PO niczym Sowiecki Instytut Czerwonej Profesury nakazuje komunistyczną nienawiść do religii

Obrazek użytkownika Andy-aandy
Kraj

 

 

Wzbierająca dziś w mafijnej PO oraz polsko-języcznych: niemieckich, postsowieckich i lewackich mass mediach fala antyklerykalizmu i nienawiści do Kościoła i duchownych katolickich niewiele odbiega od tej, która płynęła przez media w Związku Sowieckim i hitlerowskich Niemczech.

 

Sowiecki Instytut Czerwonej Profesury nakazuje komunistyczną nienawiść do religii

 

Utopia jest wytworem umysłu opartym na jednej idei. Zabierz wiarę w tę pojedyńczą ideę, a wiara ta upada — ponieważ rzeczywistość jest wtedy widziana taką, jaka jest.

— Jean-Francis Revel[i]

 

O nienawiści zbrodniczego komunizmu, a także całego lewactwa na świecie do wszystkich religii — mówił tuż po wybuchu zbrodniczej komunistycznej rewolucji w Rosji Anatolij W. Łunaczarski, bolszewicki komisarz oraz teoretyk sowieckiej "kultury" z Instytutu Czerwonej Profesury utworzonego w lutym 1921 roku[ii].

Instytut ten przez kilkanaście lat kształcił leninowsko-marksistowską awangardę kadr dla sowieckiej partii komunistycznej i komunistycznych wykładowców dla sowieckich szkół wyższych. Te kadry służyły komunistycznym zbrodniarzom do walki z kulturą w społeczeństwie sowieckim, zwłaszcza do walki z kulturą chrześcijańską... Jednym z wykładowców w Instytucie był przeciwnik niepodległości Polski Julian Marchlewski — niedoszły sowiecki zarządca Polski w 1920 roku i twórca Międzynarodówki Socjalistycznej. W 1931 roku Instytut ten został zreorganizowany, a w 1938 rozwiązany z powodu - jak oficjalnie podano - zużycia się jego formuły… Stalinowi bardzo potrzebne były wierne kadry partyjne wyznające kult Stalina.

Bolszewizm: "Wszystkie religie są trucizną" — "precz z miłością bliźniego my potrzebujemy nienawiści"

Wykładający w Instytucie Czerwonej Profesury Anatolij W. Łunaczarski, bolszewicki komisarz oświaty, sowiecki filozof i teoretyk kultury, a także przedstawiciel estetyki marksistowskiej" — w swoich pracach nakreślił praktyczną wizję walki komunistów z chrześcijańską kulturą społeczeństwa poprzez sowiecką "oświatę" twierdząc, iż: "Wszystkie religie są trucizną, przede wszystkim zaś chrześcijaństwo, bo chrześcijaństwo naucza miłości bliźniego i miłosierdzia, a jedno i drugie przeczy naszym zasadom" oraz że: "precz z miłością bliźniego my potrzebujemy nienawiści, musimy umieć nienawidzić. Tylko za tę cenę zdobędziemy świat."[iii]

Dlatego ks. Józef Dębiński pisze: "Dla kręgów lewicowych Kościół zawsze był wrogiem, ponieważ wskazywał jedyną drogę do zbawienia. Dla rewolucjonistów obiecujących zbawienie doczesne i raj na ziemi – był konkurencją, którą należało zwalczać. A zatem burzono kościoły, mordowano księży, usuwano symbole religijne... Kontynuatorami idei rewolucji z 1789 r. byli Karol Marks i Włodzimierz Lenin."[iv]

Zadaniem komunistów jest "niszczenie wszelkiej moralności"

Łunaczarski powiedział także, iż: "Sprzątnęliśmy królów tej ziemi, zabieramy się do królów nieba", a jego współpracownik Stiepanow uzupełnił to stwierdzając, że: "Zadaniem naszym nie jest reformowanie, lecz niszczenie wszelkiej moralności."[v]

