CUD NAD WISŁĄ - STRATEGIA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO
BITWA WARSZAWSKA - STRATEGIA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO
CUD NAD WISŁĄ - BITWA WARSZAWSKA
25 sierpnia 2015 roku będziemy obchodzić 95 rocznicę zwycięskiej Bitwy Warszawskiej - Cudu nad Wisłą, stoczonej w dniach 12 – 25 sierpnia 1920 roku w czasie wojny polsko-bolszewickiej, uznaną za 18. na liście przełomowych bitew w historii świata.
Autorem i realizatorem planu bitwy był Pierwszy Marszałek Polski Józef Piłsudski.
Decydująca bitwa tej wojny zdecydowała o zachowaniu niepodległości przez Polskę i nie rozprzestrzenieniu się rewolucji komunistycznej na Europę Zachodnią.
Kluczową rolę odegrał manewr Wojska Polskiego oskrzydlający Armię Czerwoną przeprowadzony przez Józefa Piłsudskiego, wyprowadzony znad Wieprza 16 sierpnia, przy jednoczesnym związaniu głównych sił bolszewickich na przedpolach Warszawy.
Armiom sowieckim Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego przeciwstawiło siły zgrupowane w sześciu armiach i formacje dozorujące Wisłę od Torunia do Wyszogrodu (20 Dywizja Piechoty - dawna 2 Dywizja Litewsko-Białoruska) oraz bataliony zapasowe i ochotnicze.
Siły polskie podzielone zostały na trzy fronty:
A. Front północny pod wodzą generała Józefa Hallera w składzie:
- 5 Armia generała Władysława Sikorskiego broniąca odcinka na północ od Warszawy na rubieży rzeki Wkry,
- 1 Armia generała Franciszka Latinika broniąca przedmościa Warszawy na odcinku od Zegrza do Karczewa,
- 2 Armia generała Bolesława Roji broniła przepraw na Wiśle po stronie zachodniej na odcinku od Karczewa do Dęblina.
B. Front środkowy dowodzony przez generała Edwarda Rydza - Śmigłego w składzie:
- 4 Armia dowodzona przez generała Leonarda Skierskiego skoncentrowała się w rejonie Dęblin – Kock,
- 3 Armia generała Zygmunta Zielińskiego rozwinięta została od Kocka w kierunku wschodnim do Brodów.
3. Front południowy pod dowództwem generała Wacława Iwaszkiewicza (obsadził odcinek od Brodów do granicy rumunskiej) w składzie:
- 6 Armia gen. Władysława Jędrzejewskiego,
- Armia Ukraińskiej Republiki Ludowej gen. Mychajła Omelianowicza - Pawlenki.
Strona polska posiadała do dyspozycji 29 dywizji piechoty, w tym jedną ochotniczą i jedną ukraińską oraz trzy dywizje kawalerii. W ostatnich dniach działań odwrotowych w toku walk obronnych na przedpolach Warszawy utworzone zostały w rejonie rzeki Wieprz dwie grupy uderzeniowe podporządkowane osobiście marsz. Józefowi Piłsudskiemu.
W ich skład weszły trzy dywizje z 4 Armii:
- 4 Dywizja Piechoty generała Daniela Konarzewskiego,
- 16 Dywizja Piechoty pułkownika Aleksandra Ładosia,
- 21 Dywizja Piechoty Górskiej generała Andrzeja Galicy.
oraz dwie dywizje z 3 Armii:
- 1 Dywizja Piechoty Legionów pułkownika Stefana Dąb-Biernackiego,
- 3 Dywizja Piechoty Legionów generała Leona Berbeckiego,
- IV Brygada Kawalerii płk. Feliksa Jaworskiego.
Pierwsza grupa uderzeniowa ześrodkowała się w rejonie Dęblina, Przy tej grupie (przy 4 Dywizji generała Daniela Konarzewskiego) umieścił swoje stanowisko dowodzenia sam Marszałek. Obok, przy 16 Dywizji, generał Leonard Skierski. Generał Edward Rydz-Śmigły stanął przy 1 Dywizji Piechoty Legionów. Dowódcy najwyższego szczebla znaleźli się przy dywizjach przede wszystkim po to by w ten sposób podnieść morale wojska, ugruntować wiarę w powodzenie operacji. Armia Czerwona, której głównodowodzącym był Sergiej Kamieniew nacierała siłami zgrupowanymi w dwa związki operacyjne:
- 1. Front Zachodni Michaiła Tuchaczewskiego
- 3 Korpus Kawalerii Gaika Bżyszkjana-Gaja,
- 4 Armia Jewgienija Siergiejewa (od 1 sierpnia Dmitrij Szuwajew),
- 15 Armia Augusta Korka.
- 3 Armia Władimira Łazariewicza,
- 16 Armia Nikołaja Sołłohuba,
- Grupa Mozyrska Tichona Chwiesina.
- 2. Front Południowo-Zachodni Aleksandra Jegorowa
- 14 Armia Mołkoczanowa,
- 1 Armia Konna Siemiona Budionnego,
- 12 Armia Woskanowa.
Wojska obu frontów początkowo oddzielone były olbrzymim kompleksem bagien poleskich i współdziałały ze sobą nader luźno. W miarę ich postępu luka operacyjna w centrum ugrupowania, wypełniona tylko słabymi formacjami, poszerzała się jeszcze bardziej.
Następowało to wbrew dyspozycjom Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej z 3 i 11 sierpnia, nakazującym przesunięcie znacznych sił Frontu Południowo-Zachodniego (Armii Konnej Budionnego i 12 Armii Woskanowa) z małopolskiego i wołyńskiego obszaru działań wojennych na kierunek warszawski.
Prawe skrzydło wojsk Tuchaczewskiego (4 Armia Siergiejewa (Szuwajewa) i Korpus Gaja) otrzymało zadanie opanowania obszaru Grudziądza i Torunia oraz forsowania Wisły na odcinku od Dobrzynia po Włocławek. Polecenie forsowania Wisły (między Płockiem a Wyszogrodem) otrzymała również 15 Armia Korka. Centrum sił Tuchaczewskiego skierowane zostało na Modlin (3 Armia Łazariewicza) i na Warszawę (16 Armia Sołłohuba).
Osłonę lewego skrzydła 16 Armii powierzono grupie mozyrskiej Tymoteusza Chwiesina, zbliżającej się od Włodawy nad Wisłę na północ od Dęblina.
Główne siły Frontu Południowo-Zachodniego znajdowały się natomiast nad rzeką Strypą (14 Armia Mołkoczanowa) oraz pod Brodami (Armia Konna Budionnego) i parły na Lwów, a 12 Armia Woskanowa forsowała Bug na południe od Włodawy.
Większość sił Frontu Zachodniego posuwała się zatem w kierunku północno-zachodnim - na północ od Warszawy, a gros sił Frontu Południowo-Zachodniego w kierunku południowo-zachodnim - na Lwów.
W nocy z 5 na 6 sierpnia 1920 roku w Belwederze opracowywano ogólną koncepcję rozegrania bitwy. W rozważaniach powrócono do idei, które od końca lipca nurtowały umysły całego polskiego kierownictwa wojskowego. Zamierzano częścią sił zatrzymać uderzenie
rosyjskie przed Warszawą, a na prawym skrzydle odtworzyć odwody operacyjne i uderzyć nimi na południową flankę przeciwnika.
6 sierpnia nad ranem marszałek Piłsudski wybrał ostatecznie rejon koncentracji wojsk do przeciwuderzenia. W odróżnieniu od koncepcji szefa Sztabu Generalnego, Tadeusza Rozwadowskiego i przedstawiciela francuskiej misji wojskowej generała Maxima Weyganda (preferowali bliskie Warszawy rejony koncentracji i płytki, mniej ryzykowny manewr oskrzydlający z możliwością pogłębienia obrony na kierunku stolicy), Marszałek zdecydował przesunąć grupę uderzeniową na południe, poza linię rzeki Wieprz i wykonać głęboki manewr nie tylko na skrzydła rosyjskiego Frontu Zachodniego, ale także na jego tyły.
6 sierpnia po południu został wydany rozkaz nr 8358/III, który uruchamiał realizację planu operacji.
