Jasiu Muzykant
Miniatura. Wyrób Contessopodobny *.
Jestem we wsi, w której z kranów leci źródlana woda. Autentyczna, źródlana, prosto z ujęcia w Tatrach.
Porównując tą wodę do syfu z warszawskiej magistrali, człowiek ma ochotę z mety zmienić adres.
Zakopane, Krupówki.
Pełne ludzi i dźwięków, jak to w sezonie.
Unikamy za wszelką cenę kontaktu z centrum Zakopanego ale od czasu do czasu trzeba się tam pojawić. Choćby po to żeby coś zjeść - serek z żentycą na długo nie starcza, zwłaszcza gdy się podejdzie gdzieś wyżej.
Ulica poza gwarem spacerowiczów generuje dźwięki muzyki. Najgorsze to te pochodzące z bumboxów handlarzy "muzyką regionalną", osobliwą mieszanką disco-polo z folkiem weselnym. Nieco lepiej wypada pogrywająca w jednej z knajp kapela góralska, gdzieś dalej czwórka młodych ludzi koncertuje na skrzypcach, grając całkiem udane covery od muzyki klasycznej po szlagiery filmowe, z nieśmiertelną ścieżką z Janosika, rzeczą piękną, choć niezwykle rzadko graną z uczuciem.
Niestety jako człowiek obdarzony słuchem, ponoć nawet absolutnym, z reguły nie odnajduję w tych występach niczego specjalnie frapującego. Ot mniej lub bardziej sprawni instrumentaliści, którzy zarabiają na życie grając dla publiki z przypadku, nierzadko narąbanej jak stodoła i raczej niezorientowanej na przeżycia kulturalne - sztuka, owszem, ale mięsa.
Kiedy dzisiaj wróciłem za Sichlę, zmuszony zostałem do zamknięcia okna ponieważ na trawniku opodal rozsiadła się grupka paru dziewczyn w wieku nastu lat i na dwie gitary akustyczne i pięć gardeł zaczęła uprawiać piosenkę biwakową. To w ogóle jakaś dziwna rzecz - w dużym domu obok jest coś jakby obóz (kolonia) dla dzieci artystycznie wyposażonych. Przynajmniej w mniemaniu płatników, czyli rodziców i być może opiekunów, choć wątpię. Wieczorami odbywają się tam popisy karaoke gdzie pobrzmiewają tony jakby to był obóz przygotowawczy do jakiegoś Mam (wrażenie, że mam) Talent. Nic tylko życzyć Wojefuckiego jako recenzenta...
No więc te dziewczyny siedziały i śpiewały coś tam o malowaniu świata z repertuaru 2+1, a mnie coraz bardziej wywijały się uszy. Nie, nie żeby fałszowały, jeśli o to chodzi, śpiewały poprawnie - ale jak dla mnie zbyt śmiertelnie poprawnie. To było takie rytmiczne łojenie po akordach w te nieszczęsne gitary i zaangażowana emisja z przepon - jednym słowem tragedia. Znacie to z każdego obozu harcerskiego, Oazy czy innych wakacyjnych imprez - zawsze trafi się parę osób formalnie posiadających słuch i dość manualnej sprawności by uprzykrzyć życie otoczeniu ;)
Kiedy już zamknąłem okno przypomniał mi się wieczór na warszawskiej Starówce sprzed bodaj dwóch tygodni.
Było ciepło, pogodnie i tak jak Krupówki, staromiejskie ulice tętniły życiem i dźwiękami. Trzech chłopaków rozsiadło się koło Barbakanu. Kontrabas, werbel z miotełkami, dmuchany klawisz i mieszanka okołojazzowych klimatów. Nawet, nawet, choć ducha w tym brakło. W sumie kawałek zwykłego kotleta przyrządzonego kompletnie bez pasji, choć z manualną sprawnością na poziomie zawodowym. Ciekawe było usłyszenie głębokiego brzmienia kontrabasu na ulicy i to by właściwie było wszystko co w recenzji tria zawrzeć bym zdołał nie ubliżając muzykom.
Parę ulic dalej, śliczna, długowłosa dziewczyna z przepięknie brzmiącymi skrzypcami - dystyngowane, aksamitne brzmienie. Brak napastliwej skrzekliwości i piskliwości tańszych instrumentów. Na oko studentka. Grała bliżej niezidentyfikowany kawałek muzyki poważnej, a jej palce z niebywałą wprawą wygrywały skomplikowane pasaże.
Opodal na ławce, do koncertu szykowała się grupa równie młodych dziewczyn. Eleganckie ubrania sugerowały rychły kontakt z repertuarem klasycznym na gitary.
Z przesmyku ulic dobiegł nas warszawski muzykant serwujący gościom okolicznych restauracji warsiawską klasykę. Typowe i a propos miejsca. Pasujące jak góralska kapela do Krupówek.
Zanim dobił nas facet pod Bristolem, zdarzyło się coś niezwykłego.
Ale najpierw o nim.
Na ławce siedział człowiek, nie wiedzieć czemu i po co ubrany w coś, co z grubsza przypominało mundur kapitana statku wycieczkowego z "Rejsu". Mocował się z saksofonem - grał, byłoby niezasłużonym komplementem. Saksofon zwyciężał w nierównej walce, mściwie i złośliwie emitując z siebie skrzekliwe, fałszywe tony - ubój rytualny par excellence. Nie wiem, może padł mu ostatni stroik, a może elegancki pan grajek uważał, że tak jest dobrze i tak ma być, w każdym razie nie ustawał w próbach i płoszył swoją awangardą co poniektórych przechodniów.
Wcześniej, kiedy już weszliśmy w okolice kolumny Zygmunta, usłyszałem coś, czego zbyt często w życiu usłyszeć się nie da.
Wzdłuż ogródków restauracyjnych umiejscowionych przy Placu Zamkowym szła trójka, może czwórka dzieciaków. Przypuszczam, że to byli jacyś tubylcy zamieszkujący okolice, ponieważ poruszali się jak po swoim podwórku, niespiesznie i leniwie. Moją uwagę przykuł najbardziej wyrośnięty z grupy chłopiec, trochę grubasek, taszczący relatywnie spory jak na swoją posturę akordeon. Mógł mieć około 12 - 14 lat. Swoich kompanów, prawdopodobnie rówieśników, przewyższał jednak o głowę.
No więc jak już wspomniałem, szli wzdłuż tych ogródków, tak jakby w oczekiwaniu aż ktoś im da znać, że życzy sobie występu, albo jakby po prostu szukali właściwego miejsca gdzie mogliby stanąć i zagrać. Idąc, mały akordeonista, wydobywał ze swojego instrumentu dźwięki, które sprawiły, że stanąłem jak wryty i nie mogłem uwierzyć własnym uszom. To było intro "Zabrałaś serce moje" Staśka Wielanka. Ale nie całe intro. To było coś jak wprawka muzyka, który przebiega palcami po klawiaturze, gra parę taktów, wraca, pauzuje, bawi się znaną na pamięć linią melodyczną, tak żeby mu palce nie zesztywniały gdy przyjdzie zagrać całość. Tak czasami bawił się Miles Davies i te jego urywane miniatury były lepsze niż całe utwory.
Artykulacja była iście wirtuozowska. Ładunek emocjonalny jaki uwalniał się z tych parudziesięciu nut był powalający. Nie jestem fanem Wielanka, ale potrafię odróżnić wirtuoza od klezmera. Kiedy wróciłem do domu, rzuciłem się do YouTube aby zidentyfikować frazę, którą grał mały, bo nie mogłem sobie przypomnieć cóż takiego to w ogóle było i po paru chwilach, gdy namierzyłem tytuł przesłuchałem kilkanaście rozmaitych wersji utworu, granych przez samego Wielanka, liczne jego klony i zwykłych amatorów akordeonu.
Przepaść jaka dzieliła wykonanie tego dzieciaka od tego co znalazłem w sieci była nieprawdopodobna. Nikt nie zagrał intro utworu w sposób choćby zbliżony. Melodia jest pozornie prosta ale błędem byłoby pomyśleć, że nie można jej zgrać na milion różnych sposobów, z czego 999 990 będzie mniej lub bardziej poprawnych, dziewięć znakomitych, a jedna bezapelacyjnie genialna.
Tego wieczoru, na Starym Mieście usłyszałem muzyczny geniusz, to się zdarza niezwykle rzadko...
Nie wiem jak chłopak gra inne rzeczy, czy choćby ten konkretny utwór w całości - oceniam jeden fragment zagrany jednego wieczora i możecie mi tylko uwierzyć na słowo.
Na bieżąco miałem automatyczną refleksję, że gdyby tam na Starym Mieście zaplątał się jakiś profesor z konserwatorium, powinien złapać dzieciaka za łeb, kazać się zaprowadzić do rodziców i wymóc na nich oddanie go na wolnego studenta do wyższej szkoły muzycznej ;)
Ale niedługo później pomyślałem, że to niekoniecznie musiałoby komukolwiek w czymkolwiek pomóc...
* - zainspirowane tekstami Contessy
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 7909 odsłon
Komentarze
@AdamDee
8 Sierpnia, 2013 - 00:10
Bardzo :-)!
Pozdrawiam
@TŁ
8 Sierpnia, 2013 - 00:54
Dziękuję, wzajemnie :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Lubię sobie od czasu do czasu włączać
8 Sierpnia, 2013 - 00:23
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
@Smok Gorynycz - cóż, ja co prawda bardziej "rockowy"...
8 Sierpnia, 2013 - 00:44
... niż "klasyczny" jestem, ale przyznam bez bicia - to katastrofa. Niesłychany kontrast, który boleśnie wybrzmiewa w takich okazjach ;)
A ten fragment arii robi genialny podkład pod akrobacje Frecce Tricolori. Widziałem na własne oczy, kulminacyjny punkt arii:
Dilegua, o notte! Tramontate, stelle!
All'alba vincerò!
Vincerò!
i Aermacchi ciągnące za sobą włoską flagę...
Piorunujące wrażenie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
AdamDee & Smok Gorynycz
8 Sierpnia, 2013 - 01:46
Smok napisał:
"W takich zestawieniach najlepiej słychać czym jest prawdziwy Głos."...
Ja trochę inaczej słucham muzyki, taka zawodowa dewiacja i nie bardzo przepadam za rockowo-klasycznymi kombinacjami operowymi (na dodatek jestem zwariowaną fanką opery) ale kiedyś... rzucił mnie na podłogę Michael Bolton gdy "wyciął" takie "h" w "Nessun Dorma, że wielu operowych tenorów może się schować. Przy tym nie było to "techniczne h" bo zawierało wszystko to co ten moment finałowy miał wyrażać.
Przypadkiem znalazłam mniej więcej to o czym piszę. Uwaga na min.2.39.
Rewelacja !
Ten facet ma chyba płuca na 50 litrów powietrza !
U piosenkarzy to raczej rzadkość.
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Ha Contesso!
8 Sierpnia, 2013 - 01:58
Cieszę się, że obie doceniamy Boltona :)
Ja tylko amatorsko, więc Twoja opinia jest dla mnie tym bardziej cenna.
Ellenai
8 Sierpnia, 2013 - 02:22
M.Bolton to jeden z niewielu piosenkarzy, dla których mam wielki szacunek i podziwiam.
Dlaczego - napisałam w innym komentarzu.
Pozdrawiam.
contessa
PS. Ponieważ zauważyłam, że lubisz Placido zatem w duecie z I.Perlmanem jak pastwią się nad pewną księżniczką.
;);)
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
@Contessa
8 Sierpnia, 2013 - 02:55
Mój ojciec uwielbiał operetkę.
Jako dziecko "Księżniczki czardasza" musiałam słuchać codziennie :))
uszami wyobrażni usłyszałam Niemena
8 Sierpnia, 2013 - 11:37
bardzo podobny timbre - i pewnie też by sobie poradził :-)
Bóg - Honor - Ojczyzna!
@Contessa
8 Sierpnia, 2013 - 02:11
Jak tylko wrócę do domu to posłucham.
Mam do dyspozycji netbook, a słuchawki... oczywiście zabrałem najgorsze z walających się po domu ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
AdamDee
8 Sierpnia, 2013 - 02:44
Wiem wiem, Ty dziesik po wirsyckak się włócys i kozicki cytos, hej !
Patrz wieczorem na niebo bo teraz jest czas perseid i noc św.Wawrzyńca już za kilka dni.
Aaaale chciałabym być teraz gdziesik w Pięcistawach.
Pozdrawiam nostalgicznie.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
@Contessa - jakbyś duchem tu była ;)
9 Sierpnia, 2013 - 01:38
Pięć Stawów - mówisz i masz
04.08.2013
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Contesso, AdamieDee!
8 Sierpnia, 2013 - 11:04
I to by było jeszcze pół biedy, gdyby nie fakt, że często takie "wyrwane z kontekstu" fragmenty znakomitych lub mniej znakomitych utworów robią sobie tygodniowe "rondo vivace" w mojej udręczonej głowie. Kocham muzykę. Kiedy SAM kupuję bilet na koncert, lub kiedy SAM włączam "szafę grającą"!
<p>ro</p>
Re: AdamDee & Smok Gorynycz
11 Sierpnia, 2013 - 21:32
Ja też lubię czyste style i nie lubię, kiedy za klasykę bierze się wykonawca "nieklasyczny" (na odwrót czasem ujdzie).
Przykład. Bardzo lubię Stinga. Ale Sting wziął się za Johna Dowlanda (XVI/XVII w., angielski kompozytor, mistrz lutni).
Oto dla porównania "Flow my tears" Dowlanda w wykonaniu Stinga:
http://www.youtube.com/watch?v=Tveir-elQHo
i to samo w wykonaniu kontratenora Andreasa Scholla, wstrzymajcie oddech:
http://www.youtube.com/watch?v=f7vLOjzG4no
Inna rzecz, że Sting dzięki swoim nagraniom muzykę Dowlanda i w ogóle muzykę dawną trochę ludziom przybliżył.
@Proxenia
12 Sierpnia, 2013 - 04:24
[quote=proxenia]Ja też lubię czyste style i nie lubię, kiedy za klasykę bierze się wykonawca "nieklasyczny" (na odwrót czasem ujdzie).[/quote]
No nie, ja jeszcze nigdy nie słyszałem dobrego przejścia w dowolnym kierunku. To są zupełnie różne światy i aby czytelniej to zobrazować, zaproponowałbym wyobrażenie sobie zawodnika sumo stającego do konkurencji w jeździe figurowej na lodzie i odwrotnie - tancerki na lodzie stającej przy sztandze ;)))
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Smoku
8 Sierpnia, 2013 - 01:34
Ellenai
8 Sierpnia, 2013 - 01:50
Ten duet też jest rewelacyjny:
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Znam Contesso
8 Sierpnia, 2013 - 01:55
I też tak uważam :)
Ellenai jeszcze słówko...
8 Sierpnia, 2013 - 02:12
Nie zgodzę się, że Michael ma głos niedoskonały.
Na aparat głosowy jakim dysponuje i biorąc pod uwagę na kierunek w jakim go szkolił ten to on ma głos wyjątkowo doskonały. Na dodatek podparty techniką śpiewu i racjonalną gospodarką powietrzem co pozwala mu z głosem robić co chce, włącznie z przekazem emocjonalnym. Do tego dodać pasję, temperament i lubienie tego co się robi i... masz rasowego muzyka, który nie marnuje darów Bożych.
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Contesso
8 Sierpnia, 2013 - 02:51
A ja na tę Twoją niezgodę przystanę z wielką ochotą :))
Lubię słuchać Boltona, więc także to, co o nim napisałaś, sprawia mi przyjemność :)
Adam Dee
8 Sierpnia, 2013 - 00:54
Z tej strony Cię znałem i nie obraź się za kopalnie odkrywkowe.
Świetnie się czyta.
Pozdrawiam
jwp - Ja też potrafię w mordę bić.
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
@JWP
8 Sierpnia, 2013 - 02:11
Dziękuję :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
AdamDee......... Od 10 min. zbieram szczękę z podłogi....
8 Sierpnia, 2013 - 01:29
Dzięki !
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
@Contessa
8 Sierpnia, 2013 - 02:12
Nie ma za co - tamte teksty zrobiły na mnie wrażenie i żałuję, że instrumentarium się skończyło ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
AdamDee
8 Sierpnia, 2013 - 02:57
Nie skończyło się, są szkice następnych tylko, że... "najgorzej kiedy w grającej szafie przestaje serce bić".
Ech !
Miej dobrą pogodę i.. wygodne buty.
;);)
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
@Contessa
9 Sierpnia, 2013 - 01:40
[quote=contessa]Nie skończyło się, są szkice następnych tylko, że... "najgorzej kiedy w grającej szafie przestaje serce bić".
Ech !
Miej dobrą pogodę i.. wygodne buty.
;);)[/quote]
Dzięki, ale za późno...
Dzisiaj, jak ostatni kretyn, będąc na samotnym spacerze po Zakopcu, stwierdziłem, że jeszcze mi parę kadrów do szczęścia brakuje i polazłem w klapkach na... Gubałówkę (co tam Gubałówka) ;)
Jak ostatni cepr krupówkowy...
Rezultat - poważny odcisk na nodze.
Ale za to buty sobie odpoczęły w bagażniku ;)
Dobre są, należało się im, ja niestety mam już raczej z głowy dalsze wyprawy. Pogoda też nie sprzyja zbyt bardzo - jest wręcz upiorny upał i jakieś wariactwo z ciśnieniem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Re: w klapkach na... Gubałówkę
9 Sierpnia, 2013 - 16:07
Przebiję Cię, hihihihi... Kiedyś (lata studenckie) mnie wyciągnęli zaraz po przyjeździe do Zakopa - prosto z łazienki w japonkach - "zaprowadź nas na Gubałówkę"... jako nieceperkę bo obeznaną z Tatrami, taki "ałtorytet", hehehe. Nie było, że to bez sensu, że ciemno jak w..... , nie, idziemy. Chciałam coś założyć na nogi, nie dali, idziemy i już. No i polazła. Na Gubałówkę, po ciemku, w japonkach i na przełaj.
Weszli jakoś, no faktycznie nic nie widać - mówią moi napaleńcy. Mówię, że przecież tłumaczyłam, że Gubałówka to nie deptak w Międzyzdrojach.... Zeszli jakoś, w schronisku prosto pod przysznic i ryk... poobcierane gałęziami nogi, nadziane na pniaczki, pod wodą widać ich szczypało niemiłosiernie. Ja względnie nienaruszona bo szłam z latarką, a oni ganiali wokół mnie jak psiaki. Oczywiście w klapkach wszyscy bo nogi po pociągu z Gdańska jak balony...
Jodyna się lała strumieniami, ile metrów plastra wyszło nie mierzyłam, w każdym razie mieli Taterki z głowy.
To miało swoją dobrą stronę bo mogłam połazić po górkach bez "ogonów".
contessa
PS. Gubałówka w klapkach to pikuś... Ja spotykałam modnisie w szpilkach na Czerwonych Wierchach, znajomi pokazywali fotki z Giewontu - kobitki w klapkach ze szpilką, że też im na łańcuchach nie pospadały ? Ale to też nic... W drodze na Rysy spotkałam taką jedną modelkę w podobnym obuwiu - wycofywała się "na z góry upatrzoną pozycję" znad Czarnego Stawu. Pochwaliła się, że ona tak chodzi i jutro idzie przez Szpiglasową do Pięciu Stawów bo jest umówiona. Jęknęliśmy. Ale grzecznie spytaliśmy - jak zejdziemy z Rysów to może jej zamówić taką ładną czarną karetę (karawan), żeby czekała w Roztoce ? Uśmiechnęła się czarująco - ale państwo uprzejmi, chyba będę pierwszą która po Tatrach karetą jeździła...
I gadaj tu z takim tłukiem, no !
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
@Contessa
10 Sierpnia, 2013 - 00:48
[quote=contessa]Przebiję Cię, hihihihi... Kiedyś (lata studenckie) mnie wyciągnęli zaraz po przyjeździe do Zakopa - prosto z łazienki w japonkach - "zaprowadź nas na Gubałówkę"... jako nieceperkę bo obeznaną z Tatrami, taki "ałtorytet", hehehe. Nie było, że to bez sensu, że ciemno jak w..... , nie, idziemy. Chciałam coś założyć na nogi, nie dali, idziemy i już. No i polazła. Na Gubałówkę, po ciemku, w japonkach i na przełaj.
Weszli jakoś, no faktycznie nic nie widać - mówią moi napaleńcy. Mówię, że przecież tłumaczyłam, że Gubałówka to nie deptak w Międzyzdrojach.... Zeszli jakoś, w schronisku prosto pod przysznic i ryk... poobcierane gałęziami nogi, nadziane na pniaczki, pod wodą widać ich szczypało niemiłosiernie. Ja względnie nienaruszona bo szłam z latarką, a oni ganiali wokół mnie jak psiaki. Oczywiście w klapkach wszyscy bo nogi po pociągu z Gdańska jak balony...
Jodyna się lała strumieniami, ile metrów plastra wyszło nie mierzyłam, w każdym razie mieli Taterki z głowy.
To miało swoją dobrą stronę bo mogłam połazić po górkach bez "ogonów".[/quote]
No tak, w każdym towarzystwie musi się znaleźć klub mistrzów świata ;)
[quote=contessa]PS. Gubałówka w klapkach to pikuś... Ja spotykałam modnisie w szpilkach na Czerwonych Wierchach, znajomi pokazywali fotki z Giewontu - kobitki w klapkach ze szpilką, że też im na łańcuchach nie pospadały ? Ale to też nic... W drodze na Rysy spotkałam taką jedną modelkę w podobnym obuwiu - wycofywała się "na z góry upatrzoną pozycję" znad Czarnego Stawu. Pochwaliła się, że ona tak chodzi i jutro idzie przez Szpiglasową do Pięciu Stawów bo jest umówiona. Jęknęliśmy. Ale grzecznie spytaliśmy - jak zejdziemy z Rysów to może jej zamówić taką ładną czarną karetę (karawan), żeby czekała w Roztoce ? Uśmiechnęła się czarująco - ale państwo uprzejmi, chyba będę pierwszą która po Tatrach karetą jeździła...
I gadaj tu z takim tłukiem, no ![/quote]
Tak, a po drodze jeszcze piwko z soczkiem albo dwa...
Nie wiem jak to jest, ale z tego co obserwuję, to wypadków w górach powinno być parę razy tyle co jest.
Nie wiem jak w Alpach, ale w Tatry to spokojnie można przyjechać żeby się legalnie narąbać - browarek, winko, wódeczka leje się w schroniskach strumieniami i to w miejscach, moim zdaniem, wykluczających chodzenie na bani.
W Alpach jest alkohol w schroniskach ?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
@AdamDee
8 Sierpnia, 2013 - 01:42
Ja też słyszałam tego chłopca grającego na akordeonie.
Grał na ulicy Freta kilka dni temu. I też tę samą piosenkę.
I też stanęłam jak wryta, szukając odruchowo przy nim jakiegoś radia czy czegoś takiego, skąd mogłaby dobiegać ta muzyka. Ten dzieciak jest niesamowity.
Z wrażenia...
8 Sierpnia, 2013 - 01:45
zapomniałam napisać o samej notce.
Napiszę krótko - baaaardzo mi się podoba :)
I poprę dziesiątką :)
@Ellenai
8 Sierpnia, 2013 - 02:12
Cieszę się, że to napisałaś.
Przez chwilę po napisaniu Jasia Muzykanta miałem wrażenie, że to może jakieś urojenie było. On lub moje wrażenie.
A jednak istnieje...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Adamie
8 Sierpnia, 2013 - 02:46
Ja dziś żałuję, że nie poczekałam aż skończy i nie zapytałam skąd jest, co robi...
Spieszyłam się bardzo do domu, bo byłam umówiona i obawiałam się, że mój gość będzie musiał stać pod drzwiami.
Ale może jeszcze kiedyś tego chłopca spotkam, bo mieszkam zaledwie kilkadziesiąt metrów od ulicy Freta.
Kiedyś, już kilka lat temu, przy Barbakanie słyszałam niezwykłego skrzypka. Nie tylko grał bardzo pięknie, ale i wyglądał niczym zjawisko z jakiegoś innego świata. Był w bielutkim garniturze, a dźwięki jakie płynęły mu spod smyczka były tak czyste i anielskie, że nie zdziwiłabym się, gdyby nagle spod tego białego garnituru ukazały się równie białe skrzydła :) Widziałeś kiedykolwiek grajka ulicznego w takim stroju? :) Nigdy więcej już się nie pojawił...
@Ellenai
9 Sierpnia, 2013 - 01:41
Zupełnie nie kojarzę - oryginałów bywa tam całkiem wielu, ale wirtuozów nieco mniej.
Jasiu - bardzo jestem ciekaw czy Twoje dochodzenie przyniesie jakieś skutki ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Bardzo ładna notka. Podaję link do czegoś a propo. Szczególnie
8 Sierpnia, 2013 - 08:29
od ok. 4 min. Wg mnie dziewczyna jest super.
http://pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=3935
Pozdrawiam
HdeS
HdeS
Wspólne śpiewanie warszawiaków
8 Sierpnia, 2013 - 13:17
Lubię w warszawiakach to, że potrafią razem śpiewać i chętnie to robią :) Od kilku już lat, co roku 1 sierpnia, na warszawskiej Starówce harcerze śpiewają piosenki - te powstańcze i te warszawskie z czasów okupacji. Ludzi przybywa bardzo szybko. Przystają, słuchają, a za chwilę dołączają się do śpiewania. I wciąż dochodzą następni. To niesamowite uczucie - tak sobie stać i śpiewać z zupełnie obcymi ludźmi, którzy nawzajem się do siebie uśmiechają w poczuciu zupełnie nagłej i niespodziewanej bliskości.
W ubiegłym roku takie wspólne śpiewanie było przy Rynku Nowego Miasta:
W tym roku harcerze śpiewali przy kościele na rogu ulicy Długiej:
@HdeS
8 Sierpnia, 2013 - 14:39
faktycznie, dziewczyna ma taki przestrzenny głos i potrafi porazić uczuciem z jaki interpretuje piosenkę
Pozdrawiam :)
Kazia
@HdeS
9 Sierpnia, 2013 - 01:31
Wszystkie długowłose dziewczyny ze skrzypcami są jak koty w nocy - te drugie czarne, te pierwsze piękne ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
AdamieDee, - Twoja wrażliwość na piękno muzyki...
8 Sierpnia, 2013 - 09:50
... pozwoliła Ci na napisanie świetnej notki. Dziękuję za nią. Nie pamiętam, czyje to były słowa: "Kto kocha muzykę, ten kocha ludzi i przyrodę".
Pozdrawiam z 10,
________________________
"Stan skrajnej niewiedzy czasem potrafi doprowadzić
do stanu skrajnego ogłupienia". (Satyr)
@Satyr
9 Sierpnia, 2013 - 01:34
Cóż, z tym środkowym bywa różnie, ze względów, o których można by pisać eseje, pomnym własnych przywar, ciężko polubić nasz gatunek.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Adamie!
8 Sierpnia, 2013 - 10:33
Jako kompletny laik, pozbawiony do tego słuchu, mogę tylko z rozdziawioną buzią czytać, co napisałeś o muzyce. Piękne i dowcipne ;)
Za to w sprawie gór... dla Ciebie może to będzie jakaś inspiracja przy tworzeniu planów wycieczkowych, a dla innych możliwość popatrzenia na cuda:
W Dolinie Białej Wody:
W zachodzącym słońcu (okolice Małego Cichego, też już za Sichłą):
................................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
@ Adam Dee...
8 Sierpnia, 2013 - 13:53
Maruś
8 Sierpnia, 2013 - 14:01
ppss.
Uprasza się o nienaruszanie praw autorskich twórców :)))
...."E"
8 Sierpnia, 2013 - 14:20
@Maruś - takich Lwiątek bywa tam całkiem sporo...
9 Sierpnia, 2013 - 01:35
... zakochać się we wszystkich nie sposób by było ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
@ Adamie....
12 Sierpnia, 2013 - 12:27
@Maruś
13 Sierpnia, 2013 - 03:43
[quote=maruś].... ale fajny jest ten wątek.
- Pozwala, choć na moment, nie widzieć, tego wszech obecnego marazmu.....Napisałeś :
" zakochać się we wszystkich nie sposób by było ;)//
********************************************************
... oczywiście, jest tylko jedna, Ta która nie lubi zimy,
Która chce aby ją zawieść na Kubę, Ta która rodzi się na nowo w słońcu :-)))))
ps.
..... jeśli Adamowa pozwoli Ci posłuchać tej muzyki - to proszę :
[...]
..... czy na Krupówkach, słychać ten język ?[/quote]
Teraz to całkiem niewykluczone.
jak co roku, w Zakopcu jest Międzynarodowy Festiwal Folkloru Ziem Górskich, tym razem już 45, jubileuszowy. 22-30 sierpnia - w tym czasie ściągają tam górale z całego niemal świata. W zeszłym roku wcięliśmy się przypadkiem - człowiek w tych górach głupieje i nie wie co się dzieje na dole ;) - no i dla miłośników, powiedzmy, gorącego południa, było co nieco uczty duchowo materialnej ;)))))
Naszym góralkom niczego nie brakuje ale orszak tych z południa Europy był po prostu zabójczy.
Muzyka, no, jakby to ująć... a, chrzanić muzykę, wolę jednak naszą góralkę wprost z Zakopanego - patriotyzm przede wszystkim ;)
Sorry za te dwa stare pudła i dwóch pedziów ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Rio na Krupówkach...
8 Sierpnia, 2013 - 14:47
To było z 10-12 lat temu, a może jeszcze dawniej...
Trzy sierpniowe tygodnie w Tatrach. Wędrowałam po szlakach albo zbaczałam i najzwyczajniej w świecie byczyłam się na zacisznych polankach - w oczach cudne widoki, w nosie zapach ziół, a gęba umorusana czarnymi jagodami... O zmroku schodziłam "w doliny", jakieś szybkie zakupy na kolację i biegiem na Kasprusie z dala od gwaru mrówek.
Jeden wieczór utkwił mi w pamięci. Było już ciemno, nie wiem czemu Krupówki tonęły w mroku ale... z dala niosła się muzyka. Jazz i to z wyższej półki. Po dźwiękach jak po sznurku doszłam do miejsca, w którym rozłożyli się muzycy i grali. Niesamowicie grali ! Otoczeni wciąż rosnącym tłumem słuchaczy bo było czego posłuchać, grali i grali. Utwór za utworem, nie było szans na oddech ani na oklaski. W końcu skończyli i burza braw. Długich i głośnych. Muzycy odsapnęli chwilę i za chwilę wszyscy... tańczyliśmy. Samba popłynęła pod Tatrami! Taka ognista, że zmęczone nogi same zaczynały "chodzić w zawiasach". Cały deptak jak okiem sięgnąć śpiewał i tańczył (kiedy oświetlenie zadziałało, nikt nie wie) - starzy, młodzi, dzieciaczki też podrygiwały. Polacy, Anglicy, Niemcy, Włosi, Czesi... Języki się wymieszały, wszyscy radośni, uśmiechnięci... jakiś wodzirej nadawał przez mikrofon muzyków - "wężykiem, wężykiem!" albo "a teraz gibamy się", "ta pani z koczkiem - śmiało, śmiało, wyżej bluzeczka"....
Ten szał trwał chyba ze 3 godziny i gdyby muzycy nie przestali grać to chyba tańczylibyśmy do rana ?
Dopiero gdy się uspokoiliśmy można było zobaczyć sporo policji, dyskretnie obserwującej wydarzenie.
Tłum dość długo stał i czekał ale panowie muzycy zaczęli pakować swoje klamoty. Ja bardzo chciałam się dowiedzieć co to za zespół dał taki wspaniały koncert i może zakupić jakieś nagranie na pamiątkę tego niespodziewanego wieczoru. Okazało się, że chłopcy byli z Katowic, niestety nazwy bandu już nie pamiętam, a nagrań... nie mieli bo wpadli na kilka dni w Tatry między rejsami (grali na statkach).
O sowitych datkach w różnej walucie oczywiście nie wspominam ale zasłużyli na nie.
Ot, wspomnienia o tym jak stolica Tatr zamieniła się na kilka godzin w Rio.
:):)
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Contesso,Adamie!
8 Sierpnia, 2013 - 15:12
Przywołaliście masę wspomnień...
Gdy jesteśmy w Tatrach, też mieszkamy z dala od centrum, czasami nawet całkiem daleko. Nie przepadam za krupówkowym tłumem, rzadko tam zaglądamy.
Kiedyś przeczytałam, ze Krupówki to najbrzydsza ulica świata ;))) Hmm, coś w tym jest, a jednak.... nawet tam dobrze się czuję, byle blisko gór. Lubię też, przynajmniej raz na wyjazd zajrzeć na targ pod Gubałówką. Wprawdzie to już nie to co kiedyś, gdy sprzedawano tam tylko regionalne wyroby, ale i tak można parę wyrobów znaleźć, choćby kapcie ;)
Pozdrawiam serdecznie wszystkich Tatromaniaków ;))) !!!
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
@Szary kot
9 Sierpnia, 2013 - 01:36
[quote=Szary kot]Przywołaliście masę wspomnień...
Gdy jesteśmy w Tatrach, też mieszkamy z dala od centrum, czasami nawet całkiem daleko.[...][/quote]
Zgadzam się.
Murzasichle to całkiem zacna odległość ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
@Contessa
9 Sierpnia, 2013 - 01:36
Niesamowita historia...
Na Krupówkach dzieje się całkiem sporo - chyba na dniach będzie kolejna parada zespołów góralskich z całego świata - niestety, miejsce to przytłacza całkiem inną obecnością, która mnie wręcz wyrzuca stamtąd jak kamień z procy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
AdamDee
9 Sierpnia, 2013 - 15:21
Domyślam się co to za "obecność". Mnie ona też wkurzała. Gdy regularnie jeździłam w Tatry (1996-2009) było tak, że ze dwa lata było ich jak mrówków, potem mieli rok-dwa pauzę (chyba szlaban wizowy) i znów najazdy. Na szczęście tylko w mieście, po szlakach się nie szwendali.
Jako niezmotoryzowana wolałam mieć zakwaterowanie w Zakopanem ze względu na szybszy dojazd do punktów wypadowych.
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
@Contessa
10 Sierpnia, 2013 - 00:49
[quote=contessa]Domyślam się co to za "obecność". Mnie ona też wkurzała. Gdy regularnie jeździłam w Tatry (1996-2009) było tak, że ze dwa lata było ich jak mrówków, potem mieli rok-dwa pauzę (chyba szlaban wizowy) i znów najazdy. Na szczęście tylko w mieście, po szlakach się nie szwendali.[/quote]
Na Krupówkach język rosyjski staje się drugim urzędowym. W witrynach wielu sklepów są już napisy po rosyjsku.
Nie bywam wieczorami więc nie wiem jak wygląda night life, ale w ciągu dnia jest dość spokojnie. Mimo zewsząd dochodzącego rosyjskiego, nie ma się wrażenia ich obecności - w negatywnym sensie.
Nie wiem, może bogatyje ruskije odsypiają upojne noce albo po prostu nie docierają do Zakopanego - w końcu stać ich na to żeby kupić Alpy.
Przeciwnie, Rosjanie, których widuję, nierzadko przypominają takich naszych, rasowych, "dobrych" turystów.
Zaskakująco dużo jest Węgrów. Często słyszę ich język, widuję motocykle i samochody na węgierskich blachach.
Ta obecność jaką mam na myśli to jednak niestety "nasi".
[quote=contessa]Jako niezmotoryzowana wolałam mieć zakwaterowanie w Zakopanem ze względu na szybszy dojazd do punktów wypadowych.[/quote]
No tak, brak samochodu to w jakimś sensie minus, choć w Zakopanem można znaleźć ciekawe i spokojne miejsca.
Samochód jest fajny ale komplikuje życie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
@Szary kot - pięknie dziękuję i ode mnie parę obrazków dla...
9 Sierpnia, 2013 - 01:35
... wszystkich Tatromaniaków
Nie mogłem się powstrzymać do powrotu i zdjęcia obrobiłem "na pamięć", znaczy na ustawienia suwaków w programach graficznych. Niestety mam tylko netbook, na którym nie widzę co zrobiłem. Za ewentualne błędy przepraszam - kontrola koloru i ostrzenia jest dla mnie w tej chwili niedostępna.
Po prostu nie mogę się powstrzymać i zapraszam na krótką przechadzkę po Tatrach.
Oczywiście tak jak zwykle - obrazki to miniatury, które można powiększyć prawym klawiszem myszy i poleceniem 'Pokaż obrazek'.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Aaadam!
9 Sierpnia, 2013 - 09:04
Aleś nabroił ;)
Już mi teraz w środku wszystko smęci i marudzi, bo ponad 3 tygodnie muszę jeszcze czekać, zanim tam pojadę.
AUUU
..............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
@Szary kot
10 Sierpnia, 2013 - 00:48
No, teraz to ja zazdroszczę bo my już prawie siedzimy na walizkach, a Wy macie to przed sobą ;)
Wrzesień fajniejszy na Tatry poza tym...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
AdamDee
9 Sierpnia, 2013 - 16:57
Widzę, że zaliczyłeś Rusinową, Czerwone i Skupniów Upłaz ?
Na Rusinową uwielbiam poleźć z Wierch Porońca (tam wciąż pytają czy z Rusinowej pójdziesz do Sanktuarium na Wiktorówkach i wpuszczają bez biletu ???), ale w dzień powszedni.... Kiedyś wybrałam się z Rusinowej odwiedzić Polanę pod Wołoszynem. Pamiętałam ją z lat szkolnych jako śliczną polanę no i poszłam. Po drodze oczywiście malinki, grzybki itd. sielanka i plan na dłuższy odpoczynek na progu Polany z tym pięknym widokiem na Białą Wodę. I siedzę ja sobie zakąszając widoczek kanapką, a z dołu z hałasem, wymachując kijami wyłania się zasapana parka, ze wszystkimi biwakowymi "larami i penatami" na grzbiecie. Popatrzyli na mnie jak na zjawę nie z tego świata - a ppp...paaa... ppppaaaani tu saaama ? Mówię, że tak. To niech pani wali z nami na Rusinową bo niedźwiedź ! Jaki niedźwiedź ?? Ppproszę pppaaani, taaaaaką kupę naaaasrał na środku szlaku, jeszcze ciepła była, niech pani ucieka stąd.
Hmmm... myślę sobie - jaki niedźwiedź, jaka kupa. Powiedziałam im żeby szli a ja ich za chwilę dogonię. Poszli, a ja posiedziałam jeszcze trochę i... ruszyłam w dół ku Roztoce. Cichutko, na palcach, nasłuchując trzasków, sapania itd. A tu nic - cisza, ptaszki śpiewają, motylki fruwają no to ja idę dalej, pogwizduję żeby spłoszyć tego "niedźwiedzia" jakby co. I tak sobie idę i idę, aż tu nagle ? Taaaka kupa ! Swieża. O jasny gwint !
Nie pamiętam co było po drodze, czy las, czy stopnie, kompletnie nic tylko gaz do dechy.
Hihihihihihi - tak szybko nigdy nie schodziłam z gór.
Jak wróciłam na kwaterę poszłam zanieść grzybki gaździnie. A co pani taka dziś zmachana ? Opowiedziałam co i jak. Gazda się wtrącił (stary GOPR-owiec), podśmiewał się trochę że mi nie wierzy, że powinnam foto zrobić kupie i takie tam... Faktycznie, miałam aparat ze sobą ale przy takim corpus delicti to kto o fotkach myśli ? Podśmiewał się przez cały czas jak zajadaliśmy jajecznicę z kiełbaską i grzybami...
