EWA KOPACZ PLATFORMĄ OSZUSTÓW BANKOWYCH BANKI W POLSCE Z PEŁNĄ PREMEDYTACJĄ PRZYGOTOWAŁY OSZUSTWO NA WIELKĄ SKALĘ

Obrazek użytkownika Aleszumm
Kraj

EWA KOPACZ PLATFORMĄ OSZUSTÓW BANKOWYCH

BANKI W POLSCE Z PEŁNĄ PREMEDYTACJĄ PRZYGOTOWAŁY OSZUSTWO NA WIELKĄ SKALĘ

 

Zagraniczni bankierzy w prywatnych rozmowach przyznają , że absolutnie nie są w stanie zrozumieć, jak można dać się tak rżnąc jak Polacy, przy pełnej akceptacji najwyższych czynników państwowych: od premiera, prezydenta, po urzędy skarbowe – krytykuje Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK, w rozmowie z miesięcznikiem „WPIS – Wiara, Patriotyzm i Sztuka.”

Leszek Sosnowski: Dyskusja o tzw. frankowiczach, gwałtownie nasilona w czasie kampanii wyborczej spowodowała, że decyzja o repolonizacji przynajmniej niektórych banków wisi w powietrzu. W mediach prorządowych, a także w TVP, sprawę oczywiście przedstawia się tak, jakby państwo (czyli podatnicy) musiało w przypadku przewalutowania dopłacić frankowiczom jakieś 40-50 miliardów, bo tyle te banki zarobiły tylko i wyłącznie na różnicach kursowych.

Janusz Szewczak: Świadoma manipulacja, świadome wprowadzanie w błąd. To tylko banki wymyśliły sobie, że w razie czego poratuje się frankowiczów z publicznych pieniędzy; Związek Banków Polskich złożył tego rodzaju propozycję. Zarówno prezydent elekt Andrzej Duda, jak i Jarosław Kaczyński, powiedzieli wyraźnie: żadnych publicznych pieniędzy nie można tu wydawać.

Inaczej mówiąc, chodzi o to, żeby banki zwróciły ze swoich środków to, co w niezbyt uczciwy sposób, a może nawet niezbyt zgodnie z prawem zarobiły?

Jak najbardziej. Mało tego, stawiam tezę, co potwierdza wielu wybitnych specjalistów z zakresu prawa finansowego, jak profesor Witold Modzelewski, iż zyski te były nie tylko niesprawiedliwe, ale też niezgodne z obowiązującymi wówczas w Polsce przepisami prawa. Przede wszystkim nie były to tylko tzw. kredyty frankowe, bowiem kredytobiorcy ani nie dostali nigdy franków do ręki, ani nikt nie przelał na ich konta szwajcarskiej waluty. Kredyty te były jedynie indeksowane i denominowane.

Po drugie, i to jest zasadnicza wątpliwość prawna, czy w ogóle były kredytami? Kredyt to jest postawienie do dyspozycji klienta określonej kwoty pieniędzy z określoną wielkością odsetek, spłacalnej w określonym terminie. Tzw. kredyty frankowe były pewnego rodzaju opcjami spekulacyjnymi, toksycznymi opcjami walutowymi. Ludzie, którzy je wzięli, wciąż przecież nie wiedzą, ile jeszcze będą musieli oddać bankom, choć zobowiązania spłacają już siedem, osiem lat…

Gdyby im ktoś od razu wyraźnie powiedział, że być może za parę lat będą musieli płacić za franka cztery złote, nawet jeden chętny by się nie znalazł.

Równie dobrze może się niebawem okazać, że kurs wyniesie nie cztery, tylko np. sześć albo osiem złotych; tu wszystko jest absolutnie otwarte – i to jest druga wątpliwość prawna. Wreszcie jest kwestia trzecia, którą nazwałbym uwięzieniem tych ludzi w spłacanych przez nich mieszkaniach, bo właściwie nie mogą się ich wyzbyć, sprzedać, przenieść się – nic. Mieszkanie może zmienić właściciela tylko na rzecz banku. Ludzie ci są w nich tam do momentu, aż ich wyrzucą, jeśli nie będą w stanie spłacać dalej tej lichwy. Czegoś takiego nigdzie nie ma, jest to forma wyzysku, autentycznego wyzysku.

Niektórzy „mędrcy” z całą bezwzględnością komentują jednak tę sytuację stwierdzeniem: „widziały gały, co brały”. Ale to przecież nieprawda, bo jednak nie widziały.

Nie tylko te gały w dużej mierze nie widziały, co brały, ale – można niestety powiedzieć – „wiedziały (tamte) gały, co dawały”. To była misternie skonstruowana pułapka, która w moim przekonaniu ma bardzo rozgałęzione macki w polskim systemie władzy, polityki, w sposobie zarządzania centralnymi instytucjami finansowymi w Polsce.

Otóż w latach 2005-2008 nagminna była sytuacja, że rodzina, która zgłaszała się do banku po kredyt na mieszkanie w złotych polskich, otrzymywała informacje, że nie posiada zdolności kredytowej, ponieważ nie może utrzymać się przez miesiąc za trzy tysiące złotych w dużym mieście i jeszcze płacić regularnie ratę kredytową.

Ta sama rodzina u tego samego doradcy dowiadywała się jednak, że może utrzymać się za trzy tysiące złotych i spłacać kredyt, ale pod warunkiem, że weźmie kredyt walutowy. Wtedy będzie miała zdolność kredytową. Ponadto stawiam tezę – na razie jako jedyny w Polsce – że mogło dojść w tamtych latach do manipulowania stawką WIBOR – Warsaw Interbank Offered Rate. WIBOR jest podstawą wyznaczania oprocentowania dla większości kredytów udzielanych przez polskie banki, w tym dla rodzin i mniejszych przedsiębiorstw. Otóż, proszę sobie wyobrazić, że ten WIBOR przez lata, do bodajże 2013 r. ustalali w Polsce tylko przedstawiciele banków.

Łącznie z Narodowym Bankiem Polskim i Komisją Nadzoru Finansowego?

Ależ skąd, to były banki komercyjne. Spotykało się 16 bankierów i przedstawiali tzw. kwotowania, czyli cenę, po jakiej banki pożyczają sobie wzajemnie pieniądze, a więc tak naprawdę cenę pieniądza, czyli wysokość oprocentowania dla kredytów złotowych.

Czyli mogli ustalać stawkę WIBOR po prostu z kapelusza?

Oczywiście. Niedawno była wielka afera w Londynie w sprawie podobnych manipulacji (LIBOR). Tam udowodniono winę, zapadły wyroki, płacone są dziesiątki miliardów odszkodowań. Płacą znane banki, np. HSBC, UBS itd.

Płacą, bo mają z czego. Nie zwrócili się po pieniądze do podatników.

Mają z czego, u nas też mają, ale to jest oczywiście kwestia do udowodnienia; dwa lata temu zwróciliśmy się z senatorem Grzegorzem Biereckim do szefa Komisji Nadzoru Finansowego z prośbą, żeby zbadał, czy nie mogło dojść do manipulacji stawką WIBOR. Otrzymaliśmy wówczas odpowiedź zarówno z NIK-u, bo i do NIK-u była taka interpelacja, i z KNF-u, że od tej pory NBP zajmie się już tym tematem i będzie nadzorował ustalanie stawki WIBOR wspólnie z KNF, że będą uważniej się temu przyglądać – taka była odpowiedź w tej sprawie.

I na tym koniec? Nie było odpowiedzi odnośnie do tego, co działo się wcześniej?

