Powieść „Klechda Krakowska „
Marek Mojsiewicz „Klechda Krakowska „ Rozdział pierwszy „ Dobre złego początki „
Był późny , upalny letni wieczór. Grażyna schodziła powoli po schodach w dół pubu . Gwar ,i delikatny odgłos stawianych kufli przeplatał się z cichą muzyką , W nozdrza uderzał namacalny smak starego Krakowa , wiekowe , ceglane mury składów kupieckich emanowały , tworzyły wręcz odurzający klimat . Smużka zapachu korzennego miodu , ulubionego alkoholu Grażyny mile ją połaskotała . Zmurszałe, nadgryzione czasem mury tętniły teraz życiem . Nadgryzione to złe słowo . Patyna czasu zdawała się otulać znajdujących się tam ludzi , Półmrok panujący w starej kupieckiej piwnicy , cienie rzucane przez umieszczone na stolikach świece komponowały , igrały wyobraźnią obserwatora . W centrum znajdował się bar z wysokimi niezbyt wygodnymi krzesłami przy którym rozsiadło się kilku pracowników korporacji . Łuki filarów tworzyły kilka mniejszych sfer wypełnionych prostymi dębowymi stołami i ławami . Główną klientelę lokalu stanowili jednak studenci rozsianych wokoło collegiów Jagiellonki i hałaśliwi turyści .Grażyna lubiła ubierać się , stroić , traktowała to jako rodzaj sztuki , sprawiało jej przyjemność , gdy jej umysł kreował z tych wszystkich ubrań , butów , fryzur i makijażu coś nieuchwytnego , coś co czyniło jej już i tak niezwykła zjawiskową urodę niedopowiedzianym dziełem czarownicy. . Dzisiaj wyszukaną elegancje zastąpiła krótką agresywną sukienką .Mroczniejszy makijaż wyostrzył jej klasyczne rysy . Schodząc po kamiennych , wyżłobionych czasem schodach przechwytywała ukradkowe, a czasem natarczywe spojrzenia znajdujących się tam mężczyzn. Jej uwagę przykuł idealnie zbudowany , umięśniony , wysportowany mężczyzna za barem . Siedział w towarzystwie dwóch innych kolegów . Był wysoki , przystojny , o pociągłej twarzy , z wyraźnie zarysowanymi kościami policzkowymi . Z kieszeni powieszonej na krześle marynarki wystawał zmięty krawat , pewnie przyszli po pracy prosto z jakiegoś biura, jakich masa była rozsiana wokół Plant . Czuła jak powoli przesuwa swoje spojrzenie po jej ciele . Zaczął od nóg i powoli posuwał się w górę ,aż w końcu dotarł do jej twarzy . Pociągał ją. Zalotnie odwzajemniła mu spojrzenie . Lekko się uśmiechnęła w jego stronę. Cieszyła się że akurat dzisiaj włożyła straszliwie wysokie obcasy , które podkreślały długość jej nóg . Schodziła powoli ,ciesząc się wrażeniem jakie na nim zrobiła . Zresztą nie tylko na nim. Większość mężczyzn , którzy dostrzegli jej wejście dosłownie pożerała ją wzrokiem
Ruch machającej do niej ręki odwrócił jej uwagę od przystojniaka . Dorota , koleżanka z uczelni wskazywała jej miejsce gdzie siedziała razem z kilkoma osobami , dwoma młodymi mężczyznami i jedną dziewczyną . Zaskoczyło to Grażynę , nie spodziewała się tutaj spotkać nikogo znajomego
Grażyna umówiła się tutaj z promotorem jej pracy doktorskiej profesorem Karolem Starskim Przystojny czterdziestoparolatek , erudyta , uwielbiany przez studentów , a zwłaszcza przez studentki .Jego wykłady cieszyły się bardzo dużą popularnością . Cykl swoich wykładów , które zatytułował „ Kult pełnego życia” oparł na etyce Singera , utylitarysty , twórcy koncepcji jakości życia jako dającej się określić wartości . Jego wykłady otworzyły przed nią nowe horyzonty Nie tylko jej , ale wielu innym studentom pozwoliło znaleźć etykę , zasady ,które miały być stelażem ich całego życia . Takie pojęcia jak wolność , swoboda , ekspresja , samorealizacja ,samokreacja , cieszeniem się życiem , przyjemność , tolerancja przeplatały jego wypowiedzi , konstytuowały jego poglądy .Z pełnym entuzjazmem słuchała, a raczej chłonęła to co mówił. Kiedy zgodził się być promotorem jej pracy była dumna , czuła się wyróżniona . Koleżanki jej zazdrościły , wiedziała ,że wiele podkochiwało się w nim . Najinteligentniejszy , uwielbiany profesor będzie osobiście czuwał nad początkami jej kariery naukowej. Miała już wykupione wakacje , i chciała uzgodnić parę szczegółów związanych z jej praca doktorska jeszcze przed wyjazdem , aby mieć to z głowy , a ponieważ profesor Starski , nie miał absolutnie ani chwili czasu , a przynajmniej tak twierdził , ubłagała go telefonicznie , tak że w końcu zgodził się poświecić dzisiaj parę minut dla niej . Podał jej nazwę tego pubu i godzinę . Przy okazji umówiła się tutaj ze swoim chłopakiem , synem i dziedzicem starej rodziny kamieniczników , którzy posiadali kilka pięknych kamienic w centrum Krakowa . Wartych prawdziwą fortunę .
Pomyślała ,że istniej słaba możliwość ,że wymówka braku czasu mogła być pretekstem do spotkania się z nią poza uczelnią w bardziej swobodnej atmosferze . W bocznych nawach panował lekki półmrok , zapalone świece zapraszały do świata towarzyskiej gry , konwersacji , plotek , flirtu .
Po drodze do stołu przy którym siedzieli znajomi minęła przystojniaka , pomimo słabego oświetlenia widać było mocną opaleniznę , efekt wakacji lub solarium . Przechodząc musnęła go swoimi nogami . Miała ochotę pod jakimś pretekstem zatrzymać się koło niego i rozpocząć rozmowę , ale Dorota stała przy ławie i ciągle machała , zamówiła tylko kufel grzanego miodu . Trójniaka z ekstra szczypta przypraw . Uwielbiała miód z silnym ,ostrym odcieniem cynamonu . Dorota przesunęła się na ławie , aby zrobić miejsce Grażynie .
Znajomi Doroty ,którzy siedzieli przy jej ławie to studentka , student i młody doktorant Przy stoliku obok siedział znany jej z widzenia asystent profesora Starskiego , Romek Stawowy . Lubiła go . Przy jego stole , odwrócony do niej plecami siedział jakiś facet kolo czterdziestki z przydługimi rozczochranymi włosami w niewyprasowanej , jakby psu z gardła wyjętej koszuli .Filar odcinał przestrzeń pomiędzy dwoma stołami , ale prowadzoną obok rozmowę słychać było doskonale. Mówił coś o jakieś książce .Romek dostrzegł ją i dosłownie przykuł swój wzrok do Grażyny ,co nie uszło uwagi rozczochrańca , odwrócił się w jej kierunku i nie zatrzymując na niej wzroku odwrócił się i chciał wrócić do rozmowy. Popatrzył na swojego rozmówce i uśmiechnął się z politowaniem . Romek na dłużej skoncentrował się na sylwetce dziewczyny , z czego nieznajomy skorzystał i wychylił kieliszek wódki , po czym zaczął go przepijać kuflem piwa . Podtatusiały , z widoczna oponą obżarstwa wokół brzucha . Nie wiedziała dlaczego , ale ten brak jego zainteresowania ją ukuł . Nie przywykła do tego ze strony mężczyzn , chociaż miała wątpliwości czy tego okularnika można było do nich zaliczyć . Pedał pomyślała .Szybko się za to skarciła w myślach za użycie czegoś tak nieeleganckiego , niepoprawnego .
Co tu robisz - spytała się jej Dorota.
- Umówiłam się tutaj z profesorem - odpowiedziała Grażyna , a później ma wpaść mój chłopak Sebastian .w tym momencie Stawowy , który w końcu przerwał niezręczny już przegląd jej sylwetki podjął na nowo przerwana konwersacje .
- Łysiak to dobry polski pisarz .Najbardziej podobał mi się cykl Najlepszego i jego wywiady rzeki .
- Czy ja wiem - odpowiedział okularnik . Łysiak jest nie tylko dobrym pisarzem .To bez cienia wątpliwości najlepszy polski żyjący pisarz i jeden z najlepszych w naszej historii . Za swoje wczesne zbiory esejów na przykład „ MW „ powinien być nominowany do nagrody Nobla , o ile ta lewacka , ideologiczna nagroda jeszcze coś znaczy . Polecam ci Romku – tu zwrócił się do Stawowego „Cenę . Ten dramat zrobił na mnie wrażenie Może trochę zbyt chropowaty , niedoprecyzowany,. .Ludzka podłość , strach , kurczowe trzymanie się podłego życia i niemiecki Mefistofeles ,doktor Mengele robiący eksperymenty na ludzkim sumieniu , dokonujący wiwisekcji polskiej duszy . Chociaż ludzkie kurewstwo – tu zrobił dygresję - najlepiej opisał Orwell w” Rok 1984 „ kiedy bohater niczym ostatnia prostytutka sprzedaje swoja duszę Systemowi , Wielkiemu Bratu . Już nie pamiętam imienia głównego bohatera, ale fragment w którym rozpaczliwie próbując ocalić swoje szmatławe życie wydaje swoją ukochaną, na śmierć , ba chce aby to jej głowę zamiast jego wsadzić do klatki z głodnym,i szczurami .
Czytałem Stawowy wtrącił - Gdyby to trochę przerobić mógłby z niego powstać niezły kinowy thriller .
- Zasady, sumienie – zaczął mówić okularnik - , i ich przelicznik na wartość ludzkiego życia . Tak swojego jako i cudzego. Korwin Mikke , powiedział mądrą i słuszną rzecz . W odróżnieniu od lewaków , prawdziwy mężczyzna nie może najwyżej cenić swojego życia .Zawsze muszą istnieć jakie s takie właśnie rzeczy , takie wartości jak honor , rodzina, ojczyzna , które są warte samopoświęcenia , sakralizacji .W kontekście sztuka ta byłaby wiwisekcja natury człowieka. Ale lewactwo nigdy jej nie puści ani na sceny teatrów , ani na ekrany . Lewactwo wyznaje religię niewolników, a tam na honor, czy zasady , nie mówiąc już o rodzinie nie ma miejsca .
Grażyna nienawidziła Łysiaka . Był wrogiem publicznym numer jeden na jej wydziale . Zaczęła go czytać z musu dopiero wtedy , gdy na uczelni , na jej seminarium gender wskazano go jako współczesną zakłamana Panią Dulską , która jest anachronizmem , skamieniałością . Darzono go szczerą , silną i głęboką nienawiścią w całym środowisku genderystów w jakim od jakiegoś czasu obracała . Podkreślano szkody jaki czynił utrwalając setkom tysięcy swoich czytelników stereotypy katolicko narodowe .Wtedy zaczęła czytać jego książki , z obowiązku . Nie zaskoczyła ją jego nieukrywana pogarda dla kobiet jaką emanowały jego książki
- Przecież to prymitywny literat , którego przerosła rzeczywistość – wtrąciła głośno - Wychyliła się zza filara, aby lepiej widzieć Romka Stawowego i jego rozmówcę .Okulary przekrzywione , rozczochrane , od miesięcy nie strzeżone włosy , byle jak koszula, i byle jakie spodnie. Do tego był źle ogolony, mimo słabego światła widział niedogolone miejsca na jego brodzie i policzkach Co ten człowiek o wyglądzie brudnego włóczęgi tu robi. - szybko zadała sobie w duchu pytanie .
- Łysiak to jedna wielka teoria spiskowa i żałosny antyfeminista – dodała .
- Włodziu - . Lekko wypity Stawowy wtrącił się i zwrócił się do swojego rozmówcy - przedstawiam ci Grażynkę , naszą wybitną doktorantkę . Pisze pracę pod tytułem „ Opresyjne społeczeństwo. Studium ram prawnych kultury i edukacji , a procentowy udział osób homoseksualnych w społeczeństwie „ czy jakoś tak . Tytuł brzmi w każdym razie imponująco .
Włodek , bo jak już wiemy tak się nazywał rozmówca Darka podniósł się z ławy ukłonił się w stronę Grażyny i zbywając słowa współbiesiadnika oświadczył . - Idę kupić po jeszcze jednej wódce- Po czym oddalił się w stronę baru zbywając przy okazji agresję Grażyny . Na chwile zatrzymał się i rzucił w powietrze.
- To że Łysiak ocenia kobiety bardziej jako samice niż szlachetne matki i żony to musi być związane z jakąś trauma , która któraś z tych pięknych istot mu zafundowała . Polecam fragment z jednej z jego książek , niestety nie pamiętam tytułu w którym opisuje jak dziewczyna za nic nie chciała pójść do łóżka ze swoim chłopakiem ,który zresztą cały czas chciał się z nią ożenić. Wszystko się zmieniło po jej powrocie z jakiegoś dwutygodniowego szkolenia . Nagle nabrała ją dzika ochota na seksu .Chłopak był na szczęście na tyle kumaty ,że go to zaniepokoiło . I odmówił pójścia z nią do łóżka . Po trzech miesiącach było już widać ciąże , której ta porządna , nieprzystępna dziewica nabawiała się z pierwszym lepszym na wyjeździe
- Widocznie spotkała prawdziwego mężczyznę na tym wyjedzie . Bo ten jej chłopak to chyba był zwykły dupek - zadrwiła Grażyna. Wyglądała ślicznie w tej swojej irytacji . Oczy jej iskrzyły , w
zęby połyskiwały w tym grymasie
Władek stojąc już w swojej drodze po kolejną dawkę wody życia podniósł kufel i wypił mały łyk piwa . – Problem nie jest w tym -wrócił do tematu - że ona znalazła sobie prawdziwego mężczyznę , ale na tym jakim podłym , żałosnym jakim godnym pogardy stworzeniem się stała. - Tutaj na chwilę przerwał i celowo popatrzył na Grażynę. - Z prawdziwym mężczyzną, który najprawdopodobniej potraktował ja jak dziwkę , a być może nawet był miłością jej życia zrobiła dziecko , ale aby zapewnić sobie opiekę dla dziecka i siebie samej gotowa była na oszukanie biednego chłopaka , gotowa była na seks z nim nie z miłości ale taki brudny , interesowny .Ten jej prawdziwy mężczyzna nie tylko potraktował ja jak dziwkę. On z niej dziwkę zrobił . Władek tym razem wypił kieliszek wódki . Nie zwrócił uwagi że był to kieliszek Stawowego . Pustym szkłem lekko uderzył w drewno ławy i dodał -
- kobiety są istotami tak delikatnymi i pięknym , jak obrazy Boscha . Po czym wstał i aby nie kontynuować dyskusji skierował się w stronę baru po nowy ładunek alkoholu
Grażyna bez trudu zorientował się ze z niej drwi . Znała Boscha . Jego obrazy to ohydny świat śmierci , grzechu , piekła i ludzkiego brudu .
- Kto to jest – syknęła do Stawowego – to jakiś tryglodyta -.Co on tutaj z tobą robi ?
- Jest stróżem nocnym – Zobaczył zdziwione spojrzenie Grażyny – Naprawdę. Włodek pracuje jako stróż na jakiejś budowie. Przepraszam cię Grażynko, ale muszę do toalety – tyle się dowiedziała na razie w temacie rozczochrańca od Romka
Patrzyła jak niski okularnik ociężałym krokiem kierował się w stronę baru . Skorzystała z okazji i zwróciła swoje spojrzenie w stronę przystojnego mężczyzny , który przykuł jej uwagę , kiedy wchodziła do piwnicy.
Cały czas siedział tam ze swoimi kumplami z pracy Patrzył na nią . Ich oczy się spotkały , po czym jego wzrok przesunął się na jej piersi , potem nogi , a raczej na prawie całkowicie odkryte uda. Przeszły ją ciarki . Poczuła prawie fizyczną przyjemność . Uśmiechnęła się do niego zachęcająco . Mimowolnie.
Ciężkie klapnięcie na ławie wracającego z czterem kieliszkami wódki Włodka oderwało Grażynę od jakże przyjemnej gry .
- Mocium panie - zwrócił się Włodek do Romka śmiesznym zwrotem z Zemsty Fredry, który lubił używać w czasie picia , który stał się jego pijackim nawykiem , podnosząc kieliszek w jego stronę .- Oczywiście to tylko w celach zdrowotnych , uśmiechnął się przewrotnie wychylając śliwowicę .
Grażyna czuła instynktownie ,że ten obdartus ją ignorował . Rozzłoszczona zwróciła się do niego . -Rzeczywistości nie da się zakłamać . Nic na to nie poradzisz .Był starszy od niej i grzeczność wymagała , aby zwrócić się na pan ,ale chciała wszystkim pokazać ,że on na taka formułą nie zasługuję . Do tego to drobny pijaczek.- Pomyślała o Włodku Grażyna. Podniosła w górę swój ceramiczny kubek z grzanym miodem i aby go sprowokować wygłosiła coś coś w rodzaju niezgrabnego ,złośliwego toastu
- Za rzeczywistość i za tych wszystkich , którzy muszą się do niej dostosować
Dorota uderzyła ją lekko łokciem i syknęła .-Uważaj. Nie prowokuj go , bo staje się wtedy wyjątkowo wredny - . co jeszcze bardziej rozjuszyło Grażynę .
- Łysiak i jego świat podzieli los mamutów . Po prosty w nowej rzeczywistości zdechnie -dodała Grażyna . Jak powiedział mądrze słynny redaktor , czas działa na korzyść mojego świata. Lewica przejęła szkoły. To my wychowamy wasze dzieci , i to one pogrzebią wasz świat .Na zawsze
Włodek odwrócił wzrok do niej . Uśmiechnął się do niej . Ale było coś złowieszczego w tym uśmiechu .
-Piszesz pracę o represyjnej kulturze – zwrócił się do niej , jak rozumiem , represyjnej polskiej chrześcijańskiej , katolickiej kulturze . Która tłumi homoseksualną ekspresje , ba nie dopuszcza do tego , by ludzie ciszyli parzyli się jak zwierzęta, włazili na wszystko co się rusza . No nie wszystko, bo w Niemczech zabronili robienia sobie dobrze ze zwierzętami .Chociaż wasz guru Singer uważa ,że zoofilia jest w zasadzie cool . Ale wracając do twojej pracy doktorskiej . Jestem pewny, że znasz wyniki ostatnich badań genetyki homoseksualizmu . Naukowcy odkryli gen homoseksualizmu u myszy. Badania naukowe dotyczące procentowego udziału osób homoseksualnych w populacji wykazy że jest on stały , czyli niezależny od kontekstu religijnego , czy kulturowego . Te fakty możesz sprawdzić . Znasz z pewnością badania profesora Regnerusa z Teksasu , który zbadał co się dzieje z dziećmi wychowywanymi przez homoseksualistów . Zaburzenia umysłowe, społeczne , seksualne . No nie , przecież wzmożony promiskuityzm , jakim charakteryzowały się dzieci wychowywane w takich warunkach to nie żadne zaburzenie .Przynajmniej według waszych kryteriów . Oczywiście jest pewien ciekawy aspekt twojej pracy – kontynuował -.O czym chyba nawet sama nie zdajesz sobie sprawy . Chodzi o prawo jako czynnik wpływający na strukturę puli genetycznej społeczeństwa i na związane z tym socjobiologiczne zachowanie społeczeństwa jako całości . Taki mega dobór krewniaczy . - Wypił duszkiem połowę kufla piwa
Grażyna rzeczywiście nie wiedział o czym on mówi .O doborze krewniaczym słyszał z teorii ewolucji ,ale o reszcie nie miała pojęcia .Wydawało się jej że znalazła jednak słaby punkt jego wywodu i ucieszona powiedziała
-Sam sobie przeczysz. Człowiek i jego zachowanie jest wytworem kultury. Zmieniając prawo zmieniamy kulturę, a to oznacza ,że możemy poprzez wychowanie zmienić preferencje seksualne – zorientował się że coś przeoczyła w tym co powiedział i że jej słowa są gdzieś pozbawione logiki .
- Gdyby tak było jak mówisz ,że od tego czy kultura i prawo jest represyjne, obojętne, czy afirmacyjne zależałyby proporcje homoseksualistów do heteroseksualistów , to w Iranie nie byłoby ich prawie wcale,a w takiej Francji stanowiliby już prawie pięćdziesiąt procent . A ponieważ tak nie jest i homoseksualiści wszędzie stanowią mniej więcej taki sam odsetek populacji to oznacza ,że homoseksualizm jest uwarunkowany genetycznie . Spojrzał jej w oczy i zapytał się. - Zdajesz sobie sprawę co to oznacza ? -uśmiechnął się cierpko
Grażyna chciała coś odpowiedzieć ale wnioski wpływające z tego co powiedział ja zamurowały . Jeśli ten obdartus ma rację to jej cała prac doktorska nadaje się na śmietnik . Grażyna miał kołowrotek myśli .Dwa lata przygotowań do doktoratu wyrzucone w błoto .To niemożliwe . Drań musi się mylić. A jeśli nie . Jeśli to on , a nie naukowcy z jej instytutu ma rację. Ledwo to sobie uświadomiła usłyszała śmiech Romka i reszt towarzystwa siedzącego koło niej
- Nic się nie przejmuj – odezwał się Romek , już konkretnie wstawiony – ludzie pisali prace doktorskie z marksizmu leninizmu, to ty możesz napisać swoją z nowego marksizmu genderyzmu
tym razem wszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem . Jedynie Dorota nie dołączyła do tego chóru.
- A nie mówiłam – szepnęła do Grażyny z wyrzutem – żebyś się nie odzywała .Odpuść , nie znasz go . To może być tylko początek. Wyjdziesz ledwo żywa z walki z nim .To wyjątkowo wredna bestia .
Grażyna wstała od ławy i poszła w stronę toalet. Po drodze przechodziła koło baru , gdzie siedział jej przystojniaczek ,jak nazywała go w myślach . Jeszcze zanim doszła do baru ich spojrzenia się spotkały . Długie spojrzenia
- Cześć- zagadnął ja pierwszy
- Część- odpowiedziała - podeszła tak blisko do niego ,że prawie się o niego oparła . Przesunął się ramieniem w jej kierunku ocierając się o je biust .Nie cofnęła się .Jego dotyk sprawił jej przyjemność
- Może wyjdziemy gdzieś na zewnątrz na papierosa – Zapytał się jej cicho
- Chętnie- Grażyna nie paliła – Ale chciała pobyć z nim sam na sam – daj mi dziesięć minut – muszę jeszcze chwile posiedzieć ze znajomymi .
Poszła do łazienki . Wracając do swojej ławy wymieniła jeszcze raz spojrzenie z nieznajomym . Chciała z nim wyjść na zewnątrz , a nie znała nawet jego imienia . Nie mogła się doczekać kiedy wyjdzie z nim na zewnątrz.
Wróciła do znajomych i usiadła .Krótka spódniczka odsłoniła prawie całe uda. Nie starała się przykryć ich dłońmi, ani torebka , co w takiej sytuacji zwykła robić .Chciała tym sprowokować okularnika .Chciał zobaczyć jak się ślini widząc jej majtki . Chciała zobaczyć jak jego wzrok robi się obleśny. Odwrócił się do niej ,ale zatrzymał się tylko na jej twarzy, nie zjechał swoim wzrokiem w dół , ku jej niewiarygodnie długich , zgrabnych , całkowicie odsłoniętych nóg
- i co -zapytała agresywnie.- Jesteś taki staroświecki , bo żadna kobieta nie chce z tobą być . Pozujesz na takiego , którego nie interesują kobiety . Ale prawda jest taka ,że to odtrącenie przez kobiety , klęska na tym polu zrobiło z ciebie abnegata . Dzikiego i agresywnego
Popatrzył na nią . Przeszły ją ciarki , powieki do połowy przykrywały jego źrenice , patrząc w jego oczy zobaczyła ze są bezdenne . Oczy człowieka , który z nikim i niczym się nie liczy. .Patrzył na nią nie jak mężczyzna na piękną zmysłową kobietę ,, której powinien pożądać i rozpaczać ,że jest poza jego zasięgiem , ale obcy myśliwy patrzy na swoja ofiarę Wzdrygnęła się z irracjonalnego strachu.
- Podoba ci się ten samiec siedzący za barem -zwrócił się do niej . Ma pociągła twarz, ostre rysy. Pewnie zastanawiasz się w tej chwili żeby przedzwonić do swojego chłopaka i powiedzieć mu , aby spotkał się z tobą jutro. Mogłabyś wtedy dosiąść się do tego mężczyzny i rozpocząć odwieczną grę samicy w rui .
- Widać było ,że z jakiegoś powodu przerwał zdanie . Odwrócił się do Maćka i powiedział – Co powiesz na korelację pomiędzy stopa bezrobocia , a stopniem kontroli nad gospodarką prze koncerny w krajach uprzemysłowionych – Włodek podniósł kieliszek do ust , ale ten był już pusty . W gruncie rzeczy nie oczekiwał odpowiedzi na to pytanie ze strony doktora Romana Stawskiego . Nudził się przy nim . Stawski był typowym wytworem szkolnictwa wyższego . Inteligentny, ale bez tego czegoś co czyni człowieka naukowcem . Bez tej żądzy wiedzy , pragnienia odkrycie czegoś nowego, wyważenia drzwi , zburzenia istniejących murów poznania . Ale chciał zakończyć konfrontacje z Grażyną . Miał umysł introwertyka , i prawie obsesyjny mechanizm autoanalizy. W trakcie zadawania pytania Mackowi jakaś część jego umysł zaczęła analizować powód , dla którego się pohamował i odpuścił tej dziewczynie . Czy dlatego ,że była niewiarygodnie wręcz piękna, perfekcyjnie zbudowana i ubrana z niesamowitym gustem . Uśmiechnął się do swoich myśli . To nie to .Widział w niej tylko ładne opakowanie o marnej umysłowej zawartości . Co jeszcze mógł w tej niedouczonej dziewczynie dostrzec jego umysł , z czego jego świadomość nie zdaje sobie z tego sprawy . Ciekawe – pomyślał .
Dorota widząc jak Grażyna zacisk usta po raz drugi uderzyła lekko Grażynę
- .Proszę cię zwróciła się do niej . Odpuść , daj sobie spokój . To naprawdę prawdziwa bestia . Nie ma przyjaciół , bo wszyscy się go boją . Jego zdolności do niszczenia ludzkich wyobrażeń o sobie
Grażyna popatrzyła na nią ze zdziwieniem
- O co chodzi – zapytała
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 885 odsłon