ZAMACH STANU

Obrazek użytkownika Aleszumm
Kraj

ZAMACH STANU

 

"Newsweek.pl z dnia 22.04.2010 donosi w artykule:

 

"ZAMACH STANU KOMOROWSKIEGO"

 

 

Przejęcie obowiązków Prezydenta dokonało się z rażącym naruszeniem przepisów Konstytucji. Biorąc pod uwagę całokształt okoliczności wydarzeń z tragicznego 10 kwietnia 2010, uzasadnionym jest podejrzenie, iż doszło w Polsce do faktycznego zamachu stanu z uzurpacją władzy Prezydenta przez Marszałka Sejmu RP.

 

Marszałek Sejmu RP, Bronisław Komorowski przejął obowiązki Prezydenta na mocy art. 131 pkt. 2 Konstytucji, który enumeratywnie wylicza przypadki objęcia przez Marszałka Sejmu obowiązków Prezydenta.

 

Należą do nich:

 

1) śmierć Prezydenta Rzeczypospolitej,

 

2) zrzeczenie się urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej,

 

3) stwierdzenie nieważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej lub innych przyczyn nieobjęcia urzędu po wyborze,

 

4) uznanie przez Zgromadzenie Narodowe trwałej niezdolności Prezydenta Rzeczypospolitej do sprawowania urzędu ze względu na stan zdrowia, uchwałą podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby członków Zgromadzenia Narodowego,

 

5) złożenie Prezydenta Rzeczypospolitej z urzędu orzeczeniem Trybunału Stanu.

 

Przejęcie obowiązków przez Marszałka Sejmu zostało ogłoszone publicznie dn. 10 kwietnia 2010 około południa. Pierwsze czynności faktyczne dokonane na mocy upoważnień od Marszałka Sejmu pełniącego obowiązki Prezydenta RP (m.in. ogłoszenie żałoby narodowej) zostały wykonane przed godziną 14.

 

W czasie, w którym Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski formalnie i faktycznie przejmował obowiązki Prezydenta RP na mocy art. 131 pkt. 2 Konstytucji RP nie nastąpiło jeszcze formalne stwierdzenie zgonu Prezydenta Rzeczypospolitej, Jego Ekscelencji Lecha Kaczyńskiego.

 

Zarówno z litery, jak i z ducha prawa (panował wtedy jeszcze ogromny chaos informacyjny i pojawiały się sprzeczne informacje o osobach, które mogły przeżyć katastrofę lotniczą w Smoleńsku) Pan Prezydent Lech Kaczyński był w tych godzinach osobą zaginioną.

 

Przejmowanie obowiązków Prezydenta przez Marszałka Sejmu w przypadku czasowej niemożliwości sprawowania urzędu (a za taki przypadek wobec zamkniętego katalogu przyczyn z art. 131 pkt. 2 należy uznać zaginięcie Prezydenta) reguluje art. 131 pkt. 1 Konstytucji RP.

 

Przytaczam brzmienie tegoż artykułu, zdanie 2 i następne:

 

"Gdy Prezydent Rzeczypospolitej nie jest w stanie zawiadomić Marszałka Sejmu o niemożności sprawowania urzędu, wówczas o stwierdzeniu przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej rozstrzyga Trybunał Konstytucyjny na wniosek Marszałka Sejmu.

 

W razie uznania przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Trybunał Konstytucyjny powierza Marszałkowi Sejmu tymczasowe wykonywanie obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej".

 

Należy przy tym nadmienić, że nie miała miejsca okoliczność z art. 30 par. 1 Kodeksu Cywilnego, gdzie jest uregulowana możliwość uznania za zmarłego uczestnika m.in. podróży powietrznej.

 

Przytoczony przepis wymaga bowiem upływu 6 miesięcy od daty katastrofy.

 

Kodeks cywilny:

 

Art. 30 / Zdarzenia szczególne / par 1. Kto zaginął w czasie podróży powietrznej lub morskiej w związku z katastrofą statku lub okrętu albo w związku z innym szczególnym zdarzeniem, ten może być uznany za zmarłego po upływie sześciu miesięcy od dnia, w którym nastąpiła katastrofa, albo inne szczególne zdarzenie.

 

Pierwsze informacje o zidentyfikowaniu ciała Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego pojawiły się dopiero w sobotę wieczorem. / 10 KWIETNIA 2010 dopisek A.S. /.

 

Reasumując, przejęcie obowiązków Prezydenta dokonało się z rażącym naruszeniem przepisów Konstytucji, stanowiąc delikt konstytucyjny. Biorąc pod uwagę całokształt okoliczności wydarzeń z tragicznego 10 kwietnia 2010, uzasadnionym jest podejrzenie, iż doszło w Polsce do faktycznego zamachu stanu z uzurpacją władzy Prezydenta przez Marszałka Sejmu RP.

 

Bronisław Komorowski jeszcze jako prezydent – elekt wydał decyzję przeniesienia krzyża spod Pałacu Namiestnikowskiego, aby nie było nawet śladu pamięci po prezydencie Lechu Kaczyńskim.

 

Należy w tym miejscu przypomnieć, że Jego Ekscelencji Najjaśniejszemu Imperatorowi po zdobyciu ostatniego przyczółka polskości jakim jest Pałac Namiestnikowski, zagraża już jedynie pamięć o Lechu Kaczyńskim, oraz Prawo i Sprawiedliwość z jej prezesem Jarosławem Kaczyńskim z jego przeszło ośmiomilionowym elektoratem.

Publicysta Aleksander Ścios publikuje pytania skierowane do kandydata Platformy Obywatelskiej Bronisława Komorowskiego. Oto linki do tych ważnych pytań:

 

]]>http://www.rodaknet.com/rp_scios_32.htm]]>

 

]]>http://wzzw.wordpress.com/2010/05/17/pytania-do-kandydata-komorowskiego]]>

 

]]>http://polska.newsweek.pl/-tu-juz-trwa-zamach-stanu---co-sie-dzialo-w-polsce-10-kwietnia,65803,1,1.html]]>

]]>http://forum.interia.pl/ekwilibrystyka-manipulacji-z-najjasniejszym-imperatorem-i-dziadkiem-rezunem-w-tle-tematy,dId,2259339]]>

 

 

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (15 głosów)

Komentarze

a zamach stanu przeprowadzil razem z kumplami z PO i przy pomocy WSI na wydre w barbarzynski haniebny sposob i teraz idzie z kwiatami na grob swoich ofiar. To jest dopiero skur....synstwo.

Vote up!
34
Vote down!
-1
#1422474

Tak to prawda..Był to dobrze przygotowany przez pełowską bandę zamach stanu..Ale każda zbrodnia jaką niewątpliwie był zamach 10 kwietnia bedzie sprawiedliwie osądzona.!!

Vote up!
32
Vote down!
-1

Marika

#1422476

w co mam prawo watpic, jak zachowuja sie Polacy, pozal sie Boze, ich opinie o katastrofie, sa tacy wsrod moich znajomych. I to  jest dla mnie podwojnie przykre.

Vote up!
9
Vote down!
-1
#1422491

Zapomniany wywiad

http://niepoprawni.pl/blog/2640/bronislaw-komorowski-wybory-prezydenckie-im-szybciej-tym-lepiej-zapomniany-wywiad

Jak to Komorowski do Warszawy spieszył (kilka wykluczających się wersji) wszystkie niby prawdziwe :D 

http://niepoprawni.pl/comment/386086#comment-386086

 

Vote up!
4
Vote down!
-1
#1422507

Ten pośpiech, z pominięciem/złamaniem prawa spowodowany był jak najszybszym przechwyceniem aneksu o likwidacji WSI, których był obrońcą-dlaczego? bo jak wieść gminna podawała, po prostu był w tej sprawie /WSI i służb specjalnych/ "umoczony" i Aneks wymieniał tam jego nazwisko.

Vote up!
4
Vote down!
-1

To ya.

#1422517

Komorowski jest jednym z bohaterów 800-stronicowego aneksu. Dotyczy go ponad 40 wątków raportu, w tym miedzy innymi:

  • związki oficerów WSI w przeszłości współpracujących z obecnym "pierwszym obywatelem RP", ze służbami ZSRR i Rosji
  • próby nielegalnego wejścia w posiadanie tajnych informacji, do których nie miał dostępu (tzw. afera marszałkowska)
  • utrata i odzyskanie przy pomocy tajnych służb 260 tys marek niemieckich w piramidzie finansowej
  • związków z fundacją Pro Civili obracającą setkami milionów złotych
  • prywatyzacji części terenów należących do WAT
  • działań WSI (na jego zlecenie) przeciwko Romualdowi Szeremietiewowi
  • zakupu dla wojska samolotów transportowych CASA
  • korupcji w Agencji Mienia Wojskowego 
  • nielegalne uzyskanie dostępu do tajnego aneksu

Pozdrawiam

Polak2013

Vote up!
2
Vote down!
0

Polak nie pyta ilu jest wrogów, tylko gdzie oni są!

#1422555

Podobno nasza młoda demokracja wreszcie przoduje czymś w Unii Europejskiej! Nie jest to produkcja surówki stali, ani wydajność z hektara, ani już nawet, last but not least, spożycie alkoholu na głowę, w czym byliśmy dobrzy jako „demokracja ludowa”. Przodujemy mianowicie pod względem podsłuchów telefonicznych, zakładanych nam przez „odpowiednie służby”. Tych tajnych służb jest już coś koło dziesięciu, o ile między napisaniem tego tekstu a jego publikacją nie powstanie jakaś nowa spec-służba, aby praworządność i prawo rządziły naszą młodą, nie ludową już demokracją, ale demokracją ogólnospołeczną, obywatelską, w której obok „ludu pracującego miast, wsi, miasteczek i osad” żyją teraz także niepracujące elity, kilku oligarchów finansowych z najwyższej, miliardowej półki, skąpa warstwa średnia no i, oczywiście, szerokie i głębokie doły społeczne plus wszędobylska „szlachta jerozolimska”. Wygląda na to, że im mniej jednorodnej demokracji czysto ludowej a więcej bardziej skomplikowanej socjalnie – potrzeba więcej tajnych służb, aby mechanizm państwowy nie zacinał się, nie zgrzytał, ba, aby w ogóle działał. Już jednak (przynajmniej!) zabójstwo głównego komendanta policji a potem katastrofa smoleńska powinny stanowić ostrzeżenie, że mnożenie służb tajnych wcale nie upraworządnia państwa, że służby mogą sobie podsłuchiwać ile dusza zapragnie i kontrolować coraz to nowe miliony bilingów, a państwo staczać się będzie w grząskie bagno korupcji, ustawianych przetargów, zbędnych zamówień publicznych i coraz bardziej wyrafinowanych form oszustw bankowo-fiskalnych, przestępczości zorganizowanej, nie wspominając już o przestępczości pospolitej. Kusi nawet postawienie tezy odwrotnej, owszem, kontrowersyjnej, ale nie zanadto: że im więcej tajnych służb – tym większe prawdopodobieństwo, że państwo stoczy się do poziomu kliki gangów, w której odróżnienie kto jest ze służby, a kto z gangu nie będzie łatwe, ani tym bardziej – przyjemne.
Poważną zapowiedzią takich ci skomplikowanych i „smutnych” okoliczności przyrody” jest właśnie spór między Trybunałem Konstytucyjnym a Sądem Okręgowym w Warszawie, który odmówił samemu Trybunałowi Konstytucyjnemu informacji dotyczących tego, jak sąd ów interpretuje i stosuje przepisy o nadzorze nad tajnymi służbami gdy te chcą podsłuchiwać obywateli lub kontrolować ich bilingi. Okazuje się przy okazji, że to warszawski sad „rozpatruje niemal wszystkie wnioski o kontrolę operacyjną”.
I oto wychodzi na to, że pośród gąszczu przepisów i procedur o ochronie informacji niejawnych, służbach tajnych, tajemnicy państwowej i niezawisłości sędziów – Trybunał Konstytucyjny może nie uzyskać żądanych informacji i nie dowiedzieć się wcale, które to służby, dlaczego i w jakim wymiarze partycypują w budowaniu naszej przodującej w UE demokracji policyjnej! Jakiej trzeba było skomplikowanej obudowy prawnej, jakiej sofistycznej myśli jurysprudenckiej, żeby takie rzeczy pozostały poza kontrolą publiczną, żeby nie mogły dotrzeć do opinii publicznej... Nic też dziwnego, że wobec wspomnianego sporu Trybunału Konstytucyjnego z Sądem Okręgowym w Warszawie pierwszym i podstawowym narzucającym się pytaniem jest: które służby mają największą, najbardziej rozbudowaną i najgłębiej osadzoną agenturę w warszawskim Sądzie Okręgowym?...Najbardziej wpływową?...
Nie wydaje się, by Trybunał Konstytucyjny odniósł sukces w swej dociekliwości względem Sądu Okręgowego w Warszawie, jeśli wpierw sam nie dociecze tej subtelnej kwestii.
Na jej kanwie rodzi się i pytanie o zakres nadzoru nad służbami specjalnymi, który – jak wiadomo – sprawuje teraz premier rządu. Bo gdyby się okazało (co, oczywiście, nigdy się nie okaże w naszej przodującej demokracji policyjnej), że na przykład (ach, jakże bluźnię w tej chwili!...) sam premier (no, dajmy na to, że tylko jego prawa ręka) znalazł się w kręgu uzasadnionego rozpracowania operacyjnego przez którąś z tajnych służb – czy jako ich zwierzchnik zostałby o tym poinformowany? Praworządność nakazywałaby, aby najwyższy zwierzchnik tajnych służb wiedział, że toczy się postępowanie operacyjne wobec najwyższego zwierzchnika tajnych służb, ale z drugiej strony – diabła warte byłoby całe to niechby i uzasadnione postępowanie operacyjne, jeśli wiedziałby o nim jego główny rozpracowywany obiekt...
Reasumując: teza, że w miarę wzrostu i rozbudowy tajnych służb w demokracji obywatelskiej nie maleje a rośnie zagrożenie korupcją i przestępczością wysoce zorganizowaną na wysokim szczeblu – nie wydaje się głupia, zaś spór między Trybunałem Konstytucyjnym a Sądem Okręgowym w Warszawie rzuca trochę światła na te ciemne mroki demokracji. Trochę, niedużo: ot, tyle, co wpada przez dziurkę od klucza z gabinetu przesłuchań do więziennego korytarza... Więcej światła rzuca już orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie akcji CBA wobec posłanki PO Beaty Sawickiej: Sąd Najwyższy uznał, że „akcja CBA przeciw posłance była nielegalna, a zdobytych w jej trakcie dowodów nie można wykorzystywać do oskarżenia”.
Hm. Może CBA działała wtedy poza prawem (co nader wątpliwe)– ale może ów Sąd Najwyższy działa dzisiaj pod wpływem operacyjnym tej czy tamtej służby (co bardzo prawdopodobne)?... Może jedno i drugie?...Któż to może wiedzieć, któż mógłby się dowiedzieć – jeśli nawet Sąd Okręgowy „fika” Trybunałowi Konstytucyjnemu?...
Tymczasem ciekawy wgląd w morale spec-służb (w tym przypadku: w morale elitarnych podobno „antyterrorystów) daje sprawa Krzysztofa R. ze Śląska, który po... 17 latach oskarżył swego b. przełożonego, że „upił go i wykorzystał seksualnie, biorąc w usta jego penisa”. Teraz żąda pół miliona odszkodowania od podatników. Nadto podczas ćwiczeń postrzelony został przez swego przełożonego, który skłonił go później do napisania w raporcie, że „sam się poranił przewracając na schodach”.
Żeby tylko nam się Trybunał Konstytucyjny nie przeziębił w swym sporze z warszawskim Sądem Okręgowym.
Marian Miszalski

Vote up!
2
Vote down!
0
#1422622