Za rządów PO sukces mierzy się ilością wypitego piwa.

Obrazek użytkownika Recenzent JM
Kraj

Skończyły się mistrzostwa Europy i mamy kolejną, zaprzątającą opinię publiczną nierozwiązywalną zagadkę. Ponieśliśmy porażkę, czy odnieśliśmy następny już niepowtarzalny sukces?

W artykule pt. „Wielki EUROentuzjazm Polaków” zamieszczonym na portalu rp.pl przeczytałem m. in. takie zdania: „Polska drużyna nie wygrała żadnego meczu. Mimo to nasi piłkarze stali się bohaterami, a mistrzostwa uznano za polski sukces....

Mimo kiepskiego wyniku zawodnicy są wszędzie witani jak królowie. Kuba Błaszczykowski, kapitan drużyny, stał się twarzą kampanii Hugo Bossa. Koszulka napastnika Roberta Lewandowskiego wystawiona na charytatywną aukcję sprzedaje się za 400 tys. zł.”

W swoim artykule pt. „Euro nie jest "totalną klęską". Zwykli Polacy wygrali ten turniej. Rządzącym to jednak nie pomoże” Łukasz Adamski na portalu wPolityce.pl pisze z kolei tak:

„Mainstreamowe media od rana bombardują nas szyderczymi komentarzami z powodu słów Jarosława Kaczyńskiego na temat Euro. Prezes PiS powiedział, że skończyło się ono dla nas kompletną klęską i wymienił kwestię braku skoku cywilizacyjnego, na jaki Polska liczyła. Kaczyński ma częściowo rację” oraz „Cieszmy się więc, że jako naród zwyciężyliśmy na tych mistrzostwach. Był to nasz turniej i pokazaliśmy na nim, że należymy cywilizacyjnie do zachodu Europy...”

To tylko dwa przykłady na to, jak odmiennie można postrzegać niemal każde wydarzenie i jak pokręcona jest nasza rzeczywistość. A pro po wydarzeń - prowadzący „Wydarzenia” w TV Polsat, aby przekonać, że mistrzostwa są dla nas sukcesem powoływał się m. in. na zyski ze sprzedaży wypitego podczas EURO przez kibiców piwa. Można i tak, a jak jest naprawdę?

Mistrzostwa Europy kosztowały nas podobno ok. 100 miliardów zł. Gdyby to przeliczyć na ilość zdobytych przez naszą reprezentację punktów, byłyby to najdroższe punkty w historii sportu. A gdyby tak na strzelone przez naszych bramki, to na mistrzostwach bramki mielibyśmy najdroższe chyba nawet w kosmosie. Żeby być sprawiedliwym, trzeba by rzeczywiste koszty zorganizowania w Polsce mistrzostw urealnić. W końcu wybudowano ok. 600 kilometrów dróg i autostrad, ale ile może szacunkowo kosztować kilometr drogi czy przejezdnej autostrady, jeśli nie wiadomo nawet, czy liczyć to razem z biegającymi po niej łosiami, czy bez. I jaką mogą mieć wartość 4 duże stadiony piłkarskie, jeśli z kolei wiadomo, że biorąc pod uwagę poziom gry naszych reprezentantów wystarczyłyby orliki. Koszty EURO należałoby dodatkowo obniżyć o wylicytowaną wartość koszulki Lewandowskiego, a nie ma jeszcze informacji o slipkach Smudy, czy skarpetkach pozostałych piłkarzy.

Prorządowe media, jako jeden z odcieni osiągniętego sukcesu podają to, że wreszcie o Polsce pisze się w zagranicznych mediach pozytywnie. Jakoś nie jestem przekonany, że to akurat sukces mistrzostw, bo te same media o tym, że nas chwalą za granicą piszą już od pięciu lat.

Chwalić Boga - mieliśmy trwające trzy tygodnie igrzyska, które przebiegały w przyjaznej, spokojnej i miłej atmosferze. Zagranicznym kibicom z zachodu i południa Europy podobno nasz kraj tak się spodobał, że obiecali do Polski wracać. Niemcy też obiecali jeszcze do nas przyjechać. Należy mieć tylko nadzieję, że będą przyjeżdżać w celach turystycznych, a nie na zaproszenie „Krytyki politycznej”.

Jaki z tego może być zysk dla nas? Odwołam się jeszcze raz do słów Łukasza Adamskiego:

„Wizerunek Polaków i Polski jaki wyniosą z naszego kraju kibice będzie procentować w następnych latach i przyniesie nam wymierne korzyści, gdy na scenie politycznej nie będzie już ani Donalda Tuska, ani Jarosława Kaczyńskiego.” Ciekawa perspektywa, tylko, czy my przy postępującej demencji starczej będziemy wtedy jeszcze cokolwiek rozumieć lub pamiętać? Nie wiem, czy zauważyliście taką ciekawą przypadłość polityków partii rządzących i jak widać na załączonym obrazku nie tylko liżących im tyłki dziennikarzy. Wszystko, co dobre, ma dopiero nadejść za jakiś czas. Pozytywne skutki tzw. reform, zrównoważenie finansów państwa, wszelkie inne działania rządu, smarowane miodem obiecanki i wszystkie spełnione marzenia, oczywiście tylko w przypadku, jeśli rządzący zostaną przy władzy. Zyski i prawdziwy sukces Euro też ma się objawić dopiero w przyszłości. A mnie interesuje, jak to faktycznie wygląda na teraz. Zwycięstwo, czy porażka? Sukces, czy klęska? Czy lepiej wypadliśmy sportowo, czy ekonomicznie? Jakie można wyciągnąć wnioski na podstawie konkretnych liczb?

Pomogło mi w tym dylemacie „krótkie podsumowanie największej w historii Polski i Ukrainy imprezy sportowej” zamieszczone w materiale pt. „EURO 2012 w liczbach” – na stronie Oficjalnego Portalu Promocyjnego Rzeczpospolitej Polskiej (www.poland.gov.pl). I wszystko jasne – jednak sukces i to nie tylko sportowy, ale i ekonomiczny (szczególnie w strefach kibica). Pozwolę sobie na cytat z przytoczonego źródła:

„W Strefach Kibica bawiło się ponad cztery razy więcej osób niż na stadionach, bo aż 2 547 519. W porównaniu z Euro 2008, które odbyło się w Austrii, gdzie piłkarskie wydarzenia przeżywało ok. 1 246 439 kibiców, Polska wypadła bardzo dobrze....

Strefy Kibica to nie tylko szansa na obejrzenie meczu na dużym ekranie, ale również czas na rozpustę kulinarną, w trakcie i po meczu. Zjedzono tam ponad 6 tys. porcji kiełbasy, ponad 1500 kaszanek, ponad 1200 szaszłyków i ponad 800 porcji bigosu. Wypito ponad 75 tys. litrów piwa i 8 tys. zimnych napojów. W Strefie Kibica zużyto tyle energii, ile zużywa średnio ponad 750 osób, wywieziono ponad 56 ton śmieci, a obsługa imprezy pokonała ponad 8600 km.”

Ile energii zużywa średnio 750 osób? Naprawdę nie wiem. Ale pomijając to, czy nie poraża Was taki niesłychany sukces naszego kraju i ten świetny interes zrobiony w strefach kibica na „kulinarnej rozpuście”. Tak sobie policzyłem i włosy stanęły mi dęba na głowie. Przecież porcją kiełbasy zajadał się co dwieście pięćdziesiąty uczestnik strefy, kaszanką raczył się jeden na 1660 uczestników, a porcję bigosu jadł aż jeden na 3100 miłośników tego kulinarnego przysmaku. A jak im się pić chciało? Przecież co szesnasty opróżnił półlitrową

butelkę piwa. I to chyba jest rzeczywiście właściwa miara naszego sukcesu, który w strefach kibica odnieśliśmy dzięki naszym kibicom i zagranicznym gościom, bo zarobione tam pieniądze pozostaną w kraju.

I trwałbym w tym ukontentowaniu z naszego ekonomicznego sukcesu, gdyby przy szukaniu danych o konsumpcji piwa nie pojawił mi się na ekranie napis „Oktoberfest”. W artykule znalazła się informacja, że podczas trwającego kilkanaście dni corocznego święta piwowarskiego w Niemczech sprzedano ok. 7 000 000 litrów tego trunku. Z porównywaniem kosztów zorganizowania tej imprezy z kosztami przygotowania Euro chyba nie ma co się wygłupiać. Ale idąc za tokiem myśli prowadzącego „Wydarzenia” w Polsacie, czy nie jest to faktycznie rzeczywista miara naszego sukcesu w stosunku do sukcesów, jakie potrafią odnosić inne kraje? Nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, ale z rachunków wychodzi mi, że jednak nasz sportowy sukces na Euro zdecydowanie przebił ten ekonomiczny. 

Brak głosów

Komentarze

i ujmująca puenta. ;)
Ale aż mi się nie chce wierzyć, że zeszło tak mało dóbr konsumpcyjnych, zwłaszcza piwa. Chyba kibice przynieśli swój własny... prowiant? Na pewno taniej. ;-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#270802

rodem z US. W stanach wzrost gospodarczy oceniają na podstawie sumy wydanych pieniędzy przez amerykanów na durne stroje przed Halloween i tzw: Black Friday przed Thanksgiving na tzw:  Black Friday Sale. Zanim ten towar zostanie wystawiony do sprzedaży w tzw. promocji jego cena zostanie tak ustalona ze pokryje koszta promocji plus planowany zysk. Tam gdzie pieniądz tam ŻYD TAM LICHWA. Wszystko co złe, demoralizujące, ogłupiające do nieprzytomności człowieka z tego kraju rozpylane jest na cały świat. Kiedy patrzę na zachowanie polaków, słucham ich rozmów poprostu doznaję szoku jak można być tak głupim narodem, przez wieki okradanym, tępionym, dyskryminowanym i determinowanym i nadal głupim. Podniecaja się byle gównem,  po takich doświadczeniach ostatnich wydarzeń począwszy od II wojny światowej - obozy NIEMIECKIE OBOZY KONCENTRACYJNE WYBUDOWANE PRZEZ HITLERA NA TERENIE POLSKI I POZOSTAWIONE JAKO DOWÓD DLA OBECNYCH POKOLEŃ LUDZKICH NA ŚWIECIE JAK POLSKIE OBOZY KONCENTRACYJNE  NA TERENIE NIEMIEC, AUSTRI I INNYCH PANSTW NIE MA PO NICH ŚLADU. KATYŃ, WOŁYŃ.

POLAKU GDZIE TWÓJ HONOR I GODNOŚĆ?

Boże widzisz a nie grzmisz.

Vote up!
0
Vote down!
0
#270822

To ja podniosłam wskaznik spożycia chmielu. I to podczas oglądania jednego, jedynego meczu w całości- i ze sponiewieraną krtanią, Włochy : Niemcy.
Euro mogło dla mnie nie istnieć, a właściwie przydało się, bo w tym czasie puszczono na innych kanałach parę naprawdę dobrych filmów.
Jednak TEN mecz wykrzesał we mnie dzikość i zachłanne pożądanie, aby Niemcy dostali w doopę. Za całokształt, że tak powiem. I jak już dostali, pokochałam Włochów, i tak się uraczyłam chmielem, że właśnie podniosłam wskaznik, istotnie :)))

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#270823