczyć z okupantem”.

Jak Pana ojciec to znosił?

– Ze spokojem. Na pytanie prokuratora, z kim walczył, odparł stanowczo, że z ustrojem, który – jego zdaniem – nie odpowiada Narodowi Polskiemu. Wyrok ogłoszono 14 października 1950 r., ojca skazano na czterokrotną karę śmierci i wraz z innymi osadzono w celi śmierci więzienia mokotowskiego. Przebywał w niej 137 dni. W tym czasie otrzymaliśmy od niego trzy kartki pocztowe. 1 marca 1951 r. ojciec został zamordowany. O jego śmierci powiadomił nas adwokat dopiero po dwóch tygodniach, bo sam został o tym poinformowany z opóźnieniem.

Mama pojechała do Warszawy zapytać, gdzie ojciec został pochowany. Odpowiedziano jej, żeby szukała w Zarządzie Cmentarzy Komunalnych. Tam jednak nie mogli znaleźć żadnych notatek czy informacji na ten temat. Mimo późniejszych poszukiwań mamy i moich, wielu pism do ministra sprawiedliwości, Centralnego Zarządu Więzień itp. miejsce spoczynku mojego ojca pozostało nieznane. Władza komunistyczna była tak mściwa i zawzięta, że nawet po śmierci swoich przeciwników uniemożliwiała ich rodzinom złożenie kwiatka lub zapalenie świeczki na mogile. Wiele wskazuje na to, że ojca pochowano na Łączce, bo tam po 1948 r. chowano zamordowanych więźniów.

Czego podwładni ojca mogli się od niego nauczyć?

– Ojciec urodził się w patriotycznej rodzinie inteligenckiej. Był humanistą, o dużej wiedzy ogólnej, szczególnie z dziedziny kultury, historii, filologii polskiej, pedagogiki, psychologii. Był otwarty na ludzi, nie szanował jedynie zbrodniarzy, zdrajców, kolaborantów, tych, których działalność szkodziła innym. Sam zaś darzony był szacunkiem zarówno przez ludzi prostych, jak i przez osoby ze szczytu drabiny społecznej.

Nigdy z jego ust nie słyszałem wulgaryzmów, nawet gdy był bardzo zdenerwowany. Tego samego wymagał od swego otoczenia, w tym od żołnierzy i kadry oficerskiej. Nie miał zaufania do alkoholików i zabraniał werbowania do AK osób uzależnionych. Obawiał się, że ci po pijanemu mogą spowodować dekonspirację i zagrozić bezpieczeństwu innych żołnierzy. Wprowadził też zakaz przynoszenia alkoholu do bazy partyzanckiej.

Ojciec gardził tchórzami, zwłaszcza lękliwymi oficerami. Sam w trakcie bitwy na Kałużówce (sierpień 1944 r.), podczas największego ostrzału i niemieckiego szturmu, nie położył się na ziemi, dowodził na stojąco na pierwszej linii, swoim przykładem dodając ducha walczącym. Raz tylko został draśnięty w łopatkę, ale nawet nie pozwolił sanitariuszom opatrzyć rany.

Wojsko było jego drugą miłością, po rodzinie?

– Tak. Ojciec zawsze jako ochotnik stawał do obrony Ojczyzny. Jeszcze nie miał 17 lat, a już podrobił sobie dokumenty, by jako pełnoletni móc walczyć w 1919 r. na Wołyniu z bolszewikami, a później w Bitwie Warszawskiej. Był na froncie pod Ostrołęką, gdzie został ranny. W 1939 r., mimo zwolnienia z wojska ze względów zdrowotnych, ojciec znowu zgłosił się na ochotnika do obrony Ojczyzny. Wielkim zaufaniem darzył go płk Łukasz Ciepliński, młodszy od ojca o 11 lat. Byli ze sobą bardzo zaprzyjaźnieni, dlatego też ojciec został jego zastępcą. Obaj byli gorącymi patriotami.

Oprócz pracy zawodowej w szkole (był kierownikiem szkoły w Gumniskach) ojciec działał społecznie dla podniesienia oświaty, kultury i wiedzy rolniczej mieszkańców wsi. Zakładał kółka rolnicze, gospodyń wiejskich, Związku Młodzieży Wiejskiej, rezerwistów, Związku Strzeleckiego, straż pożarną.

Bardzo kochał swoją rodzinę. Uczucia łączące rodziców dobrze obrazuje pożegnalny gryps ojca przesłany z celi śmierci. Dziękował w nim mamie za szczęśliwie przeżyte wspólne lata, za to, że dała mu nas, troje dzieci. Pisał, że matka była jego słońcem, z którego ciepłych promieni czerpał siły, zwłaszcza w trudnych momentach jego działalności, i podporą. Błogosławił nas, polecając Bożej opiece, i przepraszał, że nie może już pełnić swej roli ojca.

Za: „Gazeta Obywatelska” nr 58 z 21 marca — 3 kwietnia 2014 r.
http://www.legitymizm.org

 

 

Vote up!
3
Vote down!
-1
#421746