Międzymorze, a sprawa Polska i interes Polaków

Obrazek użytkownika sebastian jarczak
Kraj

Neutralność to jedyne pragmatyczne podejście, uzasadnione naszym Polaków interesem, w żadnym wypadku nie jest nim prowadzenie agresywnej wojny, ani poddanie się woli nieprzyjaciela. Musi być ono jednak prawdziwe, i niepozbawiające nas możliwości obrony przed obcą agresją-to oznacza posiadanie sprawnej armi i środków obronnych, oraz brak jakichkolwiek uwikłań w sojusze skierowane przeciwko komuś, lub kierowania się jakimikolwiek uprzedzeniami w relacjach z innymi krajami.

Niemcy i W.Brytania to dwa najważniejsze „konie” USA w Europie, realizujący ich cele i misję, pierwszy całkowicie podległy, drugi całkowicie uzależniony.
Niemcy, kraj istniejący wyłącznie teoretycznie, zarządzają UE i realizują dyrektywy związane z przygotowaniem konfliktu etnicznego (oraz religijno-cywilizacyjnego) w przewidzianym na ten cel, teatrze Europy zachodniej. Wielka Brytania, po odegraniu roli „dobry-zły glina” i utrzymaniu odrębności krajów Europy środkowo-wschodniej, jest „wycofywana” na inny odcinek frontu, być może poprzez Wspólnotę Narodów (m/in Australia, Nowa Zelandia i inne) mają skoncentrować się na odcinku chińskim, jako gracz „niezależny” lub w podobnym układzie.

Strefa zgniotu, jak często w geopolityce nazywa się nasze państwa Międzymorza, nie jest przewidziana na etniczną rewolucję, ale jako harcownicy w polu rozgrywki z Rosją, i zmuszenia jej do przyjęcia proponowanych rozwiązań. Dlatego utrzymano nas w odrębnej grupie, za pomocą prób prymitywnego narzucania nam nierealnych i obrażających dumę każdego państwa rozwiązań (Niemcy i Francja), i głośno sprzeciwiającej się temu W.Brytanii.
Z jednej strony nasz sceptycyzm miał podłoże racjonalne, z drugiej Londyn dawał poczucie, że „tak można” i dawał oparcie jako równoprawnej opcji Uni.
Głośne żądania polityków europejskich podporządkowania się, i chamskie odzywki w kierunku polityków nie uznających tych żądań-to część pod publikę,. mająca usprawiedliwić działania lokalnych władz i stworzyć podział na „chorą” i „zdrowszą” część Unii.

W „zdrowszej” części mamy dwóch głównych satelitów, które aspirują do miana amerykańskich koni; to Polska i Rumunia. Te dwa kraje od dawna są wiernopoddańczymi terytoriami, realizującymi transatlantycke interesy na przedpolach Rosji, za pośrednictwem Niemiec, lub jak to ma teraz miejsce. w bezpośredniej podległości (która nie wiedzieć czemu, przedstawiana jest jako „sukces polskiej dyplomacji”).
To poprzez te kraje, będzie koordynowana operacja „rozmiększania” Rosji, poprzez kreacje lub wykorzystanie już istniejących punktów zapalnych (Nadniestrze, Kalingrad), i tak życie ludzkie będzie rzucone na stos, w imię interesów, i niemoralnej bo agresywnej operacji militarnej.

Pragmatyczną politykę obserwujemy u Orbana i Węgier, która bez względu na to, czy jest wspierana czy nie przez Rosje, jest ukierunkowana na interes Węgrów i jako taka jest jak najbardziej właściwa. Podobnie podchodzą Czesi i Słowacy, którzy nie tylko dają Polsce wyraźne znaki zachęcające do tego kierunku współpracy, ale i potrafią głośno upomnieć się o prawdę niewygodną dla polskich (?) polityków-krytyka neobenderowskich inspiracji i przypomnienie upaińskich zbrodni przez prezydenta Czech, to jeden z przykładów takiego podejścia.
W przypadku tych krajów, nie będących pod tak ścisłym nadzorem USA jak Polska, ze względu na dogodne pole operacyjne oraz stosowną legendę historyczną (antyrosyjską), było im łatwiej obrać trzecią drogę.

Ta trzecia droga, to nie stanie w rozkroku, ale pewnie na dwóch nogach, i korzystaniu ze starych sprawdzonych zasad, a nie tworzeniu jakiś nowych niesprawdzonych rozwiązań. Polega ona na realizowaniu potrzeby bezpieczeństwa państwa, widzianego jako bezpieczeństwo obywatela, i powiększanie dobrobytu państwa, poprzez umożliwianie zwiększania dobrobytu własnego obywateli.
Każde działanie państwa, tak wewnętrzne, jak i zewnętrzne powinno być temu podporządkowane,i wynikająca stąd jedność obywatela i jego państwa, jako reprezentanta jego interesu i obrońcy jego praw.

Sojusz państw o podobnym potencjale jest wiarygodniejszy już w samym założeniu-świadomość wspólnoty losów, pamięć historyczna i odporność na marketingowe zagrywki mocarstw, może pozwolić takiemu układowi przetrwać wichry dziejów.
W najgorszym wypadku ryzykujemy wojnę obronną, a ta, w porównaniu do wojny prowadzonej w imię obcych interesów, jest przez każdego z nas chyba dopuszczalna.

Dla przypomnienia-nie stoimy przed dylematem wojna lub pokój, ale przed wyborem, czy chcemy brać udział w wojnie w imię obcych interesów, czy też wolimy walczyć w obronie własnej niezależności i własnego interesu narodowego—rozumianego jako nasz osobisty interes i obywatelska wolność.

Jedna i druga wojna będzie przebiegała na naszym terytorium, i będzie przez nas wszystkich odczuwalna. Pierwsza jest nam narzucana, i pozostając w nieświadomości, biernie na nią pozwalamy.
Odrzucając bierność i podporządkowanie, ryzykujemy wojnę z próbującym nam narzucić swoją wole politycznym układem, któremu nasza świadomość i aktywność, jest przeszkodą dla własnych planów.

Jesteśmy przed wyborem, czy chcemy być pędzeni na linię ognia, czując na plecach bagnety przyjacielskich oddziałów zaporowych , czy powstać z kolan i czuć się w Polsce, jak na gospodarza przystało-a w razie potrzeby bronić się, w świadomości słusznego wyboru.

Będąc, jak zawsze na styku Wschód-Zachód, jesteśmy w wyjątkowym momencie, kiedy naszy niezależność i kierowanie się własnym interesem jest w pełni zbieżne z interesem geopolitycznym Moskwy, i przynajmniej z tej strony nam nic nie grozi.
Musimy tylko uważać i nie pomylić interesu własnego z byciem antyamerykańskim lub antyeuropejskim, bo stawalibyśmy się wtedy narzędziem polityki innego ośrodka (Moskwy), co byłoby tragicznym w skutkach wyborem i kolejnym marnotrastwem polskiej tkanki narodowej.

Opór Rosji i próba sił , oraz naciski jakie obserwujemy to kolejny rozdział w histori naszej cywilizacji. Wygląda to na zatrzymanie się na przedostatnim zakręcię (przed konfronacją z Azją) ale tak naprawdę to wiemy tyle, ile nam powiedzą (zdezinformują).

Sama idea NWO czyli zjednoczenia świata nie jest zła, ale antywartości jakie się w ten sposób promuje i idea materializmu (czyli antyczłowieczeństwa-czlowiek jako element tego świata, a nie jedyny podmiot tego świata), stawiają go jako zawziętego przeciwnika ludzkości.Przyjęcie takich rozwiązań, to klęska człowieka w starciu z systemem.

Opór jaki stawia Rosja, jest jej prywatnym oporem, jednak możemy ten czas wykorzystać-pytanie czy będziemy w stanie to zrobić.

