Dęby korkowe i zabójcy w koktailowych sukienkach
C.N. Parkinson to interesujący intelektualista. Interesujący zarówno sam z siebie, jak i z powodu swego społecznego odbioru. W końcu to nie jest byle co, że jego satyra na biurokrację (w dodatku WSPÓŁCZESNĄ, ZACHODNIĄ) w niektórych kręgach uchodzi za ostateczną, obiektywną PRAWDĘ na temat WSZELKIEJ biurokracji!
Ciekawe swoją drogą, dlaczego inna jego książka, po polsku wydana (już w PRL, jak i tamte sławniejsze o biurokracji, toż to dziw nad dziwy, prawda?) pod tytułem "Jak zrobić karierę", i będąca satyrą na współczesne (jak najbardziej zachodnie i kapitalistyczne) przedsiębiorstwa, nie zdobyła równie wielkiej sławy i nie uchodzi, z tego co wiem, w żadnych kręgach za ostateczną prawdę w kwestii kapitalizmu?
Parkinsona znam stosunkowo dobrze, bo czytałem go z upodobaniem już w PRL'u, a kiedy się z PRL'u wyrwałem, należał on do tych lektur, w których się przez czas jakiś z zapamiętaniem nurzałem. Znam więc zapewne więcej jego rzeczy, niż większość jego krajowych czcicieli (tych od "ostatecznej prawdy o biurokracji"), w dodatku sporą ich część przeczytałem w oryginale i bez podejrzenia udziału prlowskiej cenzury.
Ceniłem go już w PRL'u nawet nie tyle za ową przesławną satyrę na biurokrację (b. swoją drogą fajną), ale za parę pomniejszych i mniej znanych spraw. Jak np. za to, co Parkinson mówi na temat wychowania. A najbardziej chodzi mi o to, że ojciec próbujący zabawiać swoje dzieci robią z nimi to, co dzieciom robić pasuje, ale dorosłym jednak mniej, traci w oczach tych dzieci autorytet i wyrządza im szkodę, natomiast najlepiej jest. kiedy dzieci "bawią się i miło spędzają czas" po prostu POMAGAJĄC RODZINIE w jej walce o przetrwanie i pozycję społeczną. Mówiąc prościej - kiedy razem z rodzicami po prostu PRACUJĄ!
Do dziś uważam, że to wielka prawda, której wcale nie deprecjonują moje własne, niełatwe do jednoznacznej oceny, sukcesy wychowawcze z przeszłości. Są zresztą całkiem liczne przykłady na słuszność tego poglądu, jeśli się tylko człek rozejrzy. Oczywiście w obie strony. (Niektóre z nich nawet takie, że wolę ich tu nie poruszać, więc sza!)
Parkinson powiedział też jedną przeuroczą rzecz, którą mnie ujął za serce. Konkretnie o Marksie to powiedział - że "co za dziw, iż człowiek, na którego własna rodzina nie może patrzeć, sądzi, że znalazł sposób na rozwiązanie wszystkich problemów ludzkości". Jak i to, że "zwykli, ciężko pracujący ludzie nie mogą inwestować, ani uczestniczyć w zbiorowych ekonomicznych przedsięwzięciach, bo po prostu nie mogą sobie pozwolić na żadną stratę". Fajnie by było, gdyby nasi rodzimi czciciele "wolnego rynku" i Margaret Thatcher się nad tym zastanowili!
I jeszcze wiele innych fajnych, mądrych rzeczy powiedział, czy raczej napisał, C.N. Parkinson. Dlaczego więc dla mnie jest jednak nieco... Jakby to powiedzieć...? No więc... Nieco jakby Patron Święty tych wszystkich chłopiąt spod trzepaka, co to korę mają grubą i pobrużdżoną niczym hiszpański dąb korkowy, ale kontaktu z rzeczywistością żadnego i zdolność oceny skomplikowanych sytuacji na poziomie skumbrii w tomacie?
Coś jak ogromny superkomputer, a na wejściu niezbyt bystre dziecko, które już od paru godzin powinno spać, wklepuje dane na zużytej klawiaturze, na podstawie obrazków namalowanych przez naćpanego lewackiego abstrakcjonistę... No a, jakby ktoś nie widział, podstawowa zasada teorii informacji to "rubbish in, rubbish out", czyli "(jeśli) śmieci wchodzą (to i) śmieci wychodzą".
A dlatego, moi państwo, że Parkinson napisał kiedyś rzecz, która mą po prostu wstrząsa i budzi mój słuszny gniew. Napisał mianowicie w tym stylu, że "skoro wojsko i tak na paradach nie występuje w polowych mundurach, tylko w galowych, więc o wiele fajniej by było, gdyby paradowało po prostu w mundurach historycznych". Dla mnie to po prostu anatema! Coś jak "w pełni zawodowa armia" Korwina, choć o wiele bardziej teoretyczne, więc mój protest jest tu o wiele bardziej bezinteresowny.
Parady mają niewątpliwie ogromny wpływ na psychikę narodu (że tak podnioślę nazwę w tym miejscu kochany plebs, tę sól ziemi). Pamiętam, jakie wrażenie zrobiło na mnie działo przeciwlotnicze ciągnięte za ciężarówą w czasach jeszcze stalinowskich (duch Wodza żył jeszcze wiecznie, choć sam Wódz już był niedawno odszedł na łono Lenina). W Częstochowie to było, na głównej alei idącej do Katedry, tak nawiasem. (Ach, jak oni tam wtedy uwielbiali urządzać tego typu imprezy!)
Żołnierz to, jakby nie było, zabójca. Jasne - nasz, w słusznej sprawie, szlachetny jak cholera i sam nadstawiający płową główkę i pałające miłością do ojczyzny serce pod wraże kule... Ale jednak nie żadna tam Matka Teresa, której głównym zadaniem jest rozdawanie witaminizowanych batoników afgańskim dzieciom i inne takie! Że nie występuje na paradzie w uwalanych na kolanach ziemią drelichowych portkach, wymachując saperką i z kluczem do polowej latryny na szyi - zgoda! Nie występuje i niech nadal tak trzyma!
W końcu, tak czy tak, większość czasu żołnierz spędza na prozaicznych i dość w sumie pokojowych zajęciach jak to: obieranie ziemniaków, cerowanie, łatanie, czyszczenie kibli... A w najlepszym przypadku broni... Przesypywanie ziemi z miejsca na miejsce saperką (czy czymś większym), warty, musztra, słanie wyra, wiązanie butów, płacz za mamą... Czy z tego wynika, że mają maszerować w paradach zlani łzami, trzymając w jednej ręce kartkę od mamy, a w drugiej kłębek nici i naparstek?
Fakt, dla mnie byłoby to o wiele lepsze, bo o wiele mniej teatralne i o wiele bardziej bliskie rzeczywistości, niż te wszelkie dzisiejsze przebierańce: a to za 8. Pułk Ułanów ("same grafy i barony")... to za wojów Krzywoustego... a to znów za warszawskiego powstańca...
Jednak żołnierz to groźna machina - turpe dictu DO ZABIJANIA - i jeśli pokazujemy go ludowi w celu wzmacniania jego patriotyzmu i bojowości, to trzeba go pokazywać właśnie JAKO TAKIEGO! A więc, może to być ZABÓJCA W KOKTAILOWEJ SUKIENCE (w dodatku nasz, szlachetny, zdolny do poświęceń i wszystkie panny na sam jego widok, ach!) - ale przecież nie jakiś cholerny statysta z marnego "historycznego" filmu!
Jestem w tej sprawie tak nieprzejednany, że gdybyśmy mieli Najpotężniejszą Armię Na Świecie, która by mogła zniszczyć każdego potencjalnego wroga w ciągu 20 minut, za pomocą rakiet galaktycznych, wirusów komputerowych i agentury... I gdyby ta Najpotężniejsza Armia Na Świecie składała się w istocie ze 150 emerytek na pół etatu, rozsiewających wirusy i naciskających na rakietowe guziki, plus dwudziestu Specjalnych Agentek, zarażających wrażych polityków nową i nieuleczalną Chorobą Weneryczną...
To parada wojskowa powinna i tak pokazywać jakichś napakowanych drabów z nożami w zębach robiących salta w przód i w tył! Choćbyśmy mieli ich specjalnie do tego celu zatrudnić, jako powiedzmy "Kompanię Reprezentacyjną". Plus te agentki ewentualnie, ale z maskami na twarzach i topless. Emerytki nie są dość reprezentacyjne (są wyjątki, ale nie o nich teraz mówimy) I NIE DOŚĆ GROŹNE!
Choćby nawet, powiadam, ich artretyczne palce siały śmierć i zniszczenie wśród naszych wrogów. Zaś przebierańce udające ułanów czy smerdy z nabijanymi krzemieniami kijami są JESZCZE O WIELE MNIEJ groźne i reprezentacyjne! Każdy osiedlowy chuligan wzbudza w ludzie większy respekt, niż ta zgraja! Jeśli zaś nie o respekt i nie o dreszcz rozkosznego lęku - "to nasi chłopcy, jak coś, to oni im pokażą... też chcę być taki jak dorosnę! mamo, proszę o dokładkę szpinaku!" - no to sorry, ale żyjemy w jakichś innych galaktykach i nie da się rozmawiać!
I tak to, z jednego (drobnego? bzdura!) powodu C.N. Parkinson, któren tyle mądrych i dowcipnych rzeczy napisał, jest u mnie, mimo wszystko, wśród chłopiąt spod trzepaka - tych, co to kora jak u dębu itd. Jest oczywiście ich królem, bo "w krainie ślepych jednooki królem", ale jednak... Bo z wojskiem i tymi sprawami żartów nie ma! Anglik ewentualnie może sobie o tym nie wiedzieć, ale ja - niestety czy stety - Anglikiem nie jestem, tylko wręcz przeciwnie, zamiast morza mam wokół... Wolę nie wspominać... I choćby dlatego nie daruję!
W przyszłości, być może niedalekiej - skoro już wziąłem byka za rogi, dotykając tego nabrzmiałego między mną i C.N. konfliktu - mam zamiar (Deo volente) napisać jeszcze o nim co najmniej jedną rzecz, tym razem już bez żadnych pretensji.
triarius
---------------------------------------------------
Czy odstawiłeś już leminga od piersi?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3806 odsłon
Komentarze
Witam
16 Października, 2010 - 20:25
Ogromny plus za przypomnienie twórczości C.N. Parkinsona, ta jego satyra na biurokrację, nie jest li tylko zwykłą satyrą, bo zawarte w niej przykłady nie są wcale przerysowane - są jedynie skumulowane. To taki paranaukowy Bareja, który w przystępny sposób obrazuje absurdy biurokracji.
Nie pamiętam tego fragmentu o wojsku, ale czy aby na pewno nie była to typowa Parkinsonowska ironia?
---
A na drzewach, zamiast liści...
to nie była na pewno satyra, to było...
16 Października, 2010 - 21:15
... w ogóle chyba pisane w takim zbiorku jego krótkich tekstów pt. "In laws and Out laws", co po polsku komuchy wydały jako "Prawo Pani Parkinson". (Nie wiem czy w całości i bez cenzury.)
Tam były całkiem poważne i przeważnie b. mądre teksty. Jak te o wychowaniu dzieci z myślą, że "jeśli dzieciak się nie boi własnego ojca, to czuje, że nikt się tego ojca nie boi, a wtedy nie ma kto go obronić i czuje lęk". Uważam, że jest w tym niezwykle trafna i głęboka myśl, choć oczywiście można z tym przesadzić.
Nie, po prostu Parkinson ma typowo angielskie nastawienie do spraw armii - LĄDOWEJ! ;-)
Dla mnie, i, jak sądzę, dla nas Polaków, nie do przyjęcia.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Re: to nie była na pewno satyra, to było...
17 Października, 2010 - 18:17
"Prawo Pani Parkinson i inne studia z zakresu wiedzy domowej" to będzie "Mrs. Parkinson's law, and other studies in domestic science".
"In-laws and Outlaws" wydano jako "Jak zrobić karierę".
jasne, sorry i...
17 Października, 2010 - 18:25
... dzięki!
W końcu ja te polskie tytuły pamiętam sprzed 30 lat.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Tygrys
16 Października, 2010 - 20:32
Co do Parkinsona pełna zgoda. Natomiast, na tzw. marginesie, popularna "Taczka" jest na Wyspach... opłakiwana. Nie oficjalnie, broń dobry Boże, ale wśród tzw. ludu! Człowieki, z którymi rozmawiam, a którzy potrafią porozmawiać o czymś więcej niż o paskudnym jedzeniu w hotelach na Cyprze, wspominają politykę gospodarczą Maggie cokolwiek pozytywnie!
Mam nadzieję, że budowlaną dygresją nie zmienię toru dyskusji i ludziki będą gadały o Parkinsonie...
Pozdrawiam serdecznie
-------------------------------
Samotny wilk w biegu
za jej czasów b. ją ceniłem, dopiero teraz...
16 Października, 2010 - 20:45
... patrzę na to nieco (lub wiele) chłodniej. No i lubię wkładać kija w mrowisko, a kult Maggie jest naprawdę w niektórych kręgach zabójczy. ;-)
Nieco chyba przesadzała w niektórych sprawach, ale też nie miała chyba wielkiej alternatywy, wobec zlewaczenia dookoła.
Co do zawracania toru - nie przejmuj się! Twoje skrupuły to zapewne reperkusje tego nowego gawrionowego regulaminu, ale ja nie mam takich obsesji. (Pewnie zresztą częściowo dlatego, że nie muszę tu administrować. A bywają tu przecież także trolle.)
Zresztą dla mnie głównym tematem nie jest tu C.N., ino: "żołnierz - szlachetny zabójca, czy filmowy statysta?"
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Re: za jej czasów b. ją ceniłem, dopiero teraz...
16 Października, 2010 - 21:05
Ja tam na ekonomii znam się kiepsko, więc nie będę się wydurniał. Piszę tylko co "ulica" mówi... No a jak mówi, to zdaje się, że wie. Kiedyś zdziwiłem się bardzo, bo nawet taki jeden starszy gość, typ pokolenie '68 i te sprawy, lewak jakich wiele, stwierdził, że ta "bloody" Maggie to jednak miała "balls" i jakoś tak lepiej się żyło. To tyle. Nie będę oceniał wskaźników, tabel czy czego tam jeszcze - vox populi, vox Dei...
A co do żołnierzy, parad i takich tam, to pacyfistą nie jestem... Bynajmniej!
Pozdrawiam
-------------------------------
Samotny wilk w biegu
no wiesz, lud tak ma...
16 Października, 2010 - 21:17
... było wtedy lepiej (a lewak był młodszy), Maggie odchodzi w przeszłość, robiła i głosiła coś poniekąd odwrotnego (dla mnie jednak nie dość) do obecnych skurwieli, którym nie wychodzi...
To musiało się tak skończyć! Ale niestety - bo Maggie na tle Borrellów i Tusków tego świata to jednak było cudo - niewiele z tego w realu wyniknie.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Re: no wiesz, lud tak ma...
16 Października, 2010 - 21:35
Otóż to - jak przyłożyć konterfekt Maggie, to w porównaniu z niejakim Vincentem Tuskiem (czy odwrotnie!) wygląda całkiem dobrze. Ale masz rację: czas idealizuje, a ludzie mają tendencję do piania "o, wtedy to było lepij". Z tym, że ja wierzę, iż naprawdę było lepiej. I nie chodzi tylko o materializm, bo było po prostu uczciwiej. Poza tym nie można też zapominać kontekstu sytuacyjnego, tzn. Stany miały Reagana i myślę, że to też w jakiś sposób wpływa na jej ocenę...
Kurczę, znowu offtopuję...
Pozdrawiam
-------------------------------
Samotny wilk w biegu
a offtopuj se do woli!
16 Października, 2010 - 21:53
Przynajmniej dla mnie. A Gawrionowi nie damy się wtrącać, w końcu nikt się nie skarży.
Było uczciwiej i z jajami (czy co tam ona miała zamiast).
No i faktycznie był Reagan, a Amerykaninowi jakoś łatwiej wypada wierzyć w ten cały "wolny rynek", szczególnie na tle ówczesnej sowieckiej planowej gospodarki.
Że ja teraz zaofftopuję - kiedy studiowałem czas jakiś w Uppsali historię ekonomiczną, używaliśmy podręcznika, w którym cały długi rozdział traktował o sowieckiej planowej gospodarce i jaka to ona wspaniała. Nam już tego czytać nie kazano, a może nawet coś więcej (ale tego nie pamiętam, więc chyba nie), ale to w tym podręczniku stało jak byk, każdy mógł sobie to z rzeczywistością skonfrontować, a był to jakiś początek lat '90 ubiegłego wieku. Podręcznik zaś pochodził z lat '80, jeśli dobrze pamiętam.
No i NA TYM TLE nietrudno było Reaganowi dostawać orgazmu na temat "wolnego rynku", tym bardziej, że to była część jego walki. Zaś dobrej Maggie nie pozostawało w takim przypadku nic innego, jak tylko wydawać bojowe okrzyki i iść za.
Zgoda?
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Tygrysie!
16 Października, 2010 - 22:17
Zgoda! Z tym, że Reagan pewnie nie dostawał orgazmu nt. "wolnego rynku", bo był trochę, jakby to powiedzieć, niegramotny. Ale za to miał takie cuś, czego ze świecą szukać we współczesnym świecie.
A propos "wolnego rynku": jak wiesz (lub nie) byłem kiedyś w UPR - tylko spokojnie! No i jako młody, dzielny wolnorynkowiec zaczytywałem się w tych teoryjach! A później skonfrontowałem to z rzeczywistościa (przeszłą i teraźniejszą) i doszedłem do wniosku, że to tylko pikna... teoryja właśnie! I odtąd powtarzam, za Łysiakiem, a jakże, że "wolny rynek to więcej niż mit - to kit!". Oczywiście baaardzo daleko mi do "planów sześcioletnich". Twierdzę, że kompletnie wolny rynek to utopia, ale jestem przekonany, że wyręczanie tzw. obywatela przez państwo we wszystkich (lub prawie wszystkich) jego działaniach w zakresie gospodarki, to taka sama dżuma jak twierdzenie, że niewidzialna ręka rynku rozwiąże wszystkie bolączki spracowanego ludu miast i wsi!
Pzdr
-------------------------------
Samotny wilk w biegu
b. podobnie...
16 Października, 2010 - 23:13
... to widzę. Ja w UPR nie byłem, ale przez rok pisywałem np. w "NCz!". (A pisywałbym pewnie dużo dłużej, gdyby mi tyle tekstów nie odrzucali. ;-)
Reagan był po prostu super! Kocham faceta.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Re: b. podobnie...
17 Października, 2010 - 16:00
No, niby taki cwany kowboj - a na pieriestrojkę dał się złapać!
a kto mówił...
17 Października, 2010 - 17:26
... że akurat "cwany"? Że spytam.
Miał po prostu trzeźwy pogląd na pierdolone CCCP i to mu trza przyznać.
A "pieriestrojka" była chyba wszystkim, na co Zachód mógł wtedy liczyć - alternatywą byłaby gambitowa zagrywka kacapów w postaci wojny ABC, lub alternatywnie tego typu szantażu. Jak Korea Północna, tylko 1000 x mocniejsze.
Gdyby następni politycy Zachodu byli na miarę Reagana (i Thatcher, niech jej będzie!), to CCCP wyszłoby z tej "pieriestrojki" cholernie osłabione, lub też (w co ja osobiście wątpię) zdemokratyzowane, zliberalizowane i spedalone niemal do poziomu Zachodu. I wtedy nie byłoby z nim większych trudności.
Gdyby inaczej potraktowano Polskę i inne tego typu nieszczęsne kraje, gdyby nie dano się odrodzić Iwaniuszce IV - Pit'ce Sporemu - Soso o Usteczkach Słodszych od Malin w postaci Putina - to też.
Nie widzę w tym wielkiej winy akurat Reagana - polityk to wprawdzie sporo, ale jednak nie Duch Święty skrzyżowany z Bogiem Ojcem.
Spójrz na JK - super polityk (poza personalnymi decyzjami, ale z kogo ma wybierać, ze mnie?), a co może w tych kurewskich warunkach?
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Re: a kto mówił...
17 Października, 2010 - 18:14
Siły Korei upatrywałbym raczej w tym, że jej istnienie jest na rękę wszystkim zainteresowanym - Kitajcom, bo ich buforuje przed Koreą Południową, sowietom, bo mogą z nią utrzymywać więzi i wpływy za nimi idące i Usraelowi, bo uzasadnia ich obecność w tej części świata, szczególnie w Korei Południowej.
Zdaje się, że nie jest nawet zupełnie pewnym, czy oni w ogóle mają jakieś atomówki, czy tylko bluffują.
A dla sowieciarni krwawiącej w Afganistanie i zapadającej się pod ciężarem realsocu wojenka albo szantaż atomowy byłyby bronią obosieczną...
Z kacapią trzeba metodą kacapską - cisnąć jak ustępują, a nie metodą protestanckiej sekty: dawać kredyty, kiedy głaszczą, myśląc że w ten sposób wspiera się "liberałów" przeciw "twardogłowym".
A JK to daruj, ale on z jednym żydem sobie nie poradził, kiedy warunki miał ku temu nienajgorsze - co zemściło się okrutnie.
JK moim skromnym nigdy...
17 Października, 2010 - 18:33
... nie miał żadnych "dobrych warunków". To złudzenie typowe dla nas - kawiarnianych (by tak to archaicznie określić) polityków. Lemingi były przeciw, urzędnicy i sądownicy były przeciw, agentura i mocarstwa były przeciw - gość mógł co najwyżej skończyć cichcem uduszony w jakimś humanitarnym pierdlu, jak Miłoszewicz.
"Z jednym Żydem"? A kto dziś ośmieli się ruszyć Żyda, że spytam? Na pewno nie znienawidzony od ćwierci wieku co najmniej politycznie niepoprawny polityk w słabym, przeżartym agenturą i zaludnionym lemingami kraju.
Ruski gambit opierał się (i będzie się wkrótce znowu opierał, jeśli mam pojęcie o życiu) na tym, że dla nich stracić powiedzmy 30 mln. własnych "obywateli" dla podbicia świata byłoby znakomitym interesem, a dla takiego US of A nawet strata 2 mln. byłaby nie do pomyślenia - NIE BACZĄC NA WSZELKIE EW. KORZYŚCI.
Tylko tyle i aż tyle. I nikt nie miałby ochoty sprawdzać tej kacapskiej determinacji, jak i nie zamierza sprawdzać koreańskiej, czy choćby istnienia ich głowic. Z tym, że ja w tę kacapską determinację absolutnie wierzę, jak i w to, że oni jednak jakieś głowice mają i są w stanie szybko wyparować do atmosfery parę milionów ludzi na Zachodzie, wraz z jakąkolwiek wolą oporu ze strony tych społeczeństw, czy ich rządów.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Re: JK moim skromnym nigdy...
17 Października, 2010 - 19:42
no, ale polityka w końcu ocenia się po tym czego naprawdę dokonał, a warunki nigdy nie są idealne. W 2005 Jaro miał władzę, bajzel w Moskwie i dezorientację po odrzuconej eurokonstytucji w Berlinie. Wołodia również działał w warunkach rozszabrowywanego kraju, uderzył precyzyjnie w media (również żydowskie) i w samych cadyków, kilku "siłowików" posłał na łono Lenina, a reszta już wiedziała z jakiego klucza śpiewać. I to była jedyna możliwa droga, na którą myśmy nie wstąpili, kiedy należało. A jak bękarty okrągłego stołu się jej bały (ach! "kaczyzm"!) ! Nawet - o zgrozo! - porównywały JK do Putina!
Pamiętasz permanentnie plucie na putinowską "dyktaturę" w GW kilka lat temu? Wystarczył jeden pokaz siły, a Michnik je "dyktatorowi" z ręki.
(ciekawe, że Michnik oficjalnie nie wierzy w żaden zamach, ale jednak zachowuje się, jakby wierzył, nieprawdaż?)
Co do późnego CCCP, to ja nie wątpię że posłanie 30 mln swoich (i cudzych) obywateli do piachu nie stanowiłoby dla nich problemu, ale znając ich mentalność i toczący ich wówczas rozkład, można sądzić że dając im do zrozumienia, że szantażowi się nie ulegnie, ba, odpowie się na wszelkie prowokacje, po prostu by się ich wykończyło. Samobójcami jednak nie są. Przecież nie zatrzymywaliby wyścigu zbrojeń, gdyby myśleli że są go w stanie wygrać. W kacapsko-mongolskiej logice wystąpienie z propozycją rozbrojenia oznacza, że kacapia uważa że większe szanse na sukces ma właśnie dzięki "rozbrojeniu".
No i po 20 latach wyraźnie widać, że ma rację.
ocenia się, zgoda, ale dokładnie tak samo...
17 Października, 2010 - 22:19
... mógłbyś oceniać na przykład mnie, albo jakiegoś małego królika z okolic powiedzmy Narbonne, w czasach Cezara.
Jak się nie da, to się nie da! Nie chcę przesadzać z cytowaniem Spenglera (w końcu myślę głównie samodzielnie), ale gość sensownie mówi, że polityk może co najwyżej wykorzystać istniejącą sytuację, stanąć na czele w historycznym momencie, a potem i tak historia go zmiata. U nas żadnej sprzyjającej Polsce sytuacji nie ma i się nie zapowiada. Wręcz przeciwnie!
JK nic tu nie zrobi, może co najwyżej ratować nasz honor (takie imponderabilium) i dać się wyżyć paru takim jak ja, a pewnie i Ty. Bez tego byłby już całkowity chłód śmierci, skrzyżowany ze smrodem gnijącego syfa (poniekąd paradoks, ale nie takich rzeczy dokonuje realny liberalizm).
Co do ruskich, nie mam cienia wątpliwości. "Nie ulegając szantażowi, by się..." - zgoda! Ale to zupełnie jałowe gdybanie, bo (tak samo, jak 70% ludzi nie nawróci się na Jehowów, ani odpowiednio wielu na Korwina) nie znajdzie się taka większość, mająca dość władzy, by "nie ulec".
Tutaj działają prawa statystyczne - jak w fizyce gazów na przykład. Ani ja, ani JK, ani nawet całe niepopki z bmpl24, Nicponiem i Macierewiczem na dodatek nic tu nie zwojujemy, bo PO PIERWSZE NIE MAMY ARMAT. (Po drugie, trzecie i tysięczne też.)
Proponuję wiać na jakąś pampę, założyć polską kolonię, zintegrować polonię świata tego, i ew. zaatakować skurwielstwo od tyłu. A co najmniej bronić ostatnich skrawków wzgl. wolnego i wzgl. cywilizowanego świat przed tym syfem i żyć, oraz umrzeć, jak WOLNI LUDZIE.
Na ruska nie ma bata, bo ci co by chcieli, są bezsilni, zatomizowani i w sumie na widelcu u skurwieli, tchórzy i agentów. Plucie na JK to, moim zdaniem, tylko stara, tradycyjna, magiańska praktyka desygnowania sobie kozła ofiarnego, mającego odkupić nasze własne winy, zaniechania... Albo po prostu ukryć przed nami istotę sytuacji - naszą własną bezsilności i nieskończoną podłość naszych wrogów, którzy poza tym mają wszystko, co się naprawdę w polityce liczy i wiatr historii w plecy (to NIE jest determinizm!).
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Re: ocenia się, zgoda, ale dokładnie tak samo...
18 Października, 2010 - 20:50
Dlatego też ja jestem mocno sceptyczny co do wszystkich historiozofii - one zawsze kończą się albo praktycznym fatalizmem (nawet, jeśli on twierdzi, że nim nie jest), albo wiecznym samousprawiedliwianiem. Nasze dieło prawoje - my pobiedili. A jak nie pobiedili, to znaczy że nie było wozmożności i koniec.
Ruscy ładne kilkaset lat pracowali na to co mają - na stworzenie sytuacji w której są. Nie spadło im to z nieba, nie wskoczyli nagle na kobyłę która już i tak gdzieś jechała - bo sama ona donikąd nie idzie. Sytuacje na które jakiś polityk wskakuje tworzą wcześniej inni politycy.
Daleki jestem od plucia na PiS, ale również nie chcę ich idealizować, co na naszej prawicy często się czyni (czy nie ma tu aby eskimoskiego kultu porażek?). Bracia K. nawet nie podjęli próby putinizacji. Cały czas chcieli grać na warunkach michnikoidów, które z kolei coraz bardziej zawężały im pole działania.
Przecież to dżentelmeńskie rozpuszczenie WSI w nadziei że panowie oficerowie zwolnieni z pracy zajmą się hobbystyczną hodowlą pietruszki na działkach, ewentualnie będą pisać memuary, było mało poważne. Krokodylowi albo się odrąbie łeb, albo zostawi w spokoju, próba przesunięcia go palcami kończy się utratą ręki.
