SPEKTAKLE OKRUCIEŃSTWA. PUBLICZNE EGZEKUCJE GESTAPO W OKUPOWANYM KRAKOWIE

Obrazek użytkownika Aleszumm
Kraj
ZBRODNIE

SPEKTAKLE OKRUCIEŃSTWA. PUBLICZNE EGZEKUCJE W OKUPOWANYM KRAKOWIE

Po egzekucji ciała ofiar pozostawiano na miejscu od kilku godzin do kilku dni (w przypadku powieszonych).

Krakowski Oddział IPN i „Dziennik Polski" przypominają. II Wojna Światowa. Od pierwszych tygodni po zajęciu miasta Niemcy podejmowali działania mające na celu eksterminację ludności polskiej i żydowskiej. Wraz z upływem kolejnych lat terror się nasilał. Jednym z przejawów eskalacji przemocy stała się jej jawność.

„Widziałam tej wojny walczących i rannych naszych żołnierzy na froncie kutnowskim we wrześniu 1939 roku. Widziałam ich świeże mogiły. Przeszłam wyrzucenie nas z domu przez gestapowców, aresztowanie Ojca przez Gestapo, nocną brankę na roboty do Niemiec, tragiczne wiadomości o naszych bliskich i znajomych. Ale to, co widziałam przed chwilą, było dla mnie wstrząsem! Nigdy tego nie zapomnę!”.

Przytoczony fragment wspomnień spisanych przez Zofię Świercz - Brunarską, wysiedloną ze Zgierza młodą kobietę odnosi się do wydarzenia, do którego doszło w Krakowie 27 maja 1944 r. W tym dniu przy ul. Botanicznej Niemcy rozstrzelali 40 osób. Była to kolejna z publicznych egzekucji odbywających się wówczas na terenie Krakowa.

NA POCZĄTKU W ODOSOBNIENIU

Od pierwszych tygodni po zajęciu miasta Niemcy podejmowali działania mające na celu eksterminację ludności polskiej i żydowskiej. Również od początku okupacji przeprowadzali w Krakowie i okolicach masowe egzekucje.

Rozstrzeliwano większe i mniejsze grupy skazańców w forcie w Krzesławicach, w wyrobisku Glinik w Przegorzałach, w Puszczy Niepołomickiej, a następnie na terenie obozu w Płaszowie. Pojedyncze osoby zabijano bezpośrednio na terenie więzienia policyjnego Montelupich i więzienia przy ul. Senackiej, tzw. więzienia św. Michała. Były to jednak miejsca odosobnione, gdzie postronne osoby nie miały dostępu. Niemcy oficjalnie nie przyznawali się do wykonywania egzekucji, nie epatowali na terenie miasta przelewem krwi, choć informacje o dokonywanych zbrodniach docierały do krakowian, a w pobliżu miejsc straceń słychać było odgłosy wystrzałów.

OD 1942 ROKU EGZEKUCJE POKAZOWE

Wraz z upływem kolejnych lat wojny terror się nasilał, i to zarówno co do skali, jak i metod stosowanych przez okupacyjny aparat represji. Jednym z przejawów eskalacji przemocy stała się jej jawność. Kraków przestał być miastem wolnym od publicznych egzekucji.

Pierwsza z nich miała miejsce 26 czerwca 1942 r. koło dworca kolejowego Kraków - Płaszów, kolejna kilka dni później w dzielnicy Wola Duchacka. Od czasu wydania przez Hansa Franka „Rozporządzenia celem zwalczania zamachów na niemieckie dzieło odbudowy w Generalnym Gubernatorstwie z dnia 2 października 1943 r.” czyli tzw. dekretu o sądach doraźnych", który przewidywał karę śmierci za dowolne wykroczenie uznane za działanie na szkodę władz niemieckich, przeprowadzono w Krakowie ponad sto masowych egzekucji. Część z nich miała charakter publiczny. Według Komendy Głównej Armii Krajowej na terenie okręgu krakowskiego do 1 marca 1944 r. zginęło w egzekucjach pokazowych około 1600 osób. Choć od późnej wiosny 1944 r. terror nieco osłabł, egzekucje trwały do końca okupacji. Ostatnia miała miejsce na Dąbiu 15 stycznia 1945 r., a więc kilkadziesiąt godzin przed wkroczeniem do miasta czerwonoarmistów.

Egzekucje miały charakter odwetowy, a pretekstem do ich przeprowadzenia stały się działania podziemia, faktyczne lub tylko mu przypisywane. Publiczny charakter wykonania wyroku miał w założeniach władz okupacyjnych wywołać określony efekt - odstraszać od działalności antyniemieckiej i terroryzować społeczeństwo. Okupant stosował zbiorową odpowiedzialność, bowiem za zabicie lub zranienie jednego Niemca lub osoby współpracującej z Niemcami skazywano od kilku do kilkudziesięciu osób, z reguły nie związanych w bezpośredni sposób z danym wydarzeniem.

Najczęściej byli to więźniowie przetrzymywani na Montelupich, aresztowani w związku z działalnością wymierzoną w okupanta. Ofiary wieszano lub rozstrzeliwano. Były to swoiste spektakle okrucieństwa.

AFISZE ŚMIERCI NA ULICACH MIASTA

Egzekucjom pokazowym towarzyszyły rozplakatowywane ogromne kolorowe afisze, tzw. afisze śmierci, zawierające listy osób, które zostały już zabite oraz dalszych zakładników skazanych na śmierć.

Pierwszy taki afisz, który zawisł na ulicach Krakowa datowany był na 29 października 1943 r.

Natomiast obwieszczenie z 6 kwietnia 1944 r. zawierało najdłuższą z opublikowanych w dystrykcie krakowskim listę nazwisk - 112 skazańców i zakładników oraz informację, że na 33 osobach wyrok został już wykonany.

Afisze śmierci rozpoczynały się od komunikatu: „Za zamach morderczy dokonany dnia […] zastrzelono na podstawie wyroku Sądu Doraźnego 10 osób skazanych na śmierć…”, przy czym zmieniała się liczba osób rozstrzelanych. Informacje o egzekucjach i nazwiska zakładników ogłaszano także przez megafony uliczne lub te zainstalowane na niemieckich samochodach.

Adam Kamiński w okresie wzmożonego terroru w październiku 1943 r. notował: „Egzekucja była zapowiedziana przez głośniki radiowe […] W przerwach pomiędzy jedną a drugą zapowiedzią nadawano muzykę taneczną”. „Dzisiaj rozlepiono na kioskach nowe ogłoszenie o skazaniu przez sąd policyjny na śmierć 30 młodych Polaków”. „W Krakowie potworne to zrobiło wrażenie”.

EGZEKUCJE W PAMIĘCI KRAKOWIAN

W pamięci mieszkańców Krakowa masowe egzekucje zapadły głęboko, jako nieodłączne wspomnienie okupacji. Były to wydarzenia, które - zresztą zgodnie z intencją okupanta - nie uchodziły uwadze i stawały się przedmiotem licznych rozmów i komentarzy. Jeśli egzekucja miała odbyć się przez powieszenie, już kilka godzin wcześniej wiedziano, że „coś się szykuje”, gdyż budowana była szubienica. Jeżeli rozstrzeliwano, nagle nadjeżdżały samochody i motocykle policji niemieckiej, zamykano okoliczne ulice, przywożono więźniów w pełnej obstawie.

„Janka akurat wyszła do pracy, lecz zaraz wróciła […] i szepce bez tchu, że pełno szkopów i wszystkich przechodniów zawracają z powrotem. Przejechały jakieś ciężarówki i za chwilę usłyszałyśmy strzelaninę […] Ale ciągle nie było wiadomo co. Dopiero jak ulicę z powrotem otwarli, to się okazało. Leżeli tak ci rozstrzelani ze dwie godziny. Można było do nich podchodzić, choć co dziesięć kroków stał Niemiec” - wspomina reakcję siostry Zenona Stróżyk-Stulgińska.

W owych spektaklach okrucieństwa krakowianie uczestniczyli jako przygodni widzowie, bądź widzowie z przymusu, bowiem zdarzało się, że policja niemiecka spędzała na miejsce kaźni przypadkowych przechodniów. Nie brakowało i takich, których przyprowadzała ciekawość. Egzekucje odbywały się w ruchliwych punktach miasta, na przykład na placu Bawół koło Starej Synagogi, w pobliżu stadionu Cracovii. W przypadku egzekucji w Płaszowie szubienice ustawiono obok torów kolejowych, tak by wisielcy byli widoczni z okien przejeżdżających pociągów.

Po egzekucji ciała ofiar pozostawiano na miejscu od kilku godzin (w przypadku rozstrzeliwań) do kilku dni (w przypadku powieszonych), aby większa liczba osób mogła je zobaczyć. Oglądający przekazywali informacje dalej, nieświadomie spełniając rolę, jaką wyznaczył im okupant. Policja niemiecka liczyła także, że uda się „wyłowić” wśród odwiedzających miejsca straceń osoby powiązane z ofiarami. Tożsamość ofiar egzekucji w wielu przypadkach nie została do dziś ustalona. Afisze nie zawsze są pomocne, bowiem Niemcy wybierając ofiary mordów nie trzymali się ściśle sporządzanych przez siebie list. Ciał nie oddawano rodzinom, zabierali je funkcjonariusze okupacyjni, część z nich została spalona na terenie obozu w Płaszowie.

Publiczne egzekucje robiły na mieszkańcach Krakowa wstrząsające wrażenie, nawet jeśli na ich miejsce poszli z własnej woli. „Mama też tam poszła i wróciła wstrząśnięta; nam zabroniła. [...] Tata [...] jakiś czas był nie do użytku, tak się tym przejął” - napisała o reakcjach rodziców Stróżyk - Stulgińska.

Dla krakowian ważna była potrzeba uczczenia pomordowanych i zachowania pamięci o nich. Na miejsca straceń przynoszono kwiaty i świece, choć były one usuwane przez policję, odmawiano modlitwy za zmarłych. Przywołana na wstępie Zofia Świercz-Brunarska przytacza słowa sąsiadki, która zaprowadziła ją na miejsce egzekucji przy ul. Botanicznej, właśnie po to, by była świadkiem: „Musisz to bestialstwo […] zobaczyć! Jesteś młoda, opowiesz to innym! Pamiętaj, opowiesz!”.

Dokumenty, źródła, cytaty:

]]>https://dziennikpolski24.pl/spektakle-okrucienstwa-publiczne-egzekucje-w-okupowanym-krakowie/ar/12319680]]>

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

Trzeba to przypominać, choćby dla młodych ludzi. Książek teraz nie się czyta tak jak kiedyś to takie przypomnienia są niezbędne. Pamięć o pomordowanych i przypomnienie zbrodni nazizmu i komunizmu obliguje nas do przypominania i za to dzięki panu blogerowi Aleszumm.

Vote up!
5
Vote down!
0
#1611044

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika SeaZbig nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

Kiedys tak sie nazywala dyskusjja z mlodzieza, Aktualnie jak slysze te skroty mlodziżowe, ale skad w maistreem jes dokladnie to samo, Czytam dziennikarza, 11 zdan, bez interpukcji, bez podmiotu i orzeczenia. Czytam jakas tasmowa wypowiedz, zeby zrozumiec,

Vote up!
0
Vote down!
-2
#1611047

Zrozumieć trudno, czego bloger Sea Zbig nie rozumie.

Vote up!
4
Vote down!
0

Bozena Lukawska

#1611061

I zapomniałeś dodać i zbrodni banderowskich i żydowskich, bo takowe były i to na dużą skalę, gdy mordowali Polaków.

Vote up!
2
Vote down!
-1

Jestem jakim jestem

-------------------------

"Polska zawsze z Bogiem, nigdy przeciw Bogu".
-------------------------

Jestem przeciw ustawie JUST 447

#1611069

Jak już piszesz o skali, bo wymienieni podczepili się do okrętu, to polecam historie jednego z największych zbrodniarzy  Yevgeniy Yehuda Yagoda.Odpowiedzialny za śmierć za 10 milionów istnień ludzkich. Az się stalin przestraszył i go sądownie unicestwił..

Vote up!
1
Vote down!
0
#1611111

 

Plan fizycznego wyniszczenia Polakow realizowany byl z szatanska konsekwencja na calym obszarze Drugiej Rzeczypospolitej, przez Niemcow, Sowietow i Ukraincow - zarazonych chora ideologia Stepana Bandery, a ktory obecnie stal sie bohaterem narodowym Ukrainy.

Pisze Pan:

"Pierwszy taki afisz, który zawisł na ulicach Krakowa datowany był na 29 października 1943 r." 

Byl to afisz obwieszczajacy, ze jezeli w ciagu trzydziestu dni nie nastapi zaden atak na "dzielo budowy Trzeciej Rzeszy" to wymienieni zakladnicy w liczbie 20 osob, zostana uwolnieni. Po uplywie dwudziestu dziewieciu dni na trasie Chabowka - Limanowa zostaly wykolejone dwa wagony - weglarki. Zawiadowcami na obu tych stacjach byli Niemcy. Wobec tego na ulicach Krakowa pojawiil sie nstepny afisz:  

  OBWIESZCZENIE

Za zbrodnie wykroczenia przeciwko Paragrafom 1 i 2 Rozporzadzenia o zwalczaniu napadow na dzielo niemieckiej odbudowy

w Generalnym Gubernatorstwie z dnia 2. 11. 1943 zostaly nastepujace osoby przez Sad dorazny Dowodcy Policji Bezpieczenstwa i SD w Okregu krakowskim w dniu 17. 11. 1943 skazane na kare smierci:

 

Ludwik Mrowza z Przyszlowej - za nielegalna dzialalnosc

Andrzej Knapik z Komornik - za nielegalne posiadanie broni

Julian Wegrzyn z Komornik - za nielegalne posiadanie broni

Boleslaw Jakubowski z Nowego Sacza - za nielegalna dzialalnosc

Wincenty Szczepanski z Kat - za nielegalna dzialalnosc

Stanislaw Mazan ze Starego Sacza - za przynaleznosc do nielegalnej organizacji

Bronislaw Piwowar ze Starego Sacza - za przynaleznosc do nielegalnej organizacji

Mieczyslaw Wedrychowski ze Starego Sacza - za przynaleznosc do nielegalnej organizacji

Leszek Rouppert z Radziechowic - za wspieranie bandytow

Stefan Bieniek z Librantowej - za nielegalna dzialalnosc

Bogdan Kubiaczyk z Limanowej - za nielegalna dzialalnosc

Tadeusz Mitka z Limanowej - za nielegalna dzialalnosc

Stanislaw Pilawski z Limanowej - za nielegalna dzialalnosc

Jozef Znachowski z Mszany Dolnej - za nielegalna dzialalnosc

Edward Czaja z Limanowej - za nielegalna dzialalnosc

Jozef Molik z Krakowa - za nielegalna dzialalnosc

Wieslaw Szurmiak z Chelmca - za nielegalna dzialalnosc

Jakub Dudzik z Radziechowic - za wspieranie bandytow

Jan Piszczek z Witowic Dolnych - za przenocowanie osob szukanych przez policje

Franciszek Jeziorski ze Starego Sacza - za nielegalna dzialalnosc

 

Zasadzeni sa przeznaczeni do ulaskawienia. Gdyby jednak w nastepnych trzech miesiacach w powiecie Nowosadeckim powtorzyly sie dalsze akta przemocy a przede wszystkim napady na Niemcow, obywateli panstw z Rzesza Niemiecka sprzymierzonych, albo tez nieniemieckich obywateli ktorzy wspolpracuja przy odbudowie Generalnego Gubernatorstwa w tym wypadku - o ile zbrodniarz nie zostanie ujety - zostanie wyrok na wymienionych osobach wykonany. Dlatego lezy w interesie nieniemieckiej ludnosci starac sie przez swa wspolprace azeby wyrok ten nie zostal wykonany.

Neu Sandez, den 17 November 1943

                                                                                                    Der SS- und Polizefuhrer

                                                                                                      im Distrikt Krakau

Wymienieni na tej liscie, glownie ze Strazackiego Ruchu Oporu (AK) "Skala", plus dziewietnastu innyc Polakow zostalo okrutnie zabitych (polowanie na zajace) 12 i 20 stycznia 1944 roku w Klodnem - Mecinie pow. Limanowa. oraz w Nowym Saczu. Wsrod nich znajdowal sie czlonek mojej rodziny, dziedzic Radziechowic, mgr praw. Leszek Rouppert. W latach szescdziesiatych wladze Limanowej zbudowaly w Klodnem obelisk upamietniajacy niemiecka (dotychczas nie ustalono czy ci Niemcy byli "nazistami") zbrodnie, na ktorej zamieszczono tablice nastepujacej tresci: 

Pamieci 28 zakladnikow 25 rozstrzelanych i 3 powieszonych na tym miejscu przez najezdzcow hitlerowskich dnia 12 stycznia 1944 w XX rocznice smierci 1944 - 1964

                 POLEGLI ZA POLSKE LUDOWA

Komunisci, swoim zwyczajem, przywlaszczyli sobie pamiec o naszych bohaterach. Dlatego, pomimo wieloletnich staran, dopiero w lecie tego roku (2019) udalo sie odswiezyc ten dosyc prymitywny betonowy obelisk i wymienic hanbiacy napis na tablicy.

Juz w 2014 roku zaistniala mozliwosc wybudowania nalezytego obelisku z granitu, czy nawet Szanca Poleglych, ale oczywiscie wladze Limanowej zamiotly starannie pod dywan takie niestosowne propozycje warszawskiego oddzialu Rady Ochrony Pamieci Walk i Meczenstwa. 

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0

To się zaczeło od likwidowania polskości, od wyśmiewania i lżenia naszej przeszłości, naszych bohaterów i naszej wiary. To jest pierwszy krok, drugim będzie likwidacja Polski. J.M.Rymkiewicz

#1611551