MARSZ NIEPODLEGŁOŚCI NASZYM OBOWIĄZKIEM

Bo Naród co surowo zdrajców nie osądzi

Jest wtedy niczym wspólnik co złodzieja strzeże

Bo ten co nie poniesie zasłużonej kary

Najdroższy skarb wolności podstępnie zabierze

Jak więc mamy rozumieć tę bezkarność zdrajców

Którzy plują na Polskę w imię obcych racji

Na salonach w Berlinie w Moskwie czy Brukseli

Rzucając oskarżenia w imię demokracji

Dziś to oni wstrzymują Marsz Niepodległości

Przebrani za Polaków odwiecznym zwyczajem

Służalczość i tchórzostwo pomieszane w partie

Nieustanną targowicą nieszczęściem się staje

Gdzie jest surowe prawo i surowa kara

Mądrość doświadczenia co wolności strzeże

I wspólny obowiązek o który wołali

Ci co życiem szeptali swe krwawe pacierze

A Polska się zatacza od słowa do słowa

Od kłamstwa do kłamstwa i od zdrady do zdrady

Nie polska racja stanu naszym drogowskazem

Ale wrogie czyny oraz podłe układy

Daliśmy sobie włożyć i smycz i obrożę

Smycz mamy z mamony i z maseczki kaganiec

I polityczny teatr już nam nie przeszkadza

I nie budzi w nas gniewu wrogi przebieraniec

Pilnujemy uparcie kłamstwa co niewoli

W stadnym pędzie i mirażu upatrując racji

Pokonani pandemią chorego sumienia

Karmimy dziś hydrę politycznej dewiacji

Dziś Marsz Niepodległości naszym obowiązkiem

Nie ma innej drogi jak po grzbietach tchórzy

To droga do wolności która wciąż przed nami

Bo wiatr historii  groźną przyszłość światu wróży

Skończcie już z tym teatrem kukiełek od władzy

Bo rzeczywistość skrzeczy prawdą która boli

Zbyt wiele zniczy bólem w naszych sercach plonie

Byśmy bez ducha męstwa trwali wciąż w niewoli….

Bo żaden wiatr historii nie przywieje zmiany

Nie zdmuchnie świec menory nad ludzkości grobem

Jeśli nie obronimy sami swego domu

Od wewnątrz go podpalą podstępnym sposobem 

Zza morza oraz wokół kłamliwe szemranie

Miłosierdzie nie zbawi naszego Narodu

Chleb rzucany za kamień i drugi policzek

To koń trojański kłamstwa z zachodu i wschodu…