Wirtualny żywot Michała Okurzałego
Pisarz i bloger Coryllus w notce "Wymachiwanie Narutowiczem" /TUTAJ/ opowiedział taką oto historię:
"W moim mieście [Dęblinie] bohaterem, o którym opowiadano dzieciom na akademiach i przy okazji różnych rocznic był niejaki Okurzały, Michał Okurzały. Przez całe dzieciństwo wierzyłem w to, że Okurzały istniał naprawdę, że był bohaterem i zginął w dramatycznych okolicznościach na lewym brzegu Wisły. Miał 21 lat. Pokrótce jego historia wyglądała tak: młody radiotelegrafista I dywizji ludowego wojska polskiego, zostaje przerzucony na lewy brzeg Wisły w czasie próby uchwycenia przyczółków po tamtej stronie. Ma kierować ogniem artylerii rozstawionej na prawym brzegu. Zostaje tam okrążony, nie może się wycofać, rzecz skończyła się nadaniem przez niego ostatniej komendy, która brzmiała: artyleria, ogień na mnie. No i zginął Michał Okurzały, bohater naszego miasta, któremu poświęcono specjalną tablicę w miejscu jego śmierci. Później, po zmianie władzy, różni lokalni badacze zajęli się sprawą Okurzałego i okazało się, że cała ta historia jest dęta i zmyślona. Okurzałego nigdy nie było, a jego nazwisko zostało wymyślone w gabinetach propagandowych rezydentów, którzy prócz zmyślania historii musieli jeszcze pisać piosenki i wydawać gazety. Pod koniec lat 90 wszystko zmieniło się po raz kolejny, bo Okurzały zmartwychwstał w sensie metaforycznym i znowu zaczęto o nim pisać.".
No cóż, to "bohaterstwo" to po prostu kalka z sowieckiej propagandy wojennej. W różnych rosyjskich tekstach czytałam takie opisy kilkakrotnie. "Agon', wies' agon' na mienia" - tak to w nich leciało. Ci gieroje mieli oczywiście inne nazwiska.
Cala ta sprawa zaciekawiła mnie jednak i postanowiłam dowiedzieć się czegoś o niej z Internetu. Wpisałam wiec w Google "Michał Okurzały" i przekonałam się, że w sieci istnieje on w najlepsze i nadal jest bohaterem, Znalazłam poświęconą mu stronę Wikipedii, jego życiorys w kilku portalach oraz informację z tygodnika "Polska Zbrojna" z 1998 roku o tym, że:
"Pułkownik w stanie spoczynku Jerzy Lewandowski był świadkiem śmierci Okurzałego. Latem 1944 roku podczas forsowania Wisły pod Dęblinem przez siły 2 na przyczółku w rejonie wsi Głusiec kierował ogniem polskiej artylerii poprzez radiostację. Okrążony przez Niemców, widząc śmierć kolegów, nie poddał się, lecz skierował ogień na siebie. Zginął, a wraz z nim wielu wrogów. Pułkownik Lewandowski (wówczas również telegrafista w sztabie) znał Okurzałego osobiście i słyszał jego ostatnią rozmowę z dowódcą "- Niemcy nas okrążyli. Atakują ze wszystkich stron. Bijcie na mnie! Niech żyje Polska!"." /TUTAJ/
Wygląda to na totalną bujdę, ale w sieci znalazłam tylko dwie bardziej sceptyczne wypowiedzi. Jedna , w tej samej dyskusji, to komentarz Ensign, który szukał grobu Okurzałego, a druga to wpis komentatorki Ciołek /TUTAJ/, która zaczęła od informacji:
"Będąc ostatnio w okolicach Dęblina, zauważyłam, iż nadwiślański pomnik upamiętniający kanoniera Okurzałego, dawniej ulubione miejsce piknikowe sympatyków taniego wina, a rzadziej miłośników historii czy szkolnych wycieczek, został przywrócony do stanu względnego ładu.", a zakonczyła zdaniem: "Tylko złośliwi twierdzą, że bohaterstwo i poświęcenie nie były takie znowu najwyższe, bo Okurzały przy radiostacji nie został z własnej woli, a został karnie skierowany do tego zadania i nie miał możliwości się wycofać...".
Stwierdziłam więc, że może być sobie w Internecie postać /z własną notką w Wikipedii, życiorysem i wzmiankowana w kilku tysiącach miejsc w sieci/, która prawdopodobnie nigdy nie istniała w realu. Co więcej, gdy korzystamy wyłącznie z zasobów Internetu, nie jesteśmy w stanie odróżnić prawdy od fikcji. Przypomniała mi się od razu moja notka z sierpnia 2012 "Świat Internetu - światem Orwella" /TUTAJ/. Pisałam w niej:
"Pod tym względem Internet jawi się jako spełnienie marzeń Wielkiego Brata. Aby zmienić zdjęcie lub tekst, wystarczy kilka kliknięć. Czasem nawet i tego nie trzeba. Mogę n.p. edytować moją notkę sprzed trzech lat i całkowicie zmienić jej treść. Takie możliwości są oczywiście wykorzystywane i to nie tylko przez rządy. (...) Jeśli elektronika wyprze papier, to zasoby Internetu zaczną przypominać ruchome wydmy koło Łeby z ich wciąż przesypującym się piaskiem. Zauważmy, że przy obecnej technice nie trzeba totalitarnych rządów ani wielkich organizacji, by fałszować rzeczywistość. Mogą to robić pojedynczy blogerzy.".
Ano właśnie. Można też kreować fikcyjne postaci nie do odróżnienia od rzeczywiście istniejących. Witamy w XXI wieku !!!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2089 odsłon
Komentarze
To przewidziano już dawno
17 Grudnia, 2012 - 19:33
"Jeśli elektronika wyprze papier, to zasoby Internetu zaczną przypominać ruchome wydmy koło Łeby z ich wciąż przesypującym się piaskiem"
Jest takie opowiadanie S-F Konrada Fiałkowskiego, które napisał był bodaj już w latach 60-tych ub.w. - o tytule "Ploxis". Tam jest ten temat poruszony (ukazało się m.in. w jego zbiorze "Kosmodrom" - widzę, że na chomikuj.pl niektórzy mają je w plikach do pobrania).
Prorok jaki - czy co?
@Wujek Dobra Rada
17 Grudnia, 2012 - 20:44
elig: Rzeczywiście, świetne opowiadanie. Jest tu:
http://chomikuj.pl/megazynek/Biblioteka/ksiazki+F/Fija*c5*82kowski+Konrad+-+19+Opowiadan/164+Konrad+Fialkowski+-+19+opowiadan/fialkowski/poprzez,1703341932.htm
Ostatni w "innych plikach".
elig
@Elig-jak mogłaś!
17 Grudnia, 2012 - 20:51
Szanowna Elig.Jak mogłaś to napisać?Przecież w dyskusji pod notką Coryllusa nasz znakomity historyk -wikipedysta potwierdził realność Okurzałego.Nawet w Centralnym Archiwum Wojskowym.@Jerzy45
Prawdę się czasami uwalnia,bo nie ona jest najgorsza.Najgorsi są ci,którzy ją głoszą-tych się krzyżuje. Waldemar Łysiak "MW"
Prawdę się czasami uwalnia,bo nie ona jest najgorsza.Najgorsi są ci,którzy ją głoszą-tych się krzyżuje. Waldemar Łysiak "MW"
@Empedokles
17 Grudnia, 2012 - 23:01
elig: Jakiś Okurzały mógł sobie gdzieś istnieć. Ta historyjka o artylerii, to naprawdę sowiecka propaganda. Sama miałam okazję czytać takie teksty po rosyjsku. W Internecie powtarza się ją zupełnie bezmyślnie.
elig
Dobry przykład sowieckiej propagandy
18 Grudnia, 2012 - 00:48
to panfiłowcy i szosa wołokołamska koło Moskwy, listopad 1941 rok. To jest dopiero hardcore! I mają za...ebisty pomnik i jeżdżą tam wycieczki ze szkół. Ten Wasz Okurzały to pikuś, pan pikuś.
@all10101
18 Grudnia, 2012 - 12:43
elig: Nie trzeba jechać aż pod Moskwę. W Warszawie za komuny, ulica Chmielna nazywała się Rutkowskiego, Złota - Kniewskiego, a Zgoda - Hibnera. To byli zwykli bandyci, z których komunistyczna propaganda zrobiła bohaterów.
elig
@elig
19 Grudnia, 2012 - 00:06
Jak i z Berlinga, Świerczewskiego czy Nowotki i wielu innych.
NIedorobiony filozofie...
18 Grudnia, 2012 - 05:32
...stwierdziłem fakt istnienie postaci kaprala (nie kanoniera) Michała Okurzałego, a nie jego bohaterskie(?) wyczyny na przyczółku. Ale rozumiem, że dla idioty to wszystko jedno.
Jeśli to tylko fikcja,
18 Grudnia, 2012 - 09:49
podobnych przypowieści można wiele znaleźć na przykład w "Przygodach dobrego wojaka Szwejka" Jarosława Haszka. Ja sam nie mam zdania. Można wykreować postać fikcyjną, jej życiorys, zbudować pomnik, nadać imię zakłądowi pracy, uczyć młodzież, zwłaszcza młode wojsko... Ale może to być też prawda. Takie rzeczy się zdarzają. A może są jeszcze świadkowie którzy mogą rozstrzygnąć problem? Kto wie?
@Honic
18 Grudnia, 2012 - 12:32
elig: To ciekawe, ale o takim czymś słyszałam tylko w odniesieniu do armii sowieckiej. W innych oczywiście też często zdarzało się, że artyleria ostrzelała własne pozycje. Nie wymyślano jednak historyjek o bohaterach, lecz uznawano to za błąd dowództwa.
Ma Pan rację, że takie rzeczy mogą rozstrzygać świadkowie. Wymaga to jednak porzucenia Internetu i przeprowadzenia dochodzenia w realu.
elig
@elig
18 Grudnia, 2012 - 13:24
Muszę Ci zwrócić uwagę, że każda armia na świecie - przynajmniej od czasu wynalezienia artylerii ;-) - zna takie opowieści. W dużej części prawdziwe. Podobnie zresztą jest z samobójczymi atakami lotniczymi... I bynajmniej nie chodzi mi o kamikadze.
A tzw. friendly fire to zupełnie inna historia.
Pozdrawiam
PS. Powyższe uwagi nie mają na celu ani potwierdzenia, ani zaprzeczenia domniemanemu czynowi kaprala Okurzałego. Faktem jest tylko to, że osoba o tym imieniu i nazwisku figurowała "na stanie osobowym" jednostek WP nazwanego później ludowym.
@elig
19 Grudnia, 2012 - 00:11
A często działo się tak zwyczajnie w ferworze walki czy z powody przemieszania walczących stron, że wspomnę tylko o własnym ostrzale na wzgórzu Mont Ormel w kotle Falaise czy podczas bitwy o Monte Cassino.
Pytanie
18 Grudnia, 2012 - 11:18
Czy w ktoś by się przejmował garbatym losem jakiegoś kanoniera w czasie gdy dowódcy armiii sowieckiej posyłali tysiace swoich żołnierzy na pewną śmierć np. wydając rozkaz ataku przez nierozpoznane pola minowe. Podczas forsowania Odry do kolumny czołgów oczekujących na przejazd przez most pontonowy podjechał samochód ze sztabu armii sowieckiej, wysiadł z niego Żukow. wymachując pistoletem podszedł do dowódcy i spytał czemu kolumna nie przeprawia się na drugi brzeg czołgista wskazał na przejeżdrzejące przez most wozy z rannymi. W tym momencie pada strzał czołgista osuwa sie martwy na ziemie, Żukow zwraca się do jego zastępcy Pojedziesz? I ten pojechał spychając czołgiem wozy z ranymi do rzeki
@Anker
18 Grudnia, 2012 - 12:37
elig: Przejęto się wtedy, gdy był potrzebny jakikolwiek bohater do celów propagandowych. Być może posłużono się imieniem i nazwiskiem kogoś, kto faktycznie poległ w tej kampanii.
elig