12 sierpnia Józef Piłsudski opuścił Warszawę i udał się do Kwatery Głównej w Puławach. Przed wyjazdem złożył na ręce premiera Witosa dymisję z funkcji Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza. W liście do premiera zaznaczał, że jego zdaniem, skoro rozmowy pokojowe z bolszewikami nic nie dały, Polska musi liczyć na pomoc krajów Ententy, a te uzależniają ją od odejścia Marszałka. Witos jednak dymisji nie przyjął.
PRZEBIEG BITWY
W jej przebiegu zarysowały się wyraźnie trzy kompleksy wydarzeń:
1. bój na przedmościu Warszawskim,
2. walki nad Wkrą,
3. manewr znad Wieprza.
13 sierpnia, w pierwszym dniu bitwy, nastąpiło gwałtowne natarcie dwóch radzieckich związków taktycznych, jednej dywizji z 3 Armii Łazarewicza i jednej z 16 Armii Sołłohuba. Nacierały one na Warszawę z kierunku północno-wschodniego. Dwie rosyjskie dywizje, które
miały w nogach przeszło 600 kilometrów marszu, uderzyły pod Radzyminem, przełamały obronę 11 Dywizji pułkownika Bolesława Jaźwińskiego i zdobyły Radzymin. Następnie jedna z nich ruszyła na Pragę, a druga skręciła w prawo - na Nieporęt i Jabłonną.
Rozpoczęła się dramatyczna walka pod Radzyminem, która w polskiej legendzie mylnie uznawana jest niekiedy za "bitwę warszawską". Niepowodzenie to skłoniło dowódcę polskiego Frontu Północnego do wydania dyspozycji wcześniejszego rozpoczęcia działań zaczepnych przez 5 Armię generała Sikorskiego z obszaru Modlina, by tym samym odciążyć 1 Armię osłaniającą Warszawę. W dniu następnym, to jest 14 sierpnia, zacięte walki wywiązały się już wzdłuż wschodnich i południowo-wschodnich umocnień przedmościa warszawskiego - na odcinku od Wiązowny po rejon Radzymina. Siły polskie stawiały wszędzie twardy opór i nacierające wojska rosyjskie nie uzyskały poważniejszych sukcesów.
15 sierpnia koncentryczne natarcie odwodowych dywizji polskich (10 Dywizji generała Żeligowskiego i 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej generała Jana Rządkowskiego), po całodziennych zażartych bojach przyniosło duży sukces. Odzyskany został Radzymin i polskie oddziały wróciły na pozycje utracone przed dwoma dniami.
16 sierpnia na liniach bojowych przedmościa warszawskiego toczyły się nadal intensywne walki, ale sytuacja wojsk polskich ulegała częściowej poprawie. W strefie Modlina działania zbrojne początkowa nie dawały również wyraźnego rozstrzygnięcia.
5 Armia generała Sikorskiego, która na rozkaz dowódcy przeszła 14 sierpnia do natarcia w kierunku Nasielska, czyniła postępy. Były to jednak sukcesy o znaczeniu lokalnym.
Dopiero w dwa dni później, czyli 16 sierpnia, koncentryczne uderzenie armii Sikorskiego, wyprowadzone z południowo-wschodnich fortów Modlina i znad Wkry, doprowadziło do
opanowania Nasielska. Dało możliwość kontynuowania pomyślnych działań na Serock i Pułtusk. Na lewym skrzydle frontu polskiego natomiast sytuacja układała się niepomyślnie. 4 Armia Szuwajewa i 3 Korpus Kawalerii Gaja, parły na Płock, Włocławek i Brodnicę, a w rejonie Nieszawy rozpoczęły już forsowanie Wisły. Pod wpływem trwożnych wiadomości, które napływały z rejonu Warszawy oraz Włocławka i Brodnicy, naczelny wódz Wojska Polskiego zdecydował się rozpocząć manewr zaczepny znad dolnego Wieprza.
16 sierpnia 1920 r. rozpoczęło się kontruderzenie. Dywizje grupy uderzeniowej, mające ogromną przewagę nad słabą radziecką grupą mozyrską, ruszyły szerokim frontem, by już w drugim dniu natarcia dotrzeć do szosy Warszawa-Brześć. Rokowało to wyjście na tyły wojsk radzieckich pod Warszawą. Prawe skrzydło natarcia osłaniała 3 Dywizja Piechoty Legionów maszerująca na Włodawę i Brześć. Pod Warszawą wojska radzieckie zostały związane energicznym zwrotem zaczepnym sił polskich przedmościa, wspartych czołgami i atakującymi w kierunku na Mińsk Mazowiecki. Postępy uzyskane już w pierwszym dniu natarcia były znaczne. 3 Dywizja Piechoty Legionów zajęła Włodawę. 1 Dywizja Piechoty Legionów odcinek Wisznice-Wohyń, a 21 Dywizja Piechoty Górskiej oraz dywizje wielkopolskie 14 i 16 osiągnęły rubież rzeki Wilgi, zajęły Garwolin i wysunęły patrole pod Wiązowną. 2 Dywizja Piechoty Legionów, przerzucona z zachodniego brzegu Wisły, przejęła rolę odwodu grupy uderzeniowej. 17 sierpnia siły polskie osiągnęły linię Biała Podlaska-Międzyrzec - Siedlce - Kałuszyn - Mińsk Mazowiecki. W tym samym czasie reszta wojsk polskich przeszła do kontrofensywy na całej długości frontu. 5 Armia znad Wkry uderzyła na (XV i III) armie bolszewickie. Wskutek wspomnianego wyżej braku łączności z dowództwem i zmęczenia żołnierzy, większa część wojsk sowieckich przeszła do nieskoordynowanego odwrotu. Część sił sowieckich, 3 korpus kawalerii Gaj-Chana (dwie dywizje) oraz część 4 i
15 armii (6 dywizji) nie mogąc się przebić na wschód 24 sierpnia 1920 roku przekroczyła granicę niemiecką i została internowana na terytorium Prus Wschodnich.
Według odnalezionych w ostatnich latach i ujawnionych w sierpniu 2005 roku dokumentów Centralnego Archiwum Wojskowego już we wrześniu 1919 roku szyfry Armii Czerwonej
zostały złamane przez porucznika Jana Kowalewskiego. Manewr polskiej kontrofensywy udał się zatem między innymi dzięki znajomości planów i rozkazów strony rosyjskiej i umiejętności wykorzystania tej wiedzy przez polskie dowództwo. Jak napisał o pracy polskiego radio - wywiadu w okresie omawianego konfliktu Mieczysław Ścieżyński - "nieprzyjaciel sam informował dokładnie nasze dowództwo o swym stanie moralnym i materialnym, o swych stanach liczebnych i stratach, o swych ruchach, o osiągniętych zwycięstwach i poniesionych klęskach, o swych zamiarach i rozkazach, o miejscu postoju swych dowództw i rejonach dyslokacyjnych swych dywizji, brygad i pułków". Jednym z najważniejszych sukcesów polskiego wywiadu w okresie bitwy warszawskiej było przechwycenie i odszyfrowanie radiodepeszy dowództwa XVI Armii z 13 sierpnia, dotyczącej zajęcia Warszawy:
„Ze sztabu XVI Armii do sztabów podległych dywizji. 13 VIII 1920 r. Rozkaz operacyjny do wojsk XVI Armii. Armie zachodniego frontu po walkach zajęły Mławę – Ciechanów – Pułtusk – Wyszków. 21 dywizji rozkazano dnia 13 VIII uderzyć na nieprzyjaciela działającego naprzeciw prawego skrzydła naszej armii z linii Zegrze – Załubice, w kierunku na Pragę.
Rozkazuję dywizjom kontynuować ofensywę i wieczorem dnia 14 VIII 1920 r. zawładnąć następującymi rejonami: 27 dywizja – Łajsk – Stacja Jabłonna – Nieporęt; 2 dywizja – Radzymin – Stanisławów – Pustelnik – ( wyłącznie) – Helenów; 17 dywizja – Pustelnik – Marki – Turów – Wołomin; 10 dywizja – Mokrołok – Wawer – Jarosław – Okuniew; 8 dywizja – Karczew – Osieck – Kołbiel.
Zwiady dywizyjne do tego czasu powinny dotrzeć aż do linii rzeki Wisły, w granicach dywizyjnych odcinków wyznaczonych w punkcie pierwszym mojej dyrektywy nr 505.
Dowódca 27 dywizji ma współdziałać z 21 dywizją przy jej uderzeniu skierowanym na Pragę.
Dowódca 10 dywizji ma mieć na widoku, że zależnie od okoliczności, jego dywizja może mieć główny kierunek na Pragę w celu sforsowania rzeki Wisły w granicach Warszawy, co wymaga skoncentrowania jednej brygady w rejonie Okuniewa.
O otrzymaniu niniejszego natychmiast zameldować”.
Powodzenie planu operacji polegającej na wykonaniu tak głębokiego manewru w dużej mierze zależy od utrzymania jego treści w głębokiej tajemnicy.
Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej już 13 sierpnia zdobyło pod Brześciem plan polskich działań. Zginął tam dowódca pułku ochotniczego im. Stefana Batorego - mjr Wacław Drojowski. Znaleziono przy nim mapnik, a w nim rozkaz bojowy wraz z mapą.
Rosjanie doszli jednak do wniosku, że jest to mistyfikacja polska, która ma w ten sposób zmusić ich do osłony lewego skrzydła zgrupowania uderzeniowego i tym samym powstrzymać natarcie na Warszawę. Jednym z ważniejszych epizodów bitwy warszawskiej było zdobycie przez kaliski 203. Pułk Ułanów sztabu 4. armii sowieckiej w Ciechanowie 15 sierpnia, a wraz z nim - kancelarii armii, magazynów i jednej z dwóch radiostacji, służących Rosjanom do łączności z dowództwem w Mińsku. Polacy wiedzieli, że w tym czasie druga z radiostacji była wyłączona, ponieważ przemieszczała się w inne miejsce. W tym czasie dowódca frontu Michaił Tuchaczewski wydał 4 Armii rozkaz zawrócenia na południowy wschód i uderzenia na armię gen. Sikorskiego, który walczył pod Nasielskiem.
Szybkie i skuteczne rozszyfrowanie tego rozkazu przez Polaków umożliwiło przeanalizowanie sytuacji i doprowadziło do podjęcia błyskawicznej decyzji przestrojenia nadajnika warszawskiego na częstotliwość sowieckiej radiostacji i rozpoczęcie skutecznego zagłuszania znacznie odleglejszych nadajników z Mińska, dzięki czemu druga z sowieckich radiostacji, którą 4 Armia dysponowała, po jej uruchomieniu w nowym miejscu, wciąż nie była w stanie odebrać rozkazów Tuchaczewskiego. Warszawa bowiem na tej samej częstotliwości nadawała przez dwie doby bez przerwy teksty Pisma Świętego - jedyne
dostatecznie obszerne teksty, które ad hoc udało się dowództwu Cytadeli, gdzie mieścił się polski nadajnik, dać radiotelegrafistom do nieustannego nadawania. Trzeba zaznaczyć, że
rozważano również możliwość nadawania błądzącym na Pomorzu oddziałom sowieckim rozkazów fałszywych, ale od pomysłu tego odstąpiono nie chcąc zdemaskować się ze
złamaniem sowieckich szyfrów. Doborowa 4 Armia straciwszy swój sztab oraz łączność z dowództwem frontu straciła koordynację działań. Nie otrzymawszy z Mińska rozkazów (ściślej: nie będąc w stanie ich dosłyszeć) zmieniających kierunek jej operowania armia ta ze swoimi sześcioma dywizjami posuwała się nadal wzdłuż linii wyznaczonej ostatnio otrzymanymi rozkazami, co zapędziło ją aż do obecnej wschodniej części Torunia (później niektórzy historycy wojskowi ironizowali, że armia ta w tym czasie walczyła nie z Polską, tylko z Traktatem Wersalskim). W ten sposób została wyeliminowana z bitwy o Warszawę. W wyniku Bitwy Warszawskiej (i następującej po niej niemeńskiej) 15 października delegacje polska i sowiecka zawarły w Rydze zawieszenie broni, a w marcu 1921 roku na jego bazie zawarty został traktat pokojowy, który do agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku przez lat dwadzieścia uregulował stosunki polsko-sowieckie i wytyczył polską granicę wschodnią. Straty strony polskiej wyniosły: ok. 4500 zabitych, 22 tys. rannych i 10 tys. zaginionych. Szkody wyrządzone sowietom nie są znane. Przyjmuje się, że ok. 25 tys. bolszewików poległo lub było ciężko rannych, 60 tys. trafiło do polskiej niewoli, zaś 45 tys. zostało internowanych przez Niemców. Za klęskę wojsk rosyjskich w bitwie warszawskiej Tuchaczewski obciążał Józefa Stalina. Twierdził on, że dyrektywa Kamieniewa, dotycząca przekazania z Frontu Południowo-Zachodniego 1 Armii Konnej i 12 Armii pod jego rozkazy zablokowana została właśnie przez Stalina. Inni twierdzili (Szaposznikow, Budionny, Tuleniew, Golikow, Timoszenko, Woroszyłow), że rzeczywista odpowiedzialność spada na Tuchaczewskiego, który źle zorganizował operację zdobycia Warszawy. Znamiennym jest, że wszyscy w/w oficerowie przeżyli rok 1937, dosłużyli się wysokich stopni i dożyli długich lat. Ci zaś, którzy wskazywali, że winien jest Stalin, zakończyli swój żywot wraz z marszałkiem Tuchaczewskim w 1937 roku w ramach tzw. wielkiej czystki. Natomiast w 1920 roku w Polsce rozgorzał spór o autorstwo planu bitwy warszawskiej i miano zwycięzcy. Marszałek Piłsudski uważał siebie za konstruktora warszawskiego zwycięstwa. Na rozkazach operacyjnych od 12 do 16 sierpnia widnieje podpis gen. Rozwadowskiego, który przez część historyków uważany jest za głównego architekta zwycięstwa nad bolszewikami. Dodatkowo kontrowersje wzbudza fakt, ze Piłsudski 12 sierpnia złożył dymisję z piastowanych stanowisk na ręce premiera Witosa i udał się do majątku Bobowa do swoich córek i przyszłej żony Aleksandry. Poza tym opozycja jeszcze bardziej komplikowała sytuację, wysuwając wielu kandydatów, obok Rozwadowskiego m.in. Hallera, Weyganda czy Sikorskiego.
Większość przeciwników Marszałka pomija, że J. Piłsudski złożył rezygnację na ręce Witosa z urzędu Naczelnego Wodza z warunkiem, że zostanie ona ogłoszona jeżeli ofensywa znad Wieprza zakończy się porażką.
Dokumentem tym Marszałek J. Piłsudski potwierdził swoją wolę wzięcia na swoje barki całej odpowiedzialności za ryzykowny manewr.
Dzisiaj z całą pewnością można potwierdzić geniusz Marszałka Józefa Piłsudskiego w Bitwie Warszawskiej i dzięki niemu Europa została uchroniona przed zalewem bolszewickim. Wszelkie spory historyczne nie zmienią faktu, że Polska odniosła zwycięstwo dzięki zgodnej współpracy naczelnego dowództwa, które w czasie krytycznym dla kraju potrafiło schować urazy i osobiste niechęci.
W historii sztuki wojennej bitwa warszawska jest jednak przykładem rozstrzygającego manewru, którego efekt końcowy osiągnięty został myślą przewodnią dowódcy, rzetelną pracą sztabu oraz wysokimi umiejętnościami oficerów i żołnierzy na polu walki.
Znaczenie historyczne Bitwy Warszawskiej jest wciąż niedoceniane zarówno w Polsce jak również na zachodzie Europy. Ambasador brytyjski w przedwojennej Polsce - lord Edgar Vincent D'Abernon nazwał ją już w tytule swej książki "Osiemnastą decydującą bitwą w dziejach świata – Pod Warszawą1920” – wyd. PWN Warszawa 1932 r.
W jednym z artykułów opublikowanych w sierpniu 1930 r. pisał: "Współczesna historia cywilizacji zna mało wydarzeń posiadających znaczenie większe od bitwy pod Warszawą w roku 1920. Nie zna zaś ani jednego, które by było mniej docenione... Gdyby bitwa pod
Warszawą zakończyła się była zwycięstwem bolszewików, nastąpiłby punkt zwrotny w dziejach Europy, nie ulega bowiem wątpliwości, iż upadkiem Warszawy Środkowa Europa stanęłaby otworem dla propagandy komunistycznej i dla sowieckiej inwazji (...). Zadaniem pisarzy politycznych... jest wytłumaczenie europejskiej opinii publicznej, że w roku 1920 Europę zbawiła Polska".
22 listopada 1920 roku Lwów jako pierwsze i jedyne w II RP miasto polskie zostało odznaczone Krzyżem Kawalerskim Orderu „Virtuti Militari”.
Uroczystej dekoracji dokonał Naczelnik Państwa Marszałek Józef Piłsudski, który również odbierał defiladę na ul. Legionów we Lwowie. To najwyższe polskie odznaczenie wojskowe nadano bohaterskiemu miastu, które do dziś z dumą nosi dewizę "Semper Fidelis" (Zawsze wierny).
Doceniono zarówno odwagę mieszkańców w czasie walk rozpoczętych w listopadzie 1918 roku o zachowanie polskości miasta, jak i jego późniejszy opór wobec natarcia Armii Czerwonej w 1920 roku.
W całej historii orderu, poza Lwowem, tylko jeszcze dwa inne miasta dostąpiły tego zaszczytu – Warszawa i Verdun. Oprócz tego, odznaczono również indywidualnie 162 lwowian. W tym dniu (22 listopada 1920 r.) Piłsudski powiedział:
"Tu codziennie walczyć trzeba było o nadzieję, codziennie walczyć o siłę wytrwania. Ludność starała się wojskiem, wojsko starało się ludnością. I kiedym ja, jako sędzia wojskowy dający nagrody, odznaczający ludzi, myślał nad kampanią pod Lwowem, to wielkie zasługi waszego miasta oceniłem tak, jak gdybym miał jednego zbiorowego żołnierza i ozdobił Lwów Krzyżem Orderu „Virtuti Militari”, tak, że wy jesteście jedynym miastem w Polsce, które z mojej ręki, jako Naczelnego Wodza, za pracę wojenną, za wytrzymałość otrzymało order".
DZIEŃ 11 LISTOPADA 1918 ROKU
To co stanowiło drogę Marszałka Józefa Piłsudskiego do odzyskania Niepodległości Państwa Polskiego po 123 latach niewoli wpisało się trwale w karty historii naszego Narodu i Państwa. Nie ugasiło to jednak namiętności społecznych i politycznych. Najskrajniejszy radykalizm i najbezwzględniejsza demagogia walczyły ze sobą o palmę pierwszeństwa w wysuwaniu najjaskrawszych haseł i programów odbudowy Polski na nowych podstawach.
Bo znajdowali się i tacy, którzy za najważniejsze zadanie w tej doniosłej chwili dziejowej uważali zawieszenie na Zamku Królewskim czerwonego sztandaru. Byli inni, których główną troską było zdjęcie korony z głowy Orła Białego. Tylko władzy nie było. Urzędowała wprawdzie jeszcze w Warszawie utworzona przez okupantów Rada Regencyjna, złożona z arcybiskupa, księcia i bogatego szlachcica, ale nie miała żadnego znaczenia i wpływu.
Ciążyło na niej jej pochodzenie z nominacji niemieckich i austro - węgierskich władz okupacyjnych, na podstawie nadanego przez te władze patentu w sprawie władzy państwowej w Królestwie Polskim z 12 września 1917 roku. Objęła urząd 27 października tegoż roku. Ciążyła na niej jeszcze silniej własna niemoc i bezradność. Przy tym miała groźną rywalkę w powołanym do życia w dniu 7 listopada 1917 roku przez żywioły radykalne
„Tymczasowym Rządzie Ludowym Republiki Polskiej”, który rezydował w Lublinie i miał charakter skrajnie radykalny. Jednym słowem panował straszliwy chaos; władza, jak słusznie mówiono, „leżała na ulicy”. Gdy działo się to wszystko, pędził do Warszawy pociągiem Józef Piłsudski, jedyny człowiek, który w tym wielkim momencie historycznym miał wszelkie dane ku temu, aby stać się ośrodkiem władzy w panującym ogólnym rozprężeniu i chaosie.
Przybył on do Warszawy mglistym i dżdżystym porankiem 10 listopada 1918 roku – a była to niedziela – w kilka godzin po opuszczeniu stolicy odradzającej się Polski przez generał-
gubernatora Hansa Hartwiga von Beselera, który pod osłoną nocy wyjechał ze swoim sztabem do Niemiec. Wiadomość o przyjeździe do Warszawy Wodza Legionów rozeszła się błyskawicznie. Na dworcu i przed dworcem zgromadziły się zastępy ludzi celem powitania Komendanta wracającego z więzienia w Magdeburgu. Przybył również przedstawiciel Rady
Regencyjnej, ks. Zdzisław Lubomirski, który odwiózł następnie Piłsudskiego do swojego pałacu, gdzie odbył z nim dłuższą konferencję. Była to pierwsza czynność oficjalna Józefa
Piłsudskiego po przyjeździe do Warszawy. Za nią poszły niezliczone inne. Jakkolwiek zmęczony, Piłsudski nie pomyślał nawet w tym dniu o wypoczynku. Zamieszkawszy chwilowo w pensjonacie przy ul. Moniuszki, do późnej nocy bez przerwy przyjmował najrozmaitsze delegacje i prowadził konferencje. Jednocześnie rozpoczęły się w Warszawie pierwsze starcia z okupantami i pierwsze wypadki rozbrojenia Niemców. Na tych pracach i wydarzeniach zakończył się pierwszy dzień pobytu Piłsudskiego w Warszawie po powrocie z Magdeburga i zaświtał pamiętny na zawsze w dziejach naszej państwowości, Dzień Wyzwolenia 11 listopada 1918 roku. Ów dzień, wielki, promienny, wymarzony w snach czterech pokoleń, wypieszczony gorącą myślą całego narodu i okupiony całym morzem łez i krwi, dzień ostatecznego wyzwolenia Polski z więzów niewoli, dzień, w którym Polska powstała, aby zacząć żyć na nowo życiem własnym, samodzielnym, życiem w słońcu i chwale Wolności i Niepodległości. Ten niezapomniany Dzień 11 listopada 1918 roku, to święto naszego zmartwychwstania, dzień naszego odrodzenia jako Narodu i Państwa, wyniesiony do godności Święta Państwowego. Od tego dnia datuje się bowiem historia
Niepodległego Państwa Polskiego związana nierozłącznie z Pierwszym Marszałkiem Polski Józefem Piłsudskim. W ogóle z chwilą przybycia Piłsudskiego do Warszawy nastąpił zasadniczy zwrot w dotychczasowym groźnym położeniu w którym znajdowała się Polska. Jeżeli władza leżała dotąd „na ulicy”, to teraz pojawił się człowiek, w którego ręce naród mógł ją złożyć z całą wiarą i zaufaniem. Zrozumiała to Rada Regencyjna, przedstawicielka najbardziej zachowawczej części społeczeństwa, która w tym właśnie dniu przekazała Józefowi Piłsudskiemu władzę wojskową i naczelne dowództwo polskich sił zbrojnych, a w trzy dni później, „kierując się dobrem Ojczyzny”, jak zaznaczyła w swoim orędziu, także zwierzchnią władzę państwową, a sama się rozwiązała i ustąpiła. Rozwiązał się również samorzutnie „Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej” w Lublinie i poddał się dobrowolnie władzy Piłsudskiego. Ale nie tylko naród uznał w Piłsudskim swojego zwierzchnika i wodza. Również okupanci, których stanowisko było w najwyższym stopniu niepewne, zorientowali się i zrozumieli, że w Polsce zmieniła się zupełnie sytuacja, że przybył ktoś, za kim stoi cały naród, który ma pełną władzę i siłę do jej wykonywania.
Jeszcze tego samego dnia, w którym Piłsudski przyjechał do Warszawy zgłosili się do niego przedstawiciele Rady Żołnierskiej tzw. „Soldatenratu”, która objęła władzę nad załogami okupacyjnymi, z oświadczeniem, że wojska niemieckie opuszczą Warszawę dobrowolnie, bez walki, o ile Piłsudski zaręczy im spokojny wyjazd do kraju. Ważnym sukcesem było również przyjęcie przez Komendę tzw. „Ober - Ost" (Armii Wschodniej) żądania Piłsudskiego co do ewakuacji Ukrainy z ominięciem Królestwa linią kolejową Kowel – Brześć - Białystok.