 

Możemy spróbować przekształcić nasze państwo w strukturę służącą człowiekowi i nieograniczającą jego naturalnej strefy wolności.
Musielibyśmy jednak najpierw dostrzec ten świat takim, jaki on jest, i mieć świadomość naszych potrzeb, które na poziomie podstawowym są jak idealny program wyborczy, wszyscy mamy je takie same.
Na poziome, na którym zachodzą naturalne różnice między nami, musimy mieć pełne prawo do nich, ograniczone jedynie krzywdą drugiego człowieka.

Łatwiej napisać, jak zrobić-ale najważniejsza jest świadomość, tego nie zabierze nam nikt. Wykonanie jest zawsze prostsze, kiedy mamy pewność, co chcemy zrobić.

4
Twoja ocena: Brak Średnia: 3.5 (12 głosów)

Komentarze

szkoda, ze utor nie wyszedl poza stereotypy rozpowszechniane przez anarchistow i roznych innych marginalnych "politykierow" chcacych zaistniec choc chwile w mediach - nie liczac sie z realiami...

Podsumowanie autora: "... na poziomie podstawowym mamy takie same potrzeby... trzeba to sobie uswiadomic...." - jakby przepisane z Marksa... lub Lenina... a "ograniczanie wolnosci jedynie krzywda innego czlowieka" - to nic innego jak lewacki liberalizm  ( w odroznieniu od liberalizmu konserwatywnego)  do takiich"idealow" dazy wlasnie dzisiejsza UE....

Vote up!
3
Vote down!
-1

mikolaj

#1525525

"Poza stereotypy" ??? -jak na razie panuje stereotyp że mamy sią trzymać NATO i robić wszystko w ich interesie, lub też porzucić ich i wstąpić do NATObis pod wezwaniem Moskwy (Wspólnoty Słowiańskiej czty jakoś tak), gdzie też mamy wykonywać z kolei ich polecenia--z naszego obywatelskiego punktu widzenia to jest jedno i to samo...

Kolejny stereotyp to niemiecka państwowość, nie istnieje coś takiego jak niemiecka polityka, jest wyłącznie polityka USA (lub NWO) realizowana za pośrednictwem niemieckiego aparatu,

świeże spojrzenie na rolę Wielkiej Brytani w tym wszystkim,brexit jak i umacnianie przez nią trendów buntowniczych wśród krajów Europy środkowej, to też jakiś popularny stereotyp?

Idea międzymorza jest zachwaszczona tą manią Polski jako jej lidera--czy brak osobom to potarzającym samokrytycyzmu, nie widzą w jakim stanie znajduje się nasz kraj, nasza administracja jest niewydolna, sądy skorumpowane, politycy sprzedajni i oderwani od rzeczywistości, ale "to my mamy być liderem"...Czy jest ktoś realnie i trzeźwo myślący, kto nie oddałby wszystkich naszych polityków za jednego takiego Orbana?

 

Nie wiem co pisał Marks czy Engels, ale jeśli uważali że na podstawowym poziomie wszyscy ludzie mają te same potrzeby (bezpieczeństwa życia i wolności w nim), to mieli akurat w tym przypadku rację--gdyby ci panowie twierdzili, że 2x3=6, to też byś tego nie uznawał za prawdę?

 

Ograniczeniem wolności człowieka jest krzywda drugiego człowieka, bo tylko czyjaś krzywda jest przestępstwem w prawie naturalnym. UE jest dokładnie jego zaprzeczeniem, to królestwo kłamstwa, przepisów stanowionych, które są wzajemnie sprzeczne i niesprawiedliwe. Jeśli ten libertzynizm jest z tym sprzeczny, przestań używać okeśleń wprowadzających w błąd, chyba że takie masz zadanie...

 

Vote up!
0
Vote down!
0

Prawdę można przysypać stosem kłamstw- nie da się jej jednak nigdy zmienić

#1526068