Dlaczego Prezydent Nawrocki zamiast powiatów powinien odwiedzać garnizony?
Odpowiedzi na to pytanie jest wiele, a każda jest dobra, bo rzecz nie dzieje się w jakimś, za przeproszeniem teleturnieju, a w Polsce.
W Polsce, która od wieków jest obiektem zainteresowania Ambasad Opiekuńczych, które to zainteresowanie objawia się w sposób paskudny, a kończy zawsze dla Polaków - jak najgorzej.
Ponieważ, jak wspomniałem, dobrych odpowiedzi na tytułowe pytanie jest wiele, wymienię tylko trzy, a jak komuś za mało – to może sobie sam, kolejne odpowiedzi dopowiedzieć.
1/ Odpowiedź pierwsza, to taka, że grzeczność tego wymaga.
W ostatnich wyborach prezydenckich, kandydat na prezydenta Karol Nawrocki, otrzymał w jednostkach wojskowych sporo głosów, szczególnie wśród młodszej kadry.
Teraz, wypadałoby, by jako prezydent, tym młodym, niezepsutym (jest takie słowo) szeregowcom, podoficerom i oficerom – podziękował, a najlepiej dziękuje się - osobiście, rzecz jasna.
2/ Odpowiedź druga wiąże się z oczywistą koniecznością efektywnego sprawowania stanowiska zwierzchnika sił zbrojnych, dodam – zwierzchnika najwyższego.
A zwierzchnika (najwyższego tym bardziej) winna cechować dbałość o swych podwładnych.
Szczególnie tych młodszych, bo oni, w hierarchii każdej firmy są poniżej tych starszych, którzy dużo lepiej o siebie zadbać potrafią.
Nawet kosztem zwierzchnika, nawet najwyższego, ale ten wątek chwilowo pominę, choć jest on istotny.
No, bo co to za zwierzchnik, który swoich podwładnych widuje tylko podczas oficjałek, gdzie doprani, odprasowani, napastowani i w ogóle jak spod igły, przez parę, no niech będzie – kilkanaście minut migną zwierzchnikowi przed oczami, przesłaniając skutecznie prawdziwy stan firmy na co dzień?
Takie wizyty, połączone z rozmowami w stylu amerykańskim (jeansy, T-shirt itd. ) są jak najbardziej stosowne, tym bardziej, że pod T-shirtem klata nie watowana, a uścisk ręki – konkretny.
A wartość takich uciśniętych rąk jest (dla zwierzchnika) bezcenna, o czym na końcu.
Tak czy inaczej, gospodarskie wizyty, to doskonała praktyka, a nawet – tradycja, a jeśli ktoś maruda, to mu na odczepnego powiem, że jeszcze nikomu nie zaszkodziły.
3/ Odpowiedź trzecia, to taka, że przynajmniej od 15 lat, istnieje w Polsce świecka tradycja, dokuczania (eufemizm) Prezydentowi przez różnych osobników:
- a to samolot Prezydentowi zabiorą (w tym, ze skutkiem najbardziej tragicznym z tragicznych włącznie)
- a to zastawią mu wyjazd z Belwederu jakimś miejskim autobusem
- a to mu wbiją na kwadrat (co mi się nie podoba), by wyjąć stamtąd dwóch typów spod (…) gwiazdy (kolor i design niech każdy Czytelnik sam sobie wybierze, bo ja szczery demokrata jestem i niczego, nawet koloru, nikomu nie narzucam), co akurat nie budzi mojego przesadnego sprzeciwu, bo obu tych typów nie lubię, nie szanuję i nie ufam im, jak przysłowiowym psom.
Tak czy inaczej, nie wykluczam zatem, że gdyby któremuś z tych osobników (różnych, jak wspomniałem), przypadkiem zupełnym wpadło do głowy zrobienie Prezydentowi jakiejś grubszej nieprzyjemności, to wtedy lojalność żołnierzy, podoficerów i oficerów, wobec swego najwyższego zwierzchnika może być nieoceniona.
A że czasy mamy turbulentne, to takie wizyty radziłbym zacząć niezwłocznie, lepszy bowiem wierny wachmistrz Soroka przy boku (guglować młodzi, guglować), niż wszystkie egzotyczne sojusze razem wzięte.
https://niepoprawni.pl/blog/fedorowicz-ewaryst/ambasady-opiekuncze-i-stypendysci-cioci-stasi
-----------------------------
Informacja dla Czytelników: w związku z trollowaniem moich tekstów nie odpowiadam na żadne komentarze
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 43 odsłony