Przed polityką, moim skromnym zdaniem, nie da się uciec na żadną pampę. W ostatecznym rozrachunku zawsze wygrywa ten, kto dłużej dotrzyma pola.
że się nie zgodzę, dla mnie...
19 Października, 2010 - 01:02
... historiozofia to po prostu ciągnięcie studium historii w "filozoficzną górę" (że tak to określę), czyli zadawanie istotnych pytań o paradygmaty, aksjomaty, konieczne i niekonieczne uwarunkowania...
"Normalny" historyk tłucze historię typową i "właściwą" dla swojej epoki, klasy społecznej, środowiska itd.. nie stawiając pytań i ich absolutność, zasadność, sensowność nawet... Przyjmując, że mamy postęp, więc on jest z definicji niemal bliższy prawdy, niż każdy przed nim, a w dodatku Ludzkość osiągnęła już taki stopień rozwoju, że od absolutnej prawdy jego "ustalenia" mogą się różnić co najwyżej w nieistotnych detalach.
Ty wyraźnie przez "historiozofia" rozumiesz rzeczy leżące co najmniej na granicy religii i metafizyki - jak Hegel. Podejrzewam, że nie bez przyczyny się nam narzuca tego typu przekonanie - Hegel jest takim samym diabłem pod łóżkiem, jak w innych kontekstach Hitler... I jedyną akceptowalną dziś historiozofią jest w wyniku tego co? No przecież że marksizm!
Dla mnie jednak to całkiem nie o to chodzi i np. Spengler nie ma z Heglem nic wspólnego.
Co do braci K, to zgoda że na putinizację nie mieli najmniejszej ochoty, bo nie taka ich natura, ale też NIE TAKA NATURA POLAKÓW (pomijam już spedalenie i miłość do Unii)... Ja też bym nie miał ochoty. Może w Rosji, ale tam na szczęście nie urzęduję.
Nie mieli też, moim zdaniem, nawet cienia takich możliwości. Ani nawet możliwości zrobienia czegoś bez porównana łagodniejszego i bardziej "demokratycznego". Tak to widzę i inny pogląd wydaje mi się samooszukiwaniem.
Putinizm naprawdę nie jest dla Polski żadnym rozwiązaniem. To co doprowadzi 80% Rosjan do orgazmu, dla najbardziej wściekłego Szpęglerysty będzie czymś nieprawdopodobnie obrzydliwym. Nie mówiąc już o zwykłych porządnych Polakach, ani o @#% lemingach.
To nie jest, moim zdaniem, ani cel, ani środek! Dużo dalej w tym kierunku niż powiedzmy Sanacja, ani się nie da posunąć w najbardziej dzikich planach, ani też nie obroniłoby to wartości, o które, w końcu, jakby nie było, nam wszystkim chodzi.
Lemingi, dla których "słowo ojczyzna nic nie znaczy" i które by "natychmiast spierdoliły, gdyby tylko...", powinny, jasne, "spierdalać". Albo też milczeć, gdy porządni ludzie kręcą się wokół spraw tej ojczyzny. To i tak b. ambitny plan, bo piąte kolumny i jątrząca u obcych dworów "skrzywdzona" emigracja to nie są miłe sprawy, rokujące powodzenie w polityce. Ale dużo dalej po prostu nie ma co nawet myśleć.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
re
19 Października, 2010 - 01:49
dopalacz
erudycja-padam do nóżek
ale czy nie za długo trzymałeś palnik pod balonem polskiej wyjątkowości( "byłaś pawiem narodów i chlubą")Chyba jesteśmy równie dobrym materiałem do zeszmacenia co inne nacje co dowiódł czas stalinizmu i dowodzi obecny.Pełen szacunek.
dopalacz
nie całkiem - jako...
19 Października, 2010 - 14:30
... szpęglerysta widzę Polaków jako swego rodzaju nie-do-końca dzieci zachodniej cywilizacji. Elity tak, ale lud już nie całkiem. B. mało poczucia i instynktu państwowego (tu ukłon w stronę zwolenników tezy, żeśmy Rzymianie!), w sumie trochę wciąż azjatycka dzicz (ale nie mówcie tego Niemcom, którzy to twierdzą od zawsze i traktują jako argument do podbijania nas!).
No i, kiedy zachodnia cywilizacja wyraźnie się rozkłada i marnieje w oczach, Polacy marnieją wraz z nią, oczywiście, ale nie równie szybko (a w każdym razie nie całkiem z tych samych powodów), bo - w odróżnieniu od Niemców (którzy jednak politycznie mogą wciąż stworzyć zamordystyczne imperium), Francuzów czy innych Holendrów - mają w sobie jeszcze sporo (zdrowego i niezdrowego) barbarzyństwa.
To o to tutaj chodzi. W tym sensie Polska naprawdę jest dość wyjątkowym krajem - stojącym jedną nogą w Europie, a drugą w słowiańsko-azjatyckim barbarzyństwie. To, że obaj nasi główni wrogowie (bo trzeci akurat chyba nie) to samo mówią, nie zmienia faktu, że to jest prawda. Po prostu trza z tego wyciągać inne wnioski, to jasne!
Stąd nasza wyjątkowość.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Re: że się nie zgodzę, dla mnie...
19 Października, 2010 - 10:24
Ano, historiozofię właśnie rozumiem jako to pogranicze religii i metafizyki, bo przecież taką "filozoficzną górą", paradygmatami, uwarunkowaniami i aksjomatami zajmuje się zwykła politologia czy też filozofia polityczna i tutaj, wbrew pozorom, na metapolitycznym poziomie zbyt wiele się na przestrzeni dziejów nie zmienia, bo i ludzka natura się nie zmienia.
Sanacja, chociaż trochę zbyt wolno i klucząc, to jednak szła w dobrym kierunku - mam na myśli robienie porządku w kraju. W końcu dotarło do naszych prominentów, że krajem paskudnie położonym, w którym jest milion Niemców, osiem milionów Rusinów i trzy miliony Eskimosów nie da się rządzić inaczej niż zamordystycznie.
Zamordyzm jest dla Polski absolutnie jedynym rozwiązaniem. Im prędzej nasi wodzowie to zrozumieją, tym lepiej. Jasne, że będzie bolało, ale my od geografii nie mamy szansy uciec. Trzeba zacisnąć zęby i zaprowadzić opryczninę. Jeśli będziemy się przed nią migać, zawsze będziemy dostawać w tyłek i zostawać i bez wolności, i bez wartości. Nie ma innego wyjścia. Niekoniecznie musimy zaraz kopiować rozwiązania pruskie czy ruskie (choć od czegoś trzeba przecież zacząć), z biegiem czasu pewnie wykształciłaby się jakaś polska odmiana pruskiego drylu.
częściowo zgoda...
19 Października, 2010 - 14:49
... a częściowo jednak nie.
Politologii np. ja bym nie wymieniał obok historii, bo to po prostu nie jest równie szacowna i poważna dziedzina wiedzy. Dla mnie, faceta całkiem pozbawionego metafizycznych potrzeb czy skłonności, historiozofia (jak u Spenglera) to jest po prostu filozofia historii i tyle. Nie jakaś tam jałowo-akademicka metodologia historii, ale prawdziwa historia i psychologia w jednym. (Czytałeś w końcu Spenglera, że spytam?)
Ta np. kwestia, czy mamy liniowy, stale w sumie rosnący "postęp", czy też cywilizacje są swego rodzaju (cybernetycznymi) organizmami, z czego wynika, że mają też pewne wzgl. stałe wzory zachowania, pewne ograniczenia, coś jest w nich, na takim czy innym etapie, możliwe, a coś nie... To całkiem zasadnicza kwestia - i to zarówno dla historyka godnego tego miana, jak i dla autentycznego filozofa.
Nie ma w tym, powiadam, żadnej mistyki czy quasi-religijności. Spengler to był b. ścisły umysł (hrPonimirski szpęglerystą został pod wpływem tego, co na pierwszych stronach Magnum Opus S. pisze o matematyce, to doktor AI), ja (toutes proportions gardées) też. Żaden Hegel nam nie zaimponuje, słowo!
No a jeśli np. rzeczywiście coś cybernetyczno-biologiczne, to potem sobie robimy po prostu studiowanie historii, ale widzianej na nowo... I dochodzimy do wniosków takich jak S., albo podobnych. W każdym razie żadne tam leberalne pieprzenie, jakie się nam serwuje na uniwersytetach w tej chwili!
A tak nawiasem, to Spengler swoją filozofię uważał za sceptycyzm naszej epoki i naszej cywilizacji. Ja go tym całkiem rozumiem. Więc naprawdę nie ma w tym wiele mistycyzmu i wymyślanej na siłę religii. Ja w każdym razie tego nie dostrzegam.
Co do zamordyzmu... Po pierwsze, to nie jest rozmowa na telefon. Tym bardziej dzisiaj (ani, tym bardziej, jutro). Chyba mnie rozumiesz.
Jednak tu muszą być WARTOŚCI, a nie goły zamordyzm w ruskim stylu, zgoda? Wartości w sumie ZACHODNIE, żeby nie powiedzieć "łacińskie". Oprycznina? Zgoda, z niektórymi nie da się łagodnie. Ale nie jako dogmat religijny, tylko jako przykry, a konieczny środek. Rodzaj skalpela, z którym nie należy przesadzać.
Z wielu powodów - zarówno etycznych, jak i czysto pragmatycznych, bo te, na razie na pewno też za polskim stalinizmem nie przemawiają.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
satyra ta jest oczywiście znakomita, a także...
16 Października, 2010 - 20:52
.. głęboko przemyślana i traktowana stosunkowo b. poważnie. Zgoda! Jednak to nie jest żadne naukowe, czy filozoficzne dzieło i powoływanie się na różne jego konkretne fragmenty, jako na OSTATECZNE ROZSTRZYGNIĘCIE różnych kwestii (a i z tym się można spotkać), jest naprawdę naiwne.
W końcu kto może z pewnością wiedzieć, gdzie Parkinson akurat puścił wodze fantazji i zaszalał? Toutes proportions gardées oczywiście, ale ja sam tak pisuję, że jadę b. serio, coś analizując, a potem nagle rozwijam błahy dowcip o Napierniczaku (mój ci on, ja to wymyślił!), albo o hiperkomputerze... I jadęęęęę! Jedni to lubią, inni może dla tego już nie czytają. Ale to jednak żarty.
Te wszelkie wzory matematyczne w "Prawie Parkinsona", na przykład, to czysta groteska, mająca nadać całości "naukowego charakteru". Prawdy w tym dokładnie tyle, co w pierwszej lepszej intuicji inteligentnego człowieka.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Myślę, że armia, żołnierz
16 Października, 2010 - 22:09
powinien budzić respekt i podziw. A fakt, ubieranie żołnierzy w historyczne "suknie" no może nie koktajlowe, byłoby też moim zdaniem raczej farsą, niż pokazaniem (no patrzcie ludziska, my jesteśmy, więc nie macie czego się bać). Bo tu o to przecież chodzi, po to są parady, by pokazać, że nasza armia jest dobrze wyposażona, a chłopaki jak tury...chyba, że się mylę.
Pozdro.:D
Ps. Co do Parkinsona, no niestety nie znam, więc...
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".
tak samo to widzę - mają się...
16 Października, 2010 - 23:17
... bać! W pierwszym odruchu. A w drugim mają myśleć "to NASI chłopcy, oni nie mnie dadzą w dupę, ale moim wrogom, ach! Ojczyzna, ojczyzna!"
Dziwne że całkiem nie znasz Parkinsona. Wydawali go po polsku, na pewno można dostać za grosze. To małe i b. miłe w czytaniu książeczki. Polecam szczególnie "Prawo Pani Parkinson", gdzie są b. sensowne uwagi na temat domu, rodziny i tego typu spraw. Żadna satyra!
(Swoją drogą to chyba właśnie tam jest to o tych mundurach. Jednak to poniekąd zupełny drobiazg, mnie to razi z powodu sytuacji w naszym nieszczęsnym kraju pod rządami targowicy i przy tych zagrożeniach. Dla zwykłego człeka w jakimś szczęśliwszym kraju to zupełna błahostka.)
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Jasne
16 Października, 2010 - 23:24
poszukam.
A fakt, że im bardziej kraj militarnie odpowiedzialny, tym mniej przebieranek i stroszenia piorek, a wiecej poważnego pokazania armii ludziom.
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".
koktailowe kiecki jeszcze...
17 Października, 2010 - 00:46
... zniosę - w końcu nie muszą koniecznie występować w wyświnionych smarem kombinezonach spod czołgów.
Ale żadnych strusich piór w tyłkach, żadnych cekinów, kajdan, pejczy, czy też dmuchanych penisów! No i ułańskich czak (choćby nawet i 8. Pułku Ułanów), czy nabijanych krzemieniami patyków!
Dixi!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Triariusie
17 Października, 2010 - 09:44
PRAWIE pełna zgoda.
Uniform paradny US Marine Corps nie zmienił się od czasów istnienia tej jednostki (circa about 150 lat). I wciąż budzi respekt. Zależy co i jak. Ale racja co do piórek, cekinów i innych bajerów.
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
zgoda, tyle że oni...
17 Października, 2010 - 18:46
... jednak co pewien czas robią desant na jakąś Grenadę, a dla ich ludu Marine to jest twardziel po okrutnym przeszkoleniu rekruckim, walka wręcz i esprit du corps.
U nas tego nie ma i trzeba by to dopiero stworzyć.
Legia Cudzoziemska - mimo marnej (i nie do końca zasłużonej) sławy francuskich sił zbrojnych - też często używa dawnych mundurów. Na przykład ci ich saperzy w tych fartuchach i czakach, maszerujący krokiem o wiele wolniejszym od typowego paradnego (coś jak kiedyś szkocka piechota)...
To robi wrażenie, a lud kojarzy jednak ich autentyczne walki, autentycznie przelewana krew, swoją i cudzą... U nas nic takiego nie ma, a np. chłopaki z butelką zapalającą w jednej, a WiS'em drugiej ręce nikomu nie skojarzą się naprawdę ze straceńczą odwagą i automatycznym rozwalaniem żołnierzy SS w powstaniu - to już nie te czasy, my to już nie ci sami ludzie!
Wiesz - gromada smerdów z maczugami nabijanymi krzemieniem TEŻ może budzić grozę, jeśli są mocno zbudowani i widać po nich jaja oraz dyscyplinę. Po prostu muszą się kojarzyć z lokalną bandyterką! W realu w końcu wojen nie wygrywa się dzisiaj napakowanymi ninjami rzucającymi nożami i duszącymi wartowników gołą ręką, ale mało co budzi taką grozę, jak legenda Spetznazu, zgoda?
Po prostu chodzi mi o to - że TO JEST właśnie sprawa najważniejsza, a wszystko inne to tylko fioritury. "TO", czyli że wojsko, na paradzie konkretnie, bo o tym teraz mówimy, ma budzić RESPEKT, GROZĘ i BUZOWANIE HORMONÓW u płci obojga! A nie sentymentalne łezki (wariant optymistyczny), czy wrażenia podobne do tych z Tańca z Gwiazdami (i nie chodzi o Andrzeja i jego wspaniałą żonę).
Zgoda?
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
poza tym zwróć uwagę, że tamte...
17 Października, 2010 - 19:15
... formacje mają AUTENTYCZNĄ CIĄGŁOŚĆ, podczas gdy u nas ich prawdziwa historia może sięgać co najwyżej 20 lat, a ich militarne doświadczenia i osiągnięcia są (przyznasz?) żałośnie śmieszne.
Wiesz, sam, z moją krwią MacLeodów (1/32, niby nie tak wiele, ale od dzieciństwa było to dla mnie dziwnie ważne) atawistycznie reaguję na dźwięk szkockich dud (tzw. kobzy) i różne takie tradycyjne szkockie parady. I to nawet w telewizji!
Hormony mi wtedy buzują itd. Nie udaję! Niewiele parad w naszym nieszczęsnym i od Boga przeklętym kraju mogłoby zrobić na mnie podobne wrażenie - może ew. po jakichś wzniosłych, a całkowicie przecież niewyobrażalnych, militarno-politycznych osiągnięciach i całkowitej odbudowie państwa od samego dna fundamentu.
Ci Szkoci jednak mają swą ogromną tradycję, ciągłość, autentycznie włosy jeżący dźwięk tych dud, marsowy wygląd... Ja tam nie wątpię, że prędzej czy później dadzą komuś popalić, i raczej - przeciwnie niż w przypadku Polaków, nawet gdyby przypadkiem dali - będzie to ich autentyczny wróg.
Tu nie chodzi o takie czy inne stroje - tu chodzi o kwestię (że powtórzę): "zabawne/rozczulające przebierańce, czy też jednak przede wszystkim budzący grozę, well... POGROMCY NASZYCH EW. WROGÓW".
Zresztą (a już o tym pisywałem) wystarczy "Flower of Scotland" na dudy i 50 tys. gardeł przed meczem rugby na Murrayfield - i to w telewizji lub na YouTube, a mam w sobie tego MacLeoda zaledwie 1/32 i nawet nie jestem prawdziwym kibicem - jakie to musi robić wrażenie na tam obecnych stuprocentowych MacLeodach?!
To jest nieco inna kategoria plemiennej mistyki, niż militarne parady, o których mówimy - gdzie jednak chodzi także o pokazanie autentycznej (albo udawanej, ale dobrze) sprawności i adekwatności własnych sił zbrojnych.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów