Wypadek motocyklisty 14 kwietnia na S8

Obrazek użytkownika bambi441
Blog

Biegli nie znaleźli śladów kolizji na aucie Gersdorf i Zdziennickiego.

Do śmiertelnego wypadku doszło w czwartek nad ranem pod Zambrowem na trasie S8. Kierujący motocyklem 26-letni mężczyzna prawdopodobnie stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w ekrany akustyczne. Zginął na miejscu. Podlaska policja szuka świadków tego zdarzenia.

"Nie mieliśmy żadnego wypadku i do wieczora także świadomości, że po drodze wydarzyło się coś złego" - powiedziała w rozmowie z RMF FM była Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf, pytana o wypadek, w którym zginął motocyklista.

Gersdorf poinformowała, że Subaru prowadził jej mąż, Bohdan Zdziennicki. Ona wraz z koleżanką siedziała na tylnej kanapie. "W drodze do Augustowa, gdzie dotarliśmy ok. 17, odwiedzając po drodze kilka miejscowości z grobami bliskich, w pewnym momencie zarejestrowaliśmy jakiś przelatujący kawałek blachy czy gumy, który uznaliśmy za oderwaną część przejeżdżającej ciężarówki i to wszystko" - powiedziała RMF FM Gersdorf. "Ani my, ani nasze auto nie uczestniczyło w żadnym wypadku - zaznaczyła.

Jak podaje RMF FM - biegli zbadali auto i nie nosi ono żadnych śladów kolizji. "O tym, że po drodze mijaliśmy miejsce, gdzie doszło do śmiertelnego wypadku, dowiedzieliśmy się z internetu, po 17, kiedy mąż został wezwany do złożenia wyjaśnień przez policję" - powiedziała prof. Gersdorf.

Wcześniej portal tvp.info podawał, że "poruszający się subaru kierowca przyhamował na chwilę, po czym odjechał z miejsca zdarzenia; świadkowie nie udzielili 26-latkowi pomocy ani nie zaalarmowali służb ratunkowych".

Policja ma w zasadzie wszystkie dane do stwierdzenia co było przyczyną wypadku ale szuka świadków bo dwoje sędziów jadących w samochodzie widocznym na nagraniu z kamery umieszczonej w ciężarówce mataczy w sposób ewidentny: kierujący pan Zdziennicki oświadczył, że brał udział w zdarzeniu a jego małżonka będąca pasażerem twierdzi, że żadnego zdarzenia (śmiertelnego wypadku motocyklisty) nie widziała, natomiast widziała jedynie jakiś nieokreślony przelatujący kawałek blachy czy gumy.

 Dla każdego doświadczonego kierowcy a dla biegłego w szczególności nagranie z kamery ciężarówki jest wystarczające by stwierdzić, że wypadek musiał być widoczny dla kierującego i dla pasażerów samochodu osobowego Subaru co potwierdza jego zatrzymanie się w momencie gdy rozpędzony wrak motocykla wyprzedził go po odbiciu się od bariery energochłonnej i zatrzymał się na poboczu przy ich prawym pasie ruchu na ekranie akustycznym.

 Oczywistym jest fakt, że nie doszło wcześniej (przed nagraniem z kamery) do bezpośredniej kolizji pomiędzy motocyklistą a samochodem osobowym Subaru, bo kontakt obu pojazdów mógłby mieć miejsce wyłącznie po upadku motocyklisty, gdyż jak widać na nagraniu - po odbiciu się od bariery motocyklista upadł na jezdnię a jego wrak motocykla ślizgał się dalej po jezdni ze znacznie większą szybkością niż jadący przed nim samochód osobowy.

Z nagrania widać, że motocyklista poruszał się ze znaczną prędkością, którą biegli mogą z 99% pewnością określić analizując nagranie z kamery w odniesieniu czasu nagrania przesuwającego się motocykla względem długości bariery z uwzględnieniem tarcia o podłoże.

Z mojego 50-letniego doświadczenia kierowcy wynika, że jadący lewym pasem ze znaczną prędkością motocyklista nie został zauważony przez kierującego samochodem osobowym Subaru, który zmienił pas ruchu z prawego na lewy co zaskoczyło kierującego motocyklem a zbyt duża szybkość motocykla przy gwałtownym hamowaniu spowodowała poślizg i w konsekwencji utratę panowania nad pojazdem i tragiczny w skutkach upadek.

O ile bez świadków taki przebieg wypadku jest trudny do udowodnienia to zarzut nie zatrzymania się kierowcy samochodu osobowego Subaru i nie udzielenie pomocy chociażby przez wezwanie odpowiednich służb ratunkowych i zabezpieczenia miejsca wypadku przed jego ewentualnymi następstwami (co wynika jednoznacznie z prawa o ruchu drogowym) – jest oczywisty i w świetle nagrania z kamery ciężarówki nie podlegający dyskusji.

Należy jeszcze dodać, że taki upadek motocykla z odbiciem się od bariery energochłonnej musiał spowodować bardzo głośny huk a sunącemu po jezdni wrakowi motocykla towarzyszyła dobrze widoczna chmura dymu.

A pani sędzia nic nie widziała i o wypadku podobno dowiedziała się z Internetu…

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (21 głosów)

Komentarze

Dlaczego nadzwyczajna kasta nie popiera Prawa i Sprawiedliwości?

 

Bo nienawidzi prawa a jeszcze bardziej sprawiedliwości

Vote up!
11
Vote down!
0

Prezydent Zbigniew Ziobro 2025
Howgh

#1643471

...jej żadne prawo nie obowiązuje, ona je stanowi według własnego "widzimisię" i to w zależności od sytuacji która jest dla niej korzystna. Jest nietykalna, niezawisła i broni swoich jak wolności a nie jak konstytucji, która zresztą też chociaż obowiązuje była uchwalona i przyjęta niezgodnie z prawem, ponieważ zbyt mało uprawnionych wzięło wówczas udział w głosowaniu i mniej głosowało za tą konstytucją niż podczas ostatnich wyborów prezydenckich na A. Dudę - daleko i dużo mniej niż wymagane 50% obywateli których ta konstytucja dotyczy - ale to jełroposłom nie przeszkadza i tej konstytucji oPOzycja i UE nie pozwoli zmienić, tak jak nie POzwala na dokonanie koniecznych zmian w systemie sądownictwa. 

Vote up!
9
Vote down!
0

niezależny Poznań

#1643472

     Cały czas media wmawiają, że wrak motocykla dogonił subaru, a może się tylko zrównał. Jednak na całościowym nagraniu widać chmurę przed poruszającym się subaru, co świadczy, że wrak motocykla wyprzedził auto. Świadczy również o tym, że subaru prawie się zatrzymało i wykonało manewr omijania przeszkody, co zresztą widać patrząc wzdłuż prawej linii oddzielającej od prawego pobocza. Moim zdaniem kierowca subaru udostępnił wjazd ciężarowce zjeżdżając na lewy pas, bez upewnienia się w lewym lusterku, czy pas jest wolny i tym samym zajechał drogę motocykliście powodując  śmiertelny wypadek  Póżniejszy szybki manewr subaru na prawy pas, okazał się spóżniony dla życia motocyklisty. Należy zwrócić uwagę, że całe miejsce zdarzenia musiał widzieć kierowca załadowanej ciężarowej lawety poruszający się przeciwległym pasem, a za nim jadący kierowca osobówki musiał widzieć, co subaru omija. Reasumując, całość wyklucza tezę, jakoby podróżujący subaru, nie mieli świadomości o zdarzeniu. Nie udzielenie pomocy ofierze, jest dla mnie niepojęte, chyba że celowo chcieli uniknąć konsekwencji, które w początkowej nienagranej fazie, mogło być sprawstwem całego zdarzenia. Czas pokaże, oby prawdę...Może świadków postronnych było więcej...Tu nie ma miejsca na żarty, bo młody człowiek nie żyje.

Vote up!
10
Vote down!
0

ronin

#1643478

Przebieg zdarzenia wyglądał tak:

1. Kierowca Subaru jechał pasem prawym. Możemy to założyć z dużym prawdopodobieństwem, ponieważ gdy jedziemy sami (patrz pkt 6) to właśnie jedziemy tym pasem.
2. Widząc przed sobą zjazd i jadącą ciężarówkę, błędnie ocenił, że może zmienić pas na lewy, ułatwiając tym samym wjazd wolniej jadącej ciężarówce/innym samochodom.
3. Kierowca motocykla, jadący faktycznie lewym pasem, musiał hamować lub/i wykonać gwałtowny i szybki manewr, co doprowadziło do poślizgu motocyklisty.
4. Kierowca Subaru w międzyczasie zorientował się, że zajechał drogę motocykliście i powrócił na prawy pas szybciej niż planował. Wykonując taki manewr i ułatwiając innym dołączenie się do ruchu, wraca się na prawy pas znacznie później.
5. Przewrócony motocykl sunął z dość dużą prędkością. W międzyczasie Subaru zaczęło zwalniać (nawet hamować), co spowodowało, że motocykl wyprzedził samochód osobowy i znalazł się przed Subaru. Widać to po białym dymie, który wyraźnie znajduje się przed samochodem.
6. Dodatkowo z nagrania wynika że za Subaru i motocyklem nie jechały żadne inne samochody, co uwiarygodnia całą hipotezę powyżej. Gdy jadą inne samochody, w szczególności pasem lewym manewr jest niemożliwy. Gdy zaś jadą inne samochody pasem prawym, manewr staje się bezcelowy, bo zjechać wtedy powinni wszyscy.

Wynika więc z powyższego że bezpośrednią przyczyną poślizgu motocyklisty było zajechanie mu drogi przez Subaru. Kolejny wniosek jest taki, że kierowca Subaru miał wiedzę o tym, że zajechał drogę. To z kolei implikuje pewność, że miał doskonałą wiedzę o całym zdarzeniu. Prawdopodobnie wiedząc, że nie było fizycznej kolizji z motocyklem i zakładając, że nie ma nagrania, które doskonale ukazuje okoliczności, a dodatkowo mając świadomość, że to on spowodował wypadek, postanowił uniknąć odpowiedzialności i odjechać...

Vote up!
13
Vote down!
-1

Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

#1643481

   Witam! Pełna słuszność postrzegania. Obserwując jednak zdarzenie, zwróćmy uwagę na nadjeżdżające pojazdy z przeciwka zza oddzielającymi barierkami. Blisko zdarzenia z przeciwka, była ciężarowa laweta z załadowanym pojazdem, a póżniej samochód osobowy z przeciwka, na wysokości omijanej w oddali przeszkody przez subaru. Kierowca w ciężarowej lawecie siedział wysoko w kabinie i widok miał doskonały. Myślę, że po obróbce filmu przez policję, łatwo będzie dotrzeć do tych przypadkowych świadków zdarzenia. Te zeznania mogą być kluczowe.

Vote up!
11
Vote down!
0

ronin

#1643484

 na chłodno dodam, że motocykl musiał mieć zapalone światło z przodu, więc kierowca subaru musiał zauważyć światło motocykla, chyba, że...zjeżdżając na lewy pas, aby wpuścić ciężarówkę, nie spojrzał w lewe lusterko, aby się upewnić, czy ma wolny lewy pas...i tym samym zajechał drogę motocyklowi doprowadzając do wypadku. Nie wiemy, czy nie było też kontaktu subaru z motocyklem, a kontakt mógł być niewielki, aby motocyklista mógl stracić równowagę, bo to tylko jednoślad. To wyglądało nader podejrzanie, skoro kierowca subaru chciał tak szybko zniknąć z miejsca wypadku...czyli wymazać swoją obecność w miejscu zdarzenia.

Vote up!
5
Vote down!
0

ronin

#1643519

laweta z pojazdem jest dość charakterystyczna

Vote up!
3
Vote down!
0

Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

#1643588

Ja dodatkowo nie widzę na filmie sygnalizacji kierunkowskazem powrotu na prawy pas. Może jest to wynikiem złej jakości nagrania z kamerki, ale wydaje mi się, że kierowca Subaru, tak jak zresztą robi (w zasadzie - nie robi) to rzesza kierowców, oszczędził sobie fatygi włączenia "migacza".

Nie jest to bez znaczenia, bo można się domyślać, że skoro nie zasygnalizował zmiany pasa z lewego na prawy, to podobnie nie włączył kierunkowskazu przy odbiciu w lewo przed włączającą się do ruchu ciężarówką i to mogło spowodować nerwową reakcję motocyklisty (który niestety jechał chyba dużo za szybko), utratę panowania nad motorem i uderzenie o barierki.