Uniknięto w ten sposób dzięki konsekwencji Piłsudskiego nieobliczalnych konsekwencji, które mógł pociągnąć za sobą przemarsz wielkiej, liczącej przeszło 200 tysięcy żołnierzy armii niemieckiej frontu wschodniego. Po ostatecznym uwolnieniu Warszawy, skąd ostatni transport z Niemcami odjechał 19 listopada 1918 roku, a jednocześnie całego kraju od zmory armii okupacyjnej, rozpoczęła się pod kierunkiem Piłsudskiego praca nad wznoszeniem zrębów wskrzeszonej państwowości polskiej. Ale autorytet Piłsudskiego opanował piętrzące
się trudności. Trzeba było budować wszystko od samych podstaw – własną administrację, skarb, życie gospodarcze, wojsko; trzeba było jednocześnie zaprowadzić porządek w chaotycznych stosunkach politycznych. Charakteryzują najwymowniej te stosunki słowa Piłsudskiego: „(…)Dziki chaos, w który wpadłem po powrocie z Magdeburga, chaos sądów, myśli, zdań, ugrupowań, dziki chaos, niemożliwy nawet do ułożenia w jakąkolwiek łamigłówkę, dzika rozbieżność – były tak wielkie, tak olbrzymie, że uważam to za jeden z cudów, iż mogłem z tego chaosu wyprowadzić Państwo na jakąś ścieżkę… rozmawiałem z
setkami osób, z przedstawicielami rozmaitych ziem, organizacji, stowarzyszeń, interesów… każdy mówił, że jest całym narodem, każdy chciał swojego rządu, każdy groził, że innego rządu nie słucha(…)”. Istniało zatem niebezpieczeństwo, że wśród tych anarchicznych nastrojów Polska padnie ofiarą tego molocha, który pochłonął już Ukrainę, Białoruś i Gruzję.
A niebezpieczeństwo takie istniało i było bardzo poważne. Że jednak ominęło szczęśliwie Polskę, a pożar rewolucji bolszewickiej osmalił ją tylko, lecz jej nie spalił, jest to jedna z
wielkich zasług polityki Józefa Piłsudskiego. Do utworzenia pierwszego rządu polskiego powołał Piłsudski Ignacego Daszyńskiego, po którym w kilka dni później stanowisko premiera objął Jędrzej Moraczewski, pseudonim „E. K. Pomorski”, „Edward” (ur. 13 stycznia 1870 roku w Trzemesznie k. Gniezna w Wielkopolsce, zm. 5 sierpnia 1944 w Sulejówku) – polski inżynier kolejowy, absolwent Politechniki Lwowskiej , kapitan saperów Legionów, działacz związkowy, polityk i publicysta. Następcą Jędrzeja Moraczewskiego został Ignacy Jan Paderewski, pełniący równocześnie funkcję ministra spraw zagranicznych, Kawaler Orderu Orła Białego i francuskiej Legii Honorowej. Tak więc w nieprawdopodobnym, krótkim czasie, w przeciągu zaledwie dwóch tygodni od objęcia władzy przez Piłsudskiego, rzucone zostały podwaliny pod ustrój państwowy wskrzeszonej Polski. Piłsudski jednoczył w swojej osobie obowiązki Naczelnika Państwa, odpowiedzialne obowiązki Wodza Naczelnego, organizatora Armii Polskiej. Tę armię dla obrony kraju od wrogów zewnętrznych
i wewnętrznych należało dopiero tworzyć. Zbrojne ręce wrogowie wyciągali po ziemie polskie. Armię polską trzeba było uzbroić i wyposażyć w odpowiednie środki.
Na szczęście, podstawa do stworzenia armii istniała gotowa.
Były nią zastępy dawnych żołnierzy legionowych i kadry Polskiej Organizacji Wojskowej (P.O.W). Na nich, wypróbowanych zastępach żołnierzy oparł Józef Piłsudski organizację armii odrodzonego państwa polskiego. I tu znów okazało się czym dla Polski był Czyn 6 sierpnia 1914 roku, czym powstałe z niego Legiony! http://pl.wikipedia.org/wiki/Legiony_Polskie_1914-1918
Dzięki temu, że mieliśmy te gotowe kadry na których oparła się organizacja tworzącej się stopniowo wielkiej armii, można było zorganizować odsiecz dla Lwowa, podjąć skuteczną kampanię na terenie Małopolski Wschodniej; można było wysłać niezbędne siły na Śląsk Cieszyński do walki z najazdem czeskim; można było w niedługi czas później oswobodzić Kresy Południowo – Wschodnie. A w jakich ciężkich i trudnych warunkach dokonywało się tworzenie tej polskiej armii, poucza o tym rozkaz Naczelnego Wodza z dnia 14 lutego 1919 roku:
„(…)Korzystając z popłochu wśród okupantów zdołano zagarnąć dość znaczną ilość broni, amunicji, mundurów i materiału wojennego. Zdobytym materiałem trzeba było z szybkością formować, uzbrajać i ćwiczyć jednostki bojowe, powstające z oficerów i szeregowców z rozmaitych wojsk i ochotników, a więc z pierwiastków niejednolitych. Napad Ukraińców na Lwów, zagrożenie Chełmszczyzny, niejasna sytuacja, a później wojna z Czechami, zbliżanie się bolszewików przez Litwę, konieczność obserwacji wszystkich granic – zmuszały Naczelne Dowództwo do rzucania sił na zagrożone punkty, bez odpowiedniego ekwipunku, którego kraj, zubożały wojną, dostarczyć nie mógł. I bez koniecznych uzupełnień w ludziach. W tych warunkach nie można było sformować wyższych jednostek taktycznych, bo ciągłe naprężenie na froncie bojowym i niedostateczna ilość żołnierzy nie pozwalały tworzyć silniejszych rezerw. Dowództwo było zmuszone naprędce formować jednostki, pomimo
braków wyćwiczenia, wyekwipowania, umundurowania, nawet z niedostateczną bielizną, posyłać na front(…)”.
Jak przewidującym był Piłsudski, dążąc wszelkimi siłami do stworzenia w jak najkrótszym czasie możliwie najsilniejszej armii okazało się wiosną 1919 roku, kiedy nad wskrzeszoną dopiero Polską zawisła groźba bolszewickiego zalewu.
Bowiem za ustępującą z dawnego frontu rosyjskiego armią niemiecką posuwały się ku ziemiom polskim liczne i silne dywizje Czerwonej Armii. Podjęta przez bolszewików akcja wojskowa miała na celu rozpalenie pożogi rewolucyjnej na Zachodzie, a przede wszystkim podanie ręki rewolucji w Niemczech. Droga prowadziła przez Polskę, którą kierownictwo Czerwonej Armii spodziewało się zmiażdżyć jednym uderzeniem. W lutym wojska sowieckie stanęły już nad Szczarą, zajęły Wilno i przez Polesie sięgały linii Bugu.
W kraju nie zdawano sobie sprawy z grożącego niebezpieczeństwa, rozumiał je natomiast i trafnie ocenił Piłsudski. Równocześnie na Zachodzie formowano paragrafy traktatu
pokojowego i wrogie Polsce czynniki napierały, aby Polskę zamknąć jedynie w granicach obszaru od Warty do Bugu i Narwi.
Wobec stanu wytworzonego przez akcję sowiecką na wschodzie, łatwo więc mogła zapaść decyzja, przesądzająca granice wschodnie państwa polskiego, według dyktanda przedstawicieli emigracji rosyjskiej, a wówczas olbrzymi szmat ziemi polskiej z Wilnem i Grodnem byłby dla Polski stracony na zawsze.
