„Pan każe, sługa musi“… a Wildstein nakłania.

Obrazek użytkownika Obserwujący Malkontent
Blog

Dla polskich patriotów, a tych wśród kresowian ciągle jest jeszcze najwięcej, te lipcowe dni są niezwykle trudne.

      Nie jest to tylko kwestia tych tragicznych i traumatycznych wspomnień, które już nie są przecież domeną nawet średniego pokolenia.To przede wszystkim kwestia kolejnych upokorzeń w tej sprawie systematycznie serwowanych społeczeństwu przez rządzących.

Upokarzającym szczególnie jest, ciągnięte latami, propagandowe kłamstwo, które nawet po tak wstrząsającym filmie jak „Wołyń” potrafi bez oporów wygłosić sam redaktor Bronisław Wildstein. Otóż obecne odradzanie się banderowskiego nacjonalizmu na Ukrainie jest przede wszystkim antypolskie i to ostentacyjnie, tak jak było to w swym etnicznym założeniu w 1943. Wie to każdy, kto choć raz widział nagrania z kolejnych rocznic, czy to urodzin Stepana Bandery czy SS-Galizien, gdzie dominują banery i transparenty „proti Lachiw” w morzu flag prezentowanych niestety już tylko w filmie Smarzowskiego jako rekwizyty. Redaktor Wildstein nie może tego nie wiedzieć, nie słyszeć wołania o pogrzebanie tysięcy Polaków zrzuconych do dołów śmierci i jednoczesnych dalszych, niemalże oficjalnych, roszczeń terytorialnych, a także nie widzieć tych zasłoniętych dyktą lwów na lwowskim Cmentarzu Orląt i nielegalnych pomników stawianych zwyrodniałym bandytom na polskim terytorium. Tak jak nie może nie wiedzieć, tym bardziej jako Żyd z pochodzenia, o dobrowolnej kolaboracji ukraińskiego SS-Galizien z niemieckimi nazistami. Ten główny „negocjator” oczyszczania Polaków z oskarżeń o udział w Holokauście, celowo przemilcza zinstytucjonalizowany przecież udział Ukraińców w tej kolejnej zbrodni przeciw ludzkości ! Posuwa się nawet tak daleko, że jest w stanie przyrównać cywilizacyjne okoliczności i emocje genocydu półdzikich jeszcze plemion Ruandy do Wołynia Środkowej Europy. Nawet tak upokarzająca cena jaką zdecydował się zapłacić Smarzowski za upublicznienie swego filmu, w postaci sceny ścięcia Polce głowy przez Polaków w odwecie – co jest absolutnym zaprzeczeniem naszej mentalności i kodu kulturowego ( o skrajnym przerysowaniu mówi sama pani Siemaszko) - nie została w argumentacji redaktora Wildsteina oszczędzona.

Dzisiaj o „miłości” do Ukrainy „władza” jest zobowiązana mówić tak często jak niegdyś o przyjaźni polsko-radzieckiej. Z tą różnicą, że społeczeństwo już nie musi, jednak z poważnym ryzykiem podejrzenia o „ruską agenturę”. Staliśmy się bezwolną pacynką w rękach możnych tego świata. Nigdy w naszym geograficznym położeniu nie było łatwo. Wolność polegała jednak na tym, że dało się o tym otwarcie mówić, tym martwić i szukać , oczywiście światopoglądowo różnych, lecz jednak rozwiązań. Dziś od prawa do lewa w sprawie Ukrainy wręcz obowiązuje jedna narracja. Ten fenomen wynika właśnie z przypisanej nam roli „pacynki”. Żydowsko-oligarchiczny rząd Ukrainy poprzez Niemcy (Tuska) nastawia przeciwko nam całą UE w sumie w interesie Putina, robiąc z nim znakomite interesy. Poroszenko może więc polskiego Prezydenta ostentacyjnie zignorować mijając się z nim na granicy, aby następnego dnia „kiwnąć palcem”, i to z powodzeniem, do spotkania na szczycie NATO !

Amerykanie oddali połowę Polski Stalinowi, łącznie z bezsprzecznie jednym z najważniejszych dla naszej historii i kultury miast Lwowem, rozgrzeszyli ukraińskich nazistów przymykając oczy na udzielenie azylu SS-Galizien przez Kanadę, rozgrzeszyli niemieckich nazistów po zupełnie symbolicznym procesie w Norymberdze i udzielając ogromnej pomocy finansowej , w postaci planu Marshalla, przede wszystkim Niemcom i Austrii i ich wszystkim kolaborantom, żeby na zakończenie już całkowicie rozgrzeszyć i tego Stalina i "zapomnieć" o Katyniu. Na defiladzie kończącej wojnę dla Polski miejsca więc nie było !

Stalina jednak już stosunkowo szybko mogliśmy nazywać , choćby półoficjalnie, wrogiem i wielomilionowym mordercą. Dzisiaj właśnie my mamy główny obowiązek tak nazywać Putina i Rosję, za co zapłaciliśmy już, bądź co bądź mocarstwu, wysoką cenę narodowej tragedii smoleńskiej. Inni w tym czasie robią globalne interesy właśnie z tą Rosją i z tymże Putinem. W tym Izrael, będący najważniejszym sojusznikiem naszego Wiecznego Przyjaciela tj. Ameryki.

Kiedy Ukraina finansowana i z naszym ogromnym udziałem „pluje nam w twarz”, a Izrael oskarża o Holokaust i brak skutecznej pomocy w ratowaniu Żydów właśnie ten nasz Wieczny Przyjaciel każe nam przyjąć, że to „deszcz pada” , a urażonych Żydów przepraszać.

„Pan każe, sługa musi”, i redaktor Wildstein to rozumie i nas Polaków stara się do tego zrozumienia też nakłonić. Dla naszego wspólnego przyszłego dobra, oczywiście !

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.1 (10 głosów)