Jak żem śmieci posegregowała

Mieszkam na dosyć dużym, jak na prowincjonalne miasto, spółdzielczym osiedlu. Jest na tym osiedlu zielono i raczej czysto. Z segregowaniem śmieci - my - lokatorzy - obeznani byliśmy od kilku już ładnych lat. Przy poszczególnych blokach stały estetycznie obmurowane, zamykane na klucz wiaty, a w środku kubły na odpady mieszane. Obok tych śmietników mieliśmy kolorowe pojemniki na plastik, papier, szkło, tekstylia i odpady organiczne. Parę razy w tygodniu wywożono zawartość kubłów z odpadami mieszanymi, zabierano też wyrzucane w trakcie remontu meble, muszle klozetowe, umywalki, drzwi, czy stare telewizory. Rzadziej, ale też regularnie, opróżniano pojemniki kolorowe.
Nadejszła jednak wiekopomna chwila wejścia w real ustawy śmieciowej. Przetarg na usuwanie nieczystości z naszego osiedla wygrała ta sama firma, która do tej pory ów teren obsługiwała. Tym bardziej zadziwił nas widok usuwanych z wiat kubłów na odpady mieszane. Przez kilka dni piętrzyły się więc w tych opustoszałych wiatach sterty foliowych worków ze śmieciami składanymi bezpośrednio na ziemi. Na szczęcie po paru dniach kubły wróciły i niby wszystko było już w porządku, chociaż pod ścianami murowanych śmietników zaczęły zalegać wersalki i rozwalone fotele.
Jako osoba odpowiedzialna za swoją deklarację, że oto będę śmieci uczciwie segregować, udałam się wczoraj z makulaturą, butelkami plastikowymi i starą poduszką na przyblokowy śmietnik...I co widzę? Ciemność widzę! Wszystkie kolorowe kubły, z wyjątkiem tego na stare szmaty, po prostu zniknęły! I to z całego osiedla! Aha - myślę sobie - teraz już wiem, dlaczego było tyle szumu wokół nowej ustawy. Ludziska nie miały pojęcia, na czym ta segregacja śmieci polega. A teraz mnie olśniło! Bo ta segregacja ma wyglądać tak: bierzesz sobie gościu i kupujesz w markecie , za około 100 PLN, specjalny zestaw pojemników z doczepionymi kolorowymi workami - zastawiasz nimi swoją niewielką kuchnię i przeciskając się między tymi segregatorami cierpliwie gromadzisz w nich swoje odpady. Potem taszczysz te worki - każdy z osobna - pod osiedlowy śmietnik, gdzie na wstępie wszystko wrzucasz do jednego z kubłów na odpady mieszane. W ten sposób masz sumienie czyste, bo w końcu segregujesz, firma oszczędza na ekologicznych pojemnikach no i wilk jest w ten sposób syty i owca cała. A te stare wybebeszone z tapicerki meble, czy pobite muszle klozetowe możesz se przez rok cały potrzymać w piwnicy, dając przy okazji lokum dla jakichś tam gryzoni.
W takiej sytuacji marzy mi się ...rytualny ubój na tfórcah kolejnego bubla, zwanego dumnie ustawą z przymiotnikiem: śmieciowa. Najtrafniejszy jest właśnie ten przymiotnik - sugerujący, co z tym gniotem należy zrobić.