Warcholskie prowokacje

Obrazek użytkownika igorczajka
Blog

Kuźmiuk słusznie przywołuje analogię z lat osiemdziesiątych:

Mieczysław Rakowski, w 1983 roku na spotkaniu w słynnej sali BHP Stoczni Gdańskiej z jej pracownikami zapytał, czy może zdjąć marynarkę i krawat, a na szum z sali dodatkowo zapytał czy na tym krawacie będą go wieszać? Tłum zgromadzony w sali odpowiedział przeciągłym „taaak”. Od tej pory w reżimowej telewizji puszczano tylko ten fragment debaty pokazując krwiożerczość stoczniowców.

Mi natomiast wystąpienie Henryki Krzywonos skojarzyło sie raczej ze słynnym "Wstyd mi, za tych z Radomia".

Warcholstwo nie zostało wyplenione ani w 1976 roku, ani wcześniej, ani później i dalej sie szerzy. Jaruzelski miał szansę zaprowadzić porządek ale ja zmarnował, choć i tak uratował przecież świat przed III wojną światową. Wiele osób pamięta pewnie jeszcze inne hasła w rodzaju "gdzie drwa rąbią tam wióry lecą", czy "prawdziwi komuniści zawsze będą szykanowani". Także dzisiaj, Partia realizuje szczytne ideały Sierpnia, a warcholstwo spać nie daje.

Nawet w latach 50-tych, nawet "najwięksi" intelektualiści dali sobie wmowić, że innej drogi nie ma, że innego wyjścia nie ma, że tak trzeba. Ale nawet wtedy byli wewnętrznie wolni ludzie, którzy wiedzieli, że to nie jest normalna sytuacja, że tak nie można. Dzisiaj też są tacy. Tak jak w latach 80-tych, nie widać ich w mediach. Widać ich w internecie, ale także coraz częściej na ulicznych płotach:

Czasem po przełamaniu oporów w trakcie długotrwałych podchodów, także w prywatnych rozmowach. Zniewolony umysł to nie literacka fikcja Miłosza. To twarde fakty współczesności.

Relacja ze zjazdu "S":
http://niepoprawni.pl/blog/705/relacja-ze-zjazdu-solidarnosci-czyli-jak-sie-robi-nienawisc

Brak głosów