Na następny dzień dość późno wychodziłam bo szłam tylko poopalać się do Strążyskiej. Czekał na mnie - wie pani co ? Ja panią bardzo przepraszam za wczoraj ! Miała pani szczęście. Pani sama chodzi to niech pani nam zawsze powie jak wychodzi - dokąd idzie i po powrocie też, ok ?
Na następny dzień pisali w gazecie, że kręci się taki jeden dziad w rejonie szosy do Morskiego Oka, żeby uważać, a kilka dni później schodząc ze Skupniów Upłazu widziałam ostrzegające ulotki, przypięte do drzew...
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Contesso, Adamie!
9 Sierpnia, 2013 - 17:59
A my na Rusinową raczej od Zazadni. Najpierw Wiktorówki, w dzień powszedni jest tam msza św. o 12.00 więc zostajemy, później Rusinowa, obowiązkowe łoscypki i Gęsia Szyja, i przez Psią Trawkę do Cyrli albo Brzezin. To taki szlak na przywitanie się z górami ;)
Mimo, że po Tatrach juz tak długo, nigdy nie miałam przyjemności z panem misiem ;), ale podobno przy schronisku w Roztoce dość często jest widziany. Pewnie to właśnie był ten!
Za to kiedyś gdy schodziłam z Małołoączniaka, niebieskim na Miętusi Przysłop, spotkałam duże stado kozic. Byłam samiusieńka, siedziałam, wcinałam kanapki, a one przyglądały się z zaciekawieniem temu dziwnemu, dwunożnemu stworzeniu. A świstaki spotkałam w Dolinie Wielickiej i...w Pirenejach, całe stado, wyskoczyły nam prawie spod nóg i zasuwały, że hej ;)
I tak przez cały dzień mogłabym o tym pisać...
................................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
Szary kot - kozicki to mnie kiedyś na Swistówce podglądały jak
9 Sierpnia, 2013 - 18:40
się opalałam, świńtuchy jedne no ! A zwłaszcza jeden taki capiórek ciekawski... Leżałam sobie z biustem na patelni tak trochę z boku szlaku, niby przysłonięta jakimś głazikiem, stadko skądś się pojawiło i nie wiedziałam co zrobić - zarzucić coś i spłoszyć towarzystwo czy udawać pomnik. Słychać było kroki zbliżającej się sporej grupki, a ja niemota nie wiedziałam co robić. W końcu wybrałam wariant pomnika bo jakby co to uwagę grupki i tak by przyciągnęły kozicki, a nie moje......
Swistaki często zawijały te swoje sreberka pod Łopatą, w Chochołowskiej. W ogóle kiedyś jak się szło od Grzesia ku Wołowcowi to przez cały czas było słychać ich świsty.
Pod Ornakiem obserwowałam kiedyś mamę lisicę z dwoma liskami. Ale figlowały...
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Re: Szary kot - kozicki to mnie kiedyś na Swistówce podglądały j
11 Sierpnia, 2013 - 17:05
Świstaki kilka lat temu widziałam, ale najpierw usłyszałam, pod Zamarłą Turnią, kiedy wracaliśmy - z aklimatyzacyjnego popołudniowego wypadu - do schroniska w Pięciu Stawach, gdzie nocowaliśmy.
A w schronisku sławne szarlotki z rabarbaru :-))
W tamtej tez okolicy spotkaliśmy czysto deptakowe towarzystwo: panie z eleganckimi torebkami i w takichż pantofelkach, panowie im elegancją nie ustępowali. Byliśmy pełni podziwu ;-)
O górach można w nieskończoność i nigdy nie nudno...
@Proxenia
12 Sierpnia, 2013 - 04:19
Aklimatyzacja pod Zamarłą Turnią ?
No, no...
Nie wiedziałem, że koleżanka blogerka najwyraźniej z kobiecego oddziału GROM ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
@Szary kot
10 Sierpnia, 2013 - 00:47
[quote=Szary kot]A my na Rusinową raczej od Zazadni. Najpierw Wiktorówki, w dzień powszedni jest tam msza św. o 12.00 więc zostajemy, później Rusinowa, obowiązkowe łoscypki i Gęsia Szyja, i przez Psią Trawkę do Cyrli albo Brzezin. To taki szlak na przywitanie się z górami ;)[/quote]
Bardzo dobry pomysł na aklimatyzację.
Uważajcie na Polanie. Jeśli jesteście miłośnikami żentycy to tam żenią serwatkę. Dobre ale to nie to.
[quote=Szary kot]Mimo, że po Tatrach juz tak długo, nigdy nie miałam przyjemności z panem misiem ;), ale podobno przy schronisku w Roztoce dość często jest widziany. Pewnie to właśnie był ten![/quote]
W dróżnicówce przed Wodogrzmotami Mickiewicza jest prezentowana aktualnie zabawna komiksowa opowieść o niedawnym złapaniu jednego z bezczelniejszych misiów, który w tamtych okolicach lubił zaprzyjaźniać się z zawartością plecaków turystów. To chyba nawet pani misiowa była i przekwaterowano ją do jakiegoś niemieckiego parku (albo zoo ?).
Obecnie chyba nie ma ryzyka spotkania.
Chociaż moje dzieci gdzieś sfotografowały tablicę ostrzegawczą o szwędającym się niedźwiedziu, który sępi i TPN uprasza o jego niedokarmianie ;) Chyba w okolicach Murowańca.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
@Contessa
10 Sierpnia, 2013 - 00:46
[quote=contessa]Widzę, że zaliczyłeś Rusinową, Czerwone i Skupniów Upłaz ?[/quote]
Zgadza się ale bez Czerwonych.
Trafiliśmy na pogodę, która niespecjalnie sprzyjała zbyt długiemu przebywaniu na otwartym terenie, a wchodzeniu pod górę w szczególności. Ponoć rekordowe temperatury.
Podejście z Jaworzynki między Kupami dało nam solidnie w kość. Dosłownie nie ma jak od tego upału uciec.
Skupniów Upłaz był w zeszłym roku (piękny szlak mimo tego cholernego zejścia przez las Fangorn), a w tym roku poszliśmy do Murowańca z zamiarem przejścia do Kasprowego i Czubami do Kondratowej. Niestety późny start i pogoda wyhamowała nas na Kasprowym.
Anegdota z Jaworzynki.
Połowa drogi przez dolinę, szlakiem idzie zasapana parka dwudziestoparolatków. Z ubrania i fizjonomii widać, że zabłądzili z Krupówek, ale pal sześć, dobrze, że tu, a nie do kolejnej knajpy ;)
Zatrzymali faceta ok sześćdziesiątki, który wyglądał na bywszego w tych okolicznościach.
Stali koło nas i kątem ucha słyszę taki dialog:
- Przepraszamy, daleko jeszcze ?
- Nooo, trochę jeszcze zostało... A gdzie idziecie ?
- Na Giewont.
Uuuuu - myślę sobie, grunt to mierzyć wysoko i słucham dalej, słusznie podejrzewając, że właśnie się dzieje gotowa anegdota z tego urlopu.
- Aaaa, no tak, to po drodze macie schronisko Murowaniec i Kasprowy, kawałek drogi.
Acha - myślę sobie - trafiła kosa na kamień, czyli ślepy wiódł...
- A ile to czasu ?
- Noooo (tutaj facet zrobił minę starego taternika) do Murowańca z godzina, a potem do Giewontu to jeszcze ze dwie.
Gdy mnie mijali zapytałem:
- przepraszam, czy ja dobrze słyszałem ? Z Kasprowego do Giewontu są dwie godziny ?
- Nie, nie - z Murowańca podobno.
I poszli. Nie zrozumieli co mnie tak ucieszyło ;)
Jakiś czas później spotykamy ich znowu.
W połowie Stawiańskiej pod Suchą Przełęcz. Tym razem nie idą razem. Dziewczyna zapierdziela jak kozica (jak słowo daję, nie wiedziałem, że człowiek może tak zapieprzać w dół nie spadając), a za nią, dość nieudolnie chłopak.
Żona spotkała ich wcześniej, kiedy jeszcze byli bliżej siebie i dziewczyna klęła chłopaka najgorszymi wyzwiskami. Ja dopowiedziałem jej resztę historii.
Gość zatrzymuje się przy mnie i wypala:
- Panie, czy one wszystkie są takie pierdolnięte ?
- Bywa - odpowiadam dyplomatycznie - a w czym kłopot ?
- Na Kasprowym wypiłem tylko dwie pięćdziesiątki i chciałem iść dalej, a ta dostała obłędu i mi uciekła.
Dialog trwał z pięć minut, a ona znikała już za Szałasiskami.
Nigdy nie dowiem się kto nie wiedział, które to Giewont - ci krewcy debiutanci czy ten sprawiający dobre wrażenie człowiek, ale jedno wiem na pewno - kto nie wiedział, że jak się przyszło z Murowańca do Kasprowego to zupełnie bez sensu było wracać tą samą drogą.
Ale po co komu mapy, nie ?
Żona gdy usłyszała moją część historii tej pary, stwierdziła - będzie z nich dobra para, wzięła go za mordę bez problemu.
Ja jakoś tak instynktownie też mu na do widzenia rzuciłem:
- będzie dobrze.
;))))))))))))
[quote=contessa]Na Rusinową uwielbiam poleźć z Wierch Porońca (tam wciąż pytają czy z Rusinowej pójdziesz do Sanktuarium na Wiktorówkach i wpuszczają bez biletu ???)[/quote]
Stare czasy - teraz sentymenty się skończyły, wejścia są obecnie światopoglądowo neutralne ;)
Historia z misiem - przednia :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Adamie
10 Sierpnia, 2013 - 10:17
W lesie Fangorn (przednia, adekwatna nazwa ;)) zbiłam sobie kiedyś kolano na tym paskudnym bruku ;)
Jaworzynka i okolice Kasprowego to baaardzo anegdotonośny teren, pamiętam człowieka, który przy podchodzeniu na Przełęcz między Kopami usiłował pokonywać lęk wysokości, szedł prawie przyklejony do kosówki, w ręce dzielnie trzymając reklamówkę - ktoś mu powiedział, że tu płasko przecież, ale ...w ubiegłym roku osobistycznie widziałam na Świnicy kobietę na oko sześćdziesiątka w sandałkach. Weszła! Jak schodziła, nie wiem, poszliśmy juz dalej.
P S
Anegdotę przeczytałam mężowi, też tatrołazik, uśmialiśmy się setnie ;)))))
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
@Szary kot
11 Sierpnia, 2013 - 16:05
[quote=Szary kot]W lesie Fangorn (przednia, adekwatna nazwa ;)) zbiłam sobie kiedyś kolano na tym paskudnym bruku ;)[/quote]
Pewnie mokro było ?
Tam jak coś popada to te kamienie to tylko pod górę. W dół trzeba akrobaty.
[quote=Szary kot]Jaworzynka i okolice Kasprowego to baaardzo anegdotonośny teren, pamiętam człowieka, który przy podchodzeniu na Przełęcz między Kopami usiłował pokonywać lęk wysokości, szedł prawie przyklejony do kosówki, w ręce dzielnie trzymając reklamówkę - ktoś mu powiedział, że tu płasko przecież, ale ...w ubiegłym roku osobistycznie widziałam na Świnicy kobietę na oko sześćdziesiątka w sandałkach. Weszła! Jak schodziła, nie wiem, poszliśmy juz dalej.[/quote]
Pięknie...
Powinno się wprowadzić jakieś ograniczenia na niektórych szlakach. Za taki numer - mandat. Tak żeby oszczędność na butach się zwróciła.
Już nawet nie chodzi o to, że ludzie sami sobie zagrażają, ale o to, że mogą zagrozić innym.
Z Pięciu schodził na naszych oczach taki egzemplarz. Pan Klapek, z reklamówką. Bezpośrednio z Piątki do Rzeżuch. Na odcinku w okolicach windy towarowej jest dość niebezpiecznie, a on - klap, klap, klap, truchta po tych kamieniach. Zatrzymaliśmy się żeby puścić go przodem - był taki raczej obfity w sobie i gdyby zdecydował przejść do fazy lotu swobodnego, nie byłoby gdzie uskoczyć. O łapaniu nie byłoby nawet mowy - domino. Jak nas mijał powiało piwkiem.
Strażnicy powinni chodzić z alkomatami i sprawdzać państwa Klapków płci obojga i wzywać eskortę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
AdamDee
10 Sierpnia, 2013 - 23:04
"Podejście z Jaworzynki między Kupami dało nam solidnie w kość. Dosłownie nie ma jak od tego upału uciec."
To podejście to faktycznie jest "patelnia"... Zdecydowanie wolę zboczyć na Boczań. "Las Fangorn" mnie nie przeraża bo po drodze są cudne siedliska kilku rodzajów goryczki, a i można zrobić "skok w bok" na grzybki (kurki kiedyś znalazłam, a jestem "pies" na kurki bo u mnie na nie za ciepło i mogę sobie tylko pomarzyć, a mam zasadę - tylko grzybki "własnoręczne", żadnych bazarów).
A propos Skupniów Upłazu - tam kiedyś też szwendał się miś i schodził aż do Kuźnic potaplać się koło "regulacji" Bystrej. Zwłaszcza pod wieczór, w porze schodzenia w doliny...
