Czy próg wyborczy jest zgodny z Konstytucją?

Obrazek użytkownika elig
Idee

  Często najciekawsze są te informacje, na które mało kto zwraca uwagę.  W ostatnim numerze "Gazety Polskiej" /nr 11/2014/ przeczytałam w dziale "Wieści w skrócie": "Zniesienie wyborczego progu".


  Chodziło o to, że niemiecki Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe stwierdził, że próg wyborczy obowiązujący w wyborach do Parlamentu Europejskiego jest niezgodny z niemiecką konstytucją.  W tegorocznych wyborach do PE nie będzie on więc już uwzględniany.  Nawet małe partie bedą mogły mieć swych przedstawicieli.

  Zajrzałam do Internetu i okazało się, że redakcja "GP" ma refleks szachisty.  Informacja ta została bowiem podana już 26 lutego, na dwa tygodnie przed ukazaniem się najnowszego numeru "GP" i to przez portal Niezalezna.pl  /]]>TUTAJ]]>/.  Czytamy w nim:

  "Do 2011 roku zarówno w wyborach do Bundestagu, jak i do Parlamentu Europejskiego obowiązywał 5-proc. próg wyborczy. Trzy lata temu Federalny Trybunał Konstytucyjny zakwestionował to ograniczenie i obniżył próg do PE do 3 proc. Jednak i to rozwiązanie zostało skutecznie zaskarżone przez dziewiętnaście różnych ugrupowań, w tym neonazistowską NPD [a przede wszystkim przez Partię Piratów].

Próg naruszał konstytucję
Prezes FTK Andreas Vosskuhle uzasadniając wyrok stwierdził, że istniejący próg naruszał art. 21 pkt 1 Ustawy Zasadniczej, czyli zasadę równości wyborów i naruszał artykuł 3 ustęp 1 GG gwarantującą równość szans partii politycznych.

- Każdy głos oddany w wyborach musi mieć taką samą wartość - powiedział Vosskuhle, dodając, że każdy wyborca musi mieć takie same szanse.".

  Zauważmy, że taka argumentacja pasuje do progów wyborczych w  innych wyborach n.p. do parlamentów różnych krajów.  Sądzę, że dobrze byłoby się i w Polsce zastanowić nad tym, czy obowiazująca u nas ordynacja wyborcza nie jest przypadkiem sprzeczna z konstytucją naszego kraju,  Warto zauważyć, że oprócz wysokiego progu wyborczego, który betonuje polską scenę polityczną, mamy także praktyczne pozbawienie obywateli biernego prawa wyborczego i sprowadzenie instytucji referendum do kompletnej fikcji, co pokazała ostatnio sprawa sześciolatków.

  Mimo, że o wyroku niemieckiego trybunału informowały różne media, nie zwrócił on wiekszej uwagi i nie wywołał w Polsce szerszej dyskusji.  Wyjatkiem był artykuł prof. Michała Kleibera "One man - one vote", który ukazał się 6 marca w "Rzeczpospolitej"  /]]>TUTAJ]]>/.  Redakcja opatrzyła go podtytułem: "Likwidacja progu wyborczego mogłaby zapobiec niebezpieczeństwu znanemu jako tyrania większości – uważa prezes PAN.".  Kleiber odniósł się pozytywnie do idei zniesienia progów wyborczych, przynajmniej w wyborach do PE, pisząc:

  "Wydaje się, że Parlament Europejski zasługuje na to, aby głosować „bezprogowo" – zróżnicowanie interesów jest tam tak zagmatwane i tak często odbiegające od przekonań przedstawicieli partii narodowych będących oficjalnie w jednym unijnym ugrupowaniu,  że trudno sobie wyobrazić pogorszenie panującego tam galimatiasu.".

  Ja też uważam, że sprawa ta warta jest przedyskutowania.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)