Śmierci, gdzież jest twój oścień? Gdzie zwycięstwo twoje?

Obrazek użytkownika PiotrCybulski
Kraj

Dziś jakby jestem spokojniejszy, bo wiem że Lech i Maria znów są razem, blisko siebie, oddzieleni wprawdzie ściankami trumien, lecz zjednoczeni wspólną śmiercią i miłością, która, podobnie jak wiara i nadzieja, potrafi się śmierci oprzeć. Więc pytam: Śmierci, gdzież jest twój oścień? Śmierci, gdzie jest twoje zwycięstwo?

Przecież chciano nas podzielić, na nowoczesnych i moherów, na ksenofobów i postępowców. A my teraz jesteśmy razem, związani jednością żałoby, wspólnym potokiem łez, niekończącym się łańcuchem wspomnień. Misterny plan wielu wartkich umysłów obróciłaś w pył, w jednej chwili zebrałaś nas znów pod pojęciem Polski, która jest jedna, jedna wszystkimi i dla wszystkich. Śmierci, czy to Twój oścień? Czy to Twoje zwycięstwo?

Dziś słucham ciepłych słów o moim Prezydencie, o którym nie słyszałem tych samych słów z tych samych ust jeszcze parę dni temu. Czy nagle ich olśniło? Czy docenili Go po śmierci, jak van Gogha, którego pracami za jego życia nawet pies z kulawą nogą się nie interesował a gdy umarł, każdy jego bazgroł wart był miliony? Dlaczego teraz słyszymy, że Prezydent miał też zalety, skoro dotąd wtłaczano nam do głowy tylko jego wady?

Dziś kanapki w reklamówce to już nie obciach, to miłość. Dziś Borubar to nie przejęzyczenie nieudacznika, to zabawna wpadka – całkiem normalna, która mogła się wydarzyć każdemu. A może on jednak nie powiedział wtedy Borubar? Może powiedział “Boruc bardzo”?. Nagle świat obrócił się do góry nogami, a może obrócił się, ale wracając do normy, nagle widzimy wszystko tak, jak powinniśmy, a nie jak nam to pokazano, przekręcając obraz i gwałcąc przekaz.

A Jarosław Kaczyński? Jeszcze niedawno pytano, czy czasem nie jest kobietą. A dziś ten sam człowiek, jak prawdziwy mężczyzna, twardo i niewzruszenie wykonuje przykre obowiązki członka rodziny, który na ojczystej ziemi wita zwłoki swojego brata i jego żony. Niedługo powita zwłoki swoich zastępców a może i następców. Więc jednak to facet, prawdziwy facet, twardziel który płacze, ale tylko w zaciszu kaplicy i gdy nikt nie patrzy.

Bo przecież świat ponoć nie wierzy już nawet łzom, trudno też już wierzyć słowom. Dziś najbardziej prawdziwe i wiarygodne jest milczenie. Dlatego on milczy, przeżywa, myśli. Być może nawet o tym, by zastąpić brata, by kontynuować jego dzieło, może nawet doprowadzić je do udanego końca. Może teraz nie zabraknie mu determinacji, nie zabraknie mu naszego poparcia, naszej wiary, którą w nim pokładamy. Może to jest właśnie twój oścień, o Śmierci? Może to jest to Twoje zwycięstwo?

Brak głosów

Komentarze

Chyba TAK.....

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#55151