Inną patelnią są Czerwone Wierchy. Tam raz upał tak mi dał w kość, że idąc z Kasprowego granią zrezygnowałam z Krzesanicy i reszty towarzystwa. Podobno schodząc w Kondratową zastanawiali się w schronisku czy nie wołać GOPR-u, takim zygzakiem zasuwałam, przerywanym kupermarkami... Pamiętam, że film mi się urywał na zejściu kilka razy ale jakoś własnymi siłami doczłapałam do schroniska. Chyba instynkt samozachowawczy, obycie z górami, znajomość ścieżki i uczucie, że sił na dojście do schroniska mimo odwodnienia (i chyba udar słoneczny) mi starczy.
Za mało wody wzięłam ze sobą, słońce dokonało reszty. Posiedziałam w schronisku może ze 3 godziny i potem powolutku do Kuźnic.
Co do "niedzielnych tatrołazów" bo chyba takimi była ta "kozicka" i jej towarzysz, to spotykałam w Tatrach (i nie tylko) wielu.
Kiedyś w schronisku w Pięcistawach niechcący musiałam wysłuchać w jadalni takiego dialogu:
Ona: No faktycznie ten Wodogrzmot ładny.
On: To Siklawa....
Ona: No co ty, przecież mówiłeś że ich jest trzy.
On: Tak, ale jednego z szosy nie widać.
Ona: A tak w ogóle to po co mnie tu przyprowadziłeś ? Gdzie ja tu kupię zmywacz ?
On: Po co ci zmywacz ?
Ona: Jak żeśmy koło tego Wodogrzmotu przechodzili, zjechałam sobie lakier, jak ja teraz będę wyglądać ?
On: Tu nikt nie patrzy na manikiur.
Ona: Wszędzie patrzysz na baby...
Co było dalej, nie wiem, poszłam na spacer nad Stawy. Rano On zasuwał jajecznicę sam, bez paniusi. Poszłam na obchód doliny, jak wróciłam obojga już nie było. Podobno była straszna awantura bo ona chciała szybko i asfaltem do Zakopanego, a on jej dawał do wyboru albo zejście w Roztokę, albo po wertepach do Morskiego Oka i nijak nie mogli dojść do porozumienia.
Była też taka scenka w Piątce - gość zażyczył sobie na kolację... pstrąga ze stawu i nie pomagały tłumaczenia, że park narodowy, pstrągi są pod ochroną. "Ale proszę pani, ja po to się tu wdrapywałem żeby zjeść pstrąga prosto ze stawu. Poproszę o książkę zażaleń".
Nie wspomnę o wjeżdżających na Kasprowy w sandałach i wybierających się na Orlą Perć.
O jednej z najpiękniejszych nocy w Tatrach, na Chochołowskiej Wyżniej, w poniedziałek.
Jak contessina da...
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Re: AdamDee
11 Sierpnia, 2013 - 00:53
"Podejście z Jaworzynki między Kupami dało nam solidnie w kość. Dosłownie nie ma jak od tego upału uciec."
To podejście jest MIEDZY KOPAMI (NIE KUPAMI!). Patelnia tam - prawie zawsze.
NA SZPIGLASOWEJ SPOTYKALAM TE "JAPONKI" JUZ 50 LAT TEMU.
Czytam i tak sobie myślę - "Byli chlopcy, byli, Ale się minęli, Hej i my się miniemy, Po malućkiej chwili".
Pzdr
_________________________________________________________
Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie
katarzyna.tarnawska
Re: MIEDZY KOPAMI (NIE KUPAMI!)
11 Sierpnia, 2013 - 01:11
Oczywiście, że Kopy, nie Kupy...
Katarzyna chyba nie czytała wszystkich komentarzy bo by wiedziała skąd te kupy się wzięły.
;);)
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
@Contessa &Katarzyna.tarnawska
11 Sierpnia, 2013 - 16:06
[quote=contessa]Oczywiście, że Kopy, nie Kupy...
Katarzyna chyba nie czytała wszystkich komentarzy bo by wiedziała skąd te kupy się wzięły.[/quote]
Tak, to moja wina, ja zacząłem ;)
Mam nadzieję, że spadkobiercy Króla mi to wybaczą.
Z tą nazwą jest zresztą mnóstwo nieporozumień.
Na, którymś postoju, grupka odpoczywających ludzi przeprowadziła poważną analizę nazw Wielka Kopa Królowa, Mała Kopa Królowa, Królowa Polana, Królowa Rówień i doszli do wniosku, że ani chybi to na cześć Królowej Bony - że może szła tędy, może jej się wyjątkowo podobały te górki ;)))))
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
@Contessa
11 Sierpnia, 2013 - 16:06
[quote=contessa]"Podejście z Jaworzynki między Kupami dało nam solidnie w kość. Dosłownie nie ma jak od tego upału uciec."
To podejście to faktycznie jest "patelnia"... Zdecydowanie wolę zboczyć na Boczań. "Las Fangorn" mnie nie przeraża bo po drodze są cudne siedliska kilku rodzajów goryczki, a i można zrobić "skok w bok" na grzybki (kurki kiedyś znalazłam, a jestem "pies" na kurki bo u mnie na nie za ciepło i mogę sobie tylko pomarzyć, a mam zasadę - tylko grzybki "własnoręczne", żadnych bazarów).[/quote]
No nie wiem... teraz takie grzybki mogą drogo wyjść. Obecnie to zdaje się pińcet kosztuje.
[quote=contessa]A propos Skupniów Upłazu - tam kiedyś też szwendał się miś i schodził aż do Kuźnic potaplać się koło "regulacji" Bystrej. Zwłaszcza pod wieczór, w porze schodzenia w doliny...
Inną patelnią są Czerwone Wierchy. Tam raz upał tak mi dał w kość, że idąc z Kasprowego granią zrezygnowałam z Krzesanicy i reszty towarzystwa. Podobno schodząc w Kondratową zastanawiali się w schronisku czy nie wołać GOPR-u, takim zygzakiem zasuwałam, przerywanym kupermarkami... Pamiętam, że film mi się urywał na zejściu kilka razy ale jakoś własnymi siłami doczłapałam do schroniska. Chyba instynkt samozachowawczy, obycie z górami, znajomość ścieżki i uczucie, że sił na dojście do schroniska mimo odwodnienia (i chyba udar słoneczny) mi starczy.
Za mało wody wzięłam ze sobą, słońce dokonało reszty. Posiedziałam w schronisku może ze 3 godziny i potem powolutku do Kuźnic.[/quote]
No bywa, z górami nie ma żartów.
Podczas tego pobytu raz mi świat zawirował i myślałem, że padnę. Odruchowo obróciłem się tyłem do podejścia żeby ewentualnie nie polecieć do tyłu w dół. 30 - 35 stopni w słońcu to zabójstwo.
Ludzie często nie mają hamulców - jak się uprą, że podejdą tak jak zaplanowali, to idą jak na stracenie. Powinno się wiedzieć kiedy odpuścić.
Doświadczenie idzie często w parze z przekonaniem o malejącym niebezpieczeństwie - tyle przeszedłem szlaków, jestem mistrzem. I jak za kierownicą - chwila, w której kierowca zaczyna uważać, że jest już mistrzem kończy się zwykle jakąś głupią kolizją, co najmniej.
Biuletyn TOPR z tego tygodnia mówi sam za siebie:
http://www.topr.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=619&Itemid=1
Niektóre z tych akcji widziałem.
Akurat dzisiaj jest 19 rocznica wypadku z 11 sierpnia 1994 roku, kiedy spadł śmigłowiec TOPR i zginęło czterech ratowników, w tym dwóch pilotów.
[quote=contessa]Co do "niedzielnych tatrołazów" bo chyba takimi była ta "kozicka" i jej towarzysz, to spotykałam w Tatrach (i nie tylko) wielu.
Kiedyś w schronisku w Pięcistawach niechcący musiałam wysłuchać w jadalni takiego dialogu:
Ona: No faktycznie ten Wodogrzmot ładny.
On: To Siklawa....
Ona: No co ty, przecież mówiłeś że ich jest trzy.
On: Tak, ale jednego z szosy nie widać.
Ona: A tak w ogóle to po co mnie tu przyprowadziłeś ? Gdzie ja tu kupię zmywacz ?
On: Po co ci zmywacz ?
Ona: Jak żeśmy koło tego Wodogrzmotu przechodzili, zjechałam sobie lakier, jak ja teraz będę wyglądać ?
On: Tu nikt nie patrzy na manikiur.
Ona: Wszędzie patrzysz na baby...
Co było dalej, nie wiem, poszłam na spacer nad Stawy. Rano On zasuwał jajecznicę sam, bez paniusi. Poszłam na obchód doliny, jak wróciłam obojga już nie było. Podobno była straszna awantura bo ona chciała szybko i asfaltem do Zakopanego, a on jej dawał do wyboru albo zejście w Roztokę, albo po wertepach do Morskiego Oka i nijak nie mogli dojść do porozumienia.
Była też taka scenka w Piątce - gość zażyczył sobie na kolację... pstrąga ze stawu i nie pomagały tłumaczenia, że park narodowy, pstrągi są pod ochroną. "Ale proszę pani, ja po to się tu wdrapywałem żeby zjeść pstrąga prosto ze stawu. Poproszę o książkę zażaleń".
Nie wspomnę o wjeżdżających na Kasprowy w sandałach i wybierających się na Orlą Perć.[/quote]
Na szczęście po drodze jest Beskid, który skutecznie weryfikuje samobójcze zapędy ;)
[quote=contessa]O jednej z najpiękniejszych nocy w Tatrach, na Chochołowskiej Wyżniej, w poniedziałek.
Jak contessina da...[/quote]
Trzymam za słowo.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
AdamDee - piszesz o panu Klapku i o:
11 Sierpnia, 2013 - 18:06
"No nie wiem... teraz takie grzybki mogą drogo wyjść. Obecnie to zdaje się pińcet kosztuje."
No właśnie - filance zamiast ganiać za grzybami na grzybach, powinni raczej takich różnych panów Klapków pci obojga filować np. pod Siklawą. Po mandaciku o nominale "pińcet" wątpię by taki aparat miał chęć na wypady na jakikolwiek szlak....
Mówisz - po drodze jest Beskid... Kiedyś (jakieś 5-6 lat temu) byłam świadkiem jak młode małżeństwo z dwójką małych dzieci (tak na oko 3 i 5 lat), oczywiście w sandałkach ruszyło z Kasprowego ku Swinickiej Przełęczy by tam zejść na Halę. Szłam za nimi, mniejszy maluch "na barana" ujeżdżał tatusia, starszy dreptał koło mamy. W ogóle to był idiotyzm z ich strony taka trasa (nawet Liliowem i przez Psią Trawkę) i jak zobaczyłam, że pchają się na Beskid zamiast go obejść uprzedziłam ich, że dalej jest niebezpiecznie. "Ależ co pani gada, jakie niebezpiecznie !".... Podeszli jeszcze ciut wyżej i jak doszli - wiesz, tam jest jedno takie "fajne" ;);) miejsce, nagle to starsze zawołało "Mama, kupę!", a tu... ni ma gdzie zboczyć,
ekspozycja z każdej strony. Nie ma nawet jak się minąć... Ja biegiem z powrotem, oni za mną aż do miejsca gdzie już było można. Oczywiście już było "po ptokach", majty do zmiany.
Historia tak się skończyła, że podziękowali mi za uprzedzenie i przeprosili, że z niego nie skorzystali. Pytali czy wiem jak zejść z Kasprowego żeby "dzieci miały wygodnie". Myślałam, że się popłaczę... na szczęście nie parsknęłam śmiechem bo z takimi to trzeba śmiertelnie poważnie i najlepszą perswazją byłby kop tam gdzie plecy tracą szlachetną nazwę, no ale przy dzieciach przecież nie będę ich kopać. Zaproponowałam, że najlepiej to zjechać kolejką bo w dół na piechotę jest... "4 godziny i bardzo stromo". Mogłam sobie pozwolić na takie kłamstewko i grzechem by było gdybym ich nie okłamała. Jak wspomniałam o kolejce popatrzyli na siebie dziwnie, zaproponowałam, że jak nie mają pieniędzy to ja im dam na zjazd, a "zwrócą" jak nie mnie w Zakopie to kiedyś w dolinach wspomogą jakiegoś potrzebującego. Wcisnęłam im na wszelki wypadek 50 zł, dzieckom czekoladę, on spytał gdzie mieszkam w Zakopanem i kiedy będę no to powiedziałam gdzie i kiedy zejdę w doliny. Poszli powoli ku Kasprowemu, a ja dalej na Swinicę i Zawratem do Piątki...
Gdy po 3 dniach zeszłam do Zakopanego, gaździna do mnie - wie pani, tu był rano taki młody pan, wypytywał o panią, zostawił 100 zł i powiedział, że wieczorem wpadnie z rodziną do pani.
Faktycznie wpadli wieczorem. Samochodem, z dzieciakami i... wyciągnęli mnie do "Sabały". Nie było "zmiłuj się", mam się ubierać i jedziemy.
A u "Sabały"...? Czekali już dziadek z babcią maluchów, z bukietem i z podziękowaniami za to, że "pani naszym dzieciom i wnuczkom uratowała życie !".
...Sytuacja groteskowa, przynajmniej dla mnie - wybierać się gdzieś z maleńkimi dzieciakami bez kasy i zapasowych majtek. To raz. Dwa - wybierać się z dzieciakami w nieznajome góry bez elementarnej znajomości trasy, warunków, bez odpowiedniego obuwia, ubrania itd., itp. O nagłym załamaniu pogody na trasie z maluchami, choćby nawet w dolinkach reglowych nie wspomnę.
