W kierunku lasów i... Pierwszej Kadrowej!

Obrazek użytkownika Bogdan Czajkowski
Humor i satyra

Wiele wskazuje na to, że z dniem 6 sierpnia 2020 r. III RP przestanie istnieć, jako prawo-rządne państwo. [Z naciskiem na magiczne słowo: „prawo”.] Może nie całkiem - i nie od razu - zniknie z mapy świata, ale jakiekolwiek rządzenie nią stanie się wręcz niemożliwe! Jeżeli bowiem SN unieważni majowe „wybory” korespondencyjne – co jest wysoce prawdopodobne – zaś Konstytucja nie zostanie zmieniona – co równie prawdopodobne – wówczas (od 6 sierpnia) Polska nie będzie już miała prezydenta, który mógłby podpisać jakąkolwiek ustawę, aby mogła wejść w życie! Bo Konstytucja RP nie przewiduje podobnej sytuacji! [Co - samo w sobie – nie byłoby takie złe, z punktu widzenia zwykłych obywateli; bo – jak dawno już spostrzegł pewien roztropny Brytyjczyk – „gdy parlament obraduje, żaden obywatel nie może czuć się bezpiecznym”!]

Jednak z taką sytuacją nie pogodzi się żaden z dwóch głównych gangów politycznych, więc Polska pogrążyłaby się wówczas w zupełnie niewyobrażalnej anarchii; podsycanej skutecznie przez obie szczujnie telewizyjne (Kurwizję i TVN), będące ich zapleczem politycznym. Ponieważ obydwa gangi, odznaczające się podobnym zamiłowaniem do totalizmu (bo jeden już go nam zaimplementował, a drugi sam się takim nazwał, więc podtrzymywał by zamordyzm!), porzucą już wówczas wszelką troskę o… zdrowie narodu, wgryzając się w… aorty przeciwników; w celu przejęcia lub zachowania władzy! A skoro już zapowiada się nam taaaka Anarchia, to nie żałujmy sobie i korzystajmy z niej, ile tylko dusza zapragnie..!

Zanim mój pomysł zaprezentuję, chciałbym się najpierw cofnąć do roku 1962, aby zaprezentować moje osobiste doświadczenie, które – po jego gruntownym zanalizowaniu i wprowadzonych poprawkach – można by wdrożyć obecnie, za drugiej komuny! [Jednak niech nikogo nie zwiedzie forma poniższego opowiadania. Jest to historia jak najbardziej prawdziwa, gdy chodzi o fakty.]

                                        *****

Nastał rok szkolny 1962/63. Od 1 września, jako świeżo upieczony ośmioklasista (tj. uczeń I klasy licealnej; przyp. dla młodszych Czytelników) i bezczelny prymus niedawnych olimpiad matematycznych, chodziłem z wysoko zadartym nosem i… niczego się nie bałem! [No, może poza początkiem roku szkolnego – i kolejnych – kiedy publicznie należało podać do dziennika swoje personalia, a podczas tej procedury gwałtownie załamywała mi się dykcja, przy wymawianiu rocznika urodzenia, odróżniającego mnie od reszty klasy; „in minus”, ma się rozumieć, co w owych czasach dyskwalifikowało mnie, jako małolata… Mój Boże! „A to se ne wrati!”]

Nadeszła jesień. Na dworze panował chłód oraz… Gnom, czyli Gomułka, w środku zaś dyrektor Boszko, zwany przez nas – pieszczotliwie – Bykiem. Nasz „zakład” (tj. IV LO) dopiero co przeprowadził się do nowego, przestronnego gmachu przy ul. Warszawskiej, ale poluzowanie przestrzeni nie mogło – ma się rozumieć! – poluzować… dyscypliny, tak umiłowanej przez Byka. On osobiście, lub wyznaczeni Profesorowie, „palco-leptycznie” sprawdzali więc przyszycie tarczy, przy wejściu rannym (od ran, zadawanych kontrolerom przez… szpilki, zamaskowane fałszywym ściegiem) na teren „zakładu”. Ponadto obowiązywały granatowe mundurki i „cieliste rajstopy”; z tym, że te ostatnie dotyczyły dziewcząt tylko..? [W każdym razie nam, facetom, rajstop nie sprawdzano; boć w owych czasach nikt jeszcze nie słyszał o 77 "płeciach"!] Nawiasem mówiąc – niedawno, wspólnie z obecną Panią Dyrektor, próbowaliśmy dociec, co mógł mieć na myśli jej poprzednik, nazywając szkołę wyłącznie „zakładem”? Czy chodziło mu o „zakład produkcyjny”? A może – „zakład zamknięty”? Tę tajemnicę zabrał – śp. Dyrektor Boszko – do grobu…

                                        *****

Na dworze było więc już słotko (od rzeczownika: słota, ma się rozumieć; bo słodko było raczej średnio!) i…błotko, które naniesiono też do „zakładu”. Z tym, że w środku „ono”… czerwieniało? Bo oto z miejskiego Zarządu ZMS (Związek Młodzieży Socjalistycznej; przyp. dla młodszych), dotarli do nas specjaliści od marketingu (bez zarządzania jeszcze, w owych czasach; choć z… Zarządu jednak!) i – w towarzystwie kolegów ze starszych klas – jęli nas przekonywać do korekty image’u, za pomocą garderobianego akcentu, pod postacią czerwonego krawata, który czyni – ponoć – cuda..!? Rozjaśnia umysł, pogłębia wiedzę, a w konsekwencji – gwarantuje przyjęcie na studia. Krótko mówiąc – nawet z głąba czyni intelektualistę… Porażony – jak wszyscy – tą kuszącą perspektywą oświatową, wróciłem do domu i w głębokiej tajemnicy – gdy wszyscy udali się już na spoczynek – buchnąłem Mamie czerwoną apaszkę, z której wykroiłem słusznych rozmiarów krawat (by odnośna wiedza była równie…słuszna!). Stanąłem przed lustrem i jąłem go przymierzać na różne sposoby; próbowałem nawet… powiesić się na nim..! Nic z tego! – W żadnej pozycji nie było mi w nim do twarzy! Z tych względów (mniej ważne tu pomijam) zmuszony byłem – jako osoba o skłonnościach narcystycznych, dbająca o wygląd – pozostać przy tradycyjnych sposobach przyswajania wiedzy, rezygnując z nowoczesnych skrótów… Ku mojemu zdumieniu – i dodajmy: zawiści także, z uwagi na „wyścig szczurów” do… wiedzy i studiów – przytłaczająca większość klasy skorygowała swój wizerunek i… było im „do twarzy”. Dodajmy, że w owych czasach było nas prawie 40 osób, w tym 9 facetów zaledwie, z czego ok. 10. osobom zmiana wizerunku się nie powiodła…

Wśród owej mniejszości był pewien chłopski (”kułacki”?) syn, dojeżdżający spod Torunia, odznaczający się zgryzem, ozdobionym okazałym złotym zębem, błyskającym się… w oczy. Być może ów ząb, przykuwający naszą uwagę, był powodem podobnego – mniejszościowego – wyboru Tomka; wszak jaskrawy krawat mógł zmniejszyć nasze skupienie na złocie..? Tak czy owak, w dniach owych dramatycznych wyborów natury estetycznej (vide: „Potęga smaku” Zbigniewa Herberta), Tomek wysłał do mnie – podczas lekcji – lakoniczne zgoła memorandum, następującej treści: „Bogdan, znajdujemy się w otoczeniu wrogów, komunistów…itp.”; czyniąc tym aluzję do kolegów w… krawatach i mrugając przy tym – porozumiewawczo – zębem. Jego nota, zapisana na ćwiartce kartki z zeszytu, zaległa pod ławką…

W owym czasie mieścił się – w naszej budzie – jeszcze jeden „zakład” (im. S. Żeromskiego), którego słuchaczami były osoby bardziej dojrzałe, pracujące – dajmy na to – w tzw. organach (np. MO i SB), pogłębiające popołudniami głęboką już – skądinąd – wiedzę. Któryś z owych „organów” znalazł pod ławką tę przesyłkę i – nie zważając na tajemnicę korespondencji – zapoznał się z jej treścią. Dalej wypadki potoczyły się błyskawicznie. Najpierw „ustalono” Tomka, ten zaś „ustalił” adresata, czyli mnie. Któregoś dnia wkroczył do klasy słusznej postury woźny Koralewski, zapraszając mnie na pogawędkę do dyrektorskiego gabinetu. Tam oczekiwało na mnie dwóch smutnych panów, zdecydowanych podzielić się ze mną nieprzyjemną zgoła wiedzą, że… „i tak już wszystko wiedzą!” Wyrazili przy tym – melancholijnie – przekonanie, że gdybym z własnej woli podał nazwę i cel wiadomej, wywrotowej organizacji młodzieżowej, a także: nazwiska, kontakty, miejsca spotkań i – ewentualnie – przechowywania broni, wówczas ta moja szczerość, zdecydowanie poprawiłaby opłakane położenie, w którym się znalazłem. No cóż, zawsze uważałem się za osobę nie pozbawioną wyobraźni, ale tak od razu, na poczekaniu i tylu rzeczy naraz, nie byłem w stanie wymyślić, co dałem do zrozumienia rozmówcom. Wobec tego panowie zaproponowali mi spotkanie wydawnicze za czas jakiś; tym razem w Komendzie Powiatowej MO przy ul. Bydgoskiej…

Moi partnerzy najwyraźniej nie odznaczali się usposobieniem artystycznym, więc obce im były takie rzeczy, jak wena, czy męki tworzenia. Dlatego terminy kolejnych dwóch spotkań były zbyt nieodległe w czasie i zakończyły się fiaskiem… fabularnym. Jednakowoż, zrąb mojej opowieści zaczął się już rysować w mojej głowie. Była więc i organizacja polityczna i jej zbrojne ramię, przy czym czerpałem tu obficie – by zaspokoić oczekiwania i gusta moich wydawców – z wypróbowanych wzorców historycznych, a mianowicie: PPR i osławionej Gwardii Ludowej, której wszak także nikt nie widział na oczy..?! Wzbogacał się wciąż nasz arsenał także; zacząłem nawet kombinować, jak przerobić ojcowską Syrenkę na… wóz pancerny! Wszystko to – jednak – nie było jeszcze dostatecznie poukładane, a byle czego nie chciałem proponować wydawcom. Od dziecka wszak byłem perfekcjonistą i moja satysfakcja artystyczna stała zawsze na pierwszym miejscu..!

Przez dwa kolejne spotkania, przygotowana specjalna teczka wydawnicza (charakterystyczny skoroszyt) z przypiętym do niej – spinaczem – corpus delicti (ową wymiętą ćwiartką papieru), pękała z… braku treści! Wydawcy poszli mi więc na rękę i – abym nie tracił czasu na dojazdy – wyznaczyli mi kolejne spotkanie „pod nosem”, w komisariacie przy ul. Grudziądzkiej. Niestety, tę tak pięknie rozwijającą się katastrofę (życiową), przerwał mi mój Papa, wykazując się także brakiem wyrobienia artystycznego. Nie pamiętam już skąd dowiedział się o moich spotkaniach literackich; być może sam wypaplałem? Dość, że udał się na kolejne spotkanie wraz ze mnę i to – niestety – nie w roli mojego agenta artystycznego! Wzorował się raczej na leśniczym, ze znanej onegdaj anegdoty o leśniczówce, obleganej – na przemian – przez partyzantów (z GL, ma się rozumieć!) i Niemców, a bronionej – także na przemian – przez tych samych; co odbywało się przy użyciu coraz cięższej artylerii. Po kilku cyklach owej zabawy, leśniczy wpadł w furię; jednych i drugich wyrzucając „na zbitą mordę”! Mój Ojciec zaś nie wpuścił mnie do pokoju wydawców, a przez drzwi usłyszałem z jego ust – pierwszy i ostatni raz w życiu – tzw. grube słowa, po których wypadł czerwony (a jednak!) ze wzburzenia i – chwyciwszy mnie za kołnierz – wyprowadził z owej oficyny wydawniczej. W ten oto sposób, po raz pierwszy w życiu, nie udało mi się zostać artystą!

Pamiętajmy wszakże o tym, że liczyłem sobie – wówczas – zaledwie 13 wiosenek..! [Tę uwagę adresuję do tych, którzy do dziś utrzymują, że stalinizm skończył się ponoć w 1956 r..?!]

                                        ******

Dodam tu jeszcze (dla rzetelności, ma się rozumieć!) – i w uzupełnieniu ostatniego zdania powyższej nowelki – że w owym czasie moi dwaj rówieśnicy, Lech i Jarosław, grali sobie w… Jacka i Placka, więc może i ów stalinizm (dla nich) rzeczywiście się skończył..?! Nawiasem mówiąc - temu drugiemu ów Placek pozostał do dzisiaj; choć nieco się zmienił, a mianowicie: w… Place-bo!

Przejdźmy więc obecnie do Znaków (z Nieba), zgodnie z sentencją ks. Bronisława Bozowskiego od sióstr Wizytek, który zwykł był powiadać, że: „Nie ma przypadków, są tylko Znaki!” [Którą to sentencję zamieściłem - jako motto – na jednym z moich internetowych blogów.] Cóż więc podpowiada nam Niebo?

  1. Owego 6 sierpnia 2020 r. – gdy zapanuje w Polsce już „bez-prezydęcie” (to zamierzony „błąd”!) - będziemy obchodzić 106. rocznicę słynnego wymarszu Pierwszej Kompanii Kadrowej! [Czyżby przypadek?]
  2. Identycznie jak wówczas, jesteśmy na początku kolejnej wojny światowej, zorganizowanej - tym razem - przez zawodowych filantropów; np. Billa Gatesa.
  3. Obecnie to już na pewno zakończył nam się stalinizm (choć resortowy Igor Tuleya jest odmiennego zdania) i zupełnie nie myśli (ów stalinizm) nawet o tym, aby nam "się odrodzić"! [No, jak Boga kocham; ani w Polsce, ani na świecie!]
  4. Również obecnie nie jest nam słodko, jak napisałem w nowelce (dotyczącej 1962 r.).

Ponadto - zachodzą obecnie bardzo sprzyjające (mej inicjatywie) okoliczności:

  1. Gwardii Ludowej nadal nikt nie widział „na oczy”; podobnie jak i świrusa!
  2. Lasy zostały szczęśliwie odblokowane; dla.. nas? [Choć mówiono żartem, że blokada lasów była wprowadzona z obawy przed… partyzantką? A to wcale nie był żart, jak się okazuje!]
  3. Gdy wyruszymy już z lasów, wówczas będziemy mogli korzystać z… kominiarek (do niedawna zabronionych; vide: Marsz Niepodległości!); i to jeszcze przez całe 2 lata, dzięki kieszonkowemu dyktatorowi, min. Szumowskiemu. Zaś tyle czasu w zupełności powinno nam wystarczyć!
  4. Przed wymarszem zabierzemy oczywiście - w myśl rozporządzeń, zabiegających o nasze zdrowie i… życie! - wszystkie płyny odkażające, sporządzone ze 100%-owego spirytusu, więc znakomicie nadające się do... spożycia! [Jakby nie było, to minimum 60%!]
  5. Mamy znacznie lepsze – od Syrenki mojego Papy – auta, które przerobimy na wozy pancerne i czołgi.
  6. Jedyny zaś „plus ujemny” dostrzegam, gdy chodzi o możliwości powołania kapelana tej I. Kompanii Kadrowej? Na tym odcinku może być  gorzej, bowiem pewnie biskup polowy... zabroni, z powodu... korona-świrusa?!

                                         *****

A więc - Chłopaki i Dziewczęta, dnia 6 sierpnia 2020 r. wyruszamy z pieśnią na ustach:

 

"Raduje się serce, raduje się dusza,

Gdy pierwsza kadrowa na Warszawę rusza.

Oj da, oj da dana, kompanio kochana,

Nie masz to jak pierwsza, nie!

 

A więc piersi naprzód, podniesiona głowa,

Bośmy przecie pierwsza i kwarantannowa!

Oj da, oj da dana, kompanio kochana,

Nie masz to jak pierwsza, nie!

 

Chociaż nam warszawka zupełnie nie klaszcze,

Ale przecież dojdziem, byleby iść w… masce!

Oj da, oj da dana, kompanio kochana,

Nie masz to jak pierwsza, nie!

Etc….."

 

P. S. 1. Gdybym zamilknął (na swoich blogach) mogłoby to oznaczać, że przyszli po mnie „chłopcy” od Mariusza Kamińskiego, z powodu „próby obalenia ustroju przemocą”..? Nie sposób bowiem oczekiwać - od tego ponuraka - jakiegokolwiek poczucia… humoru?! Zaś jego troska o zdrowie narodu jest przecież niezłomna, więc nieubłagana…

P. S. 2. Powołanie I Kompanii Kadrowej jest tym bardziej niezbędne, że coraz więcej Polaków zaczyna świrować! [Byłem świadkiem już wielu incydentów, potwierdzających to spostrzeżenie.] Np. dziś wieczorem – po wyjściu z kościoła – napadł mnie gorliwy młody katolik; atakując za to, że nie założyłem maski w kościele, narażając tym… życie innych! Gdy go poinformowałem, że nie obowiązuje mnie maska (ze względu na stan zdrowia), nazwał mnie… „ubekiem”! [Bo tylko tacy – jego zdaniem – „nie muszą” zakładać!] Na koniec powinszował mi – po katolicku naturalnie – abym „zdechł w straszliwych męczarniach!” (cytat dosłowny).

Zaś na wojence, jak to na wojence - można się troszku.. rozerwać!

2
Twoja ocena: Brak Średnia: 1.8 (13 głosów)

Komentarze

z Ekspedyta.

Wpierw należało się jakoś uwiarygodnić, odegrać duet z panMarkiem, a potem już - hulaj dusza...

A ta POChP to z jakiejś pracy (w kopalni?), czy z papierosów?

Tak tylko pytam,

Vote up!
9
Vote down!
-3

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1626702

usunął passus na temat własnych chorób - astmy i POChP.

A ja wobec tego zauważę, że ten agresywny "młody człowiek", mający być wg BCz "katolikiem", w dodatku "świrującym" z powodu kwarantanny - mógł być, równie dobrze niemundurowym pracownikiem policji. Czasami z niepełnych przesłanek lepiej nie wyciągać wniosków, aby nie były to wnioski fałszywe. Chyba że właśnie o te fałszywe wnioski "biega." Bo wtedy mamy fałszywą propagandę, a ta - jest celem naszych wrogów.

Obym się myliła co do BCz,

Vote up!
5
Vote down!
-2

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1626807

Jak widać, kompletnie obce jest dla Pani narzędzie (w języku pisanym), pod nazwą cudzysłów! Bo w jakim celu użyła go Pani? Przecież skorygowałem (bez cudzysłowu) swój wpis, więc do czegóż posłużył on Pani? [Chyba należałoby wrócić do podstawówki!?]

Nawiasem mówiąc - osoba, legitymująca się minimum minimorum kultury osobistej, nie rozpowszechnia informacji o chorobach innej osoby; tym bardziej wówczas, gdy ta ostatnia usunęła tę informację o tych chorobach! [Chyba, że ta pierwsza sama cierpi na... chorobę umysłową!? Więc cierpi Pani..?]

"Obym się myliła co do BCz"

Ależ tak, myli się Pani - bo nie mamy ze sobą nic wspólnego (zwłaszcza w sprawie "wyciągania wniosków"), gdyż ja myślę samodzielnie, nie ulegając propagandzie; czego najlepszym dowodem jest moja żartobliwa (obnażająca absurdy "waaadzy") publikacja!

P. S. 1. Gdybym miał czas na takie "duperele", jak poświęcanie uwagi Pani wybrykom, wówczas mógłbym pozwać Panią do sądu, za rozpowszechnianie informacji wrażliwych, na temat mojej osoby! Proszę jednak nie obawiać się, bo mój czas jest zbyt cenny! [Chyba, że Pani posunie się jeszcze dalej..!]

P. S. 2. Skorygowałem swoją publikację znacznie bardziej - niż zdołała to Pani zauważyć - żeby jeszcze bardziej Panią "wkurzyć"!

Vote up!
6
Vote down!
-4

Bogdan Czajkowski

#1626853

A co - zabolało? Cieszę się bardzo, bo właśnie o to mi chodziło!

Co do "desantu":

  1.  panMarek jest forumowiczem z Ekspedyta (pod nickiem: Sarmata), więc nie rozumiem, o co Pani chodzi, z tym "uwiarygodnieniem"?
  2. A co - nie mieści się "główeńce", że ktoś może posługiwać się własnym rozumem, którego Pani używa tak b. oszczędnie?!
  3. A z jakiego "desantu" pochodzi Pani? [Bo podejrzewam, że od... Sakiewicza!]

A może interesowałyby Panią "smaczne kąski", dotyczące Sakiewicza? Być może je opublikuję tutaj (choć zapewne nie warto?), bo tak się składa, że byłem jednym z założycieli "Gazety Polskiej", wśród których nikt nigdy nie widział owego propagandysty, niejakiego Sakiewicza!

P. S. Gdy wczesnym rankiem zobaczyłem, że "ocena" mojego tekstu wynosi 1 (przy 9 głosach), to byłem bardzo usatysfakcjonowany! [Bowiem stanowi to minimum minimorum, gdy chodzi o "ocenę" na tym portalu!] I był to jednoznaczny dowód na to, że bezmyślna - a często "zadaniowana"! - gawiedź tak mnie "ocenia", co przynosi mi zaszczyt! Bo im "gorszą" otrzymuję "ocenę" - na tym hejterskim portalu - tym... lepsze są moje publikacje, zgodnie z elementarną logiką! [Skądinąd sądzę, że ludzie rozumni nie zajmują się stawianiem "ocen" w ogóle.] Niestety - ostatnio ktoś mi zawyżył tę ocenę (a później kolejni), co stwierdzam z wielkim ubolewaniem..!

Vote up!
6
Vote down!
-4

Bogdan Czajkowski

#1626848

Cóż - poziom magla to pański własny poziom. Wyjaśniam - w sposób najbardziej zrozumiały: baby w maglu plotkują i obmawiają innych.

A jak określić dziennikarza, który pisze coś takiego "może interesowałyby Panią "smaczne kąski", dotyczące Sakiewicza?"

Mnie takie "kąski" nie interesują! To pański magiel!

Ale: 

Gdy się człowiek robi starszy,

Wszystko w nim po trochu parszy-

wieje;

Ceni sobie spokój miły

I czeka, aż całkiem wyły-

sieje.

 Malutka głowisia, czekająca na wyły-sienie, już jakoś słabiej pracuje, dawna wiedza zniknęła, nowej - nie przybyło. Została nieciekawa tendencja do pouczania, i wciąż wzmożone samopoczucie, przy skłonności do prezentowania trzeciej "prawdy" X. Tischnera. Pański wpis, który określiłam jako "skorygowany" w rzeczywistości został zaktualizowany, stąd mój cudzysłów przy słowie korekta. Pańskie ujawnianie własnych danych wrażliwych a potem, gdy je Pan usunął, pogróżki - za ujawnienie owych danych - to rzeczywiście - wykwit profesjonalizmu zawodowego. Doskonale rozumiem czemu Jarosław Kaczyński nie widział Pana jako szefa telewizji - znając pańskie możliwości. Żałuję jedynie, że nie zrobiłam z tamtego wpisu zrzutu ekranu.

