Leśna Dziewczynka. Na rocznicę bolszewickiego puczu 1917

Obrazek użytkownika wilre
Idee

Leśna Dziewczynka

Na Żmudzi, w powiecie Szawle, w gminie Radziwiliszki, jest osada Pokalniszki, a za nią ogromne lasy. Wiosną roku 2001 ludzie, przynoszący chrust z lasu, a potem latem zapuszczający się głębiej w poszukiwaniu jagód i grzybów, przynosili dziwne wieści, jakoby żyło w tej puszczy niewielkie stworzenie dwunożne. Jedni upierali się przy małpie, inni przy małym człowieczku, aż wreszcie pod koniec lata gruchnęła sensacyjna wiadomość, że w puszczy żyją razem „białogłowa z nieowłosioną małpą”.

Gdy zaczęły się chłody, jakaś starsza kobieta idąc rano skrajem lasu usłyszała dochodzące z pobliskich krzaków odgłosy.
- Ni to płacz, ni to wycie” – mówiła. Odgarnęła gałęzie i zobaczyła dziecko:
- Prawie nagie, w podartej brudnej koszulinie, zagrzebane w liściach. Na mój widok zaczęło warczeć, jak zwierzątko. 
Pani O.M., przesłuchiwana potem przez policję, nie dała za wygraną. Wróciła w to samo miejsce po kilku godzinach. Dziecko spało. 
- Było brudne i śmierdzące - opowiadała. - Gdy schyliłam się by je podnieść, zwinęło się w kłębek, jak kotek, ale zaraz otrzeźwiało. Popatrzyło niebieskimi oczkami, wyrwało się i uciekło. 

Policja zajęła się sprawą późną jesienią. Patrol policyjny wypatrzył dziecko i urządził obławę. Nie dawało się złapać. Na koniec schwytane, wyrywało się, gryzło, szarpało, warczało. Odwieziono je do szpitala. Udało się je zbadać dopiero po podaniu środków odurzających. Było wyziębione, wychudzone, podrapane, kaszlało. Miało nieżyt dróg oddechowych, ale inne parametry fizjologiczne były w zupełnej normie. Nie stwierdzono też żadnych wad rozwojowych. Oceniono, że dziewczynka ma około dwóch lat. Bała się wszystkiego. Próbowała uciec przez okno, a gdy ta droga zawiodła, schowała się pod łóżko. Gryzła, gdy ją próbowano wyciągnąć. Załatwiała się gdzie popadło. Jadła z talerza wprost buzią. Ktoś, chcąc ją rozweselić, przyniósł nakręcany samochodzik. Reakcja była odwrotna, niż się spodziewano; przestraszyła się ogromnie.

Zauważono, że reaguje na kilka polskich słów. Stąd domyślono się, że pochodzi z polskiego środowiska, co ułatwiło poszukiwanie matki. Znaleziono ją. Okazało się, że dziewczynka była jej już trzecim dzieckiem. Dwie wcześniej urodzone dziewczynki znajdowały się od dawna „gdzieś w domu dziecka”. Kolejne dziecko wczesną wiosną zostawiła w lesie.

- Sama nie wyrzucałam – tłumaczyła się. - Biegała, jak zawołałam, nie przyszła, las duży, gdzie było szukać?

Spotkałam Leśną Dziewczynkę wśród dzieci przyjeżdżających z sierocińców na kolonie do Polski. Miała już 6 lat i mówiła świetnie po polsku. Nie bawiła się z innymi dziećmi, chociaż uważnie słuchała, co mówią. Dzieci często się z niej śmiały.

- Bo we wszystko wierzy, co jej się tylko powie – tłumaczyły.

Gdy były zbyt natrętne, uciekała na drzewa. Nie przychodziło jej nawet do głowy, że istnieje coś takiego, jak kłamstwo, że to, co opowiadają dzieci może być nieprawdą. „Bo dlaczego mówić coś, czego nie ma?” No właśnie. Zastanawiałam się, ile jej jeszcze zajmie czasu, zanim pojmie, że kłamstwo jest rzeczą powszednią.

Leśna Dziewczynka, nie pytana, nie opowiadała o swoim życiu w lesie. Dlatego dzieci uważały, że nic z tego okresu nie pamięta. Las traktowała jako całkowicie naturalne środowisko życia człowieka. Ot, jeden żyje w domu, drugi w lesie. Gdy ją poznałam, całymi godzinami chodziła z wiaderkiem wokół domu podnosząc z ziemi przeróżne drobiazgi – kamyki, kwiatki, kolorowe szkiełka, zagubione koraliki, spinki do włosów, guziki, ptasie piórka... Najwyraźniej szukanie było u niej dobrze utrwaloną czynnością. Kiedy ją badaliśmy, zachowywała się spontanicznie, radośnie, była różna od innych dzieci długo przebywających w domu dziecka. Z zaciekawieniem przyglądała się nowemu otoczeniu, zaś na pytania odpowiadała bez wahania. Podczas mojej powtórnej wizyty wskoczyła mi na kolana zanim jeszcze zdołałam wysiąść z samochodu. Była znów ze swoim wiaderkiem pełnym drobiazgów. Chciałam jej zrobić jakąś przyjemność, wiec zapytałam, co najbardziej lubi.

– Może kupić ci lalkę?

– Jeść – odpowiedziała bez wahania. – Najbardziej lubię jeść – powtórzyła. I trzeba było widzieć, jak jadła! Ale miała też swoje preferencje.

- Tyle smaków! – wykrzyknęła wchodząc ze mną do jadalni.

- A od czego chciałabyś zacząć?

- Od kompotu. Ale dadzą dopiero na końcu. Jak rano wychodzimy na dwór, nie ma już ani kropli rosy.

- Czego nie ma? – spytałam zaskoczona.

- Rosy. Kompot też lubię, ale rosa jest lepsza. Wcześniej nie można wyjść, bo drzwi są zamknięte.

- Piłaś rosę w lesie?

- W lesie przecież nie ma kranu. - Popatrzyła na mnie z wyrozumiałością. - Tam się pije rosę, albo deszcz. Ale rosa jest lepsza od wszystkiego.

Wyobraziłam sobie, jak musiała być nieraz spragniona.

- A co jadłaś? – zapytałam.

- Zbierałam... - Zawahała się, jakby zastanawiając się, jak mi to wytłumaczyć. - Tam nikt nie gotuje. Nie ma kuchni. Jest dużo do jedzenia, tylko musiałam się nauczyć... Główki kwiatów... najlepsze są stokrotki. Motyle czasami nie są dobre. Potem było dużo jagód... maliny, poziomki... Ale jeszcze bardziej potem było coraz mniej do jedzenia. I było bardzo zimno.

Badał ją także psycholog.

- To dziecko jest dowodem, że zdarzają się rzeczy niewyobrażalne – napisał. – Miała mnóstwo szczęścia. Musiała być bardzo inteligentna i obdarzona silnym instynktem przeżycia. Nie natrafiła na trujące rośliny, nie zaatakowało ją dzikie zwierzę, no, i na szczęście, znaleziono ją przed nadejściem mrozów.

 

Po doświadczeniach z dziećmi ulicy („Pornografia dziecięca”, „Polskie siostry zakonne”, „Flaszkę da się przerobić”, „Z wyroku biurokracji”, „W więzieniu dla dzieci”, „Nikomu nie mów”), po odkryciu dzieci w chlewie („O ochronie życia”) zastanawiam się, ile można by znaleźć podobnie wyrzuconych dzieci w skali rocznej. Gdyby szukać, rzecz jasna. Nie wszystkie przecież są obdarzone tak „silnym instynktem przeżycia”.

 

Leśna Dziewczynka podczas obiadu

czwartek, 11 września 2008, ]]>drjadwigaw]]>
ANEKS.

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.7 (6 głosów)

Komentarze

o dalszych losach tej dziewczynki?

Vote up!
2
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1524990

-  poniżej, jedyne co wiemy o Autorce Historii Dziewczynki, o polskiej Pani dr Jadwidze W. ..

"Powodem moich wedrówek po krajach byłego Związku Sowieckiego była praca w kanadyjskim programie pomocy medycznej dzieciom o polskich korzeniach. Przy okazji leczenia poznałam niedolę dzieci ulicy i sytuację w domach dziecka"

Vote up!
3
Vote down!
0


,,żeby głosić kłamstwo, trzeba całego systemu, żeby głosić prawdę, wystarczy jeden człowiek”.

#1524991

Czy nikt nie pomyślał o możliwości oddania jej adopcji?

Vote up!
2
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1524993