To tak na marginesie...
Wieczór był bardzo sympatyczny, ciekawe pogawędki, oczywiście przerywane częstymi toastami dziadka "za zdrowie pani, która uratowała nasze dzieci od śmierci". Młodzi reszty z setki nie chcieli przyjąć, dziadkowie zrzutki na kolację też nie, no to wcisnęłam temu starszemu 50 zeta "na czekolady i samochodziki bo w takiej jednej bocznej uliczce deptaku jest fajny sklepik i sprzedają samochodziki jakich nie ma nigdzie, zaprowadzisz dziadka i brata".
Spotkaliśmy się w Zakopanem następnego lata. Już nie było sandałków i torebki "Gucci", był plecaczek, peleryna, mapa i wycieczki z maluchami do Olczyskiej i Białego.
Ufffff... obyło się bez kopa !
;);)
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Jeszcze słów kilka o Tatrach...
11 Sierpnia, 2013 - 19:10
Nie zapomnę pijanego w sztok faceta na... Krzyżnem ! Rozsiedliśmy się na przełęczy coś zjeść i napaść oczy panoramą i patrzymy - pełza coś po stoku Wołoszyna, pokrzykuje, wymachuje łapami i chwiejnym krokiem zbliża do naszej grupki. Gościu jak z Marsa - wyglancowane buciki, krótki rękawek, zero bagażu, najwyraźniej "po spożyciu", zaczął nas wypytywać gdzie tu - panie - jest stacja kolejki ?!
Okazało się, że wyskoczył "na jednego" do Murowańca, miał iść na Kasprowy bo "był umówiony" i zjechać kolejką do Zakopanego.
Jak on trafił na Krzyżne, cholera wie, w każdym razie był całkowicie zdezorientowany i chciał do stacji kolejki, now i już !
Sprowadziliśmy go do Piątki tłumacząc co chwila, że "jeszcze 15 min. i będziemy przy kolejce". Szedł grzecznie w sumie, trochę ślizgał się na piargach ale ujęty "de pache" z obu stron przez kolegów szedł jak ta lala. Gdy doszliśmy do Piątki był już na tyle trzeźwy, że przy kawie w schronisku pokazując mu na mapie "to i owo" łapał się za głowę i zupełnie zgodził się z nami, że sprowadzenie go na dół było najlepszym wyjściem i on bardzo dziękuje, że go nie zostawiliśmy.
Z Piątki jeden ze znajomych sprowadził go do Roztoki i do PKS-u na Palenicę, a nawet odstawił do samego Zakopa bo i tak musiał na pociąg.
Myśmy zostali na kilka dni w Pięcistawach pobyczyć się pod Zamarłą, posłuchać gwizdu kozicek pod Walentkową i policzyć pstrągi w Wielkim Stawie. ;);)
Potem była Szpiglasowa i księżycowy pejzaż ku Wrotom Chałubińskiego, akurat znów otwartym dla turystów. Potem Dolina za Mnichem (uwielbiałam tam posiedzieć, pamiętasz bacówkę?) i leniwy chód Ceprostradą w zachodzącym słońcu i małpi sprint asfaltem by jak najszybciej minąć tabuny stonki...
Ech, te Taterki...
Wiesz, Adam - zrobiłeś mi niesamowitą frajdę swoim "Jasiem Muzykantem". Nie dlatego, że bandoneon, harfa itd... "Połaziłam" sobie po Tatrach przez Ciebie, nie ruszając się z domu. Teraz siedzę i piszę te słowa, a w powietrzu jakby pachniało lasem na Zazadniej - tam zawsze kieruję pierwsze kroki po przyjeździe w Tatry, zagłębiam się w las... ten pachnący mieszanką zbutwiałych pni i ściółki nagrzanej słońcem. Tatrzański las o jedynym zapachu, którego nie pomylę nigdy z żadnym innym.
A w uszach mi pluszcze... Kacza Siklawa...
Byłeś tam ? Cuuuudo !
Kiedyś o niej napiszę.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Z Krzyżnego do Pięciu..
11 Sierpnia, 2013 - 19:29
po spożyciu... albo go znieśliście, albo był z niego niezły miszczu, tam na samej górze prawie pionowe osuwisko i całkiem na trzeźwo niełatwo ;)))
P.S.
Jak tam będę, albo po powrocie, też coś pewnie napiszę, a co, mi nigdy dość ;)
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
Szary Kot - re: albo go znieśliście, albo....
12 Sierpnia, 2013 - 00:21
Szedł elegancko na własnych nogach, "asekurowany" pod obie pachy. Najwyżej byśmy mu oczy zawiązali hihihihihi, gdyby coś. Taki przypadek też miałam ale w innym miejscu. ;);)
Fakt, że zejście z podchmielonym "bagażem" zamiast z półtorej godziny, trwało 3 z hakiem.
Nas raczej zastanawiało kiedy on zdążył się "zapruć" w Murowańcu i zapruć na Krzyżne przed nami. No, chyba że lazł za nami i nie widzieliśmy go. Albo... ? Jak weszliśmy na przełęcz, zostawiliśmy większe klamoty na boku i poleźliśmy na trochę ku Buczynowym. Dopiero po powrocie siedliśmy przegryźć nieco i on wtedy nam się napatoczył.
Na piargach to ja jechałam kiedyś z Zawratu do Pięciu Stawów, na zakosach. Na szczęście nie było stromo i plecak dobrze hamował oraz dobre buty. Skończyło się na porwanych portkach i kieszeniach plecaka. I na obtartym tyłku. Nie wiem ile metrów jechałam, w każdym razie na resztę towarzystwa czekałam ze 20 min. aż zejdą do mnie. Szukać nie musieli bo wylądowałam na szlaku. Sprowadzać też nie, trochę jodyny i 2-3 plastry załatwiły sprawę, otrząsnęłam się i opatrzyłam póki czekałam na grupę.
Inny "poślizg" miałam w Tatrach Zachodnich, po trawie. Tam mogło się gorzej skończyć...
;)
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
@Szary kot
12 Sierpnia, 2013 - 04:17
No więc właśnie - wyczyn iście TOPRowski ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Adam & Kot - jeszcze o zawianym na Krzyżnem i zejściu...
12 Sierpnia, 2013 - 12:12
Myśmy znali to zejście z Krzyżnego, każdy z nas pokonał je niejednokrotnie do tamtej chwili, stąd świadoma decyzja sprowadzenia facia, że leży w naszych możliwościach. Do tego pogoda była dobra i szlak suchy, kawał dnia przed nami. Zejście do Pańszczycy byłoby dla niego tak samo problematyczne jak zejście do Piątki - tak by się turlał po stopniach, że nie byłoby co zbierać. Poza tym to było w czasach gdy trasa nie była tak wyślizgana.
Jak patrzę teraz na stan szlaków, po których chodziłam np.30-40 lat temu to jest niebo i ziemia...
Na górze nie mogliśmy go zostawić, puszczać samego na Halę też nie, jeszcze by polazł na Fajki bo na skos "bliżej"?
Gdyby były jakieś problemy, na pewno byśmy wezwali pomoc ale to ostateczność - wzywanie GOPR-u żeby sprowadzał podchmielonego bo się "zapchał"... no kurczę, głupia sprawa bo ktoś mógł być wtedy w o wiele gorszych opałach i potrzebować pomocy, a ratownicy się przecież nie rozerwą.
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
@Contessa
13 Sierpnia, 2013 - 03:58
[quote=contessa]Myśmy znali to zejście z Krzyżnego, każdy z nas pokonał je niejednokrotnie do tamtej chwili, stąd świadoma decyzja sprowadzenia facia, że leży w naszych możliwościach. Do tego pogoda była dobra i szlak suchy, kawał dnia przed nami. Zejście do Pańszczycy byłoby dla niego tak samo problematyczne jak zejście do Piątki - tak by się turlał po stopniach, że nie byłoby co zbierać. Poza tym to było w czasach gdy trasa nie była tak wyślizgana.
Jak patrzę teraz na stan szlaków, po których chodziłam np.30-40 lat temu to jest niebo i ziemia...
Na górze nie mogliśmy go zostawić, puszczać samego na Halę też nie, jeszcze by polazł na Fajki bo na skos "bliżej"?
Gdyby były jakieś problemy, na pewno byśmy wezwali pomoc ale to ostateczność - wzywanie GOPR-u żeby sprowadzał podchmielonego bo się "zapchał"... no kurczę, głupia sprawa bo ktoś mógł być wtedy w o wiele gorszych opałach i potrzebować pomocy, a ratownicy się przecież nie rozerwą.[/quote]
Nie, no, wszystko jedno, ale i tak uważam, że zbyt dużo ryzykowaliście.
Jakby się pijak wykopyrtnął to jak z topielec, ciągnąłby za sobą każdego kogo by po drodze złapał.
Ale rozumiem, że to były czasy sprzed rozpowszechnienia się Nagród Darwina i po prostu nie antycypowaliście konceptu eliminacji złych genów z puli ludzkości ;)))) Taka eugenika postnatalna - jeśli sprany leszcz uderza na Perć to do czego jest zdolny na dole ?
;))))))
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
@Contessa
12 Sierpnia, 2013 - 04:16
Dolina za Mnichem - tam jeszcze nie dotarłem.
Zaczęliśmy chodzić po Tatrach stosunkowo niedawno i mamy za każdym razem na holu dwójkę dzieci, obecnie dziewięciolatków, nie wszystko jest dla nas dostępne, a na samotny wypad nie ma jakoś okazji.
Kacza Siklawa - jak wyżej. Siłą rzeczy słowackie Tatry są póki co w planach, najpierw wydepczemy nasze szlaki, zostało ich jeszcze całkiem sporo do odkrycia ;)
A propos gościa co go zaniosło.
W ostatnim roku PRLu, sławnym 1989, załapałem się na ostatnie wczasy FWP ;)
Zgraliśmy się z kumplem z trzema dziewczynami i jednym chłopakiem ze Śląska, Jurkiem. Poza jedną z dziewczyn, która miała już doświadczenie z Tatrami, nikt specjalnie nie miał pojęcia o tym co, gdzie. Niektórzy z nas niekoniecznie nawet rozumieli jaki jest sens męczenia się podczas wchodzenia na góry ;)
No i ta dziewczyna, oceniwszy stan naszego przygotowania, poprowadziła nas na przełęcz pod Kopę Kondracką. Nieco na wyrost ale jakoś to poszło, wdrapaliśmy się na miejsce. Ostatni dotarł zasapany Jurek, którego kondycja wprost wynikała z aktywności sportowej na 'żylecie' stadionu Górnika Zabrze ;)
Słaby nie był. Nauczył nas sztuczki polegającej na rąbnięciu w otwartą butelkę piwa w taki sposób, że połowa zawartości spieniała się w ułamku sekundy i wychodziła z butelki. To była pierwsza część sztuczki, druga polegała na umiejętnym pochłonięciu trunku ;) Raz w życiu widziałem taki numer, że facet jednym uderzeniem ręki w szyjkę butelki spowodował... wypadnięcie jej denka.
Stoimy na przełęczy rozpływając się w ochach i achach na temat widoków (nowość praktycznie dla wszystkich poza przewodniczką), Jurek staje przed nami cały czerwony, zasapany i spocony, obraca się powoli ku drodze, z której weszliśmy i kiedy już łapie głębszy oddech, spokojnym głosem i z tym swoim melodyjnym akcentem rzuca filozoficzne pytanie:
- jaki ch*j mnie tu wniósł ?
Do dzisiaj pamiętam ten tekst i muszę przyznać, że dość często go w myślach powtarzam ;)))) W tym sezonie zdarzyło się parę razy ;))))
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Adam,
12 Sierpnia, 2013 - 09:22
zobaczysz, już niedługo, kilka latek i dziecki nie będą chciały chodzić z Wami, bo co to takie wlaki, za wolno człapią. My tak już mamy ;)
Ale kiedyś pojechaliśmy, gdy dziecię miało 5 lat. W piątek jeszcze w pracy, sobota podróż, w niedzielę na szlaku, zero kondycji.
Na "rozruch" poszliśmy Doliną Białego, Sarnia Skała, do Doliny Strążyskiej. Już w drodze powrotnej, na Drodze pod Reglami toczyły się nędzne zwłoki, sztuk 2, bo dziecię pełne werwy (przeszedł tę samą trasę) biegało wokół nas.
Z dziećmi to bardziej sprawa nastroju. Tego samego roku, gdy szliśmy na Kopieniec, w środku gęstego lasu, żadnych widoków, nudno, syn nagle stwierdził, że będzie murek budował. Fakt, budulca wokół mnóstwo. Chyba ze 20 minut toczyły się negocjacje, ze może budować na szczycie, rodziciele sobie przynajmniej posiedzą, widoki pooglądają (a z Kopieńca cudne, otoczenie Gąsienicowej jak na dłoni). Gdybyśmy go po prostu wzięli, nie zgadzając się na twórczą przerwę, mielibyśmy dzień "z głowy", byłby marudny i nieznośny...Sił oczywiście miał mnóstwo, wyrywał na ten Kopieniec, jakby go kto gonił.