W tej kwestii odpowiedzi nie było. To wymagałoby poważnej kontroli, czyli postąpienia tak, jak wszystkie instytucje nadzorcze w Londynie i Nowym Jorku, które zbadały dokładnie fałszerstwo stopą LIBOR, w wyniku czego okazało się, że manipulowano tam cenami kredytu na gigantyczną skalę. Polska Komisja Nadzoru Finansowego tak naprawdę tylko wobec małych coś może. Wobec dużych – niewiele. U nas zresztą nie chodzi wyłącznie o kredyty frankowe; są i inne instrumenty finansowe, które, moim zdaniem, są absolutnie bezprawne i oszukańcze, a które banki na wielką skalę stosowały i nadal stosują, np. polisolokaty.

Wyjaśnijmy może, co to są owe polisolokaty, bo nie każdy jeszcze dał się na nie nabrać, nie każdy więc wie, co znaczy to słowo.

Sprzedawało się akcje jakiejś firmy z jakiegokolwiek rejonu świata, obiecując, sugerując, że za 10 lat dużo się na tych akcjach zarobi. Każdy mógł oczywiście wcześniej zrezygnować z tego instrumentu finansowego, z tej polisolokaty, ale – uwaga! – tzw. opłata likwidacyjna sięgała nawet 90 proc.!

Ależ to nie jest instrument finansowy, lecz złodziejstwo.

Otóż to. Okazuje się, że aktuariusze, czyli tacy fachowcy, którzy uprzednio sporządzali dla banków pewne opinie, obliczali stopień ich ryzyka, zeznają w procesach, iż firmy ubezpieczeniowe, banki, instytucje finansowe, które tego typu produkt sprzedawały, miały pełną świadomość, że 70-80 proc. ludzi nie wytrzyma i wcześniej zerwie swoją umowę, na czym straci prawie wszystkie swoje pieniądze.

Świadczy to, że z pełną premedytacją przygotowane oszustwo na wielką skalę. Jak w przypadku kredytów bankowych sprawa dotyczy mniej więcej 500 tysięcy ludzi plus rodziny, czyli około półtora miliona osób, tak w przypadku polisolokat sprawa dotyczy czterech do pięciu milionów Polaków, w sumie na kwotę ok. 50 miliardów złotych. Też miałem propozycję takiej polisolokaty, wykupiłem ją, a po dwóch miesiącach już się zorientowałem…

…przepraszam, ale jak Ciebie nabrali, to co dopiero zwykłego klienta bankowego!

Po dwóch miesiącach zorientowałem się, że to jest oszustwo. Poprosiłem o zwrot i dostałem z powrotem 10 procent. Na szczęście, to co ja zainwestowałem, to była mała kwota, bo też był to rodzaj ćwiczenia, by zbadać, o co chodzi w tym całym przedsięwzięciu.

Ale teraz wyobraźmy sobie, że zachęcony intensywną reklamą idzie do banku lub do jakiegoś pośrednika starszy człowiek, który pełen nadziei pakuje w polisolokatę oszczędności całego życia… Skala tego procederu w Polsce, jak mówiłem, jest olbrzymia, to cztery do pięciu milionów osób. Pokrzywdzeni założyli stowarzyszenie pod nazwą „Przywiązani do polisolokat”, skierowali zawiadomienie do prokuratora generalnego przeciwko Komisji Nadzoru Finansowego, że dopuszcza i toleruje rabowanie tych ludzi. Sprawę umorzono.

Bo pewnie to oszustwo, jak i wiele innych tego typu, dokonuje się w majestacie polskiego prawa.

Twierdzę, że w Polsce rządzą duże grupy finansowe i duże koncerny zagraniczne, które traktują osoby zarządzające tym teoretycznym państwem jako marionetki, co np. wyszło na jaw, kiedy pani premier potajemnie posłała list do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu, gdzie toczy się sprawa z powództwa rządu węgierskiego, o uznanie kredytów walutowych za opcje spekulacyjne, za toksyczne instrumenty finansowe, które miały być wyłącznie spekulacyjną pułapką. A polski rząd napisał list, żeby Trybunał jednak się zastanowił, bo wyrok skazujący mógłby grozić wielu bankom w Polsce poważnymi stratami.

Innymi słowy rząd zadział przeciwko polskim obywatelom i polskim firmom. Ale właściwie dlaczego akurat w tym przypadku miałoby być inaczej niż zawsze… Wróćmy jeszcze do kredytów frankowych. Jak coś zostało zarobione nieuczciwie, trzeba oddać. To jest poza dyskusją. Dlatego niektóre banki podobno wyprowadzają się z Polski.

To jest zastanawiające, dlaczego przy takich komfortowych warunkach, przy jednej z najlepszych zyskowności banków w całej Europie, sporo z nich nagle wychodzi z Polski. Do sprzedania jest np. Raiffeisen, zaczęto sprzedaż Alior Banku, zamyka działalność w Polsce Royal Bank od Scotland (RBS), nie wyklucza się, że Deutsche Bank również się od nas wyniesie. O tym się nie mówi, ale Millennium też będzie całkowicie sprzedany, już uruchomiono przyspieszoną sprzedaż 15 proc. tego banku. Czy banki – nie tylko tu wymienione – liczą się z tym, że przyjdzie nowa władza, która zdaje sobie sprawę, jak Polacy są grabieni i zastopuje tę grabież?

Kto jak kto, ale bankier sprzedaje chyba po to, żeby zarobić, a nie ratować się przed niechęcią władzy?

Zgadza się, chodzi zatem o to, żeby mieć podwójny zysk: zarobić na sprzedaży banku i zarazem uniknąć kary finansowej ze strony państwa. Pytanie, czy banki nie liczą na to, że za duże pieniądze kupi je w całości lub częściowo Skarb Państwa? Czyli, że my, Polacy, zapłacimy naszymi podatkowymi pieniędzmi wielokrotnie więcej za coś, co kilka lub kilkanaście lat temu tanio sprzedaliśmy i jeszcze po drodze doinwestowaliśmy?

Nie używałbym sformułowania, że to „my sprzedaliśmy”, bo ani ja, ani Ty, ani nasi Czytelnicy, ani miliony innych Polaków nie brało w tym udziału. Sprzedawali określeni ludzie, rządowi menadżerowie. Sprzedawali bardzo tanio, a teraz ich koledzy lub następcy odkupywać będą za duże pieniądze?

Dokładnie tak to może wyglądać. Najnowszy przykład – spółka Skarbu Państwa, jaką jest PZU, kupiła właśnie 25 proc. udziałów Alior Banku za 1,6 mld złotych; wcześniej na powstanie tego banku wyłożono 400 milionów euro, czyli po przeliczeniu właśnie 1,6 mld zł. Alior Bank bierze zatem tyle, ile włożył w cały bank, ale Skarb Państwa nie bierze całości, bankowi zostaje bowiem aż 75 proc. Wcześniej, w październiku ub. roku, podobnej operacji dokonała inna spółka Skarbu Państwa – PKO BP, która przejęła szwedzki Nordea Bank. Ten miał w puli swych kredytów aż 90 proc. kredytów frankowych; można szacować, że jest to kwota 17-18 miliardów złotych. PKO BP nie wziął Nordei za darmo. Zapłacił prawie 3 miliardy, a kupił potencjalnie olbrzymi kłopot – trzeba się bowiem liczyć z mniejszą lub większą denominacją kredytów frankowych i zwrotem pieniędzy frankowiczom.

Frankowiczom zwracać (prawdopodobnie) będzie zatem już nie Nordea, ale PKO BP. A wtedy okaże się, że koszt przejęcia szwedzkiego banku wyniesie de facto wydane już prawie 3 mld zł na zakup akcji plus ileś tam miliardów zwracanych jako następca prawny z powodu manipulacyjnych kredytów. Jeśli tak ma wyglądać repolonizacja banków, to szykuje się następna manipulacja polegająca na tym, że najpierw wpompuje się pieniądze Skarbu Państwa w niektóre banki drogą zakupu ich udziałów i to po bardzo wysokich cenach, a potem instytucje te „poratują” frankowiczów. Ale będą ich ratować de facto nie swoimi zyskami, tylko pieniędzmi publicznymi.

Oczywiście idea repolonizacji jest ze wszech miar słuszna. Przypomnijmy, że w Polsce udział banków zagranicznych w całym sektorze bankowym wynosi prawie 70 proc. W większości krajów Unii Europejskiej jest to wartość od 8 do 25 proc. Jeśli zaś nie ma się własnej struktury bankowej, nie ma się też żadnego wpływu na gospodarkę, na jej realne narzędzia itd. Trzeba więc mieć własne banki, ale nie można kupować czegoś na kształt wydmuszki – niby jajko, ale w środku puste lub zgniłe.

Ludzie zastanawiają się zwykle, na czym te banki w Polsce tak dużo zarabiają? Według mego rozeznania przede wszystkim na setkach albo i tysiącach różnych opłat.

Zarabiają na wszystkim, ale faktem jest, że w Polsce mamy jedne z najwyższych bankowych marż, opłat i prowizji w Europie. Bogatsi od nas Niemcy, Włosi czy Francuzi płacą niższe koszty podstawowych usług i opłat bankowych niż my.

Czy to jest jakaś zmowa banków, że żaden z nich nie chce zejść z tych opłat choćby po to, aby stać się bardziej konkurencyjnym?

Żeby wymusić taki ruch, musiałaby być tym zainteresowana władza publiczna, polski rząd –patriotyczny, zdroworozsądkowy. Mógłby zrobić prostą rzecz – stworzyć własny, nowy bank, który wprowadzi mocno konkurencyjne warunki.

Nie byłoby to lepsze niż repolonizacja?

Na pewno prostsze, dające natychmiastowe efekty i nie tak kosztowne. Zresztą państwo ma większościowe udziały w PKO BP i można by tam uruchomić od zaraz takie warunki kredytowe, opłatowe, licencyjne, leasingowe, ubezpieczeniowe itd., które zmusiłyby zagraniczne banki w naszym kraju do natychmiastowej, radykalnej zmiany ich polityki wobec polskiego społeczeństwa.

Albo do sprzedania tanio swoich akcji, tak jak kiedyś tanio je kupili.

No więc właśnie, środki nacisku są, nie ma tylko kto ich wykorzystać. Śmieszne i bezczelne zarazem jest straszenie Polaków, które uskutecznia pan Petru inspirowany przez pana Balcerowicza, że nie można narzucić bankom żadnego ekstra podatku, nie wolno zaostrzać kursu wobec nich, bo odbije się to na klientach, gdyż banki jakoby natychmiast podniosą opłaty i my wszyscy poniesiemy koszty ich operacji.

Jak podniosą opłaty, to stworzy im się konkurencję i do widzenia panowie!

No więc, odpowiedź jest prosta. To świetnie, niech tylko to zrobią – natychmiast wyrośnie im konkurencja. Nawet tutejsi zagraniczni bankierzy w prywatnych rozmowach przyznają – sam spotkałem się z takimi opiniami – że absolutnie nie są w stanie zrozumieć, jak można dać się tak rżnąc jak Polacy? Przy pełnej akceptacji najwyższych czynników państwowych: od premiera, prezydenta, po urzędy skarbowe.

Załóżmy, że mamy już polskie banki; są to raczej banki państwowe?

Niekoniecznie, to mogą być banki branżowe, sektorowe, np. firmy ubezpieczeniowe zakładają własny bank, eksportowe tworzą export-import bank, powstaje bank pocztowy itp. To mogą być również banki z publicznym udziałem, np. samorządowym – przecież dzisiaj samorządy polskie trzymają swoje konta w bankach zagranicznych, na tym polu tylko PKO BP z nimi trochę konkuruje.

To byłaby lepsza forma niż bank czysto państwowy?

Zdecydowanie tak. Uważam, że powinien istnieć bank – zresztą jestem autorem takiego pomysłu – ZUS-owski. Jeszcze ciągle polski Zakład Ubezpieczeń Społecznych powinien zostać zamieniony na Państwowy Bank Emerytalny, czyli strukturę bankową działającą komercyjnie, będącą własnością państwa i zarabiającą dla nas pieniądze, dla polskich emerytów. Gdyby ZUS przekształcić w Państwowy Bank Emerytalny, mógłby nasze składki inwestować w odkupywanie majątku narodowego, niegdyś tanio i głupio sprzedanego. Stopniowo moglibyśmy zamieniać nasze płacone co miesiąc składki na realną wartość majątku – pracowałoby to realnie na przyszłe emerytury. Byłaby to instytucja, która zarabia i jest oparta na składnikach majątku narodowego.

Czyli w Polsce nie należy szukać nieustannie inwestorów z zagranicy i cieszyć się, że byle Koreańczyk czy Chińczyk wejdzie do nas z paroma milionami, bo może korzystać z państwowych dopłat i potężnych ulg w specjalnych strefach ekonomicznych, lecz samemu trzeba stać się inwestorem i to nie tylko w kraju, ale może właśnie w Chinach na przykład?

Tak jest. Dlaczego w Polsce wpakowano do ZUS-u ponad 130 mld z OFE, a nie utworzono na tej bazie np. banku komercyjnego? Państwowego, ale komercyjnego.

Co robią banki zagraniczne w Polsce z zarabianymi rok w rok pieniędzmi?

W zdecydowanej większości transferują je do swoich centrów zagranicznych pod postacią dywidendy, ale nie tylko. Te zarabiane w Polsce pieniądze idą np. na to, żeby klienci holenderscy, niemieccy, włoscy czy francuscy mogli swobodnie i tanio pożyczać pieniądze w swoim banku, rozwijać się, inwestować, pobudzać konsumpcję. Tu się drenuje, a tam się dofinansowuje.

Repolonizacja zatem jest potrzebna, ale absolutnie musi być realizowana przez ludzi uczciwych, wiarygodnych i o zdecydowanym propolskim myśleniu, broń Boże nie takich, którzy mają za sobą doświadczenia we wcześniejszych procesach prywatyzacyjnych.

Jest to tylko cześć rozmowy. Całość można znaleźć w miesięczniku „WPIS – Wiara, Patriotyzm i Sztuka” (nr 6/2015).

 

Za: ruch-obywatelski.com

 

Źródła:

 

]]>http://alexjones.pl/pl/aj/aj-polska/aj-gospodarka-polska/item/59785-banki-w-polsce-z-pelna-premedytacja-przygotowaly-oszustwo-na-wielka-skale]]>

 

 

 

 

 

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.2 (12 głosów)

Komentarze

Własnie Kopaczka oglosiła, ze rząd ma plan poratowania frankowiczów. Za kilka dni zobaczymu co wykombinowała. Strach sie bać.

Vote up!
5
Vote down!
0

Ostatni legion

#1487069

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika JSC (niezweryfikowany) nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

cynicznie zaproponuję program Króla Europy, niejakiego Tsiprasa.

Ponadto uważam, że trzeba zrobić śledztwo w sprawie układu minusującego.

Vote up!
0
Vote down!
-3
#1487090

BUL w "nadzieii"i, że jego testament polityczny będzie realizował prezydent Andrzej Duda.. spotyka się - z kim się da..aby owo przesłanie wyłożyć.

Na spotkaniu z korpusem dyplomatycznym przekonywał do polityki opartej na wazelinie..oczywistym -najprzedniejszego sortu..

"my tu, w Europie ale i na Świecie MUSIMY być grzeczni..

MUSIMY się liczyć z innymi ...a ci inni zrozumieją , że z nami warto się też liczyć a nie tylko z naszymi pieniędzmi.." - grzmiał BUL

Udowadniając , tym samym , że jest zwykłym dupkiem ...który; nawet nie jest w stanie zrozumieć - czemu przegrał.

Naród powiedział;- DOŚĆ- pilityce wazeliny!!!!

Jego ostatni kontrakt na zakup helikoptera dla wojak... z francuskiego demobilu...

jest podsumowaniem BULA aktywności politycznej.

Usłużny..grzeczny..dupoliz - BUL -Komorowski..

Konsument wazeliny ale w najprzedniejszym sorcie.

Widać ...odrywanie ryja od koryta Bronkowi idzie ciężko...

Baardzo ciężko..

Swego czasu Urban..tak - Jerzy Urban..

opisywał przypadek trenera piłkarzy ręcznych

co to się budował..

Kadra -przegrywać zaczęła.. ..Trener stracił posadę .

.i budowa wymarzonego gniazdka....spełzła na niczym.

Ów jegomość -sprzedał dom w budowie... Nowy właściciel dokańczał ten dom.

.ale ..ale..trener przychodził : doradzał pomagała.. pracował charytatywnie , na nieswojej budowie!

Wreszcie dom ukończono..

I tu trener..różnymi kombinacjami chciał go zamieszkać!!!!

Przytaczam tą opowieść tutaj..bowiem ; mam wrażenie , ze

towarzysz Bul -Komorowski postępuje analogicznie do wspomnianego trenera piłkarek ręcznych...

Przegrał..ale ALE..-  doradza..ale się troszczy..ale chce POmagać..

Nieświadom , ze to jego KONCEPCJA POLITYCZNA -przegrała..

Psu na budę..te jego doradzania ..psu na budę..

Inny nasz AS...w Brukseli..niejaki Tusk Donald..

przed zmiana miejsca parkowania..w Sejmie przyjął ustawę o ODWRÓCONEJ HIPOTECE..

to była ostatnia -pożegnalna ustawa towarzysza Donalda i Tuska-jednocześnie..

Dzięki owej...BANKI..tak, tak - BANKI

przejmują nieruchomości w kraju w którym jego premier Donald Tusk uczynił wiele aby emeryci i renciści PRZYMIERALI GŁODEM !!!

Mamy, tu do czynienia , z klasyczną ZMOWĄ..WŁADZY i BANKÓW !!!!

Ja - Tusk..nie będę płacił emerytur.. a wy bankowcy macie okazje do przejęcia mieszkań..

  Banksterzy-  nie są durniami..to ludzie rozumni..sukinsyny ale z rozumem..

Jak zobaczyli BUNT narastający w narodzie ..

ustami Ewy Kopacz..tej od Smoleńska..I nie zapomnę ci tego babo -NIGDY!!!

baksterzy zaproponują rozwiązanie dla frankowiczów..Kopaczowa baaardzo chętnie przedstawi ten projekt - banksterów ...jako- swój własny .. rządowy ..czytaj -władzy!!!

Oto PiS..Kukiz.. i inni..obiecują gruszki /mirabelki / na wierzbie..

  ale MY ..-władza..MY WŁADZA..mamy to Salomonowe wyjście!!!

Tak oto banksterzy posypują się pudrem..ustami Kopacz..

czyli; 

USTAWKA ... ale w druga stronę.. kolejna ustawka - na zasadzie "POślizgu kontrolowanego"!!!!!

Zresztą ...cała taktyka wyborcza WŁADZY..polega -obecnie na : dyskredytowaniu planu naprawy Polski PiS-u.. słynne-  analizowanie dodatku na dzieci..i inne.. tak aby zwątpienie co do realności tegoż pozostało.

Ciężko na ten temat pracują- resortowe dzieci..czytaj TUBA PROPAGANDOWA REŻIMOWYCH MEDIÓW..

PO ..chce obliczeń..chce -ekspertów..nazwiska..chce detali.. niby w trosce o obywatela.. Nie zapominajmy - jednak(!)..że; PO aktualnie jest w na etapie przygotowywania WŁASNEGO PROGRAMU..

Szczegółowe dane PiS-u..są dla nich kontrapunktem..bazą do konkurencyjnego opracowania!!!

Oczywistym..nad programem PO..pracują banksterzy.. i całe to dziadostwo.

Co to;   nam"ULGĘ" zrobi..pt REALNE plany rozwoju Polski!!!!

To tak samo jak ; ktoś zakłada firmę i zaniesie biznes plan do banku.. a tenże go przeanalizuje.

.i w tym konkretnym  przypadku, dla WSPÓLNEGO DOBRA banków i rządu  czytaj WŁADZY., bank  da "błogosławieństwo"!!!

Nie dajmy się nabrać na przepoczwarzanie się banksterów..to są dranie z samych pryncypiów.

ONI teraz, się TYLKO maskują ..TYLKO..

Jeszcze jedno..

Wielka korupcja w FIFA...aresztowania - skandal..

U banksterów ..jeszcze większa korupcja ...jeszcze większy skandal.. to jest po prostu MAFIA..przestępcy ..kryminaliści..

Od Islandii do Grecji..poprzez Polskę- jak najbardziej..

Lecz, wspierana przez Niemcy Francję ..i inne kraje!!!I - INNE KRAJE..to jest cuchnący proceder ..

wsółczene niewolnictwo i RASIZM...jak najbardziej..

W całej tej operacji -wielkich korporacji zapomniano o CZŁOWIEKU.. o demokracji o praworządności..

przypadła nam rola niewolników ....robotów..durni..

Politycy ..nie reprezentują interesów ludzi..lecz - wielkich korporacji..

To są;  czasy pogardy dla człowieka..

Vote up!
3
Vote down!
0

poko

#1487094

Zastanawia arbitralność tego projektu. Właściwie ustawa nie może ingerować w treść zawartych w przeszłości umów. Co innego gdyby podważyć legalność tychże umów. A tak to jakiś pasztet jest - państwo zmusza bank aby pomógł wybranym kredytobiorcom. Kryteria wybranych , którzy otrzymają mają otrzymać pomoc też są mocno dyskusyjne, wysokość tym bardziej .  Na pierwszy rzut oka taka ustawa wygląda na wadliwą prawnie. 

Ciekawy jestem jakie konkretne pomysły rozwiazania się pojawią ze strony PIS czy z innych formacji.

Najlepszym rozwiązaniem byłoby wymuszenie na bankach porozumienia z jakąś reprezentacją frankowiczów. Jest to całkiem realne. Kredyty frankowe są ryzykowne, nadzór bankowy może wymusić utworzenie rezerw a minister finansów może nie uznać ich (rezerw) za koszt uzasadniony.Nie mówiąc już o tym że dla niektórych banków taki poziom rezerw może oznaczać niewypłacalność. Więc bat jest całkiem solidny.

 Znalezienie innego prawnego rozwiązania, jest obiektywnie niezwykle trudne -trudne dlatego że polski nadzór bankowy latami nie reagował na problem,trochę dziś trudno z tego powodu kwestionować zgodość z polskim prawem kredytów denominowanych w obcej walucie skoro KNF latami takiej kwestii nie podnosił. A państwo polskie inkasowało skrzętnie podatki z tych nielegalnych zysków. O tym ostatnim też warto pamietać gdy się mówi ,że frankowiczom nie należy się żadna pomoc publiczna. (należy bo państwo było współudziałowcem nieuczciwego procederu). 

   

Vote up!
1
Vote down!
0
#1487129