Jednak, tę komunistyczną walkę z religią oraz kościołem zarządził główny zbrodniarz bolszewickiej rewolucji Lenin, który w liście do Gorkiego napisał: "Wszelkie uczucie religijne, wszelka idea Boga, wszelkie nią kokietowanie jest nikczemnością, dla której napiętnowania brakuje dość silnych słów. To najniebezpieczniejsza infekcja w społeczeństwie."[vi]

Po to, by zapobiec rozpowszechnieniu tej najniebezpieczniejszej dla bolszewików "infekcji" w zbrodniczym sowieckim państwie komunistycznych mordów i nienawiści — sowieccy zbrodniarze zamordowali dziesiątki tysięcy księży, popów i mnichów oraz zniszczyli tysięce kościołów i cerkwi.

W styczniu 1923 roku sowieccy komuniści zorganizowali w klubie garnizonu moskiewskiego, w obecności Lwa Trockiego i Anatolija Łunaczarskiego — pokazowy sąd nad Panem Bogiem. Podsądny nie stawił się osobiście, a więc zaocznie został skazany na śmierć przez nienawidzących religii komunistów… [sic!]

Robert Royal w książce pt. "Katoliccy męczennicy XX wieku" stwierdził, że w ciągu pierwszych ośmiu lat po bolszewickiej rewolucji 1917 roku — w Rosji zniknęło bez śladu przynajmniej 200 tys. katolików. Eksterminacja wyznawców Chrystusa, zapoczątkowana przez Lenina, kontynuowana była od Europy Wschodniej po Afrykę i od Azji po Amerykę Południową.[vii]

Te marksistowsko-leninowskie tradycje walki ze społeczeństwami oraz tradycyjną kulturą i religią zostały przejmowane przez kolejne pokolenia komunistów oraz lewaków. Tak więc, od tamtej pory, w nienawiści do religii okazywanej przez wszystkie zbrodnicze, zarówno komunistyczne jak i lewackie organizacje oraz różnych czerwonogwardzistów czy hunwejbinów nic się nie zmieniło…

Bolszewizm jako awangarda historii dla współczesnego lewactwa

Prof. Jacek Bartyzel tak opisuje ten problem: "Gdy w XX wieku ‚awangardą‘ i ‚lokomotywą‘ historii stała się ‚ojczyzna światowego proletariatu‘, [to] ‚nowoczesność‘ przybrała postać ‚sowietyzacji‘; obecnie analogicznego znaczenia nabrała ‚europeizacja‘. Iście szatańskim narzędziem ‚detradycjonalizacji‘ i rzekomej modernizacji jest schlebianie 'młodym, świetnie wykształconym i dobrze zarabiającym' mieszkańcom wielkich miast oraz szczucie ich przeciwko starym, niewykształconym, 'brudnym' i prymitywnie 'ksenofobicznym', 'zabobonnie' religijnym i ‚ślepo‘ przywiązanym do tradycji mieszkańcom wsi i małych miasteczek."[viii]

Tak więc, poprzez detradycjonalizację i rzekomą modernizację bolszewicka i postbolszewicka propaganda w mediach wtłacza młodym ludziom czystą komunistyczno-bolszewicką nienawiść do przeciwników dalszej sowietyzacji Polski. Bo przecież przywiązani do swojej tradycji mieszkańcy kraju będą się sprzeciwiali oraz przeszkadzali w jego przekształceniu w antypatriotyczną i kulturalną pustynię, na której nieznane są takie pojęcia jak Patriotyzm, Rodzina i Naród.

Tymczasem, jak pisze prof. Bartyzel: "zdaniem francuskiego pisarza Paula Bourgeta (1852–1935), tradycjonalizm uczy nas, że żadne społeczeństwo nie może przetrwać, jeśli zrujnowane zostaną dwie instytucje odróżniające człowieka od świata zwierzęcego, czyli rodzina i naród."

Prześladowania Kościoła katolickiego w Hiszpanii

Już trzynaście lat po osądzeniu Pana Boga przez bolszewików w Moskwie — hiszpańscy lewacy wspólnie z sowieckimi zbrodniarzami z NKWD, zaczęli mordować swoich przeciwników w Hiszpanii. Tak rozpoczęła się krwawa wojna domowa w Hiszpanii, w której zginęło ponad 200.000 osób.

W wyniku prześladowań religijnych Kościoła katolickiego przez komunistycznych, lewicowych i anarchistycznych oraz sowieckich zbrodniarzy w Hiszpanii — śmierć poniosło tam 12 biskupów, 4194 księży, 2365 zakonników, 283 zakonnice i setki tysięcy wiernych świeckich[ix], a zniszczeniu uległo 2000 świątyń…[x]

Dzisiaj te bolszewickie tradycje nienawiści do kultury kontynuowane są przez zwolenników lewackiego postmodernizmu, który działa w celu zniszczenia wszelkich tradycji, a tym samym wszystkich więzów społecznych i międzyludzkich — tak samo jak je niszczyli komuniści na całym świecie.

Aktualnym stadium rozkładu cywilizacji zachodniej jest postmodernizm

W artykule "Tradycja i jej wrogowie"[xi] prof. Jacek Bartyzel pisze, że: "Aktualnym stadium rozkładu cywilizacji zachodniej jest, w sferze intelektualnej, tzw. postmodernizm, którego szerszy kontekst socjologiczny stanowi tzw. ponowoczesność. Postmodernizm zwraca się nie tylko przeciwko światu Tradycji, ale również (z czego akurat zarzutu nie należałoby mu czynić) podważa roszczenia oświeceniowego racjonalizmu.

Niestety, to ostatnie popycha go do jeszcze bardziej radykalnej negacji, ponieważ kwestionując zideologizowany 'rozum' racjonalizmu, postmodernizm odrzuca wszelką racjonalność. Nędzę kondycji 'wydrążonych ludzi' ponowoczesności rozpoznać można w dziełach reprezentatywnych dla sztuki postmodernistycznej i bez wątpienia nieprzeciętnych artystycznie, jak 'Nieznośna lekkość bytu' Milana Kundery, 'Cząstki elementarne' Michela Houellebecqa czy film Wayne'a Wanga 'W centrum świata'".

Dyskordianizm jako nowa pseudo religia dla postmodernistów

Warto zwrócić uwagę na to, że z postmodernizm wykształcił nawet swoją pseudo religię nazwaną "dyskordianizmem“… Bowiem, dla postmodernistów ponoć marzących o całkowitej wolności od wszelkich prawd jakie mogą im być narzucone — nawet i moralność musi być wyborem. Dlatego, postmodernistyczny dyskordianizm wykreowany w 1958 roku, często jest przedstawiany jako krzywe zwierciadło wszystkich religii świata…

Dyskordianizm jest także opisywany jako nurt "filozoficzny" mający na celu podważenie samej istoty religijności, poprzez pozorowanie jednej z religii. Pewnie dlatego, w ramach tej wolności od/do oraz konieczności czynienia wszystkiego co jest antyspołeczne — postmoderniści mają także i obowiązek odrywania swojej 'nieheteronormatywnej tożsamości seksualnej‘…

Kampania Przeciw Homofobii wspierana przez komunistyczną Fundację im. Róży Luksemburg

Prof. Bartyzel pisze w tym artykule m.in. także i o głupocie współczesnych janczarów odmóżdżonych przez bolszewickie, postbolszewickie i lewackie media: "Kiedyś człowiekiem wykształconym nazywano dżentelmena, który znał gruntownie, i nawet w towarzyskiej konwersacji umiał to wykorzystać, kanoniczne czy - jak mawiał jeden z fundatorów tzw. liberalnej edukacji Matthew Arnold (1822–1888) – 'probiercze' dzieła literatury i myśli powszechnej i narodowej; dzisiaj 'świetnie wykształconym' nazywa się tego, kto wykuł na pamięć Notatnik Brukselskiego Lektora i wie, jak dysponować 'funduszami strukturalnymi', a swoją wiedzę 'pogłębił" na kursach szamanów i szamanek uprawiających pseudonaukowe gusła w rodzaju Gender czy Queer Studies, najlepiej jeszcze samemu 'odkrywając' w sobie 'nieheteronormatywną tożsamość seksualną‘."

Jeśli ktokolwiek miałby wątpliwości co do istnienia ciągłości pomiędzy różnymi epokami i 'stylami' Anty-Tradycji, można rozwiać je, dowiadując się, że ‚kurs akademicki‘ tego rodzaju 'studiów' (gdzie można nauczyć się m.in. tego, jak 'queerować uniwersytety') prowadziła Kampania Przeciw Homofobii przy wsparciu Fundacji im. Róży Luksemburg!" [sic!]

Media, demokracja i gospodarka rynkowa mogą stworzyć próżnię moralną

Na taką postbolszewicką i antypolską propagandę składają się także i media powstałe ze zrabowanych krajowi przez zbrodniarzy z WSI miliardów dolarów. W warunkach postkomunistyczo-mafijnego systemu gospodarczego, jaki działał w quasi demokratycznej w PRL-bis[xii] — tworzy się splot okoliczności sprzyjający powstawaniu tej próżni moralnej, o jakiej pisze Ralf Dahrendorff, jeden z najznakomitszych umysłów współczesności:

"Demokracja i gospodarka rynkowa pozostawione swemu abstrakcyjnemu biegowi, wytwarzają ostatecznie gigantyczną próżnię moralną, co może nawet prowadzić do odrodzenia się potrzeby integralnych, totalitarnych, fundamentalistycznych wizji życia. [...] Społeczeństwa nie mogą żyć odrzucając solidarność."

Zaczęła się Nienawiść

Warto tu zacytować scenę wbijania niewolnikom komuniznu nienawiści, zawartą w "Roku 1984" George'a Orwella. Scena ta wiernie oddaje sposób nauczania — zarówno komunistyczno-bolszewickiej, jak i lewackiej — nienawiści do religii. Jest to scena, w czasie której — członek Wewnętrznej Partii O'Brien — "postanowił zostać w Departamencie Archiwów na Dwie Minuty Nienawiści"…

"W następnej sekundzie z wielkiego teleekranu na końcu sali popłynął ohydny zgryźliwy głos, przypominający warkot jakiejś potwornej nie naoliwionej maszyny, głos tak koszmarny, że słuchaczy bolały zęby i ciarki przechodziły im po grzbiecie. Zaczęła się Nienawiść.

Jak zwykle, na ekran wypłynęła twarz Emmanuela Goldsteina, Wroga Ludu. Wśród widowni rozległy się syki. Drobna rudawa blondynka wydała pisk strachu i obrzydzenia. Goldstein, renegat i odstępca, niegdyś, dawno temu (jak dawno, tego nikt dokładnie nie pamiętał) był jednym z przywódców Partii, równym niemal samemu Wielkiemu Bratu. (…)

Nienawiść nie trwała jeszcze trzydziestu sekund, gdy mimowolne okrzyki wściekłości wyrwały się z gardeł obecnych na sali. Nie sposób było znosić cierpliwie widoku zadowolonego z siebie owczego pyska i przerażającej potęgi eurazjatyckiej armii maszerującej w tle; co więcej, nie tylko jego widok, lecz nawet myśl o Goldsteinie automatycznie wywoływała lęk i gniew. Stanowił obiekt nienawiści znacznie trwalszy niż Eurazja czy Wschódazja."

Tę bolszewicką nienawiść do prawdy wyraźnie pokazują w czasie swoich wystąpień na swoich twarzach Tusk czy Nitras z postbolszewickiego i mafijnego...