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
@Szary kot
13 Sierpnia, 2013 - 03:44
[quote=Szary kot]zobaczysz, już niedługo, kilka latek i dziecki nie będą chciały chodzić z Wami, bo co to takie wlaki, za wolno człapią. My tak już mamy ;)[/quote]
Ach, w to nie wątpię.
Już teraz ich energia i kondycja to coś niepojętego. Młody wcina tyle co ja, a chudy jak patyk - gdzieś ta para musi znajdować ujście ;)
Podstawowy problem to "kuloodporność", niestety w 99% mniemana:
- Upadniesz
- Nie upadnę
Leży.
O ile na równinie każde zbite kolano to kolejna, cenna lekcja, w górach może nagle skończyć się pas do lądowania...
[quote=Szary kot]Ale kiedyś pojechaliśmy, gdy dziecię miało 5 lat. W piątek jeszcze w pracy, sobota podróż, w niedzielę na szlaku, zero kondycji.
Na "rozruch" poszliśmy Doliną Białego, Sarnia Skała, do Doliny Strążyskiej. Już w drodze powrotnej, na Drodze pod Reglami toczyły się nędzne zwłoki, sztuk 2, bo dziecię pełne werwy (przeszedł tę samą trasę) biegało wokół nas.
Z dziećmi to bardziej sprawa nastroju. Tego samego roku, gdy szliśmy na Kopieniec, w środku gęstego lasu, żadnych widoków, nudno, syn nagle stwierdził, że będzie murek budował. Fakt, budulca wokół mnóstwo. Chyba ze 20 minut toczyły się negocjacje, ze może budować na szczycie, rodziciele sobie przynajmniej posiedzą, widoki pooglądają (a z Kopieńca cudne, otoczenie Gąsienicowej jak na dłoni). Gdybyśmy go po prostu wzięli, nie zgadzając się na twórczą przerwę, mielibyśmy dzień "z głowy", byłby marudny i nieznośny...Sił oczywiście miał mnóstwo, wyrywał na ten Kopieniec, jakby go kto gonił.[/quote]
Tak, to prawda, dzieciak prędzej się znudzi niż zmęczy ;)
Mój młody to też konstruktor. Inżynieria wodna, głównie.
Kawałek potoku, parę kamieni i od razu jakaś zapora rośnie. W tym to by mógł spędzić cały dzień. Spuścić z oka nie można.
Żona wybrała się do Morskiego z dzieciakami, ja już tej drogi psychicznie nie wyrabiam, wycieczka dość bezpieczna więc poszli beze mnie.
Chwilę spuściła go z oczu, a ten już w Morskim Oku, tama z kamieni stoi i właśnie trwa proces uszczelniania rwaną obficie trawą... Jezu, a tyle było strzępienia języka - "tu nic nie zrywasz !" ;))))
Młodej tylko dać aparat, a nie byłoby słowa o nudzie. Tyle, że ja oczami wyobraźni widzę jak kadruje w locie ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
AdamDee - 9-latki na holu
12 Sierpnia, 2013 - 12:51
Rozumiem, jasne - na wszystko przyjdzie czas.
Co do słowackiej strony... chciałabym się doczłapać kiedyś pod Jaworowe ale chyba już nie w tym życiu. Wagę, Rohatkę mam. Na Szatana się wybierałam kilka lat z rzędu ale ciągle coś, a się napaliłam na niego oglądając zdjęcia z tej trasy. Za to nad Zielony Staw Kieżmarski mi się udało i pod Osterwę też. Coś pięknego !
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
@Contessa
13 Sierpnia, 2013 - 03:52
[quote=contessa]Rozumiem, jasne - na wszystko przyjdzie czas.
Co do słowackiej strony... chciałabym się doczłapać kiedyś pod Jaworowe ale chyba już nie w tym życiu. Wagę, Rohatkę mam. Na Szatana się wybierałam kilka lat z rzędu ale ciągle coś, a się napaliłam na niego oglądając zdjęcia z tej trasy. Za to nad Zielony Staw Kieżmarski mi się udało i pod Osterwę też. Coś pięknego ![/quote]
A tam "nie w tym życiu" ;)
Rok w rok widzę na szlakach panie i panów, bywa w wieku dość słusznym, którzy nie oddają pola młodszym.
Plaża pełna zwłok to zupełnie co innego - góry konserwują :)
Mam nadzieję ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
AdamDee
14 Sierpnia, 2013 - 03:33
"Ludzie często nie mają hamulców - jak się uprą, że podejdą tak jak zaplanowali, to idą jak na stracenie. Powinno się wiedzieć kiedy odpuścić."
To było a propos mojej wyprawy na Czerwone Wierchy...
Ja akurat hamulce mam dobre, zawsze z resztą miałam dobre jeśli chodzi o góry. Nie lezę na trasę ponad swoje aktualne możliwości. Ocenić trasę można czytając przewodniki i zawsze pewną poprawkę trzeba brać, że może być trudniej niż jest w opisie. Mogłam wtedy dalej pchać się na Kopę Kondracką, skorzystałam z pierwszego możliwego zejścia.
Dziś np. nie pójdę do Pięciu przez Roztokę bo koło Siklawy "spuchnę". Dlatego napisałam, że Jaworowa to już raczej nie w tym życiu. Teraz to już najwyżej jakaś Mała Łąka albo grzbietem Gubałówki. Po jesieni zeszłego roku jakoś nie mogę dojść do siebie, może jeszcze się poprawi, nie wiem.
...........
"Nie, no, wszystko jedno, ale i tak uważam, że zbyt dużo ryzykowaliście."
Co do ryzyka zejścia z Krzyżnego z "bagażem" to dalej twierdzę, że na wzywanie ratowników zawsze był czas. Przygotowaliśmy faceta, że go sprowadzimy do tej "kolejki", uprzedziliśmy o czym trzeba. Obiecał nas słuchać, koledzy byli niezłymi osiłkami, najwyżej by go ogłuszyli żeby nie sprawiał problemów, ten wariant też wchodził w rachubę. Dziś byśmy tego nie zrobili, a wtedy mieliśmy po 30 lat i byliśmy sprawni. Dziś to nawet żadne z nas nie drapałoby się na Krzyżne bo.... j/w w kwestii Czerwonych.
Kot pisał:
tam na samej górze prawie pionowe osuwisko i całkiem na trzeźwo niełatwo ;)))"
No nie demonizujmy tak.:P:P:P
Piszesz:
"Żona wybrała się do Morskiego z dzieciakami, ja już tej drogi psychicznie nie wyrabiam,"
Ja też tam psychicznie nie wyrabiam, hihihhi. To jest jakiś dom wariatów na tej trasie. Dodaj rowerzystów, którzy urządzali sobie tam etap Tour de France (teraz nie wiem czy dalej jeżdżą, czy jest zakaz i dla rowerów) i było niebezpieczniej niż na Orlej.
Giewont, Morskie Oko omijam z daleka, Czerwone Wierchy już też bo tam jak na deptaku w Międzyzdrojach się zrobiło. Wolę bardziej zaciszne miejsca, np. Przysłop Miętusi, Stoły...
O nocy na Wyżniej Chochołowskiej w tych dniach napiszę, co się odwlecze to nie uciecze, a na dobranoc kawał tatrzański, który uwielbiaem :D:D (już go gdzieś na NP.PL wklejałam ale powtórzę :
Wersja adeptów taternictwa:
- Dotarliśmy pod Mnicha. Nasz instruktor (jako, że byliśmy przygotowani na wyprawę pod każdym względem) zaproponował, żebyśmy sobie strzelili po jednym - "żeby nam się ściana trochę położyła - będzie się lepiej wchodzić". Towarzystwo nie namyślało się długo i zaczęło "kłaść ścianę" dosyć intensywnie, z czasem flaszki zaczęły topnieć
jedna po drugiej i skończyło się na kompletnym uboju.
Gdy się ocknęliśmy równo ze świtem zauważyliśmy, że brakuje prowodyra libacji - instruktora...
Wersja GOPR-owców:
Zapieprzamy gazikiem do MOK-a, wyjeżdżamy zza zakrętu a tu jakiś facet na środku drogi idzie na czworaka, wbija haki w asfalt i asekuruje się liną...
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Bo widzisz Contesso,
14 Sierpnia, 2013 - 10:13
nie lubię tej drogi albo inaczej, lubię dla cud widoków, a nie lubię ze względu na osuwisko.
Już wolę Orlą. Nawet jeśli pionowo, to przynajmniej granitowa skała i jeśli mam w miarę kondycję i sprawnie się poruszam, jest raczej bezpiecznie. A na takim osuwisku nigdy nie wiem, czy jak nadepnę na kamień, to nie skończy mi się pas startowy (swoją drogą Adam, genialne określenie!)
Przypomina mi się pewna droga w Dolomitach, w Austrii. Chcieliśmy wejść na Sandspitze. Szlak wiódł przez strome kamienne rumowisko (wapienie!). Każdy nadepnięty kamień się osuwał. Trzeba było przeskakiwać jak najszybciej z kamienia na kamień. Uznaliśmy, ze mamy po co, do czego wracać i wycofaliśmy się. To tak w temacie zmiany planów i rozsądku ;)
Dowcip już faktycznie kiedyś przytoczyłaś, ale ja i tak ryczałam ze śmiechu. Mam niezła wyobraźnię i cały czas "widzę" tego instruktora ;)))))
................................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
Widzisz, Kocie...
14 Sierpnia, 2013 - 15:34
Nie trzeba gór, idziesz w mieście chodnikiem, spada Ci doniczka na głowę i... po ptokach...
A wic - na samą myśl o nim płaczę ze śmiechu.
Ciekawe czy jak pojedziesz w Tatry to będziesz wpadać na NP.PL jak Adam ?
Miałabym kolejny "wypad w Tatry".... ;-/
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Postaram się,
14 Sierpnia, 2013 - 16:04
bo przecież inaczej z tęsknoty za NP uschnę na wiórek ;)
Zależy, czy na kwaterze będzie zasięg, a jeszcze nie wiem, gdzie zamieszkamy - po niedzieli wezmę się za dzwonienie - muszę znaleźć miejsce, gdzie przyjmują koty, nie tylko dwunożne ;)))
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
@Szary kot
15 Sierpnia, 2013 - 01:19
[quote=Szary kot]bo przecież inaczej z tęsknoty za NP uschnę na wiórek ;)
Zależy, czy na kwaterze będzie zasięg[...][/quote]
Będzie, będzie ;)))))
Zasięg... taka ściema to 10 lat temu ;)
Masz nas zabrać w swoje Tatry i koniec tematu :))))))
BTW - nie zdziw się z telefonem. U mnie w Murzasichlu telefon przełączał się sam z Orange na 26034 Orange. Dodatkowo panikował, że będzie roaming i większe opłaty. Myślałem, że to łapie jakiegoś słowackiego BTSa i sam spanikowałem. Okazało się, że to nowe UMTS900 Orange i T-Mobile, które nie kosztuje więcej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
@Contessa
15 Sierpnia, 2013 - 00:52
[quote=contessa]"Ludzie często nie mają hamulców - jak się uprą, że podejdą tak jak zaplanowali, to idą jak na stracenie. Powinno się wiedzieć kiedy odpuścić."
To było a propos mojej wyprawy na Czerwone Wierchy...
Ja akurat hamulce mam dobre, zawsze z resztą miałam dobre jeśli chodzi o góry. Nie lezę na trasę ponad swoje aktualne możliwości. Ocenić trasę można czytając przewodniki i zawsze pewną poprawkę trzeba brać, że może być trudniej niż jest w opisie. Mogłam wtedy dalej pchać się na Kopę Kondracką, skorzystałam z pierwszego możliwego zejścia.
Dziś np. nie pójdę do Pięciu przez Roztokę bo koło Siklawy "spuchnę". Dlatego napisałam, że Jaworowa to już raczej nie w tym życiu. Teraz to już najwyżej jakaś Mała Łąka albo grzbietem Gubałówki. Po jesieni zeszłego roku jakoś nie mogę dojść do siebie, może jeszcze się poprawi, nie wiem.[/quote]
Nie, nie, Contesso, to nie było do Ciebie :)))))
To raczej luźnie spostrzeżenia z tego co widuję na szlakach i trochę z własnego doświadczenia ;)
Dopiero niedawno nauczyłem się "odpuszczać". Praktyka czyni cuda, a i mapy lepiej się czyta.
[quote=contessa]...........
"Nie, no, wszystko jedno, ale i tak uważam, że zbyt dużo ryzykowaliście."
Co do ryzyka zejścia z Krzyżnego z "bagażem" to dalej twierdzę, że na wzywanie ratowników zawsze był czas. Przygotowaliśmy faceta, że go sprowadzimy do tej "kolejki", uprzedziliśmy o czym trzeba. Obiecał nas słuchać, koledzy byli niezłymi osiłkami, najwyżej by go ogłuszyli żeby nie sprawiał problemów, ten wariant też wchodził w rachubę. Dziś byśmy tego nie zrobili, a wtedy mieliśmy po 30 lat i byliśmy sprawni. Dziś to nawet żadne z nas nie drapałoby się na Krzyżne bo.... j/w w kwestii Czerwonych.[/quote]
OK, objaśnienie przyjmuję do wiadomości ale i tak lekko mi się słabo robi w łydkach na myśl o tej akcji ;)
[quote=contessa]Piszesz:
"Żona wybrała się do Morskiego z dzieciakami, ja już tej drogi psychicznie nie wyrabiam,"
Ja też tam psychicznie nie wyrabiam, hihihhi. To jest jakiś dom wariatów na tej trasie. Dodaj rowerzystów, którzy urządzali sobie tam etap Tour de France (teraz nie wiem czy dalej jeżdżą, czy jest zakaz i dla rowerów) i było niebezpieczniej niż na Orlej.[/quote]
Rowerów chyba już nie puszczają. Na mapie nie ma oznaczenia drogi rowerowej. Do Wodogrzmotów gdzie szliśmy idąc do Pięciu nie widziałem ani jednego, więc chyba jest zakaz.
Już tylko w Chochołowskiej jest szlak rowerowy i oczywiście wypożyczalnie. Co jest, moim zdaniem lekko chore - za leśniczówką na rowerze to momentami dość ryzykowna zabawa.
[quote=contessa]Giewont, Morskie Oko omijam z daleka, Czerwone Wierchy już też bo tam jak na deptaku w Międzyzdrojach się zrobiło. Wolę bardziej zaciszne miejsca, np. Przysłop Miętusi, Stoły...[/quote]
Miętusi Przysłop... he, he, :)
Jak pierwszy raz dzieciaki zabraliśmy w Tatry to MP był pierwszym konkretnym z nazwy miejscem jakie zdobyli jako czteryipółlatki ;)
Podczas powrotu, już na Ścieżce pod reglem, szliśmy i rozmawialiśmy wymieniając nazwę przełęczy. Młody, który niepostrzeżenie przeszedł z nadawania do siostry na odbiór od starych, usłyszawszy nazwę Przysłop stanął jak wryty i na całe gardło:
- Co?! Ja jestem przygłup ?!
Przed nami ludzie, za nami ludzie, a ten z tym przygłupem i to fortissimo possibile...
;)
[quote=contessa]O nocy na Wyżniej Chochołowskiej w tych dniach napiszę, co się odwlecze to nie uciecze, a na dobranoc kawał tatrzański, który uwielbiaem :D:D (już go gdzieś na NP.PL wklejałam ale powtórzę :
Wersja adeptów taternictwa:
- Dotarliśmy pod Mnicha. Nasz instruktor (jako, że byliśmy przygotowani na wyprawę pod każdym względem) zaproponował, żebyśmy sobie strzelili po jednym - "żeby nam się ściana trochę położyła - będzie się lepiej wchodzić". Towarzystwo nie namyślało się długo i zaczęło "kłaść ścianę" dosyć intensywnie, z czasem flaszki zaczęły topnieć
jedna po drugiej i skończyło się na kompletnym uboju.
Gdy się ocknęliśmy równo ze świtem zauważyliśmy, że brakuje prowodyra libacji - instruktora...
Wersja GOPR-owców:
Zapieprzamy gazikiem do MOK-a, wyjeżdżamy zza zakrętu a tu jakiś facet na środku drogi idzie na czworaka, wbija haki w asfalt i asekuruje się liną...[/quote]
Chyba musiał być od "Drzewka" ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
A propos fortissimo possibile...
15 Sierpnia, 2013 - 01:39
"Przed nami ludzie, za nami ludzie, a ten z tym przygłupem i to fortissimo possibile..."
To było w moich latach licealnych, obóz wędrowny w Tatrach, wycieczka aklimatyzacyjna na Nosal.
Wdrapaliśmy się na szczyt, który akurat opuszczała grupka Niemców. Rozmościliśmy się coś zjeść, pogapić się na górki, pogadać itd. i jeden z kolegów znalazł aparat fotograficzny. Drogi, klasa, Pentacon, w tamtych latach rarytas. Musi był tych Niemców. Zaczęliśmy wołać do nich "Halo, Fotoapparat ! Haaallloooo, Kamera, vergessen" itd., a Niemcy gazem w dół. Co my krzykniemy to oni jeszcze szybciej. W końcu jeden z naszych wydarł się fortissimo possibile - "Rrrraus ! Hände hoch !"... O kurczę, stanęli ! Kolega pomachał im tym aparatem i zaczął schodzić do nich, jeden z Niemców ruszył w jego kierunku. Zakłady już leciały - dostanie w papę czy nie dostanie za to "raus".
Nie dostał.
Gdy wrócił na szczyt opowiedział, że grzecznie podziękowali, pokazali mu instrukcję modelu na dowód, że aparat jest ich, chcieli wcisnąć znaleźne. Nie przyjął, skończyło się na wręczeniu mu 3 piw i cukierków. "Ciało" browarek oczywiście zaraz skonfiskowało, ale jak wróciliśmy do Topora na stancję, honorowo zwróciło.
"Ciało" było super ! Co roku organizowało nam to łazikowanie, było wspaniałym przewodnikiem i kopalnią wiedzy o Tatrach szczególnie. Ciało uczyło nas matematyki i po rozpoczęciu roku szkolnego przepytując z wiadomości, dziwnie omijało obozowiczów. Nota bene największe matoły matematyczne.
Będąc już na studiach "załapałam" się na kolejny obóz, chodziłam na wypady z młodymi, tylko na noc wracałam na swoją stancję i kiedyś zgadało się z "ciałem" co to był za fenomen, że nas zawsze omijała ("ciało" było piękną kobietą) w przepytywankach, potem na szybko jakaś trója+, czwóra na szynach i uufff... okres zaliczony. To był czysty cud Boski, hihihih. Zapytana odpowiedziała - nigdy się nad tym nie zastanawiałam, fakt, że was omijałam, to było rzeczywiście dziwne ale jakieś takie podświadome... W końcu przy jakiejś pogawędce powiedziała - wy, jeżdżący na obozy byliście jak moje własne dzieci.
I to właściwie była cała odpowiedź.
Pozdrawiam.
contessa
PS. Ty już "w dolinach" czy jeszcze łazikujesz po wertepach ?
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Dojczland iber ales
15 Sierpnia, 2013 - 02:56
[quote=contessa]"Halo, Fotoapparat ! Haaallloooo, Kamera, vergessen" itd., a Niemcy gazem w dół. Co my krzykniemy to oni jeszcze szybciej. W końcu jeden z naszych wydarł się fortissimo possibile - "Rrrraus ! Hände hoch !"... O kurczę, stanęli ! Kolega pomachał im tym aparatem i zaczął schodzić do nich, jeden z Niemców ruszył w jego kierunku. Zakłady już leciały - dostanie w papę czy nie dostanie za to "raus".[...][/quote]
Piękna historia :)
Parę lat temu miałem bliskie spotkanie trzeciego stopnia z Niemcem w Tatrach. Konkretnie na mostku przed Siklawicą. Mostek jest wąski, pewnie kiedyś też taki był, i można nim przejść tylko w jedną stronę - nie ma szans na mijanki, a poręcz tylko z jednej strony. Ponieważ panuje tam spory ruch, w naturalny sposób reguluje się on sam. Jedni ludzie idą, inni czekają i zmiana kierunku. Za każdym razem ideał. Pełna kultura. W życiu nie widziałem żadnych nieporozumień.
Byłem już na mostku jako ostatni w grupie, która przechodziła w stronę Siklawicy. W połowie drogi (mostek jest bardzo krótki więc rzeczy rozegrały się błyskawicznie) zauważyłem po drugiej stronie faceta, który był wyraźnie poirytowany i zniecierpliwiony, choć wahadło było szybkie - po parę osób tam i z powrotem. On jednak nie mógł zrozumieć, że musi zaczekać. Kiedy ja dochodziłem do końca, on, głośno złorzecząc po niemiecku wepchnął się na mostek. Akurat w chwili gdy ja zeskakiwałem. Zrobiłem lekki półobrót i wyrżnąłem w niego plecakiem aż stęknął. Ten plecak to nie było byle co, wtedy jeszcze targałem ze sobą masę fotograficznych szpargałów i miałem specjalny, usztywniany plecak, a w bocznej kieszeni dość sporą Tokinę 50-135 - musiało zaboleć bo to nie było plastikowe gówienko, a solidny metalowy obiektyw z dość pokaźną, kanciastą stopką do statywu ;)
On się obrócił, ja się obróciłem, ale mój wzrok musiał mówić więcej niż chciałem powiedzieć (ale nie powiedziałem bo ze złości zapomniałem takie słowa jak scheisserei, arschloch, scheisskerl i verfluchte ;) bo zamknął mordę i poszedł dalej rozcierając łokieć ;)
To było niesamowite. Zupełnie jak zły sen dziennikarza GW - uśmiechnięci Polacy doskonale wyczuwający kto idzie, komu trzeba ustąpić i rozpychający się niemiecki cham, Ubermensch jak z tej reklamy gdzie gratulują nam rekordu Europy w niepłaceniu abonamentu ;)
[quote=contessa]Zapytana odpowiedziała - nigdy się nad tym nie zastanawiałam, fakt, że was omijałam, to było rzeczywiście dziwne ale jakieś takie podświadome... W końcu przy jakiejś pogawędce powiedziała - wy, jeżdżący na obozy byliście jak moje własne dzieci.
I to właściwie była cała odpowiedź.[/quote]
Miałem to samo ale z facetem, który na pewno nie traktował nas jak swoich dzieci - to chyba coś innego. Przełamanie bariery po której nauczyciel zobaczył w swoich uczniach człowieka ;))))) Żołnierzowi ponoć trudniej zastrzelić wroga, którego zna ;))))))))))
[quote=contessa]PS. Ty już "w dolinach" czy jeszcze łazikujesz po wertepach ?[/quote]
:(((((((((
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
@Contessa
12 Sierpnia, 2013 - 04:15
Piękna historia.
Nie dość, że uratowałaś ich od bardzo prawdopodobnego urazu jeśli nie fizycznego to przynajmniej psychicznego, to zrobiłaś z nich Tatrołazów :)
Rokowali kiepsko - Beskid powinien dać im do myślenia.
Komunikacja na Kasprowy jest jednak bardzo zdradliwą rzeczą. Zbyt łatwo się dostać w potencjalnie niezbyt bezpieczne miejsce. Teraz, jak pisze Gadowski(swoją drogą Zakopiańczyk z Antałówki), kombinują jak tu podwoić załadunek jednego wagonika. Ponoć TPN się nie zgadza. Zwiększenie ilości ludzi na Kasprowym skróci kolejki ale spowoduje podwojenie problemów na górze.
Teraz przy platformie wyciągu kolejki Gąsienicowej, z prawej strony jedyne zabezpieczenia przepaści to... foliowe paski rozpięte między słupkami. Mnie się tam słabo zrobiło kiedy podszedłem popatrzeć, a widuje się tam grupki ludzi, którzy puszczają samopas małe dzieci. Koszmar.
To samo w tym przesmyku widokowym na Myślenickie Turnie. Ot, ktoś nie dokończył prac nad zabezpieczeniami, ale biznes musi się kręcić.
Ta stacja absolutnie nie jest przygotowana na obsługę ruchu turystycznego tego typu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
@AdamDee
8 Sierpnia, 2013 - 14:35
Potwierdzam Bardzo :)))
nastrój....
:)
Kazia
@Kazia
9 Sierpnia, 2013 - 01:37
Dziękuję i pozdrawiam
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
AdamDee
8 Sierpnia, 2013 - 14:56
Może zamiast robić obrazki będziesz częściej pisał teksty w takim stylu?
Protestuję i zgadzam się (jak Bolek)! Jedno nie wyklucza
8 Sierpnia, 2013 - 15:15
drugiego! :-)
HdeS
HdeS
Też protestuję
8 Sierpnia, 2013 - 15:29
i się zgadzam, a ściślej zgadzam się z HdeSem, a żeby się nie zapętlić, czemu upał bardzo sprzyja ;), najprościej będzie powiedzieć:
Adam rysuj i pisz (dużo!)!!!
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
Tego nie można pominąć....
8 Sierpnia, 2013 - 22:52
Dzięki Adamowi rozpisaliśmy się o talentach. Proponuję na koniec dnia jeszcze trochę muzyki i...
Konferansjer (tłum.by contessa):
Koncert zakończy kwartet z III aktu opery „Rigoletto” G.Verdiego
Dyrygent - Aleksander Vladigerov
Wykonawcy :
Książę Mantui – Todor Kolev (+) – tenor
Rogoletto – nadworny błazen – Itzko Finci - baryton
Gilda jego córka, niewinne dziewczę – Raszko Mladenov – sopran liryczny
Magdalena, grzesznica – Nikolaj Binev (+) - mezzosopran
(By contessa - zapis pochodzi z primaaprilisowego koncertu, który odbył się w grudniu 1981 r.
Wszyscy czterej panowie to najwybitniejsi... komicy najlepszych teatrów w Sofii. Na bis - chór z I aktu "Rigoletta")
Dwóch z nich w innych rolach (proszę obejrzeć klip do końca):
Komu mało - E.Grieg, koncert fortepianowy cz.I w wyk.Raszka Mladenova (warto - jest w tym wykonaniu coś z tego chłopca, o którym pisał AdamDee, przynajmniej ja to "słyszę"):
http://www.youtube.com/watch?v=jxcVifrbAf0
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
@Szary kot
9 Sierpnia, 2013 - 01:29
Ach, gdybym to ja potrafił rysować... ;)
Wiele pomysłów poszło w chwasty bo nie znalazłem właściwych obrazków. Contessa coś na ten temat wie ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
@Wuj Mściwój - niestety, nie da rady...
9 Sierpnia, 2013 - 01:37
Życie obecnie przyciska tak mocno do ziemi, że pofruwać się nie da zbyt często :(
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart