Podwyzki dla elity politycznej - tak a moze... nie?
Glownym tematem medialnym ostatnich kilku dni w Polsce byla propozycja podwyzek dla elity wladzy i parlamentarzystow. Propozycja rzadowa przeszlaby zapewne bez wiekszych problemow, gdyby nie zablokowal jej Jaroslaw Kaczynski. Nie chcialbym tutaj dywagowac o slusznosci lub nie proponowanych podwyzek - jednak wydaje mi sie, ze wynagrodzeniami politykow powinny kierowac jakies zasady - a nie "widzimisie" aktualnie rzadzacych.
Poprzez analogie: polityk to rodzaj managera - nie pracuje on jednak w konkretnym zakladzie przy produkcji - ale "produkuje" zasady (ustawy, rozporzadzenia) ktorymi potem kieruja sie urzedy i urzednicy, obywatele i funkcjonariusze. Modne sa ostatnio kontrakty managerskie - czy nie znalezaloby pensji politykow powiazac z ich dzialalnoscia? Dobre przedsiebiorstwo jest "dobre" wtedy, gdy przynosi zysk - wtedy managerowi (na kontrakcie) nalezy sie okreslony w umowie profit.
Tymczasem panstwo Polskie nie przynosi zysku - tylko straty (deficyt budzetu) - czy w takiej sytuacji managerom kierujacym panstwem naleza sie ekstra podwyzki?
Moja propozycja jest taka: nalezy w formie ustawy ( a jeszcze lepiej w formie zasad konstytucyjnych) okreslic sztywne zasady wynagradzania politykow. Przyjmujac za kwote bazowa srednie wynagrodzenie w gospodarece narodowej. Dla kazdego stanowiska winien byc okreslony wspolczynnik ( np. premier i prezydent 4, minister 3. wiceminister 2, posel 2 itd.) Zwiekszenie wynagrodzen mogloby nastapic tylko w wyniku... osiagniecia nadwyzki budzetowej w danym roku - przykladowo: 1% nadwyzki budzetowej dodaje sie do puli wynagrodzen politykow i dzieli wg wspolczynnikow.
Podobne zasady wynagradzania winny obowiazywac w calej sferze budzetowej.Osmioletnie rzady PO doprowadzily do sytuacji, ze w Polsce pracownicy budzetowki zarabiaja (statystycznie) wiecej - niz pracownicy firm prywatnych. Czas z tym skonczyc. Wystarczy wprowadzic prosta zasade, ze w danej instytucji panstwowej fundusz plac nie moze przekraczac kwoty bazowej - czyli ilosci pracownikow razy srednia w dziale przedsiebiorstw ( za rok ubiegly) .
Zasady proste jasne i wiazace wynagrodzenia poliytykow i urzednikow z wynikami osiaganymi przez sterowana przez nich gospodarke. Moze wreszcie - po wprowadzeniu takich rozwiazan - urzednik Urzedu Skarbowego sam dojdzie do wniosku, ze jesli nie bedzie za bardzo przeszkadzal przedsiebiorcom - ci zarobia wiecej a tym samym i urzednik bedzie mogl liczyc na podwyzke? Przy dzisiejszym systemie wynagradzania politycy i urzednicy pobieraja swiadczenia zupelnie nie zwiazane z efektami ich pracy - a czesto wrecz "doceniane" jest przez przelozonych wazeliniarstwo czy spolegliwosc (poprzez dodatkowe premie) - zamiast konkretne wyniki gospodarcze.
Nie martwmy sie o "odplyw fachowcow" z urzedow do prywatnej inicjatywy - bo 95% urzednikow za nic nie zmieniloby cieplej i dobrze platnej posady na ryzykowny i niepewny los prywatnego przedsiebiorcy...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1203 odsłony
Komentarze
To nie była propozycja rządowa
23 Lipca, 2016 - 08:01
jak piszesz w drugim zdaniu, lecz propozycja posłów. Głównym pomysłodawcą był poseł PiS Łukasz Schreiber. (wpisu nie oceniałem)
Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain