Demokratyczna Platforma i niefrasobliwy Antoni
Wielokrotnie dane nam było słyszeć, że Platforma Obywatelska jest partią demokratyczną. Tam każdy ma szansę być każdym, każdy ma szansę zostać przewodniczącym, każdy może wystartować do każdych wewnątrzpartyjnych wyborów i każdy spokojnie może wyrazić swoje opinie na temat partii i jej funkcjonowania. A jak ktoś jeszcze sfinansuje Tuskowi wydanie książki, to może być nawet jego nadwornym błaznem do brudnej, acz mało śmiesznej, roboty.
Te zapewnienia konsekwentnie tworzyły sielankowy obraz Platformy Obywatelskiej jako partii miłości, pełnej wyrozumiałych siwobrodych mędrców, którzy życie znają i codziennie rano wstają za nadzieją, iż ktoś w końcu obsypie ich dobroduszną lawiną krytyki, by być lepszym codziennie i od nowa wciąż. I tylko od czasu do czasu niektórzy dawali się na ten obraz nabrać, krytykę swoją wygłaszali, po czym w połowie zdania znikali i pies z kulawą nogą ich nie pamiętał.
Najnowszą ofiarą naiwnej wiary w demokratyczną Platformę stał się poseł tej partii, Antoni Mężydło. Jeszcze w 2005 roku był posłem PiS. Potem, gdy jego okręt lekko się przechylał, postanowił razem z paru innymi marynarzami go opuścić, mówiąc coś tam o uczciwości i przeniósł się do Platformy Obywatelskiej, zapewne w nadziei przedłużenia swojej kariery politycznej o jeszcze jedną kadencję. Być może także szukał w tej partii demokracji, wolności słowa oraz całkowitego braku zamordyzmu, czyli tego wszystkiego, co przypisywano PiS-owi, a czego PiS-owi po dwóch latach jeszcze nie udowodniono.
Zatem Antoni Mężydło długo siedział cicho i uważał Platformę Obywatelską za co najmniej ósmy cud świata, a już na pewno za pierwszy cud trzeciej Rzeczpospolitej. Jednak każdy okręt ma to do siebie, że nawet gdy jak Titanic robi wrażenie, to i jak Titanic wcale nie jest niezniszczalny. Więc gdy obecny okręt posła Mężydło zaczął się chwiać, sam poseł doszedł do wniosku, że i tak nie ma nic do stracenia i zawsze to lepiej jak go wywalą, niż znowu miałby odejść z jakiejś partii. W końcu skończyłby tak jak Richard Henry Czarnecki czy Stephen Niesiołowski.
Nagle czar prysł, nagle mit demokratycznej partii upadł jak pomnik Dzierżyńskiego. Mężydło po 2 latach przypomniał sobie patent z uczciwością i teraz wstydzi się za PO, bo widzi że nadużywa ona władzy. Widzi obrady komisji hazardowej i stwierdza, że nie trzyma się ona standardów, kompromituje i jest oznaką głupoty. Zgadza się, nie odkrył Pan nic nowego, my to głosimy już od prawie dwóch lat. Ale nie wiem czy największą oznaką głupoty nie jest być w Platformie i mówić o Platformie źle, bo jak się to skończy, to wiedzą już i Olechowski i Piskorski i Rokita. I tylko patrzeć jak wiedzę taką posiądzie też Mężydło. I gdzie wtedy popłynie na tym swoim kółku ratunkowym uczciwości?
Piotr Cybulski
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1206 odsłon
Komentarze
Piotr, niby wstydzi się za PO, ale atakuje J. Kaczyńskiego
1 Lutego, 2010 - 22:44
pzdr
antysalon
Antoś żegluje....
2 Lutego, 2010 - 02:27
Pozostało jeszcze trochę portów, takich jak SLD, PSL czy SD. Poza tym zawsze można zostać "prawicowym politykiem". Takim co to z rozwianym włosem i złotoustymi mądrościami przemierzają kraj jak długi i szeroki.
_______________________________________________________
"Strzeżcie się Wilki, strzeżcie się przynęty..."
"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."
@Autor
2 Lutego, 2010 - 03:10
Panie Piotrze
Sam napisałem notkę o AM chwalącym go, że jako jedyny głosował za powrotem Z. Wassermana do Komisji Hazardowej
http://niepoprawni.pl/blog/756/mezydlo-mimo-wszystko-szacunek-i-podziekowania.
Jako Toruńczyk znałem AM osobiście w okresie walki o niepodległość i odzyskanie wolności i w pierwszych latach lat 90-tych.
Mam ogromny dylemat: znałem go jako człowieka przyzwoitego. Mało tego: dla mnie jako 20-latka był nawet wzorem patriotyzmu i niezłomności etyczno-moralnej.
O jego obecnym zachowaniu i tym wywiadzie myślałem dość długo i niestety jestem zmuszony zmienić swoją ocenę Antoniego Mężydły.
Jest takie proste powiedzenie: Kto raz zdradzi współmałżonka będzie go zdradzał już zawsze. Choć zawsze szukał będzie wytłumaczeń innych niż tylko jedno dopuszczalne: własna egoistyczna korzyść niezależnie czy tylko fizyczna, duchowa czy finansowa.
W przypadku polityka taka korzyść do bycie ciągle u "państwowego żłoba".
Sprostytuować się w polityce jest łatwo i jak ktoś raz zdradzi zostanie polityczną prostytutką mimo szlachetnych zapewnień, że jest inaczej. Tak teraz myślę o Panu Mężydle (i chyba politycznym "wężydle").
Pozdrawiam
krzysztofjaw
krzysztofjaw
Nowomowa
2 Lutego, 2010 - 07:38
"I tylko patrzeć jak wiedzę taką posiądzie też Mężydło"
Panie Piotrze,
czy nie prościej i ładniej byłoby napisać po polsku
"I tylko patrzeć jak dowie sie o tym Mężydło".
Zwrot użyty przez Pana to rażąca purystów językowych nowomowa uprawiana namiętnie przez politykow, którzy od jakiegoś czasu zamiast "nie wiedzą" wyłącznie "nie posiadają wiedzy".
Pozdrawiam
Jerzy Zerbe