Komunizm jako quasi religia dla komunistów

Komunizm upadł, lecz bolszewicko-lewacka nienawiść do religii okazuje się trwalsza od komunizmu… Po pierwsze dlatego, że wyznawcy religii marksistowskiego komunizmu nie mogą istnieć bez głębokiej nienawiści do chrześcijaństwa oraz otaczającego ich normalnego świata.

A po drugie, ponieważ i komunizm i wszelkie ideologie wywodzące się z marksizmu-leninizmu oraz wszelkich innych komunistycznych „izmów” — same w sobie są oproszczonymi i łatwymi do przyswojenia quasi religiami dla swoich wyznawców. A więc, tym samym, żadne komunistyczne czy lewicowe ideologie nie mogą tolerować istnienia jakiejkolwiek innej religii. Zresztą pisało o tym wielu polskich oraz choćby rosyjskich naukowców jeszcze w latach 20. oraz 30. XX wieku. O kilku z tych badaczy marksizmu-leninizmu pisałem wcześniej u siebie na blogu.

Warto, jeszcze zwrócić uwagę na to, co Leszek Kołakowski napisał o marksizmie jako o swego rodzaju religii. "Prawie wszystkie proroctwa zarówno Marksa, jak późniejszych marksistów okazały się fałszywe, nie narusza to jednak stanu duchowej pewności, w jakim żyją wyznawcy, nie inaczej, niż we wszystkich oczekiwaniach znanych z chiliastycznych ruchów religijnych; pewność ta nie wspiera się bowiem na żadnych empirycznych przesłankach, żadnych domniemanych ‘prawach historycznych’, ale wyłącznie na psychologicznej potrzebie pewności. W tym samym sensie marksizm pełni istotne funkcje religijne i skuteczność jego ma ma religijny charakter; jest to jednakże religia karykaturalna i podszyta złą wiarą."[xiii]

Partyjny Instytut Kształcenia Kadr Naukowych PRL

Natomiast w sowietyzowanym przez stalinowską agenturę PRL-u, partyjny Instytut Kształcenia Kadr Naukowych wzorowany na sowieckim Instytucie Czerwonej Profesury, utworzono 10 października 1950 przy Komitecie Centralnym PZPR, czyli sowieckiej partii w PRL. Na czele tej nowej marksistowskiej placówki służącej wyłącznie niszczeniu oraz degeneracji nauki polskiej — stanął wielki zwolennik stalinizacji nauki w PRL Adam Schaff.[xiv]

Fala nienawiści do duchownych katolickich w PRL-bis

Tę komunistyczno-bolszewicką nienawiść do religii i Kościoła przejęło postsowieckie lewactwo w PRL-bis. “Wzbierająca dziś w polskich mainstreamowych mediach fala antyklerykalizmu, fala nienawiści do duchownych niewiele odbiega od tej, która płynęła przez media w Związku Sowieckim i hitlerowskich Niemczech”[xv] – napisał kilka lat temu red. Piotr Semka w starym “Uważan Rze” — jeszcze pod kierownictwem red. Pawła Lisickiego.

Red. Semka stwierdził także, iż: Z wielu grup społecznych, narodowości, ras czy grup zawodowych tylko Kościół, najczęściej katolicki, można obrażać i insynuować na jego temat dowolne oszczerstwa. W jego obronie niezwykle rzadko występują parlamenty, organizacje społeczne, fundacje praw człowieka czy środowiska dziennikarskie. Jego obrażanie nie skłania znanych pisarzy do demonstracji solidarności czy choćby deklaracji niesmaku. (...)

__________________

[i] Cytat za: Jean-Francis Revel, Democracy Against Itself; the Future of the Democratic Impulse (Demokracja przeciwko sobie; Przyszlość demokratycznego impulsu), The Free Press, New York 1993, s. 91.

[ii] Instytut ten utworzono z inicjatywy Lenina, na podstawie rozporządzenia sowieckiej Rady Komisarzy Ludowych.

[iii] Zob.: Marian Zdziechowski, "Walka o dusze młodzieży", Wilno 1927, s. 34; za: Internationale Antibolschewistische Rundschau, Genewa 1926, marzec. Cytowane za artykułem na stronie: ]]>http://www.katolickie.media.pl/index.php?option=com_content&view=article]]>...

[iv] Zob.: "Przewodnik Katolicki" nr 35/2011, ]]>http://www.przewodnik-katolicki.pl/nr/edycja_diecezji_wloclawskiej/ani_p...]]>

[v] Op. cit. Marian Zdziechowski, "Walka o dusze młodzieży“…

[vi] Bolszewiccy zbrodniarze dla których komunizm był ich jedyną religią — nienawidzili religii chrześcijańskich mordując niemal wszystkich księży i popów w państwie sowieckim. W sierpniu 2000 roku, w czasie mszy w moskiewskiej katedrze Chrystusa Zbawiciela, w poczet świętych rosyjskiej Cerkwi prawosławnej zaliczono zamordowanego przez bolszewików wraz z rodziną — ostatniego cara Rosji Mikołaja II, jego żonę, syna oraz cztery córki. Wraz z carem zostało zaliczonych w poczet świętych 1147 osób, w większości popów oraz prawosławnych mnichów zamordowanych przez sowieckich komunistów.

[vii] Cytat za: Sebastian Karczewski "Męczennicy komunizmu wyniesieni na ołtarze", "Nasz Dziennik", 5–6 czerwca 2010, Nr 129 (3755).

[viii] Zob.: prof. Jacek Bartyzel "Tradycja i jej wrogowie", "Nasz Dziennik", 6-7 listopada, nr 260 (3886).

[ix] Właśnie tej grupy katolickich męczenników dotyczyła największa dziejach Kościoła Katolickiego beatyfikacja, jaka odbyła się 11 marca 2001 r. na placu św. Piotra w Rzymie. Jan Paweł II wyniósł w tym dniu na ołtarze 233 duchownych oraz świeckich zamordowanych przez komunistycznych i anarchistycznych bandytów z nienawiści do wiary podczas wojny domowej w Hiszpanii w latach 1936–1939. Zob.: Sebastian Karczewski "Męczennicy komunizmu wyniesieni na ołtarze"…

[x] Za "L'Osservatore Romano", nr 2 (220) 2000 r., wydanie polskie.

[xi] Zob.: prof. Jacek Bartyzel "Tradycja i jej wrogowie", "Nasz Dziennik", 6-7 listopada, nr 260 (3886).

[xii] Zob.: Józef Darski "Nie ma wojny polsko-polskiej", ]]>http://autorzygazetypolskiej.salon24.pl/246531,nie-ma-wojny-polsko-polskiej]]>.

[xiii] Zob.: Leszek Kołakowski, "Główne nurty marksizmu; Powstanie — rozwój — rozkład", tom III, s. 524.

[xiv] Zob.: Patryk Pietrasik "Stalinizacja historii w PRL. Aby pisać historię należało się powoływać na ‘jedynie słuszną’ interpretację dziejów", ]]>http://wpolityce.pl/artykuly/66066-stalinizacja-historii-w-prl-aby-pisac...]]>.

[xv] Zob.: ]]>http://wpolityce.pl/wydarzenia/37409-uwazam-rze-o-urbanowo-lisowym-szczu...]]>

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (7 głosów)

Komentarze

W tym samym 1909 roku, kiedy Hitler podejmował studia na temat swego boskiego pochodzenia, za górami, za lasami, na drugim krańcu kontynentu, czyli w Rosji, do Zakonu Martynistów, który był bezpośrednim spadkobiercą Zakonu Rycerzy Masonów Elus – Coêns Wszechświata, wstąpił Gleb Bokij, który po latach stanął na czele bolszewickiej policji politycznej GPU – następczyni osławionej zbrodniami CzeKa. Członkowie Zakonu, a także organizacji Jedyne Robotnicze Bractwo, wierzyli, że gdzieś na świecie – najpewniej w Tybecie i w Himalajach – istnieje podziemna kraina zamieszana przez nadludzi, świętych i nieśmiertelnych Ariów, którzy sekretnie rządzą całym światem.

Pisał o tym Ferdynand Ossendowski w książce „Przez kraj bogów, ludzi i zwierząt”.

Człowiekiem, który Bokija do Zakonu wprowadzał, był Aleksander Barczenko, szef Bractwa. Wśród członków organizacji był także m.in. późniejszy szef NKWD Genrich Jagoda. 15 lat później bractwo zostało przejęte przez GPU, by zajmować się wykorzystywaniem zjawisk paranormalnych do pracy wywiadowczej. Barczenko i jego ludzie uczyli bolszewickich agentów technik okultystycznych i pracowali nad telepatycznym przekazywaniem rozkazów i werbowaniem agentów oraz czytaniem myśli wrogów komunizmu.

W 1937 roku Jagoda przygotowywał wyprawę NKWD na Tybet, by poszukiwać nieśmiertelnych boskich Ariów. (...)

Podobieństwa nazizmu i bolszewickiego komunizmu są oczywiste i całkowicie zrozumiałe, wszak obie te zbrodnicze ideologie wyrastają ze wspólnego lewicowego pnia i u ich podstaw leżą m.in. teorie Marksa, także te o narodach, które są rasowymi odpadami i powinny być zgładzone. 

Cytat za: https://tygodnik.tvp.pl/62758925/hitler-stalin-i-czerwona-nitka-na-nadgarstku-putina-dyktatorzy-w-oparach-okultyzmu

Vote up!
1
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1646993

#1646995

Już Marks oddawał się tajemnym praktykom, pisał wiersze, które według niektórych badaczy wskazują, że mógł być nawet wyznawcą szatana. Wiadomo na pewno, że nie mył się wcale i śmierdział niemożebnie, był człowiekiem z piekła rodem, który trójce swych dzieci pozwolił umrzeć z niedożywienia, znęcał się na własną żoną i wykańczał ją chorobami przywlekanymi z londyńskich domów publicznych. Jego dwie córki popełniły samobójstwo.

Czy jego alkoholizm, sadyzm, szaleństwa, bezeceństwa miały wpływ na teorie, które przedstawiał, prace które pisał? Niewątpliwie.

Wśród XIX – wiecznych socjalistów i anarchistów nie brakowało czcicieli szatana, który miał być pierwszym rewolucjonistą i wzorem do naśladowania. Przyjaciel Marksa, słynny rosyjski anarchista Michaił Bakunin pisał tak: „Diabeł jest pierwszym wolnomyślicielem i zbawicielem świata. On uwolnił Adama, wycisnął mu na czole zwycięstwo i wolność ludzkości przez uczynienie go nieposłusznym”.

Fascynacje satanizmem, ezoteryką, mocami tajemnymi przechodziły na kolejne pokolenia rewolucjonistów i zbrodniarzy. Pierwszy bolszewicki komisarz ludowy do spraw oświaty Anatolij Łunaczarski w szatanie widział bóstwo Religii Gatunku Ludzkiego.

Józef Stalin swe pierwsze prace podpisywał pseudonimami Demonoszwili i Biesoszwili. Kiedy już zasiadł na Kremlu na bolszewickim tronie, chętnie przyjmował i słuchał rad urodzonego w Górze Kalwarii polskiego jasnowidza żydowskiego pochodzenia, hipnotyzera Srula (później Wolfa) Messinga. Stalin miał spotykać się także ze słynną Matroną Moskiewską – Matroną Nikonową, późniejszą świętą rosyjskiej cerkwi. Ta przepowiadała tyranowi przyszłość.

Cytat za: https://tygodnik.tvp.pl/62758925/hitler-stalin-i-czerwona-nitka-na-nadgarstku-putina-dyktatorzy-w-oparach-okultyzmu

Vote up!
0
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1646994