Do takich możliwości Piłsudski nie chciał dopuścić, wbrew sprzeciwowi z jakim się spotkał w kołach sejmowych, wbrew również koalicji zachodniej, w której imieniu poseł francuski domagał się, aby obszary za Bugiem pozostały przy Rosji. I rozpoczęła się nowa epopeja czynów oręża polskiego pod wodzą Piłsudskiego. Stworzona przez niego i nieustannie się
organizująca armia polska, rosnąc z każdym dniem w siły materialne i w siłę duchową dołączyła nowe laury do wieńca polskiej chwały wojennej. Krocząc od zwycięstwa do zwycięstwa armia polska zdobyła 12 kwietnia 1919 roku Lidę, a w tydzień później oswobodziła Wilno, następnie Grodno, aby w dalszych zwycięskich walkach nad Armią Czerwoną zająć Mińsk, sforsować linię Dźwiny i po przeprawieniu się przez Berezynę opanować Bobrujsk i Borysów i zakończyć swą ofensywę wspólnie z wojskami łotewskimi zdobyciem miasta i twierdzy Dyneburga. A jednocześnie z tą ofensywą, w wyniku zwycięskich operacji wojennych na froncie południowym wojska polskie zajęły Wołyń, oraz dokonały oswobodzenia Lwowa i Małopolski Wschodniej od inwazji ukraińskiej, biorąc we władanie odrodzonego państwa polskiego cały obszar po Zbrucz. Nie poprzestał Piłsudski na tych zwycięstwach. Gdy rokowania pokojowe z Sowietami, które chciały tylko w ten sposób zyskać na czasie, a równocześnie umacniały swoją armię i przygotowywały się forsownie do decydującego uderzenia, rozchwiały się, Piłsudski uprzedzając ofensywę bolszewicką i chcąc ją udaremnić, przeprowadził śmiały w założeniu, a głęboko przemyślany politycznie plan uderzenia na Ukrainę i wyzwolenia jej z rosyjskiej niewoli. Jak stwierdza Ignacy Daszyński w swojej pracy „Wielki człowiek w Polsce” poświęconej Piłsudskiemu:
„Było to wcielenie ogromnej myśli politycznej, był to, w razie powodzenia, straszny cios w imperializm rosyjski, uważający Ukrainę za swoją zdobycz od trzech wieków, cios w panowanie Rosji nad Morzem Czarnym, cios w cały ekonomiczny ustrój państwa rosyjskiego, białych, czy czerwonych carów”.
Podjęta 25 kwietnia 1920 roku pod osobistym kierunkiem Piłsudskiego ofensywa przysporzyła orężowi polskiemu nowych laurów. W przeciągu zaledwie dwóch tygodni armia polska, liczebnie niewielka, walcząc pod okiem Naczelnego Wodza, przemierzyła ogromną połać kraju od Zbrucza pod Dniepr i rozgromiwszy doszczętnie wojska sowieckie 8 maja zajęła Kijów. Po dniach triumfów przyszły jednak wkrótce dni klęski. Oto po zajęciu przez wojska polskie Kijowa, dywizje sowieckie zgrupowane na froncie północnym, przeszły nagle do ofensywy. Wprawdzie uderzenie to zostało odparowane i nieprzyjaciela zatrzymano na miejscu, ale kosztem osłabienia frontu polskiego na Ukrainie. Skorzystało z tego dowództwo Czerwonej Armii i rzuciło na oddziały polskie znajdujące się na Ukrainie cztery dywizje armii
konnej pod wodzą Budionnego, którym udało się przebić tyły polskie. Nieuniknionym następstwem był odwrót wojsk polskich z Ukrainy.
GENEZA BITWY WARSZAWSKIEJ
I nagle 4 lipca zgromadzone na tym froncie w ogromnej liczbie wojska sowieckie podjęły gwałtowną ofensywę pod hasłami: „Na Wilno, Mińsk, Warszawę”, aby, jak głosił rozkaz dowódcy Czerwonej Armii Tuchaczewskiego: „przez trupa do Polski”, zdobyć „drogę do wszechświatowego pożaru rewolucji”.
Czuwał jednak w tych dniach klęski i grozy Wódz Naczelny. W najkrytyczniejszym momencie gdy wróg zbliżał się do bram stolicy, wieczorem 5 sierpnia i w nocy 6 sierpnia jak sam stwierdza, „przepracował siebie samego dla wydobycia decyzji”.
Pisał o tym później w swojej książce „Rok 1920”:
„(…) Nad całą Warszawą wisiała zmora mędrkowania, bezsilności i rozumkowania tchórzy. Jaskrawym tego dowodem była wysłana delegacja z błaganiem o pokój. Warszawę skazywałem z góry na pasywną rolę, na wytrzymanie nacisku, który szedł za nią. Lecz wtedy z pasywną rola nie chciałem wiązać ogromnej większości swoich sił. Gdy znowu myślałem o zmniejszeniu obsady pasywnej, to bać się zaczynałem o to, czy Warszawa wytrzyma i czy sam fakt wymarszu jakiejś części wojska, już do niej wciągniętej, nie wywoła zmniejszenia słabych sił moralnych i braku zaufania do możliwości obrony… Zestawiwszy po kilka razy próby rachunku, zdecydowałem wycofać ku południowi większą część 4-tej armii i zaryzykować osłonę południową, wyciągając z niej dwie dywizje, które uważałem za najlepsze – 1 i 3 legionową. Jako miejsce koncentracji zostały wybrane „okolice, przykryte względnie szeroką rzeką Wieprz, z oparciem lewego skrzydła o Dęblin i przykryciem w ten sposób mostów zarówno przez Wisłę, jak i przez Wieprz. Uśmiecha mi się zresztą ta myśl skądinąd, by w czasie decydującej operacji nie być stałym obiektem nacisku mędrkującej trwogi i rozumkującej bezsilności(…)”.
Wspaniały w swej koncepcji plan Bitwy Warszawskiej został uwieńczony sukcesem, który wywołał zdumienie i podziw w całym świecie. Tak oto Polska ocaliła siebie i Europę przed klęską "Widma krążącego po Europie, widma komunizmu", deklaracji programowej Związku Komunistów (niemieckiej partii komunistycznej) napisanej przez Karola Marksa i Fryderyka Engelsa na przełomie lat 1847 i 1848 i ogłoszona w lutym 1848 r. w Londynie. A szef francuskiej misji dyplomatycznej Jusserand, który również w 1920 roku przebywał w Warszawie jako obserwator z ramienia swojego rządu powiedział:
„ Wróg Polski był wrogiem wszystkich krajów cywilizowanych. Zagrożony był ład społeczny, a niebezpieczeństwo zawisło nad porządkiem politycznym, ustalonym przez Traktat Wersalski”. Tylko pewne czynniki polityczne w Polsce, te same, które stale podkopywały ruch niepodległościowy, wskrzeszony i kierowany przez Piłsudskiego nie chciały uznać jego zasług. Żywiołowa nienawiść partyjna do Wodza wyzwolonej z niewoli Polski podyktowała im pomysł wypaczenia prawdy, sfałszowania wyroku historii. Zbawcą Polski chcieli uczynić Francuza, generała Weyganda, pomimo, że obrona Warszawy została przeprowadzona wbrew planowi i radom tego, dobrego zresztą, przyjaciela Polski, który sam stwierdził publicznie jak było naprawdę. Generał Weygand doradzał zrezygnować z obrony Lwowa i użyć ściągnięte stamtąd siły do obrony Warszawy.
USIŁOWANIA UPOKORZENIA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO
W ATAKU NA MARSZAŁKA - ZAPLUTY, POTWORNY KARZEŁ NA KRZYWYCH NÓŻKACH
Wrogowie osobiści i polityczni Józefa Piłsudskiego urządzili manifestację na dziedzińcu pałacu Krasińskich w Warszawie na którym ustawiono parę tuzinów kobiet z arystokracji, a gdy pojawił się generał Weygand, na dany znak przez reżyserów smutnej komedii zgromadzone kobiety padły na kolana i całowały ręce „zwycięzcy Bitwy Warszawskiej.”.
Równocześnie na zebraniu politycznym przemawiał jeden z dygnitarzy kościelnych, piętnując Piłsudskiego jako „podłego tchórza i zdrajcę”.
Posunięto się nawet do kolportowania wiadomości, iż adiutant Piłsudskiego z jego polecenia porozumiał się z bolszewikami po drucie przeciągniętym z Belwederu do podziemi soboru na placu Saskim. Wrogowie jawni i ukryci czynili co mogli i jak mogli, aby utrudnić mu pracę.
Mówił Piłsudski:
„(…)Był cień, który biegł koło mnie. Czy na polu bitwy, czy w spokojnej pracy, cień ten ścigał mnie i prześladował. Zapluty, potworny karzeł na krzywych nóżkach, wypluwający swoją brudną duszę, opluwający mnie zewsząd, nie szczędzący niczego, co szczędzić trzeba: rodziny, stosunków, bliskich mi ludzi, śledzący moje kroki, przekształcający moją myśl – ten potworny karzeł pełzał za mną, ubrany w chorągiewki różnych kolorów, to obcego, to swojego państwa, krzyczący frazesy, wymyślające jakieś historie – ten karzeł był moim nieodstępnym towarzyszem doli i niedoli, szczęścia i nieszczęścia, zwycięstwa i klęski. A plucie to chrzczono wysokimi słowami, wysokimi hasłami. Była to praca tzw. narodowa – patriotyczna(…)”.
A tymczasem cień biegł koło niego, to wyprzedzał go, to zostawał w tyle. Zaczęły się piekielne harce „zaplutego potwornego karła na krzywych nóżkach, wypluwającego swoją
brudną duszę”, a wraz z nią „jakieś niesłychane historie”. „W przeciągu pięciu lat prawie – mówił Piłsudski- musiałem żyć w otoczeniu najrozmaitszych potwornych baśni,
najrozmaitszych legend, najrozmaitszych, śmiesznych nieraz opowiadań, które mnie się tyczyły”. Bo czego to o nim nie opowiadano?
„Reprezentant narodu, wybrany przez wszystkich, reprezentujący wszystkich – kradnie!
Reprezentant zdradza kraj, w czasie wojny umawia się z nieprzyjacielem! Naczelny Wódz, prowadzący wojnę jest zdrajcą! Gdzie na niego kara? Czy jest próba usunięcia go? Czy jest próba zrobienia go odpowiedzialnym za te wszystkie zbrodnie? Nie ma!
Idzie tylko o plucie, idzie tylko o kał wewnętrzny, którego pełna musiała być dusza, jeżeli na te rzeczy się zdobyła".
Potworny karzeł, wylęgły z bagien rodzinnych. Gdzie indziej w stosunku do reprezentantów państwa, nawet gdy są nieuczciwi, ukrywa się to, czyni się wysiłki, by na reprezentancie plamy nie było, by błyszczał jak tarcza. Gdzie indziej wódz naczelny, który zwyciężył jest czczony, spotykają go honory i zaszczyty, bo przecież on państwo wyratował, przecież on ocalił od nieszczęścia wszystkich. U nas inaczej. Wódz ma iść w błoto i tylko, gdy dostatecznie błota się napije, ma być godnym Polski.
PIŁSUDSKI:
„(…)Szanuję swoją historię, szanują ją dla siebie, szanuję ją dla dzieci, szanuję dla przyszłych historyków, którzy by także mi w twarz napluli, gdybym razem z potwornymi karłami, którzy mnie obniżyć chcieli, pracował. Jeżeli Polska w pierwszym okresie zdobyła się na naprawę Rzeczypospolitej, to potem powoli od naprawy do starych narowów powrót się zaczął. Wielkich wysiłków pracy trzeba, aby Polskę na drogę naprawy wypchnąć(…)”.
Historyczne to przemówienie wygłosił Piłsudski w kilka dni po uchwale Sejmu z 28 czerwca 1923 roku która brzmiała: „Józef Piłsudski jako Naczelnik Państwa i Naczelny Wódz zasłużył się Narodowi”.
Na wiadomość o śmierci Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego prezydent RP Ignacy Mościcki wydał Orędzie do Narodu. Tuż przed 1 w nocy 13 maja 1935 roku udał się do Belwederu by oddać cześć zmarłemu Marszałkowi.
PREZYDENT IGNACY MOŚCICKI POWIEDZIAŁ WÓWCZAS:
„[…] Przedmiotem kultu narodowego nie może być tylko samo cierpienie. W drodze swej instynkt twórczy narodu znajduje ujście w apoteozie czynu i wielkości. Bez czci dla wielkości nie ma potęgi Państwa… Dzień 12 maja 1935 roku tragiczny dla Narodu i Państwa Polskiego okrył wszystkie serca polskie ciężką, nieutuloną żałobą. Odszedł od nas na zawsze, odszedł w chwili, kiedy najbardziej potrzebujemy Jego mądrej, troskliwej i wszystko przewidującej opieki. Największy na przełomie całej naszej historii człowiek, który z głębi dziejów minionych moc swego ducha czerpał i nadludzkim wytężeniem myśli i drogi przyszłość odgadywał[…]”.
Polskie Legiony – I Kadrowa pod Jego dowództwem śpiewały hymn:
Legiony to – żołnierska buta
Legiony to – ofiarny stos
Legiony to – rycerska nuta
Legiony to – straceńców los!
Refren
My Pierwsza Brygada
Strzelecka gromada
Na stos rzuciliśmy swój życia los
Na stos – na stos!
Nie chcemy już od was uznania
Ni waszych mów ni waszych łez
Skończyły się dni kołatania
Do waszych dusz do waszych serc
Refren
My Pierwsza Brygada...
Umieliśmy w ogień zapału
Młodzieńczych wiar rozniecić skry
Niech życie swe dla ideału
I swoją krew i marzeń sny
Refren
My Pierwsza Brygada...
Potrafim dziś dla potomności
Ostatki swych poświęcić dni
Wśród fałszów siać siew szlachetności
Miazgą swych ciał żarem swej krwi
Refren
My Pierwsza Brygada...
Krzyczeli żeśmy stumanieni
Nie wierząc nam że chcieć to móc
Laliśmy krew osamotnieni
A z nami był nasz drogi wódz
Refren.
My Pierwsza Brygada...
Autorami hymnu Legionów są Tadeusz „Kostek” Biernacki, lub Andrzej Hałaciński. Jak twierdził Biernacki ułożył tekst wspólnie z kolegami w nocy z 16 na 17 lipca 1917 roku, gdy przewożeni byli jako internowani przez Niemców do Szczypiorna w związku z kryzysem przysięgowym. Hałaciński także przyznawał się do pieśni i podawał, że powstała w Tyrolu w tym samym 1917 roku. Józef Piłsudski nazwał ją „najdumniejszą pieśnią jaką kiedykolwiek Polska stworzyła”. Wraz z nadaniem Piłsudskiemu na kilka tygodni przedtem, 14 maja 1923 roku, Krzyża Wielkiego Orderu Virtuti Militari za zwycięską wojnę z bolszewikami, był to pierwszy oficjalny wyraz publicznego uznania jego zasług przez najwyższe władze niepodległego Państwa Polskiego. Simon Goodough znany popularyzator historii wojen i
wojskowości w wydanej w 1979 r. książce "Tactical Genius in Battle" w uznaniu talentów dowódczych Józefa Piłsudskiego postawił go w kręgu zwycięzców 27 największych bitew w
dziejach świata. Wymienił go w szeregu takich strategów jak Temistokles, Aleksander Wielki, Cezar, Gustaw Adolf czy Kondeusz. Francuski generał Louis A. Faury w jednym z artykułów w 1928 r. porównał Bitwę Warszawską do Bitwy pod Wiedniem:
"Przed dwustu laty Polska pod murami Wiednia uratowała świat chrześcijański od niebezpieczeństwa tureckiego; nad Wisłą i nad Niemnem szlachetny ten naród oddał ponownie światu cywilizowanemu usługę, którą nie dość oceniono".
Z kolei brytyjski historyk J.F.C. Fuller napisał w książce "Bitwa pod Warszawą 1920": "Osłaniając centralną Europę od zarazy marksistowskiej, Bitwa Warszawska cofnęła wskazówki bolszewickiego zegara (...), zatamowała potencjalny wybuch niezadowolenia społecznego na Zachodzie, niwecząc prawie eksperyment bolszewików".
PRZEŁOMOWA BITWA W HISTORII
Przełomowe bitwy w historii świata - lista bitew, które zaważyły na losie ludzkości. Można zatem zaliczyć do niej dane starcie, jeśli odwrotny jego przebieg dokonałby gruntownego
przewrotu w dziejach świata. Listę 15 przełomowych bitew stworzył Edward Shepard Creasy, a o 3 kolejne uzupełnił ją brytyjski polityk, dyplomata i pisarz, Edgar Vincent D'Abernon.
Można dodać do niej walki z okresu II wojny światowej.18. przełomową bitwą z kolei jest Bitwa Warszawska, podczas której polskie wojska zatrzymały ofensywę Armii Czerwonej i zmusiły ją do odwrotu. Dzięki zwycięstwu Polaków rewolucja komunistyczna nie rozprzestrzeniła się na południową i zachodnią Europę.
Podane przez Edwarda Sheparda Creasy'ego:
1. bitwa pod Maratonem - 12 września 490 p.n.e.
2. porażka Aten w wojnie z Syrakuzami (wyprawa sycylijska) - 413 p.n.e.
3. bitwa pod Arbelą - 331 p.n.e.
4. bitwa nad Metaurusem - 207 p.n.e.
5. bitwa w Lesie Teutoburskim - 9
6. bitwa na Polach Katalaunijskich (obecnie Chalons-sur-Marne) - 7 września 451
7. bitwa pod Tours - 25 października 732
8. bitwa pod Hastings - 14 października 1066
9. oblężenie Orleanu - 1429
10. klęska hiszpańskiej armady - 1588
11. bitwa pod Blenheim - 13 sierpnia 1704
12. bitwa pod Połtawą - 8 lipca 1709
13. kapitulacja armii angielskiej pod Saratogą - 1777
14. bitwa pod Valmy - 1792
15. bitwa pod Waterloo - 18 czerwca 1815
Dodane przez Edgara Vincentego D'Abernona:
16. bitwa pod Sedanem
17. bitwa nad Marną - 5 - 9 września 1914
18. bitwa warszawska 15 sierpnia 1920
Wojna trzydziestoletnia
- bitwa pod Tannenbergiem
II wojna światowa
- bitwa pod Stalingradem 1942-1943
- bitwa pod El - Alamein 1942
- bitwa pod Kurskiem 1943
- walki o Guadalcanal 1942-1943
Edgar Vincent, wicehrabia D'Abernon (ur. 19 sierpnia 1857, zm. 1 listopada 1941) – brytyjski polityk, dyplomata, pisarz. W Polsce jego nazwisko znane jest dzięki temu, że rozszerzył listę
Edwarda Sheparda Creasy'ego 15 przełomowych bitew w historii świata, włączając wymienioną wyżej książką 3 kolejne bitwy, w tym Bitwę Warszawską.
CUD NAD WISŁĄ
Przy tym wszystkim sformułowanie „Cudu nad Wisłą” nabrało konotacji religijnej, ponieważ wojska polskie pokonały bolszewików w Bitwie Warszawskiej 15 sierpnia, w dniu
Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony Polskiej.
Dzisiaj w 2015 roku wrogowie Polski siejący zamęt w polskich młodzieńczych umysłach podają „prawdę” historyczną m.in. o rzekomej „okupacji” Kresów II RP przez Polskę.
W 94 rocznicę „Bitwy Warszawskiej” opracował Aleksander Szumański - członek Związku Piłsudczyków, uhonorowany Medalem „W Hołdzie Komendantowi”.
Źródła:
http://www.blogpress.pl/node/19166
http://www.bitwawarszawska.pl/index.php?cmd=zawartosc&opt=pokaz&id=3
http://3obieg.pl/adam-michnik-patriotyzm-rasizm
https://www.youtube.com/watch?v=QlSsg7QkjrY
http://pl.wikipedia.org/wiki/Legiony_Polskie_1914-1918
prof. Edgar Vincent d'Abernon „Osiemnasta decydująca bitwa w dziejach świata" Pod Warszawą 1920 r. PWN Warszawa 1932 rok,
Henryk Cepnik "Józef Piłsudski Twórca Niepodległego Państwa Polskiego zarys życia i działalności (5.XII. 1867 - 12. V. 1935)" Warszawa 1935
1. Bitwa Warszawska 13-28 VIII 1920. Dokumenty operacyjne. Część II (17-28 VIII), praca zbiorowa, ISBN 83-86678-37-2.
2. Edgar Vincent D'Abernon: The Eighteenth Decisive Battle of the World, Warsaw 1920. Hyperion Press, Westport Conn 1977. ISBN 0-88355-429-1.
3. Norman Davies, God’s Playground. A History of Poland. Bd 1. The Origins to 1795; Bd 2. 1795 to the Present. Oxford University Press, Oxford 2005. ISBN 0-19-925339-0, ISBN 0-19-925340-4.
4. Norman Davies, White Eagle, Red Star, the Polish-Soviet War, 1919-20. Pimlico, London 2003. ISBN 0-7126-0694-7.
5. John Frederick Charles Fuller, The Decisive Battles of the Western World. Eyre & Spottiswoode, London 1954, Cassell, London 2001. ISBN 0-304-35868-1.
6. Jeremy Keenan, The Pole: the Heroic Life of Józef Piłsudski. Duckworth, London 2004. ISBN 0-7156-3210-8.
7. Marian Kukiel, Bitwa Warszawska, Polski Instytut Wydawniczy, 2005, ISBN 83-89700-36-0.
8. Richard Pipes: Russia under the Bolshevik Regime. Random House, New York 1994. ISBN 0-394-50242-6.
9. Józef Piłsudski: Pisma zbiorowe. Warszawa 1937, Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1991, ISBN 83-03-03059-0.
10. Marek Tarczyński, Bitwa Warszawska 1920, Wyd. Rytm, 1996, ISBN 83-86678-37-2.
11. Richard M. Watt, Bitter Glory, Poland and Its Fate, 1918-1939. Hippocrene Books, New York 1998. ISBN 0-7818-0673-9
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3698 odsłon
Komentarze
Przebieg wojny polsko -
15 Sierpnia, 2015 - 16:52
Przebieg wojny polsko - bolszewickiej w świadomości Polaków , pozostaje nadal historią mało znaną . W powstałą lukę , w białą plamę naszej historii starją się wejść różnego pokroju domorośli historycy , a mam konkretnie na myśli Piotra Zychowicza .
Zychowicz postawił sobie , ewentualnie ktoś postawił przed nim zadanie , dyskredytwania polskiego wysiłku w walce o niepodległość . Niznajomość historii , pozwoliła na osiągniecie sukcesu rynkowego kolejnej pracy Zychowicza. :
http://www.kanon24.pl/7076,pakt-pilsudski-lenin.html
Okazuje się , że po latach komuny i braku wysiłków państwa , zwłaszcza w ciągu ostatnich lat , w krzewieniu wiedzy historycznej , tacy hosztaplerzy historyczni , a raczej pisarze z działu fantastyki , jak Zychowicz , mają się dobrze.
Tym cenniejszy jest powyższy artykuł , przybliżający przebieg Bitwy Warszawskiej , będącej decydującym wydarzeniem w wojnie polsko-bolszewickiej
kanon24.pl
KANON 24.PL
15 Sierpnia, 2015 - 17:13
To smutna prawda!
Na tę znajomość historii Polski i niestety poglądy polityczne redaktora naczelnego Historia "Do Rzeczy" Piotra Zychowicza wykszłconnego historyka, dla mnie "historyka", wskazują jego haniebne pozycje książkowe "Obłęd 44"( o Powstaniu Warszawskim), "Pakt Ribbentrop - Beck" (którego nie było). Kamuflarz lub opowieści co by było gdyby było jest niegodne rozważań historyka. To tak gdyby napisać książkę "historyczną" "Co by było gdyby Hitler wygrał wojnę".
Uszanowanie za wpis
Z podziekowaniem
Aleksander
Aleksander Szumanski
Aleszum
15 Sierpnia, 2015 - 19:24
1)Pomoc Królowej Polski.
2)Geniusz Marszałka.
3)Niespotykane męstwo i ofiarność żołnierzy oraz społeczeństwa Polskiego.
To klucz sukcesu Polski z bolszewikami.
Pozdrawiam.
Beata Szydło premierem.
Jestem jakim jestem
-------------------------
"Polska zawsze z Bogiem, nigdy przeciw Bogu".
-------------------------
Jestem przeciw ustawie JUST 447
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika wilk na kacapy nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
Ci domorosli historycy to wcale nie sa domorosli - to gnidy opla15 Sierpnia, 2015 - 21:25
przez wrogow Polski do pisania nowej histori ktora poniza Polakow.
Zreszta tu autor tego wp[isu sam sie wpisuje w domoroslosc powielajac kacapski slogan o niby jakims CUDZIE.
Powielanie takiej bzdury ma na celu pomnijszenie dzielnosci narodu i zolnierza polskiego oraz naczelnego wodza Pilsudzkiego.
Powtarzanie slow o Cudzie ma nacelu utrwalenie w mlodziezy przekonania ze zwyciestwo przypisuje sie jakiejs nadprzyrodzonej sile i tak jest jak sie kogos zapytasz z mlodziezy to cos wlasnie belkoca o Cudzie nad Wisla i nic wiecej.
Ale coz tak jest juz z domoroslymi historykami ktorzy bez pjecia przepisuja bzdury tymsamym zafalszowuja historie.