Strategia prosta jak drut i stara jak PO...
Dzisiejsze wystąpienie Premiera Tuska jest na pewno jakimś tam otwarciem. Nie jest to jednak jakieś tam nowatorskie otwarcie. Jest to powrót w prostej linii do tego, w czym Platforma czuje się najlepiej.
Donald Tusk przypomniał dzisiaj wszystkim o istnieniu śmiertelnego wroga, jakim jest PIS. Nie padło ani jedno słowo o PSL, czy też o lewicy. Padło za to… CBA w porozumieniu z PIS.
Moment zaiste musi być krytyczny. Wojna z PIS już raz okazała się wygrana przy urnach wyborczych. Dlaczego więc nie skorzystać ze starych, dobrze sprawdzonych wzorów. „Ścieżka prawdy” została wskazana, a wróg zdemaskowany. Dodajmy, ponownie.
Donald Tusk liczy zatem na ponowne zwarcie szeregów swoich sympatyków oraz na skierowanie tego całego zamieszania na inne tory. Czy tym razem mu to się uda ?
Ośmielam się jednak wątpić.
Roszady stanowiskowe zapewne mają wieloraki charakter. Są jednak podyktowane właśnie tym nowym, starym otwarciem. Tusk potrzebuje teraz w sejmie kogoś, kto zapanuje nad zapędami opozycji przy tworzeniu komisji śledczej, bo tak naprawdę w tej chwili nie ma tam takich osób, które skutecznie mogłyby „zamotać”.
Premier liczy więc na desant ze swojej kancelarii. Przy okazji stwarza zaś wrażenie, że trzyma rękę na pulsie, jest stanowczy i zdecydowany.
Tak więc rozpocznie się kolejny atak na PIS z CBA w tle. To więcej niż pewne.
Tusk liczy zapewne, że wszczęta procedura odwołania szefa CBA, da mu taką okazję.
No i tu jest właśnie cały gwóźdź programu:
Procedura odwołania Kamińskiego musi być skuteczna. W przeciwnym wypadku Tusk ryzykuje utratą swojej wiarygodności.
Dla wyjaśnienia. Kamiński nie jest członkiem rządu. Kamiński podlega Premierowi, ale jest autonomiczną częścią Służb.
Procedury odwołania są skomplikowane. Jeżeli Tusk jednak zdecydował się na ich uruchomienie, to musi mieć prawdziwe dowody w ręku, a nie tylko swoje przeczucia. Argument w postaci „utraty zaufania” nie jest w tej sytuacji żadnym argumentem.
Tak więc Tusk musi udowodnić ,że CBA działało w zmowie z PIS.
To proste, jak ten przysłowiowy drut. Tusk zagrał więc na przysłowiowym „jednorękim bandycie”. Zaryzykował.
Czy za bardzo ?
Wychodzi na to, że w Platformie jest źle i trzeba ryzykować.
Kolejne dni będą prawdopodobnie nie mniej ciekawe niż dzień dzisiejszy.
Wszak wojna została wypowiedziana, po raz kolejny.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 799 odsłon