I proponuję, aby na przyszłość pouczał Pan własne wnuki. A pańskie straszenie - to chyba dla idiotów. Proszę się nie ośmieszać!

Ukłony,

Vote up!
2
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1627109

A moje motto dnia to: " Pijesz, nie pisz" , "Piszesz, nie pij". Widzę, że na prof. Szumowskiego to jakaś zorganizowana akcja na wszystkich odcinkach, bo już i Newsweek obszczekuje, i na patriotycznych portalach internetowych szarpią go za nogawkę niektórzy "dzielni opozycyjni blogerzy"...

Vote up!
10
Vote down!
-4

Bogdan Jan Lipowicz

#1626703

Korzystając z dobrodziejstw nakazów i zakazów miłościwie nas "otaczającej" waaadzy! Co uzupełniłem w swojej publikacji, aby jeszcze bardziej "wkurzyć" Pański "patriotyczny", prawomyślny zapał! [A obawiam się, że już obecnie wielu Polaków zaczyna "pić na umór"!!!]

Vote up!
4
Vote down!
-4

Bogdan Czajkowski

#1626856

Każdy sądzi według siebie!

Toteż - piłeś - nie pisz!

Tak nawiasem - kogo i czym mają te popier*ułki napitego "wkurzyć"?

:D

Vote up!
4
Vote down!
-2

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1626865

robi z siebie błazna!

Polityka nie jest dla ignorantów myślących życzeniowo, albo mających urazy osobiste...

Zawiedzione ambicje? Nie mianowano ministrem?

Vote up!
9
Vote down!
-5

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1626705

"szkoda, że człowiek o takim dorobku robi z siebie błazna!"

A ja zupełnie nie żałuję, kontynuując właśnie swój dorobek... samodzielnego myślenia! Czego Pan pojąć - jak się wydaje - nie może, bo Pańskim idolem (nie podlegającym żadnej krytyce) jest Kaczor, co osłabia - lub wręcz wyklucza - samodzielne myślenie. [Że już nie wspomnę o jakimkolwiek... poczuciu humoru!]

"Polityka nie jest dla ignorantów myślących życzeniowo"

Rozumiem, że Pan - sam siebie - zadekretował "fachowcem" politycznym?!  Co ciekawe i przykre dla Pana - ów Pański idol był zgoła innego zdania - co do mnie - przed wielu laty..? Więc chyba się mylił, ów... nieomylny Jarosław "Polskę zbaw!"..?!

Co do reszty - odsyłam do moich odpowiedzi dla katarzyny.tarnawskiej.

Vote up!
5
Vote down!
-4

Bogdan Czajkowski

#1626854

obelżywego słowa "Kaczor" pozwala na opinię, że osobnik pozwalający sobie na takie prymitywne kpiny z nazwiska jest chorym z nienawiści błaznem.

I żadne zaprzeczenia tego nie zmienią. A więc prymitywny błaźnie używaj sobie w ten sposób dalej. Bo żadne zaprzeczenia tego już nie zmienią!

Włąśnie w ten sposób usiłowali kpić z braci Kaczyńskich oraz polskich patriotów ci bolszewiccy politrucy nienawidący polskiego patriotyzmu, którzy stworzyli przemysł pogardy w polityce, lecz przede wszystkim w postbolszewickich mass mediach.

Jak widać, to błazen Czajkowski na własne życzenie trafił do tego wyborowego sowieckiego towarzystwa!

Vote up!
6
Vote down!
-5

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1626860

"jest chorym z nienawiści błaznem"

Błazen to trefniś (np. Stańczyk), który nie może być chory z nienawiści - to oksymoron! [Natomiast Wy możecie - jak najbardziej - być chorzy, co udowadniacie każdą agresywną "odzywką"!] Skądinąd - zapewne nie rozumiecie ani wyłuszczonej (w pierwszym zdaniu) sprzeczności, ani znaczenia określenia: oksymoron! Może ciocia Wikipedia Wam pomoże..?

"Kaczor" nie jest obelżywym słowem, lecz określeniem, które weszło do języka potocznego już wiele lat temu i nie obraża się o nie nawet sam adresat (którego znałem, gdy było już używane)! Na szczęście wykluwają się wciąż nadwrażliwcy, których to gnębi!

"Czajkowski na własne życzenie trafił do tego wyborowego sowieckiego towarzystwa!"

1. Tu zgadzam się całkowicie - na własne  życzenie trafiłem na tutejszy hejterski portal!

2. Ponownie się zgadzam, choć nie spodziewałem się aż takiej samokrytyki, wyrażonej w słowach: "wyborowe sowieckie towarzystwo"..? Ale sami wiecie najlepiej, kim jesteście (choć miałbym pewne wątpliwości, co do przymiotnika: "wyborowe"), więc - przez grzeczność - nie zaprzeczam!

@ Humpty Dumpty:

"jako osoba dopuszczona do koryta"

Zatem kiedy to było, bo zapomniałem, więc proszę mi przypomnieć..?

Mówiąc już serio - radziłbym więcej nie wysilać swoich rozumków i ubogiego słownictwa (w celu obrażania mnie; czego nie jesteście nawet w stanie dokonać!) bo nie zaszczycę już Was żadną odpowiedzią! Co najwyżej - jeśli przekroczycie dopuszczalną miarę - zwrócę się do Admina, z żądaniem usunięcia Waszych obelżywych elukubracji! Zalecam także dołączenie się do katarzyny.tarnawskiej, gdzie poczujecie się w swojskim maglu...

Vote up!
5
Vote down!
-3

Bogdan Czajkowski

#1626883

To są chorzy ludzie, co niszczą ten portal. Andy o poziomie inteligencji "aandy" pojawił się gdy polski portal Neon24 rozpoczynał działalność i od początku wykazywał się cechami jakie tu widać. Wyleciał lotem swobodnym z lądowaniem na własnych portkach, czyli bolesnym na tyle, że po dziś dzień o tym wspomina. Analogicznie damski bokser Humpty, co go kobiety biją tę samą trasę zaliczył. Podobną drogą podróżowało do tutejszego bagienka kilku im podobnym Zawiedzony/Mind Service co poszedł do kolegi prosząc o udostępnienie mu komputera z którego wysłał maile, które skompromitowały tego kolegę. Taka jest historia tutejszego bagienka ZOMO, co pałami portal ten na dno ściąga. Prośby niestety od tutejszych adminów się odbijają. No cóż, widocznie chcą, by portal ten był bagnem ludzi o takich "wartościach moralnych". Jeśli się admini nie obudzą, portal ten będzie pikował w dół aż poniżej poziomu błota. Bo kto będzie chciał pisać na portalu na którym zamiast na dyskusję może liczyć tylko na atak oszalałych z nienawiści do myślących inaczej niż oni trolli. 

Vote up!
6
Vote down!
-5
#1626884

admin sowiecko-ruskiej propagandowej ścierwoneonówki sterowanej przez sowiecką agenturę zbrodniczych organizacji WSI i SB z sowietyzowanego PRL!

   Opara ze „ścierwoneonówki” w filorosyjskich gęstych oparach putinowskiej V kolumny z centrum w Królewcu

Czyli uciśniony przez polskich patriotów błazen Czajkowski znalazł obrońcę w załganym bolszewickim politruku... Tylko gratulować takiego bolszewicko-ruskiego obrońcy...

 

Vote up!
5
Vote down!
-4

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1626885

Tylko kiedyś tego tak nie było widać, bo jako osoba dopuszczona do koryta miał przywilej odpowiedniego filtrowania wypowiedzi przed wypuszczeniem ich w przestrzeń publiczną. A teraz jest sobą. I widzimy dokładnie, jaki to matoł.

Vote up!
5
Vote down!
-5
#1626863