Dwadzieścia na pięć

Obrazek użytkownika jasieńko
Kraj

Pożyczamy i oddajemy, pożyczamy i ciągle oddajemy... perpetum mobile. 

Przygnębiający jest ten utrwalony obraz z lat powojennych ciągnący się do dzisiaj. Wpadły mi w ręce 2 „książeczki” z 1953 i 1956 roku. To miesięczniki „Nowe drogi” - czyli organ teoretyczny i polityczny komitetu centralnego PZPR. Starsi pamiętają co to było i z czym się jadło. 
W numerze 10/1956 poświęconemu VIII Plenum KC PZPR /w dniach 19-21.10.1956 r./ jest parę ciekawych wypowiedzi ówczesnych partyjnych. 
Przytoczę, jak mówił Kubuś Puchatek - małe co nieco. 
Z perspektywy czasu pomińmy milczeniem stary dowcip o Gomułce, o tym, jak to  „staliśmy nad przepaścią i zrobiliśmy krok naprzód”. Jest to śmieszne dopóki nie zabiorą nam miski ryżu sprzed ust. 
Ze strony 23 kilka zdań wypowiedzianych w głównym referacie przez towarzysza /takie określenie kolesiów partyjnych/ Gomułkę:
„Na rozbudowę przemysłu zaciągnęliśmy poważne kredyty inwestycyjne, a kiedy nadeszły terminy spłat pierwszych rat, znaleźliśmy się w położeniu niewypłacalnego bankruta. Trzeba było zwracać się  do wierzycieli o moratorium. Kierownicy naszej gospodarki narodowej nie potrafili widocznie pojąć tego prostego faktu, że tak należy gospodarzyć kredytami, to znaczy tak je inwestować, aby w ustalonych terminach spłacać je wierzycielom wytworzoną przy pomocy tych kredytów produkcją. Tymczasem poważna część tych kredytów w postaci maszyn i urządzeń nie znalazła dotychczas zastosowania w produkcji i przez długie lata zastosowania takiego nie znajdzie, a część w ogóle należy uważać za bezpowrotnie przepadłą. /.../ Jakie są rezultaty planu 6-letniego, jakie jest nasze dzisiejsze położenie i jakie są możliwości startowania w przyszłość – dobitnie świadczy ujemny bilans płatniczy w naszych obrotach zewnętrznych. Saldo tego bilansu w planie 5-letnim zamyka się poważnym deficytem mimo udzielonego nam moratorium i odłożenia do następnej pięciolatki spłaty połowy należności przypadającej na obecną 5-latkę. W tej sytuacji zawisł ciężki znak zapytania nad realnością dopiero co opracowanego planu 5-letniego. /.../ Na pewno nie to jest najważniejsze, iż uchwały łagodzą ocenę przeszłości. Istotne jest to, że dokładna analiza gospodarcza jest niezbędna do prawidłowego opracowania planów na przyszłość. Takich faktów jak podane uprzednio w żaden sposób nie da się przemilczeć. Trzeba bowiem jasno powiedzieć sobie, że za złą politykę gospodarczą musi płacić cały naród, a w pierwszym rzędzie musi zapłacić klasa robotnicza. A Komitet Centralny partii nie zdobył się na to, aby przynajmniej wyciągnąć konsekwencje partyjne w stosunku do ludzi, którzy ponoszą odpowiedzialność za ten stan rzeczy.” 
 
I tyle – wystarczy. 
Uważny czytelnik znajdzie natychmiast odniesienie do dnia dzisiejszego. Mniej spostrzegawczy powinien przeczytać to parę razy – nie będę wskazywał palcem. 
Niebawem od tych słów będzie nas dzielić 60 lat. 
W tej sprawie żadnych zmian na lepsze - choć właściwsze będzie określenie, że zmiany na lepsze są pozorne – i jako państwo bez przerwy brniemy w długi, cały czas popełniamy te same błędy. 
Pomimo rozmaitych „rewolucji” ciągle to samo stado przy korycie. Po sztucznej inseminacji nieszczęsna ojczyzna powiła mnóstwo prosiaków, z których wyrosło wielkie stado trzody chlewnej. Nienażarte pogłowie bez przerwy żre co i czasem pokazują w telewizorze, a ci przed telewizorem... też tylko tego pragną, też by tak chcieli. 
Dlatego tak łatwo ich nabrać. 
Po Gomułce był wujek Gierek. Jego długi spłaciliśmy ostatecznie w tym roku. 
Po 1989 r. mamy wysyp zarządzających krajem dobranych specjalistów, kierowanych z ukrycia przez towarzystwo ze starego stada. Czasem dopuszczą wybranych  dla odświeżenia krwi, czasem bezpowrotnie przegonią. 
Obecnie, współczesną 6-latkę - do złudzenia przypominającą tę gomułkowską - zafundował nam prawdomówny Tusk z genialnym Vincentem, z jedną zmianą - spłacać będziemy przez całe życie – moje, twoje, sąsiadów i naszych kolejnych pokoleń. 
Ktoś by chciał określić kiedy to spłacimy? 
Kolejna ekipa administrująca krajem stanie przed dylematem: sprzedać resztę i odłożyć w czasie okres gwałtownej spłaty zadłużenia, czy zlikwidować pozory państwowości oddając się sąsiadom do całkowitego zagospodarowania /x/. 
 
Coraz więcej osób zasili grupę tzw. „ubóstwa”, coraz więcej młodych będzie się tułać po Europie za pracą. Tylko ci przy korycie będą syci. 
Tak rządzić potrafi każdy głupek. 
Nawet i małpa, bo przecież też będzie miała doradców. 
Dotychczasowi zarządzający nie zostali w żaden sposób obciążeni za swą nieudolną działalność. Żyją w luksusie, śmieją się naiwnym ludkom w oczy, a po śmierci wynoszeni są na piedestał i wychwalani przez biskupów pod niebiosa. 
Żadnej odpowiedzialności, zero konsekwencji. 
Szczury dawno zagryzłyby swego króla gdyby doprowadził swoją populację nad skraj przepaści zamiast znaleźć drogę ratunku. 
Państwo, które zdało egzamin, państwo pustego prawa. 
Państwo z nazwy i z mowy. 
Państwo atrapa. 
W czasach carskich urzędnicy państwowi dzisiejszego pokroju kończyliby po jednym roku urzędowania z wyrokiem 10/5,  tzn. 10 lat na 5 tysięcy wiorst /od miejsca zamieszkania/ - przy wyrębie lub w kopalni. 
W obliczu strat i zadłużenia, rozkładu moralnego państwa i blokowania odradzania się nowej zdrowej tkanki narodu, które zafundowali nam zarządzający krajem, przydałoby się im 20/5, a i to byłoby mało. 
Niestety – nie ma już carów. 
A Wymiar Sprawiedliwości to tylko wymiar Bezmiaru Słowa. 
 
 
/x/ - złowieszczo brzmi podane w Dz.U. z 14.10.2013 r. obwieszczenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 18.07.2013 r. w sprawie ogłoszenia jednolitego tekstu rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie trybu postępowania przy składaniu wniosków dotyczących tworzenia, łączenia, dzielenia, znoszenia i ustalania granic powiatów oraz ustalania i zmiany nazw powiatów i siedzib ich władz oraz dokumentów wymaganych w tych sprawach.
Podstawowa treść była opublikowana 09.08.2001 r., a jedyną poprawkę wniesiono 25.06.2002 r.  
Guten Tag - kłaniają się przygraniczne Regiony... jako te pierwsze, ale o tym może innym razem. 
 
Brak głosów

Komentarze

Należy zwrócić uwagę, że takie słowa, jak zacytowane wyżej, były tylko na użytek wąskiej grupy aktywistów partyjnych.
Oficjalnie nikt nie ważył się skrytykować "planu 6-letniego".
**********************************
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

********************************** Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#388627

 "Nowe Drogi" były periodykiem drukowanym dość masowo i rozprowadzanym w zakładach pracy i instytucjach. Mój Ojciec który pracował w zaopatrzeniu przynosił to do domu, czasem po kilkadziesiąt sztuk. Wtedy papier do takiego druku był zwykły i dobrze się palił. A ponadto druk książek i skryptów był wykonywany inną techniką, niż gazetowy - "Nowe Drogi" nie brudziły, przynajmniej fizycznie, więc można było ich używać także jako substytutu papieru po 2 zł 20 gr rolka. (To o tym niedoborze należy nieustannie informować młodych).

"Nowych Dróg" z okresu planu sześcioletniego nie pamiętam, pamiętam te z późniejszego Gomułki, nawet kiedyś próbowałem przeczytać, ale bez rezultatu. Był to tak straszny bełkot, że Towarzysze mogliby w nich zamieścić plan zamachu na Chruszczowa. I tak nikt by tego nie przeczytał.
Współczuję nieszczęsnym młodym historykom, którzy muszą teraz przez to przechodzić.

 

Vote up!
0
Vote down!
0

<p>ro</p>

#388636