"Niestety" logiczna analiza wszystkich przytoczonych w tym wątku okoliczności wskazuje na to, że kierowca Subaru był sprawcą wypadku, zdawał sobie sprawę z błędu jaki popełnił i celowo odjechał, nie udzielając pomocy, licząc na to, że nie będzie można go zidentyfikować. Ot taka nadzwyczajna persona, mająca się za lepszego człowieka od innych.

pozdr...

/benjamin

Vote up!
3
Vote down!
0
#1643599

Wziął się z max obrotów silnika - zacięta manetka gazu lub... i dobrze, bo dowodzi że kierowca samochodu nie mógł nie widzieć stanu na drodze, wyprzedzania rumaka, ryku silnika. Gdyby nie widział dymu ponad wysokość samochodu (a i wycie silnika na max obrotach to nie bzyczenie komara) powinien najechać na motocykl. 2. kiedy siła pchania (masa, sunął na podnóżku lub rurze wydech.) się wyrównały motor sam wyraźnie skręcał w prawo - zajechał drogę subaru co potwierdza dym na całej szerokości samochodu. 3. kierowca samochodu, odpowiedzialny za życie swoje i innych użytkowników pokazał że co się dziej wokół niego, to nie jego sprawa? . Miał/mieli szczęście, bo gdyby benzyna się rozlała i zapaliła, skutki byłyby inne. Zginął człowiek, a ich, śmierć lub kalectwo ominęły. Czy zrozumieją jak życie jest kruche i krótkie, a łgarstwo i znieczulica ma krótkie nogi? Tacy fachowcy a pierwszy raz w życiu zobaczyli wypadek i nie wiedzieli jak się zachować? Nie do wiary.

Vote up!
2
Vote down!
0

Kolejorz

#1643605

Mam PJ od 25 lat, jeżdżę również motocyklem od lat 7. Z opisu w artykule i mojego doświadczenia jako kierowcy dokładnie tak to wygląda - nic ująć, nic dodać. 

Vote up!
10
Vote down!
0
#1643488

Dziękuję za komentarze z których żaden nie zaprzecza i dodatkowo rozszerza oraz potwierdza moje ustalenia. Jako kierowca zawodowy (obecnie na emeryturze) swoją "przygodę" motoryzacyjną zaczynałem od motoroweru marki Komar, potem był ruski skuter Tuła (200 cm3) Jawa (250 cm3) w tym 3 lata z bocznym wózkiem oraz Jawa (350 cm3) razem 9 lat jazdy motocyklem. Wtedy szybkości jakie osiągało się motocyklem nie przekraczały 130 km/h. Z własnego doświadczenia wiem, że przy prędkości powyżej 100 km/h nawet na suchej nawierzchni hamowanie wymagało bardzo dużego wyczucia przyczepności kół do nawierzchni jezdni aby nie doprowadzić do poślizgu lub co gorsza do bocznego uślizgu przedniego koła. Masa tamtych motocykli z kierującym na ogół nie przekraczała 200 kg natomiast przy dzisiejszych motocyklach jest znacznie większa a szybkość maksymalna często przekracza 200 km/h i tutaj kończą się żarty. Jak widać z sytuacji na filmie można spokojnie założyć, że gdyby motocyklista jechał z maksymalną dozwoloną na tym odcinku drogi szybkością to nie tylko samochód osobowy nie zajechałby mu drogi ale on sam nie dogoniłby nawet tego auta.

 Każdy kierowca samochodu osobowego przyzna, że w bocznym lusterku szczególnie w godzinach południowych gdy kierującego samochodem oślepia słońce lub w złych warunkach atmosferycznych słabej widoczności bardzo trudno jest zauważyć motocyklistę jadącego z tyłu będącego w odległości dalszej niż 100 metrów szczególnie na łuku drogi w lewo i o tym dla własnego dobra powinni wiedzieć wszyscy motocykliści, niestety szybkość jest jak narkotyk im szybciej się jedzie tym bardziej wzrasta adrenalina a zamazuje się zdrowy rozsądek. Paradoksem jest, że obecne motocykle znacznie krócej (mam na myśli przejechaną drogę) rozpędzają się do 200 km/h niż wynosi ich droga hamowania przy tej prędkości - o czym zapominają młodzi motocykliści.

 Zanim ktokolwiek zabierze w tym temacie głos radzę pooglądać wypadki motocyklowe jakie zdarzają się wytrawnym kierowcom na torach wyścigowych - gdy przeszarżują z prędkością i nieumiejętnie hamują, zdarza się, że nagle przy hamowaniu tylnym kołem lub przy przechodzeniu ze skrętu w lewo na pochylenie w prawo tył motocykla wpada w ruch wahadłowy podobny do merdania ogonem przez psa i tylko nielicznym naprawdę bardzo doświadczonym motocyklistom udaje się ten stan opanować bez wywrotki, to troszeczkę przypomina kontrolowane poślizgi samochodu tylko że przy motocyklu trzeba jeszcze utrzymać równowagę i przyczepność opon motocykla do nawierzchni przy takim manewrze jest kilkakrotnie mniejsza.

 Pozostaje jednak fakt, że niezależnie od bezpośredniej przyczyny tego omawianego wypadku nikt nie ma prawa w takiej zaistniałej sytuacji nie zatrzymać się i nie udzielić pierwszej pomocy chociażby nawet nie posiadał żadnych umiejętności ratowania życia. Przecież każdy kierowca który jest bezpośrednim uczestnikiem zdarzenia (nawet jeśli jest tylko świadkiem) ma obowiązek zatrzymania się, wezwania pomocy i w miarę posiadanych środków do zabezpieczenia miejsca wypadku (trójkąt odblaskowy, apteczka, gaśnica, oświetlenie światłami miejsca wypadku itp.)

 Szkoda tego młodego życia, łącząc się w bólu z jego rodzicami apeluję jednocześnie do wszystkich motocyklistów - dla was i dla waszych bliskich nie jest ważne ile "wyciąga" wasza maszyna, oni chcą was mieć żywych przy Wielkanocnym stole a nie wozić was na wózkach inwalidzkich czy zapalać znicze pamięci. Kierowców samochodów chociaż też często niewystarczająco - chroni karoseria - was motocyklistów przed ich błędami może uchronić tylko przewidywanie ich reakcji i zdrowy rozsądek. 

Vote up!
6
Vote down!
0

niezależny Poznań

#1643518

odnoszą tą przedpotopową technikę do maszyn z Japonii, czy Włoch.

A to błąd.

Nie można porównać osiągów tych maszyn, bo to tak, jakby ktoś porównywał Malucha z 1974 roku z Passatem z 2015 roku.

Droga hamowania Hondy CBR mającej: 1 - wentylowane hamulce tarczowe, 2- rozdzielenie mocy hamowania na przód u tył w odpowiednich procentach, 3 - szerokie opony sportowe charakteryzujące się zwiększoną przyczepnością ( niemal klejące się ) do asfaltu, to nie Junak z oponami ze stomilu !

Motocykle sportowe i sportowo turystyczne, na porządnych oponach, mają drogę hamowania o wiele krótszą od samochodów. Mogą też wykonywać bezpiecznie różne nagłe manewry, bez ryzyka utraty przyczepności.

Motocyklista, który zginął w wypadku, zginął bo był kiepskim motocyklistą - tak zwanym mistrzem prostej. Super, gdy gnał prosto z odkręconą na maksa manetką. Jednak, gdy zaskoczyła go sytuacja na drodze, to zachował się jak typowy początkujący - wpadł w panikę, odbił na lewo, wleciał w trawę i poleciał na barierki.

Był za głupi na takie prędkości i przypłacił to życiem.

Nie wyhamował, ile się dało i nie poszukał w którą stronę odbić przed przeszkodą.

Wiem, to są sekundy. Ale doświadczonemu te sekundy wystarczają.

Zwłaszcza na równej, asfaltowej drodze.

Jak się chce ścigaczem sprawdzić, jak to jest jechać 200 km/h, to trzeba mieć wtedy oczy dookoła głowy i być bardzo wyczulonym na wszystko przed sobą i odnosić się do tego z nieufnością.

A młodym niedoświadczonym brakuje tego instynktu nieufności.

Kilka razy miałem takie sytuacje i nigdy nie przywaliłem w samochód, który zachował się nieodpowiednio na drodze i zajechał mi drogę - często po złośliwości - bo kiedyś kierowcy samochodów bardzo złośliwie odnosili się do motocyklistów, ucząc mnie nieufności na drodze do każdego uczestnika ruchu.

A motocykl, którym się poruszałem, to warząca 240 kg. Honda CB 750 ccm, osiągająca prędkość 180 km/h, - z której często korzystałem.

Różnicę w jakości opon przetestowałem na 150 konnym ( tuningowanym ) Kawasaki Ninja.

Trzymanie ( lub nie ) na zakrętach nauczyło mnie i moich kolegów, że na oponach się nie przepłaca - po prostu jakość kosztuje i jest tego warta.

Tak samo nie oszczędzam na oponach do moich samochodów, omijając wszelkie marki "budżetowe" szerokim łukiem, szczególnie gdy mają opinię: "dobre jak za tą cenę".

Wracając do doświadczenia - sprawa kluczowa, jak opony.

Z moich kolegów też nikt nie miał groźnych wypadków na swych szybkich CBR i Ninja. Prawdopodobnie zawdzięczamy to nie tylko szczęściu, ale też doświadczeniu sięgającemu maszyn z czasów PRL - niższe prędkości, gorsze hamulce i jeszcze gorsze opony wymuszały na nas odpowiednie nawyki.

Dzisiejsi młodzi motocykliści od razu walą się na bardzo szybki motocykl, nie mając żadnego doświadczenia z motocyklami i często kosztuje to ich życie, lub trwałe kalectwo.

 

Jeśli chodzi o osiągi cudów PRL-u, to miałem okazję posiadać i używać motocykli z PRL - Kobuz, Junak, Jawa... zwłaszcza dwa pierwsze to wspaniałe maszyny - Junaka mam do dziś - ale nie oszukujmy się, to przepaść w temacie bezpieczeństwa. - to do Pana, panie Bambi.

 

PS: oczywiste jest, że mąż pani Gersdorf jest winny temu wypadkowi i oczywiste jest, że nie poniesie żadnej kary.

Vote up!
5
Vote down!
0
#1643580

junak - dziękuję za zabranie głosu, który poparty doświadczeniem i komentarzem opartym na własnych zasadach w niczym mnie nie uraził, bo jak szczerze napisałem moją przygodę z motocyklem zakończyłem na Jawie 250. Był jeszcze epizod - w latach 2011 - 2013 użytkowałem dla przyjemności skuter (chiński) na małych kołach ze stożkowymi oponami co pomimo moich umiejętności zachowania równowagi, jazdy tzw. "koniem" na tylnym kole motocykla czy jazdy na dwóch kołach z uniesionym wózkiem bocznym - tak kolego takie umiejętności posiadam do dziś bo po prostu tego się nie zapomina jak jazdy na nartach czy łyżwach - ten skuter powalił mnie na wystającej szynie tramwajowej na łuku drogi chociaż po piasku bez problemu jeździłem nim "wężykiem, co potwierdza pana stwierdzenie, że opony i stan techniczny przy jednośladzie to podstawa bezpieczeństwa zaraz po umiejętności przewidywania sytuacji w zależności od ukształtowania drogi z jej natężeniem ruchu, widoczności oraz szybkości jazdy.

 Absolutnie nie neguję, że bardzo dobrej jakości opony i "wypasiony" motocykl kupiony za kwotę znacznie przekraczającą cenę dobrego samochodu (bo takie są realia rynku) ma krótszą drogę hamowania od przeciętnego samochodu, sęk w tym, że na nic to się przyda, gdy jak w opisywanym przypadku motocyklista jedzie ze znacznie większą szybkością od wyprzedzanego samochodu... i na tym kończę swój wywód, bo temat techniki jazdy motocyklem przy tym jednośladowym złomie jaki w większości jeździ po naszych drogach to temat rzeka i odbiega od sensu mojego artykułu.

 Najważniejsze, że zgadzamy się co do faktu, że im większa szybkość tym bardziej powinna pracować wyobraźnia, która ma nas ostrzegać, że wraz z nią należy zwiększać margines bezpieczeństwa i nie przeceniać swoich umiejętności bo od tego tylko krok od tragedii.

Vote up!
0
Vote down!
0

niezależny Poznań

#1643617

Vote up!
1
Vote down!
-2
#1643595